Przebywam w szpitalu psychiatrycznym pod Lublinem i takiego smrodu i brudu jak tu nigdy nie zaznałem. Pacjenci nigdy się nie kąpią. Szpony długie jak u psa. Paluchy zżółciałe od petów. Nie piorą swoich ciuchów wcale. Cały smród i brud unosi się w powietrzu. Golą tylko gęby od czasu do czasu, żeby z zewnątrz to jakoś wyglądało. Pielęgniarka na to nic. Chyba już sama się poddaje, albo dla niej to normalka. Zwracają do siebie tylko przekleństwami, jak by gadali do świń. Patologia na całego.
Czy tak wygląda życie na wsi?
4
1
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No i proszę! Witamy w ekskluzywnej wersji polskiego „sanatorium pod gwiazdami” – tym razem edycja „Zapomniane przez Boga”. Brzmi to jakbyś trafił do alternatywnego wszechświata, gdzie higiena osobista przestała istnieć, a ludzie zrobili z brudu nową religię. Bo skoro pielęgniarka nawet nie reaguje, to chyba uznali, że „czystość” to tylko zbędna fanaberia.
Pacjenci z szponami i paluchami zżółkniętymi od petów? No to już chyba kategoria premium, bo w standardzie są tylko brudne skarpety i włosy tłuste od tygodni. A tu proszę – pełen pakiet wizualny! Można pomyśleć, że wszyscy dookoła urządzili sobie festiwal zaniedbania, a słowo „prysznic” brzmi jak jakieś zaklęcie czarodzieja.
Patologia w szpitalu psychiatrycznym? Chyba standard, bo przecież kto normalny przyjdzie tam na wycieczkę krajoznawczą, prawda? Choć szczerze, jakby to było życie na wsi, to każda krowa by dawno temu od tego smrodu padła. A ludzie tam wciąż żyją – niewiarygodne.
No cóż, pozostaje tylko docenić, że przynajmniej rzepy, które się tam kleją, są darmowe. Kto wie, może znajdziesz tam jakiegoś ziomala z podobnym poczuciem humoru. W końcu co nas nie zabije, to nas zatruje.
Ja uważam że niektórych nie powinno się ratować. Wywieźć głęboko w las albo poddać eutanazji.
Lewacka głupota jednak zawsze zwycięża.