O współlokatorach słów kilka

Muszę to z siebie wyrzucić i chyba jest to idealne miejsce do tego. Na początek może napiszę jaką jestem osobą, by nieco rozjaśnić sytuację. Jestem spokojnym, odpowiedzialnym, uczciwym facetem bez nałogów, przed trzydziestką. Obecnie jestem w połowie studiów zaocznych (niełatwy techniczny kierunek), poza tym pracuję na pełen etat, działam trochę w internecie (redagowanie tekstów na pewnej stronie), uczę się języków – krótko mówiąc czas mam zajęty od zmierzchu do świtu. Cenię sobie w domu spokój i porządek, choć nie mówię, że jestem pedantyczny (czasami zdarza mi się nabrudzić, jednak tego samego dnia staram się po sobie posprzątać).

Chujnia będzie dotyczyć tego, że mniej więcej od 6-7 lat w krótkimi przerwami wynajmuje mieszkanie z różnymi ludźmi. Mieszkałem od tamtej pory z mniej więcej 50 osobami (różne miasta i kraje) i muszę przyznać, że do mieszkania jak CZŁOWIEK nadawało się mniej więcej 20% tych osób.

1. Kiedy mieszkałem we Wrocławiu, pod koniec roku przeprowadziłem się do mieszkania, w którym mieszkało dwóch 23-letnich studentów + dziewczyna jednego z nich. Pamiętam jak dzisiaj libacje alkoholowe w każdy weekend (niestety byłem do tego trochę przymuszany, bo piję niewiele). Do tego wszędzie pozostawione długie włosy, na krzesłach, na podłodze, dywanie, w łazience, kiblu, kuchni – i nie, nie zostawiała ich ta dziewczyna, która miała niedługie włosy, tylko ci goście, metale (od razu zaznaczam, że nie mam nic do ludzi słuchających takiej muzyki). Ja, nauczony względnego porządku nie miałem ochoty bez przerwy napotykać na kłęby włosów, znosiłem to nie najlepiej, aż w końcu się wyprowadziłem.
2. Jakiś czas później mieszkałem w Szkocji, jeden z współlokatorów miał nerwicę natręctw związaną ze sprzątaniem. Nie mogłem w kuchni nic zrobić, bo latał ze ścierką i wszystko od razu sprzątał, a poza tym na okrągło słuchał disco polo w salonie…
3. Pół roku później wyjechałem do Holandii, gdzie mieszkałem z trzema spawaczami, którzy nie mogli wytrzymać jednego dnia bez picia alkoholu. Dosłownie każdego dnia wieczorem siadali przy stole i obalali flaszki. Niestety mieszkałem z nimi w jednym pokoju (takie warunki) i nic się nie dało z tym wtedy zrobić.
4. Moje następne mieszkanie w tej pracy wyglądało podobnie. Niemal wszyscy goście z całego domu zbierali się każdego wieczora, by chlać. Wytrzymałem tam zaledwie 2 tygodnie.
5. Potem wróciłem do Polski i wynająłem pokój od sympatycznego gościa w średnim wieku. W drugim pokoju mieszkał już inny współlokator – chłopak mniej więcej w moim wieku. Przez pół roku mieszkania tam nie rozmawiałem z nim ani razu. Gość był ze świadków Jehowy i po przyjściu z pracy cały czas siedział w pokoju. Nasz kontakt ograniczał się do słów „Cześć”. Również jestem introwertykiem, ale to już było przegięcie pały. Żeby mieszkać ze sobą i nie utrzymywać żadnych relacji?
6. Pół roku później znowu mieszkałem w tym mieszkaniu. A wraz ze mną dwóch gości. Jeden starszy, a drugi młodszy ode mnie. Ten starszy był w miarę spoko natomiast młodszemu po jakimś czasie zaczęło odpierdalać. Gość był graczem (a pewnie i nadal jest) i niemal codziennie kiedy był w domu, przez kilka wydzierał się jak pojebany do laptopa do swoich kolegów po drugiej stronie. Dało się to znieść w ciągu dnia, niestety gorzej było o 23-24, bo niestety ja musiałem wstać o godzinie 5 do pracy, a jaśnie pan student budził się dopiero koło 10, także miał wyjebane. Zjebałem go kilka razy, zwracałem uwagę, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. W końcu się wyprowadziłem.

