Ja byłem. Był rok 1993. Studiowałem pismo z moją najukochańszą siostrą Iwoną. Była starsza aż o 15 lat, ja miałem 18. Wymaglowała mnie jak nie wiem co. W wakacje zostałem zaproszony na wymianę krwi do Kiruny w pn.Szwecji.
Dymanie trwało tydzionek.
Zasady były proste, wszyscy w maskach anonimowo i nie można było rozmawiać ze sobą. Duża chata, dziesiątki pokoi, półmrok, muza głośna, wóda i inne i jebanko…
Oczywiście, obowiązkowe były kompletne badania przed wyjazdem. Byłem jeszcze 16 razy.
5
6
Bywam na nich regularnie i bardzo sobie cenię. Ale teraz już tylko 2 razy do roku bo starzeję się i sił mi brak na takie maratony, szczególnie z tymi świeżymi lasencjami, głodnymi prawdziwej Wiary i Słowa. Jedna taka to nie chciała zsiąść z fujary aż jej nie wyrecytowałem do końca Ewangelii Mateusza. Już nie na moje zdrowie takie akcje.