Tak. Miałem sen o tym, zacnym portalu, gdzie swoje artykuły publikuje elita inteligencji a każdy wpis to Himalaje intelektu. Sen rozpoczął się gdy usiadłem za wielkim, dębowym biurkiem i włączyłem laptopa. Okazało się, że cały światowy internet jest zależny od chujni i podlega regułom tutaj ustanowionym. Wszelkie strony internetowe nie zaczynały się sktórem „www” lecz „chuj” następnie była kropka, właściwy adres i domena. Każdy portal, miał pokrewną nazwę do chujni, np: chujonet, chujpedia, chujteria albo chujobook czy chujtube. Każdy, kto chciał w ogóle z internetu korzystać, musiał najpierw zarejestrować się na „chujni” nadrzędnym portalu światowym, który skupiał całą sieć i kontrolował międzynarodowy ruch internetowy. Samo słowo „chuj” było zastrzeżonym znakiem towarowym a jego używanie objęte było surowymi restrykcjami. Mao tego, gdy chciałeś zrobić przelew bankowy, musiałeś dokonać tego przez chujnię, w zakładce „chujnia-finanse” i tam dopiero mogłeś logować się do właściwego banku. Innej możliwości nie było. Admin chujni, był jednocześnie prezydentem i papieżem. Jego podobizna była obowiązkowo umieszczona na każdej stronie i w każdej zakładce na stronach. Na całym świecie istniał tylko jeden system operacyjny chujdows a na telefonach obowiązywał chujdroid, który co prawda był darmowy ale obowiązkowe aktualizacje już nie i raz w miesiącu, automatycznie pobierano opłatę z konta.
Ludzie buntowali się i co jakiś czas dochodziło do demonstracji, które jednak, skutecznie były rozpędzane przez zmotoryzowane oddziały chujolicji.
Życie codzienne każdego człowieka było całkowicie uzależnione od portalu „chujnia” Na calej planecie obowiązywała tylko jedna waluta, chujlary oraz cyfrowe chujcoiny ale te, dostępne były tylko dla członków rządu i resortów siłowych.
Admin chujni decydował o wysokości dochodów i rodzaju pracy. Przy czym, nie było to zależne od kwalifikacji i wykształcenia ale od ilości postów na chujni.
Dzięki temu, pojawiało się około 35 miliardów wpisów dziennie bo każdy chciał jak najwięcej zarabiać ale czas poświęcony na pisanie, uniemożliwiał już podjęcie pracy. Powstał swojego rodzaju paradoks. Ludzie pisali i dostawali coraz lepsze oferty pracy ale nikt nie pracował bo cały swój czas poświęcał na tworzenie postów i tak funkcjonował świat.
Ja nie byłem inny, tak samo pisałem i pisałem aby tylko zdobyć punkty do lepszej pracy, której i tak nie mogłem podjąć bo nie miałem czasu.
Tej nocy siedziałem do piątej rano i wymyślałem nowe wpisy aż zasnąłem przy klawiaturze i ocknąłem się około godziny czternastej.
Postanowiłem jednak nie marnować cennego czasu i bez wahania napisałem powyższy post.
(Admin): O Boze usmialem sie do lez 🙂 Fajny wpis dziekuje. Pomysl z waluta tez. Zrobimy sobie wlasne altcoiny. Wtedy kazdy bedzie mogl powiedziec twoj wpis nie jest wart zlamanego chuja 🙂
Za dużo tekstu. Nie czytam.
To po co komentujesz?
XDDD
Wykurwiste! :-)))
„Chujnia” to fenomen na skalę min. krajową.
Nie rozumiem, dlaczego cały świat nie trąbi o geniuszu „chujni”.
Kocham chujnię!
Pan twój też miał taki sen: wszystkie cebulaki cisnęły drzwiami i oknami do Łódzkiego Wydziału Fabrycznego, podjąć zaszytne stanowisko zapierdalania na taśmie; natomiast cwane cebulaki walczyły o stanowisko polegające na waleniu do głównego zbiornika./ Mesio
Admin, a może głosowanie na najlepszy i najgorszy wpis roku? Kandydat na najlepszy wpis właśnie chyba się pojawił, hłe hłe hłe.
Admin niektóre gównowpisy wpuszcza, a niektóre sensowne wpisy odrzuca – co to ma znaczyć? Zupełnie jak np. w 2018 roku.
(Admin): Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia 🙂
Chujcoiny to całkiem niezły pomysł, aż dziwne, że nikt ich jeszcze nie stworzył. Mam nawet pomysł na logo, domyślacie się pewnie jakie.