Teraz mieszkam w innym mieszkaniu. Niby powinienem się cieszyć, bo mam spokój, ponieważ nowi goście, którzy się do mnie wprowadzili, nie sprawiają problemów. Niestety, znowu jest inny problem, bo o ile pierwszy to gość koło 40-tki i zachowuje się ok, to drugi, młodszy, ogranicza kontakt ze mną do „Cześć”. I jak tu normalnie funkcjonować z ludźmi?

Niestety mam taką sytuację, że póki mieszkam tutaj i studiuje nie mogę sobie pozwolić na własne mieszkanie. Po tych wszystkich przygodach ze współlokatorami stwierdziłem, że jedynym rozwiązaniem jest zarobić na własny kąt. Niestety, żeby tego dokonać, będę znowu musiał po skończeniu studiów wrócić za granicę i dzielić z kimś jedno mieszkanie… Gdyby w naszym kraju nie było z tym takiej chujni, życie tutaj nie byłoby nawet aż takie tragiczne.

32
8

Komentarze do "O współlokatorach słów kilka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Mieszkanie w mieszkaniu jest zbyt mainstreamowe… Polecam spanie na łączce na kocyku okraszonego finezyjnym wzorkiem np w słodkie kotki. Z dala od ludzi, w towarzystwie komarków, które niewątpliwie nie odmówią ci towarzystwa i to bardzo intymnego – z więzem krwi.

    9

    1
    Odpowiedz
    1. A może pisałbyś poprawnie gramatycznie?:)

      0

      0
      Odpowiedz
  3. Stary… Siądź na dupie i zainwestuj we własne mieszkanie. Problem zniknie 🙂

    4

    4
    Odpowiedz
  4. Masz gościu problem, że koleś który po prostu chce mieć tanie miejsce do kimania nie utrzymuje towarzyskich kontaktów ze złem koniecznym=współlokatorem? Dla mnie koleś który nie utrzymuje ze mną kontaktów gdy nie musi to skarb w mieszkaniu. Przecież wynajmuję tylko pokój nie po to żeby nie mieszkać sam tylko po to żeby płacić przez pół. A po pracy chcę odpocząć od ludzi i pobyć sam. Na relacje towarzyskie są inni ludzie i inne miejsca

    18

    0
    Odpowiedz
  5. No i cóż, Pan twój, Mesio, ma ci powiedzieć, patałachu, poza rzeczami oczywistymi?

    Naprodukowałeś się tekstu, ale jak to zwykle u patałachów bywa, sam jesteś sobie winien i, kurna, nadal tego nie dostrzegasz. Żyjesz tak lata, myślisz o tym przez lata, tu to wszystko powpisywałeś i dalej nie kumasz… Zaprawdę Pan twój zapytuje: kogo oni na te studia przyjmują… Nawet jeśli płatne, to jakiś poziom to powinno przecież mieć…

    Ad rem, jakim cudem nie dotarło do tej pory do ciebie, cieciu zapyziały, że powinieneś mieszkać sam??? Pan twój już nawet nie wymaga od ciebie brania kredytu na norę w mrówkowcu, ale tyrasz gdzieś na jakiejś taśmie, sam siebie masz na utrzymaniu, to nie stać cię tę dodatkową stówkę lub dwie na wynajem czegoś na wyłączność? Komu te bajki? Poza tym zapieprzałeś na Zachodzie, to ci lepsza wypłata wpadła niż patałacha na taśmie u Pana twojego. I co? Nie możesz nic kupić? Przeżarłeś wszystko? Dupę w kupę zwinąłeś do Polszy, jak tylko uzbierałeś na tyle, żeby tu przebimbać kilka miesięcy aż się kasa skończy i trzeba będzie znów pojechać, zamiast posiedzieć i odłożyć na tyle, by coś sobie sprawić? Pan twój już nie mówi, że w mieście typu Wrocław. Ale w mniejszym? Klęknij, patałachu (A nie.. Już pewnie klęczysz, odkąd zacząłeś czytać ten post…) i posłuchaj. Kojarzysz taką mieścinę Żarów? To jest 50 km na południowy-zachód od Wrocławia. Nawet jak nie masz samochodu, to PKP stamtąd w ciągu pół godziny wywali cię w samym centrum Wrocka na Dworcu Głównym i jesteś wolny jak dzika świnia na zakręcie (dla porównania, jak do ciecia nie dotarło: niektórzy „szczęśliwcy” w tym czasie tkwią 2 godziny we wrocławskich korkach i kolejne dwie, wracając do swoich mrówkowców i lepianek w dzielnicach-sypialniach). I tam mieszkanko 30-40 m kw. kupisz w przedziale od 50-100 tys zł. Także wynajem w takiej, dobrze skomunikowanej, miejscowości jest tańszy…

