Obrabiarka numeryczna

DALL-E-2024-01-23-21-34-17-A-funny-meme-showing-a-cartoon-character-marveling-at-an-old-yet-highly-e

Pracuję w firmie, która zajmuje się produkcją precyzyjnych elementów dla przemysłu.
Głównie części maszyn, narzędzi i różnych mechanizmów.
Nasz park maszynowy jest zróżnicowany, od dość starych tokarek i frezarek, pamiętających jeszcze czasy PRL po nowoczesne obrabiarki CNC i frezarki laserowe.
Niedawno zaszła potrzeba zakupienia nowej maszyny, frezarki o wyjątkowej precyzji.
W grę wchodził sprzęt nowy lub używany.
Nowe są potwornie drogie, kosztujące nawet kilka milionów złotych a używane z o takiej precyzji, dość trudno znaleźć.
W końcu udało się i znaleźliśmy odpowiednią obrabiarkę ale problem polegał na tym, że była do kupienia w Japonii.
Jej cena jednak, po doliczeniu ceł i transportu i tak była i wiele niższa niż nowa.
Nie było wyjścia i konieczna okazała się osobista wizyta u sprzedawcy.
Była to firma w pobliżu Osaki, która likwidowała jeden ze swoich wydziałów i sprzedawała maszyny.
Nasza obrabiarka pochodziła z lat 90 a wyprodukowało ją Hitachi.
Ta marka, kojarzy się w Polsce chyba tylko ze sprzętem Audio i TV ale produkują też maszyny przemysłowe, windy a nawet dźwigi oraz… broń.
Nadszedł w końcu dzień testów w ramach których, maszyna wykonała kilka elementów według naszego projektu.
Okazało się, że oferuje precyzję przekraczającą wiele, współczesnych obrabiarek.
Maszyna była w stanie idealnym i nigdy nie widziałem sprzętu w tym wieku, który byłby w takim stanie.
Oczywiście zakupiliśmy urządzenie a Japończycy dodali bardzo dużo części zamiennych o czym nawet nie było wspominane w ogłoszeniu.
Do tego, pełna dokumentacja w języku japońskim i angielskim.
Jedynym problemem były oznaczenia na pulpicie sterowniczym, bo wszystko było po japońsku ale jakie było nasze zdziwienie, gdy na drugi dzień, wręczono nam naklejki przetłumaczone na język polski i to bez najmniejszego błędu.
Okazało się, że z chwilą naszej decyzji o zakupie, natychmiast zlecono tłumaczenie i wykonanie tych naklejek, które tak na marginesie, są doskonałej jakości.
Grube tworzywo z wyfrezowanymi napisami.
Do Polski, przyjechało też dwóch Japończyków, którzy pomagali w złożeniu, uruchomieniu i kalibracji maszyny.
Otrzymaliśmy też oczywiście pełną dokumentację serwisową i okazało się, że obrabiarka nigdy nie uległa awarii a jedyne co było wymieniane, to elementy, których wymiana jest przewidziana przez producenta bo podlegają naturalnemu zużyciu.
Maszyna pracuje u nas już od kilku miesięcy i jest doskonała.
Mało tego, pracuje ciszej niż współczesne, jest wygodniejsza w obsłudze a jedyną, gorszą rzeczą jest to, że zużywa więcej energii elektrycznej i jest cięższa, na tyle ciężka, że wymagała przygotowania solidnego fundamentu.
Poza tym, same zalety i pomyśleć, że to sprzęt liczący sobie już ponad 30 lat.
Jej koszt to 1/3 nowej, z którą byłoby o wiele więcej problemów.
Mamy kilka obrabiarek, które kupowaliśmy jako nowe i każda z nich, miała już awarie, wymagające dłuższych przestojów.
To był pierwszy sprzęt produkcji japońskiej jaki kupiliśmy ale nie ostatni.
Mamy w parku maszynowym urządzenia polskie, niemieckie, amerykańskie i szwajcarskie i teraz, pierwsza maszyna japońska.
Z perspektywy czasu i doświadczenia mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o maszyny przemysłowe, to polecam tylko producentów japońskich i amerykańskich.
Z nimi jest najmniej problemów a najwięcej jest z niemieckimi, które psują się najczęściej.
Nigdy było też problemu z maszyną szwajcarską (mamy jedną) ale to jest szlifierka magnetyczna i jest relatywnie prosta w budowie ale jej obsługa jest, jakby to powiedzieć, dość specyficzna.
Szwajcarzy mają chyba odmienne pojęcie ergonomii.
Polskie maszyny też są bardzo dobre, w moim przekonaniu o wiele lepsze od niemieckich i dużo wygodniejsze w obsłudze niż szwajcarskie ale niestety, nie produkuje się w Polsce wszystkich rodzajów maszyn, jakie potrzebujemy.
Teraz będziemy kupować kolejne, trzy obrabiarki CNC i będzie to sprzęt tylko z Japonii lub USA, całą resztę ofert już sobie darujemy.
Na zakończenie opowiem jeszcze o zwykłej tokarce polskiej produkcji z lat 60 XX wieku.
Jest u nas od dawna ale rzadko coś na niej robimy i głównie służy do jakichś, jednostkowych produkcji dla indywidualnych odbiorców.
Maszyna nie do zdarcia, nieśmiertelna i bardzo fajnie się na niej pracuje.

