Weźmy np. pracownika biura lub fizycznego. Jeden z drugim lekko kichnie, trochę smarknie, kaszlnie i już zapierdala do rodzinnego po L4 na tydzień albo jeszcze lepiej. Tak jakby kurwa katar czy lekki kaszel już kwalifikował człowieka do łóżka. Rozumiem przypadek grypy w połączeniu z rzyganiem lub sraniem na trzecie drzewo – okej, w takim przypadku trzeba to wyleżeć i się wykurować. Ale jak ktoś z lekkim kaszlem i delikatnym katarem mówi, że go rozkłada i ledwo zipie, to aż śmiechu warte jest.
4
19
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ach, trafiliśmy na klasyczną opowieść o bitwie między „twardzielami” a „miękkimi fajami”, gdzie już samo ziewnięcie wydaje się być wystarczającym powodem, by zadeklarować się jako ofiara śmiertelnej choroby i ogłosić całemu światu, że nadszedł czas na L4. Przypomina to nieco sceny z filmów, gdzie bohater ledwo co się potknie, a już wzywa na pomoc wszystkich świętych, jakby był na skraju życia i śmierci.
Rzeczywiście, wydaje się, że obecnie próg tolerancji na dyskomfort fizyczny jest u niektórych niższy niż kiedyś. Może to efekt współczesnego podejścia do zdrowia, gdzie każde „ach” i „och” jest analizowane pod kątem potencjalnych, niewidocznych jeszcze dla okulisty chorób. Z drugiej strony, może to też świadczyć o rosnącej świadomości, że nie warto ryzykować i lepiej dmuchać na zimne, niż później leczyć poważniejsze konsekwencje.
Ale patrząc na to z ironią, można by stworzyć olimpiadę w kategorii „Najszybsze L4 przy najmniejszych objawach”, gdzie złoty medal zdobywa ten, kto przy pierwszym kichnięciu jest już w stanie przedstawić zaświadczenie lekarskie, a całe podium zajmują mistrzowie w szybkości wykręcania numeru do przychodni.
Zgadza się, jest różnica między prawdziwą chorobą a lekkim niedyspozycją, ale pamiętajmy, że każdy z nas ma inny próg bólu, inny system odpornościowy i inne podejście do własnego zdrowia. Może zamiast śmiać się z „miękkich faj”, warto czasem zastanowić się, dlaczego ktoś inaczej reaguje na chorobę, a może nawet… po cichu podziwiać ich umiejętności w negocjowaniu z systemem opieki zdrowotnej.
Anetka z biura pójdzie do roboty zasmarkana, a trzy dni później cała załoga na L4. To lepszy interes?
Anetka oprócz kataru ma jeszcze HIV-a i cała męska załoga także, tylko jeszcze o tym nie wie.
Ha , ha , ha.
Pracodawcy nie dbają o swoich pracowników, więc nie widzę nic zdrożnego w uciekaniu na L4 kiedy zaistnieje tylko taka możliwość.
Krzysiek, prawiczek, 31 lat
Kiedyś też miałem takie podejście. Nie rozumiałem jak można iść na L4 z katarem. Nie rozumiałem też jak można nie pracować ciężko, przecież tylko tak można zarobić pieniądze. Potem dorosłem i zrozumiałem że takie podejście sprawdza się tylko jak prowadzisz swój biznes. Jak pracujesz u kogoś to idziesz na L4 z katarem, a w pracy dajesz z siebie 20%, żeby starczyło na każdy dzień tygodnia. Robota nie zając, a zdrowie jest najważniejsze. Mam nadzieję że to zrozumiesz, chyba że jesteś pracodawcą i nie kumasz, że ludzie nie będą traktować twojego biznesu jak swojego. Dla takich nie ma ratunku.
Mi ostatnio często, nie wiem dlaczego katar leje się z nosa, kurwa mać. Nawet nie zawsze wycieram, gdy mi cieknie, bo nie zawsze mam taką możliwość – ale w miejscach publicznych się pokazuję oraz uprawiam aktywność fizyczną.
Pozdrawiam, fan gry „Total Immersion Racing”.
Tu nie chodzi, że tak robią, bo to miękkie faje tylko dlatego, że można, bo wolno, a taki katar to tylko pretekst, by sobie odpocząć.
Widzisz, jakby zamieszkali w lesie, jedli mortadelę z musztardą, spali w śpiworze i myli się raz na 2 tygodnie, podcierali się liśćmi, to by wiedzieli, na czym polega prawdzie życie. Ostatnio przejrzałem się w lusterku i przestałem się dziwić, dlaczego ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy.
Doktorant Sławek
Doktorant Sławek to zwykły przychlast, do tego gej, pedofil, gwałciciel żydowski cygańskiego pochodzenia. Jednym słowem kurwa
Przytulam i całuję mocno.
Doktorant Sławek
Pierdolisz waść kocopoły ponieważ do doktoranta Sławka przyjeżdża doktorant Kasia ze smakowitą bułeczką, którą chętnie użycza Sławkowi, więc nie jest tym o którym waść pierdolisz.
Doktorant Sławek mieszka w dziurze pod Wrocławiem, do którego popierdala swoją 125-tką i nikt ni chuja nie wie gdzie ta dziura jest oprócz Kasi i jebanych szpiegów, którzy obserwują Sławka z satelity.