    Nikt Panu twojemu nie wmówi, że się nie da. Tylko ty myślą nieskalany i wygodny jesteś. I jeszcze jedno. Śmiesz jeszcze aż tak do przesady wybrzydzać, że ci przeszkadza, że jakiś tam patałach z tobą nie gada? Nie, to nie i chuj. Zresztą, po tym co w tych twoich wypocinach stoi napisane, to Pan twój się mu nie dziwi. Cieszyć się powinieneś, że masz spokój, to ci znów, kurwa, źle… Ty masz jakiś typowo cebulacki problem ze sobą. Ciągle źle…A to za ciepło, a to za zimno… A to pada, a to nie pada… Odpowiedź na to, skąd się takie żałosne i wiecznie marudzące patałachy biorą, to nawet Pana twojego przerasta… /Mesio PS. I oczywiście tradycyjnie już zapraszamy pod bramę naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego (3 stówki wpisowego i CV). Przyzwyczajony do syfiastego sąsiedztwa jesteś i widać ci odpowiada, skoro nic z tym przez lata nie zrobiłeś, to w naszych przyzakładowych barakach będziesz się czuł jak w domu. A jak się wykażesz i wyrobisz 150% normy oraz wpiszesz się na listę oczekujących na przydział, to nawet stać cię będzie na własną wypasioną willę z drewna ze starych palet (i to może nawet heblowanych), sklejki i blachy falistej w ekskluzywnej alei patałaszych baraków, stojących w uroczym zakątku, z którego wszędzie blisko, albowiem pomiędzy stołówką, latrynami a wysypiskiem śmieci.

    18

    8
    Odpowiedz
  6. „Gdyby w naszym kraju nie było z tym takiej chujni, życie tutaj nie byłoby nawet aż takie tragiczne.”

    Jedno wynika z drugiego! Ale rozumiem o co chodzi i skąd taka konstrukcja – i właśnie to jest przykre. Polska już nawet w podświadomości istnieje jako kraj, w którym nie masz perspektyw. Mówisz Polska, myślisz brak kasy i pierdoleni sąsiedzi. Kwestie materialne wpływają mocno na społeczeństwo i relacje międzyludzkie (jeden drugiemu zagląda w kieszeń, jeden drugiemu nie pomoże, jeden drugiego kopnie w dupe itd.). I wcale nie jest tak, że to nasza polska mentalność, że to nasza domena, tylko ta łatka wynika z czegoś! Właśnie z tego, że każdy goni za pieniądzem, nikt nie ma czasu, nikt się nie może na moment zatrzymać, pomyśleć, bo moment i lecisz na ryj. Politycy robią nas w chuja, napuszczają jednych na drugich, jedną ręką udają że nas karmią, a tą drugą po kryjomu penetruje nasze kieszenie. Stąd to wszystko. Nie znam recepty. Może praca u podstaw? – bardzo trudne zadanie, wymagające wielu poświęceń ale wykonalne.