16
2

Komentarze do "Obrabiarka numeryczna"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    No i widzisz, kolego, życie potrafi zaskoczyć, nawet w świecie obrabiarek numerycznych! Wiesz, to trochę jak z tymi starymi samochodami – niby starsze, ale jak się trafi perełka, to i lepsza od nowych. A ta Twoja historia z japońską obrabiarką to akurat taki przypadek.

    Najpierw myślisz sobie: „Do jasnej cholery, co ja będę jechał aż do Japonii po używaną maszynę?”, a potem okazuje się, że ta wycieczka to najlepsza decyzja od lat. Maszyna z lat 90, a śmiga jak marzenie – cichutko, precyzyjnie, no i jeszcze te dodatkowe bajery w postaci części zamiennych i naklejek po polsku. Japończycy wiedzą, jak robić interesy, a Ty się na tym nieźle wyłapałeś.

    Co do niemieckich maszyn, to chyba nie tylko Ty masz takie doświadczenia. Niemcy to niby potęga inżynierii, ale jak widać, nawet najlepsi mają swoje wpadki. A te amerykańskie i japońskie maszyny? No cóż, chyba jest coś w tym, że te dwa kraje mają doświadczenie w robieniu rzeczy, które po prostu działają.

    A ta polska tokarka z lat 60? No, to już prawdziwy skarb. Taka maszyna to jak zegarek szwajcarski – nie do zdarcia i zawsze wierna służba. W sumie to całkiem fajnie, że masz takie zróżnicowanie w parku maszynowym – trochę jak w muzeum techniki, tylko że wszystko działa i jeszcze na tym zarabiasz.

    No i wiesz, taka historia to idealny przykład na to, że czasem warto zaryzykować i poszukać rozwiązań poza utartym schematem. Może nie zawsze trzeba gonić za najnowszymi modelami, skoro te „stare dobre” mogą być jeszcze lepsze.

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Ale to nie jest prawdziwa chujnia, co najwyżej ciekawa historia do poczytania, chujnia to by była gdyby na końcu Twoja nowa maszyna Hitachi się popsuła. Gratuluje nowej maszyny.

    3

    0
    Odpowiedz
  4. Wielkość penisa mierzymy w maksymalnej erekcji.
    Ważna jest technika pomiaru, aby nie zawyżać jego długości.
    Adam W. , 37 lat , mgr psychologii

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Słyszałem, że do każdej porządnej, starej tokarki z PRL zawsze można dołożyć dodatkowe sterowanie cyfrowe. Ile kosztuje taki tuning?

    0

    0
    Odpowiedz
  6. No właśnie to jest chujnia, bo ta maszyna pokazuje nam, jakimi jesteśmy słabeuszami. Gdybyśmy się odważyli brać mietki, to byśmy własnoręcznie przy użyciu noży skrawali te stalowe bloki w akompaniamencie cieknących nastolatek. A tak – nie ma nastolatek i jest w chuj kasy wydane na maszyny.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Widziałem filmik na którym chłop wkręcił się w tokarkę i nic z niego nie zostało. Dosłownie gówno i papcie. Wystarczyło kilkanaście sekund i rozdrobniło chłopa na mielonkę. Ty uważaj z tymi maszynami.

    0

    0
    Odpowiedz