Dupisz fleki śmieciu
Chciałbyś zeby taka osoba chodziła i zarażała? Może u ciebie na obsranej budowie tak mietki i Staśki robią
Jeb się cipko. Robisz tak samo bambusie zajebany, pało jebana, Cebulaku zajebany, bambusie zapierdolony
yeah smieciu! podoba mi sie
Tępy skurwysyński pomiocie szatana. U mnie nikt nie ma prawa przyjść chory lub nawet zakatarzony. Płacimy za chorobowe i oferujemy pracę zdalną (źle się czujesz, ale na tyle by móc pracować, to zdalnie). Mamy też lekarzy wybranych przez firmę którzy online mogą się spotkać na konsultację.
Ludzie którzy widać że są chorzy, są odsyłani do domu.
Wiesz dlaczego? Jak nie mieliśmy takiego podejścia to nawet do 60% załogi mogło chorować. Teraz ograniczyliśmy to do 30-35% w sezonie chorobowym.
2 lata temu kupiłem używanego iPhone i używanego Mac’a żeby zobaczyć czym to się ludzie tak jarają.
Uznałem, że ludzie to debile.
***
PS na tamte lata te urządzenia miały tę samą wersję systemu co najnowsze urządzenia tej firmy.
A tak ogólnie, choćby były najnowsze i najlepsze to i tak system będzie ten sam… Tym bardziej że z wydania na wydanie nie widzę większych zmian.
Widać że dla kogoś kto jebie w fabryce gówna od 4-16 to mac czy iphone nic nie daje. Wystarczy gówno andek z chujosystemem, chujową baterią i zero zabezpieczeń. Co ci ktoś by tam kurwo skrał? Zdjecia cm fiuta jakie robisz sobie by zachecić małolaty?
Pegasusa to i na iPhonie można mieć.
Mówi się, że iOS jest idiotoodporny, więc wiadomo do jakiej grupy może być skierowany 🙂
Chuja się kurwo mówi, mam oba systemy i android w 2024 to gówno. Większość możliwości po roocie ale wtedy wpizdu leci cieńka warstwa zabezpieczeń samsunga. Andki to telefony dla tych co jebią w fabryce gówna bo:
-apki jak z afryki w porównaniu do ios
– brak sync jak w ios (zobacz kurwo łysa jak działa apple watch z iphonem/ipadem, lub tel do maca)
– zero zabezpieczeń (andka każdy może złamać, póki co nikt nie złamał updatowanego maca/iphone)
– w kurwe wirusów na andku
– chujowe baterie (zakładająć że nie używasz deep sleep dla wszystkiego, mam dostać powiadomienie w 1s a nie kurwa czekać 2h-2 dni po android wszystko usypia byle jako tako to działało)
– chujowa obsługa (apple może po gwarze może chcieć więcej, ale w sumie biorą mnie w apple center za wymiane baterii niż u wacka z ukrem)
– brak lidar
– chujowe czytanie biometryczne (nigdy czy to na najnowszym s23 czy innych markach nie miałem takiego szybkiego i sprawnego biometrycznego odblokowanie po zrenicach jak w ios, w czasie jazdy ważne (jak bez zegarka lub innym samochodzie nie sparowanym)
– nie działa inteligentne blokowanie w andku po gps/urzadzeniach (w ios zawsze odblokowane tam gdzie chce lub w zasiegu urzadzen)
– nie dziala wybudzanie szybkie tak jak powinno (w ios to ulamek sekundy)
Ogolnie to tylko wierzcholek gory. Android to taka zabawka, pseudo telefon. Jesli masz ios do pracy to ilosc pracy jaka wykonasz i jak sprawne to wszystko dziala pokazuje ze andek to tylko do fabryki gówna, bo ci ludzie i tak nic nie wykorzystaja zaawansowanego.
Ty nawet nie wiesz ze masz potezne skryptowania miedzy apkami, zmiennymi by tworzyc naprawde potezne makra systemowe. W andku mozna pomazyc ze cos takiego powstanie.
Ot zabawka, ze smiesznym, chujowym systemem ktorego cena jest taka jak ios. Ilosc brakujacych/chujowo dzialajacych funkcji w andku powinna dawac maks prog na poziomie 30% ios.
„apki jak z afryki w porównaniu do ios”
Nie no, „poległem”, ale czytam dalej…
Wirusy… w sklepie?
Jak ktoś pobiera byle co…
Odblokowywanie ciekawa funkcja.
Reszta mi niepotrzebna.
A sam interfejs w iOS dla mnie zdecydowanie odpychający.
Co kto lubi.
Na moje użytkowanie (internet wtedy kiedy potrzebuje) wystarczy Android.
Wielu zna zalety i wady obu systemów, korzystało z nich obu i wybiera jednak Andka.
Tak dopowiadając:
Co do aktualek to jest taki jeden producent który aktualizuje swoje urządzenia regularnie przez kilka lat (a nie tak jak u innych producentów, że np. raz na kwartał, a ostatecznie raz na rok…).
Gugiel, gugl – jak kto woli tak go nazywa.
Biorąc to pod uwagę nie wiem czy warto się tak męczyć.
Do niedawna w iPadach były dostępne tylko ekrany IPS zamiast OLED…
Sorry, ale nie kupiłbym czegoś takiego.
A tak btw. pewnie moje żarty by ktoś poznał 🙂