Co o tym myślicie?
Zapytowywuje się zwłaszcza tzw. wierzących.
Jeśli odpiszecie to proszę o uzasadnienie podawanych argumentów kurwa w oparciu o rzeczywistość współczesnego świata i współczesnych ludzi.
4
0
Co o tym myślicie?
Zapytowywuje się zwłaszcza tzw. wierzących.
Jeśli odpiszecie to proszę o uzasadnienie podawanych argumentów kurwa w oparciu o rzeczywistość współczesnego świata i współczesnych ludzi.
Tu Jakub, służący Arktosa. Arktos i Ja to tylko ateizm traktujemy poważnie, wszystkie religie to ściema dla głupich i słabych. Jesteśmy ateistami. Zamiast dawać na tacę puknijcie się w glacę.
Chwała Lodolandii 😀
POLSKA MISZCZEM POLSKI!!!
Dlaczego zwłaszcza wierzących pytasz, jakby oni mieli bardziej mieć rację? Ja jestem agnostykiem. Dopuszczam możliwość istnienia jakiegoś bliżej nieokreślonego absolutu – Boga, Stwórcy, świadomej istoty, początku i końca wszystkiego, sensu, genezy wszystkiego. Dopuszczam, bo czuję gdzieś wewnętrznie, że coś takiego może być, że powinno być, że tego potrzebuję. Nie zakładam tego jednak jako pewnik. Nie da się udowodnić istnienia Boga, ani jego nieistnienia. W gruncie rzeczy niczego nie da się udowodnić. Niczego nie wiadomo na pewno. Nie wiadomo, czy nasz sposób rozumowania, odczuwania jest „prawidłowy”, czy odzwierciedla jakąś istotę rzeczy, a może jest tylko złudzeniem. Kiedyś byłem ateistą. Zakładałem, że na pewno Boga nie ma, że świat musi był matematyczny, bo tam się przecież wszystko spina. Jabłka spadają z drzew, a Musk wysyła działające rakiety na Marsa 😉 . Wszystko w chuj wyliczone. Ale jak pewnego dnia sobie przybakałem i na haju poczułem Bożą obecność, to doszedłem do wniosku, że gówno wiadomo. Świat matematyczny może być u sedna takim samym majakiem, jak jakikolwiek inny. Wiem, że nic nie wiem.
Czuje, że potrzebuje milionów zł…
a ledwo starcza mi na miski ryżu
Inni uważają, że świat matematyczny jest dowodem istnienia Boga, bo tylko Rozumny Absolut mógł precyzyjnie wszystko stworzyć…
Tak argumentują.
Z tym się oczywiście zgadzam, ale to co ludzie wyrabiają z innymi ludźmi każe mi nie wierzyć w Boga, a na pewno NIE w dobrego Boga.
opiszesz więcej jak doświadczyłeś Bożej obecności?
W stanie mocnego upalenia miałem wizję podróży międzygwiezdnej, z ogromną prędkością w kierunku centrum wszelkich wszechświatów. Nie mogłem tam jednak dotrzeć mimo tej wielkiej prędkości. Wciąż było bardzo daleko, nieskończenie mały punkcik i miałem wrażenie, że nie przybliża się. Czułem też, że w tym centrum jest też jakaś potężna istota. Wieczna, nieśmiertelna, wszechpotężna, wszechmądra, wszechwiedząca, spokojna. Nie wiem, czy dobra i nie wiem dokładnie, co to pojęcie oznacza. Była to w każdym razie istota budząca zaufanie. To było mocne i wiarygodne przeżycie. Gdy trip mi przeminął, to zdałem sobie oczywiście sprawę, że to był narkotykowy majak. Jednak zdałem sobie też sprawę, że zarówno ten majak, który był przekonujący na haju, jak i stan trzeźwy przekonujący na trzeźwo, mogą być równie błędne albo prawdziwe. Dlaczego miałbym uznać za pewnik, że na trzeźwo jestem w stanie odbierać pełnię prawdy o rzeczywistości? Że wszystko można udowodnić, wykazać? Że Boga nie udowodniono, więc nie może istnieć, i nie klei się do żadnych teorii o powstaniu świata? Niczego nie można udowodnić, bo nie wiemy, czy cały logiczny proces udowadniania nie jest tylko złudnym wrażeniem, że pokazuje jakąś prawdę. Tak samo jak ten narkotyczny haj dawał wrażenie, że jest prawdą.
Sram ci do czerwonej, antypolskiej, bolszewickiej mordy. Tak robię.
jak w Milionerzy 50% na 50% XD
Co to kurwa znaczy „zapytowywuje”??
zapotowywujesz mnie?
Nie, jak już coś to zapytuję, ćwoku głupi. Nie ma to jak ktoś chcący dodać sobie punkty do intelektu poprzez używanie „dawnomowy”…
Z tandemu Niemcy Francja zostały same pedały.