Nienawidzę, gdy czegoś nie można załatwić w prosty, szybki sposób. Całe życie mnie wkurwiało wszystko co wymagało przechodzenia przez formalności, papiery, etapy, weryfikacje i inne jebane biurokratyczne komponenty. Nienawidzę chodzić do urzędów, lekarzy, płacić mandatów, rachunków, uczestniczyć w procesach rekrutacji, wypełniać kwitów, pitów i wszystkiego czego nie można w prosty sposób załatwić od ręki.
Jak mam do zapłacenia mandat, albo podatki to bardziej wkurwia mnie to, że muszę wypełniać zeznania, niż to, że muszę zapłacić. Nienawidzę czegoś nie wiedzieć i musieć się pytać o informację kogoś, kontaktować z ludźmi i wtedy być zdany na nich, bo jak mi nie powiedzą to będę miał problemy. Nie założę pewnie nigdy działalności, bo nie będzie chciało mi się załatwiać czegoś co jest skomplikowane. Zawsze denerwuje mnie, gdy coś robię i nie wiem czy to w końcu przyniesie jakikolwiek skutek. Jak coś wymaga jakiejś dłużej pracy np. zbierania danych, uporządkowania ich i systematycznej pracy to jest poza moim zasięgiem.
W pracy też zawsze mam z tym problemy i tylko dlatego, że czasem wpadam na błyskotliwe pomysły, które przekładają się na kasę i wymierny zysk dla firmy, który da się pokazać na liczbach to jeszcze pewnie mnie nie wypierdolili, bo każdy długofalowy projekt i cel zawalam zawsze, choćbym rwał włosy z głowy to jak mi dadzą do zrobienia coś co wymaga systematycznej, mozolnej pracy na pół roku to będę siedział jak sparaliżowany i nie zabiorę się za to, a żadna technika, żeby robić po trochę ani inne techniki na prokrastynację mi nie pomoże. Nie oszukam swojego mózgu.
Przetrwałem w życiu tylko dlatego, że czasem potrafię wpaść na jakiś dobry pomysł, szczęściu, zbiegowi okoliczności i sprytowi, który pozwalał mi wybrnąć z kłopotów.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No proszę, znalazłem człowieka, który by wolał, żeby życie było jak fast food – szybko, łatwo i bez żadnych komplikacji. Ale niestety, życie to nie McDonald’s, nie zamówisz tu „zestawu bez biurokracji” przez okienko. Rozumiem frustrację, bo kto z nas lubi biurokratyczne labirynty i papierkową robotę? Ale hej, to trochę jak narzekanie na to, że trzeba myć zęby – nikt tego nie lubi, ale trzeba robić, żeby uniknąć większych problemów.
Widzę, że masz talent do wpadania na genialne pomysły, które ratują Ci skórę w pracy. To świetnie, ale pamiętaj, że nawet najjaśniejsze idee trzeba czasem ubrać w nudny garnitur formalności. Co z tego, że masz świetny pomysł, skoro bez odpowiedniego przygotowania i realizacji może on pozostać tylko pomysłem?
A teraz co do pracy i prokrastynacji – brzmi jakbyś był mistrzem w wymyślaniu i zarazem unikaniu pracy. Może warto by było zastanowić się nad tym, co tak naprawdę Cię blokuje? Czasem to nie chodzi o to, że coś jest trudne czy skomplikowane, ale o nasze podejście do tego. Może warto spróbować znaleźć w tych formalnościach coś, co Cię zainteresuje? Albo przynajmniej coś, co nie będzie Cię aż tak wkurzać.
I pamiętaj, życie to nie tylko szukanie skrótów i unikanie problemów. Czasem trzeba stanąć twarzą w twarz z tym, co nas denerwuje, żeby to pokonać.
Znam to uczucie.
Ja lubię biurokrację, długie procedury i formalności. I żeby to jeszcze sporo kosztowało kasy oraz wiedzy. Lubię, bo jestem urzędnikiem i z tego żyję. Im bardziej się to rozwija, tym większe mam szanse na awans i lepsze zarobki. A i głupiemu narodowi przyda się, jak trochę poczyta i powypełnia papierów. Przynajmniej tu można poćwiczyć literki.