Cześć Wam wszystkim. Mam juz te swoje 30 lat i zastanawiam się zgodnie z tematem czym, po co i na jaki huj żyjemy. Czlowiek od małego spedza czas w szkole, studia/praca a potem MOZE emerytura. To tak w skrócie i to wielkim. Gdyby to rozbudować bardziej wracamy do podziału na lata. Do 25 w miarę sie czujesz tzn uczysz się/ pracujesz byc moze idziesz na studia i tak do tych 25 leci czas potem następuje otrzeźwienie i myślenie japierdole cwiara zleciala niewiadomo jak i kiedy. Budzisz się i myslisz co robić. Wiec zapierdalasz w pocie czoła na swoją (marna?) przyszłość. I tak nagle mija 5 lat budze sie mając 30 i ten kurwa rok to jest jakieś fatum. Do tej pory problemy, które stawały na drodze jakos sie rozwiązywało czy to uczelniane czy pracownicze pośród tylu lat, ale teraz mnie dopadl taki, że nie wiem co robić i co czynić dalej. Czy wartość zycia ze mnie totalnie uleciała zapytacie na samym wstępie. Powiem wam , ze od miesiąca nie czuje nic. Tylko płacze i myślę co dalej. Niestety moja mame dopadł ten cywilizacyjny skurwysyn na *** przeklęte literki. Rokowania sam nie wiem jakie bo czuje się dobrze i nie widać po niej nic, ze jest chora. I tak myślę po co czlowiek tyle lat sie uczy, stresuje, zapierdala gdy na końcu i tak to wszystko jest nic zupełnie nic nie warte. Nie potrafię 1x w zyciu sobie z tym poradzić. Nie mowcie mi o psychologu bo rozmowa mi nie pomogła w ogole. To jest tak wielki bol nie do opisania. Możecie pisac o mamisynek sie zali. Trudno. Dla mnie rodzice to świętość, byli przy mnie zawsze i są cale zycie. Czy były wzlotu czy upadki zawsze było wszystko z myślą o nich i dla nich. Pępowinę zapytacie czy odciąłem – tak jestem na swoim juz , ale gdy nie podjadę do rodziców ich zobaczyć? zrobic zakupy, pomoc w sprzątaniu badz po prostu ich zobaczyć czuje się mega zle. Nie wiem naprawdę niczego, czuje się do niczego. Zastanawiam się dlaczego mama , dlaczego ona. Czym sobie na to zasłużyliśmy. Menele pijący i palacy pod sklepem są zdrowi i żyją X lat a tu ledwo emerytka i takie coś. Po co czlowiek tak zapierdalal ostatnie lata, tracil byc może cenne chwile w imie czego ? Tego pierdolonego papierka , który do niczego mi za miesiąc, rok , dwa , 5 ,10 nie będzie potrzebny? Nie wiem jak sobie radzić z wizja przemijania. Tak wiem, są ludzie, którzy codziennie sie z tym zmagają, tracą kogos bliskiego , ale ja nie potrafię tego przyjac do wiadomości. Wiem, ze jesteśmy tylko sola i prochem tego świata. Jednak wracając do tematu tego postu czym jest to zycie tak naprawdę nie potrafię udzielić odpowiedzi. Wirm tylko , ze nic nie jest warte na tym świecie procz lojalności, uczciwości, dobroczynności i po prostu byciu człowiekiem dla człowieka. Tylko tyle i az tyle. Szanujcie swoich rodziców póki ich macie. Nie kłóćcie sie i bądźcie pokorni wobec nich. Tyle.
Czym jest życie tak naprawdę?
2023-09-23 17:2721
1
Nic Ci to nie pomoże jak powiem Ci, że Ci bardzo współczuje i jestem z Tobą duchowo, ale wiedz że tak właśnie jest. U mnie żyją obydwoje, ale z każdym dniem różnie może być są starzy nienawidzę ich, ale w głębi duszy ich odejście będzie dla mnie chyba najboleśniejszym ciosem na ziemi. Rodzina to rodzina.
Często różne ćwoki wypisują tu swoje pierdoły ale czasem trafia się tak zajebiście ludzki tekst jak ten że aż człowieka zatyka. Chciałoby się coś dodać, skomentować, nawet podnieść autora na duchu ale aż brakuje słów, a jak są to wydają się zbyt żałosne i słabe żeby oddać powagę sytuacji, zostaje tylko się zamknąć i rozumieć. Trzymaj się chłopie, oby twoja mama wyzdrowiała.
Nie wiem co powiedzieć.
Przeczytałem to.
Cechuje mnie ogromna empatia.
Zawsze chce powiedzieć
Przepraszam
W imieniu wszystkich.
Tylko ja jestem w stanie przeprosić w imieniu wszystkich.
-Testo