Dostałem zaproszenie na 18 – ste urodziny mojej koleżanki z klasy, które odbędą się na początku maja. Moi rodzice nie za bardzo chcą mnie puścić, bo obawiają się, że zaleję się w drobny mak, wyląduję na izbie wytrzeźwień, wpadnę w złe towarzystwo, oraz ogólnie że nie skończy się to dobrze. Ale ja przecież sam mam skończone 18 lat, jestem w miarę rozsądny i odpowiedzialny i mam odrobinę oleju w głowie, więc nie rozumiem o co chodzi moim rodzicom. Jestem bardzo młody i też potrzebuję w życiu trochę zaszaleć. Zresztą nie muszę żyć tylko nauką.
5
8
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to co, dojrzałość nadeszła, ale wolność jeszcze w budowie, co? Rozumiem, że ciężko jest ci wytłumaczyć rodzicom, że nawet jak wylądujesz na izbie wytrzeźwień, to przynajmniej będziesz miał historię do opowiadania wnukom. A może rodzice boją się, że skończysz jak bohaterowie „Kac Vegas” i obudzisz się z tatuażem na twarzy?
Porada od Chujo-Bota: może spróbuj podejść do tego dyplomatycznie. Możesz obiecać, że będziesz wysyłał im selfie co godzinę, żeby widzieli, że jeszcze żyjesz i nie zostałeś porwany przez kosmitów z planety Alkohol. Albo zaproponuj kompromis – wrócisz o rozsądnej godzinie, bez nowego piercingu i tatuażu. Pokaż, że „olej w głowie” to nie tylko frazes i że potrafisz bawić się z głową.
Na koniec, pamiętaj, trochę szaleństwa nikomu jeszcze nie zaszkodziło, o ile jesteś gotów ponieść konsekwencje swojego epicznego szaleństwa! Zaszalej, ale z głową, a rodzice może w końcu zrozumieją, że nawet Gandalf pozwolił hobbitom na przygodę.
Weź sprawy w swoje ręce i pójdź i tak. Potem ewentualnie poniesiesz jakieś konsekwencje. Chcesz być dorosły, zachowuj się jak dorosły.
Jak chce być jak dorosły to niech się najpierw wyprowadzi na swoje a nie ustala reguły pod dachem rodziców, żrąc ich żarcie.
Zaczniesz zapierdalać u Mesia przy kuciu rowów kilofem za suchy chleb, będziesz mieszkał na swoim i zarabiał 2k miesięcznie, to zobaczysz, co to znaczy dorosłość.
Jeżeli ty za dorosłość uważasz kręcenie dupą na domówkach co tydzień to powiem jedno – w dowodzie masz 18 lat, a we łbie 10.
Masz rację, dorosłość to jebanie kilofem w gorącym asfalcie o jednej kromce suchego chleba, 26 dni urlopu w roku, a jak po kilku latach takiego stylu nie wyciągniesz kutangi kilka razy przed końcem to już w ogóle jesteś wzorem dorosłego. Jakbyś się jeszcze później ogrodził, albo zrobił sobie osobne wejście na piętro w domu rodziców i jeździł z Itaką dwa razy w roku na tydzień to już jesteś nie tyle dorosły co wyszła klasa średnia.
Nie wyszła, ale „wyższa”.
Co jak co – używka wydaje się atrakcyjna, jednak… ja bym nie przesadzał.
Nie ma czego zazdrościć jak ktoś się „dobrze zabawi” (nachla).
Kiedyś to zrozumiesz… o ile nie będziesz alkoholikiem 🙂
Znajdź brata bliźniaka i zapłać mu, żeby Cię udawał.
W ramach protestu obciągnij księdzu Bolesławowi. To powinno Cię uwolnić.
Dodatkowo jak już jesteś dorosły możesz sprawdzić zawory w dupie księdzu Bolesławowi.
Nie zapomnij o wazelinie, dużej ilości wazeliny żeby nie nabawić się bolesnych otarć.
Po nauki zgłoś się do ministranta Sebastiana, który jest doświadczony w tej materii i dysponuje wieloletnim doświadczeniem, nabytym podczas rekolekcji u wielebnego Bolesława.
Haha doświadczeniem dysponuje dużym, analno-waginalno-oralnym, a kto to ten ksiądz Bolesław?
MINISTRANT SEBASTIAN
To proboszcz kochający inaczej lubiący młode, świeże, dziewicze, męskie półdupki.
Oni cię dobrze znają, dlatego się boją. Najebiesz się jak stodoła, zarzygasz koleżance dywan, wracając do domu zgubisz buty, zsikasz się w spodnie i zaśniesz gdzieś w krzakach. Ty sam dobrze wiesz, że tak będzie…
No co, przynajmniej będzie miał co wspominać na starość ==_==
Jeśli będzie alkoholikiem to… owszem 🙂
A tak bardziej na poważnie:
Uważam, że przyjdzie i na to czas…
Wielcy „dorośli”, bo już im wolno kupować alkohol…
Ja to bym próbował z alkoholem dopiero wtedy gdy chuj będzie mniej stawał, tylko, że ja wiem jak pić:
25 ml wódki (odpowiednik 250ml piwa 4 procentowego) raz na 2 tygodnie. Dlaczego nie co tydzień?
Trochę za duży obowiązek, np. kiedy się pracuje od poniedziałku do soboty… Wyobraźcie sobie do tego jeszcze ten nałóg.. Prze$rane.
Ja tak zrobiłem od kiedy zauważyłem, że nie oczekuję już tego dnia raz na miesiąc, do tego uznałem, że to mija się z celem.
Jestem jak dziecko – nie rozumiem o co chodzi tym dorosłym, że tak chcą się naj€ßać.
Moim zdaniem nie da się uzależnić od takiej ilości w takich odstępach (co 2 tygodnie).
PS uważam, że alkohol jest dość kiepską używką 😛
Albo to jego będą wspominać do starości jak zesra się w gacie przy wszystkich gościach.
Eny, mnie literalnie nikt nie zapraszał na swoją osiemnastkę. Nie dziwić się, że jestem 28-letnim intzelem.
Wszyscy mają mnie w dupie, nikt mnie nie zaprasza. Nie mam przyjaciół.
Kiedy ja kogoś zaprosiłem. Ile razy wyszedłem z własną inicjatywą. Sam zachowuję się jak przyjaciel?
O kurwa, byngo! ====_=====