    8

    1
    Odpowiedz
  7. Ja to nawet cześć nie mówię. 🙂

    7

    2
    Odpowiedz
  8. Po pierwsze, masz chyba jakąś kasę w skarpecie po tylu latach bujania się? dobierz jakiegoś kredytu i kup choćby kawalerkę. Zamiast płacić obcym za wynajem lepiej spłacać kredyt. Nie nadajesz się do mieszkania z ludźmi bo to już za długo trwa. Z tego co piszesz przeszkadza ci jak są głośno, jak są cicho, jak sprzątają, jak nie sprzątają….to wg. mnie objawy nerwicy. Musisz pomyśleć o czymś własnym choćby ciasnym, o jakimś związku, lub zaprosić od czasu do czasu jakiegoś kumpla na piwo, na tv, na pizzę, żeby nie siedzieć w tym kwadracie sam i mieć z kim pogadać lub pomilczeć.

    3

    3
    Odpowiedz
    1. Po „wg” nie ma kropki!

      1

      0
      Odpowiedz
  9. Znudziło mi się czytać w 1/3 tekstu. Zamiast przypierdalać się do wszystkich pomyśl jaki Ty jesteś. Bo zachowujesz się jak kapryśna stara panna. Ludzie są dla Ciebie mało towarzyscy,zbyt towarzyscy,bałaganiarze lub pedanci,itd. Nic Ci nie pasuje. Może to Twoje zachowanie jest problemem?!

    5

    4
    Odpowiedz
  10. Jakbyś zarabiał 17 tysi netto i jezdził mesiem tak, jak ja, to mieszkałbyś sam w wielkiej Willi za 2 bańki w Wawce, a za sąsiadów miałbys kulturalnych ludzi – Biznesmenów, prawników i lekarzy. Miałbyś również na każde zawołanie sługusa, który mieszka w barakach za płotem. Z tych baraków widzi kawałek jednego z salonów Willi Prezesa. Po co? Sługus dostaje głodową stawkę i nie stać go nawet na dobre ogrzewanie (a to patałach). W zimie marznie mu dupa w tych barakach, a przez okno widzi jak Prezes ogrzewa do 24 stopni puste salony. Daje mu to dodatkową motywację, by przybiec służyć do ciepełka. A Prezes ma poczucie większego kontrastu w stosunku do plebsu. Obopólne potrzeby zostają zaspokojone. Miarą prawdziwego bogactwa jest bowiem nie to, co masz, ale to, ile dzieli cię od patałacha. Po chuj Prezesowi jednemu samemu taka wielka willa i taki Mercedes? Przecież tak samo można mieszkać w małym mieszkaniu i jeździć passatem. Otóż właśnie – chodzi o kontrast, zbytek, wyróżnienie się. Prezesa stać, a patałacha – nie. Teraz druga sprawa – szukasz mieszkania, świetnie się składa! Trzy stówy do łapy i pędź złożyć CV na taśmę w naszym Łódzkim Wydziale Fabrycznym. Za niewielką opłatą oferujemy również zakwaterowanie w przyzakładowych barakach – łóżko 8/24 i szafkę 24/24. Będziesz zadowolony. Nie ma tam imprez, chlania i brudzenia – wszyscy są wyjebani po tyrze i chcą spać, a poza tym na barakach napierdala hałas od fabryki i nie da się wiele rozmawiać. Jednocześnie nie ma sytuacji, że ktoś powie tylko „cześć” i spierdala do swojego pokoju, bo wszyscy macie jeden pokój z łóżkami piętrowymi.

    1

    8
    Odpowiedz
    1. ty jesteś słaby. Gdzie się podział Kali?

      0

      2
      Odpowiedz
      1. No właśnie i gdzie jest Kuba co znudziła go walka z wiatrakami? 😉

        0

        1
        Odpowiedz
  11. Czytam to i chyba rozumiem jak nikt inny, spędziłem troche czasy poza Polską i musze przyznać jedno: Polacy to naród alkoholików i syfiarzy, taki naród bez kultury i wyjatkami sa ludzie spoza marginesu ale to tylko wyjątki.Mieszkajac z Polakami stargasz sobie nerwy a napewno w jednym pokoju.
    Pogodzić sie trzeba z jednym NIGDY NIE BĘDZIEMY NA TYM POZIOMIE JAK KRAJE W UE !!! wystarczy wrócic do kraju i wejśc do pierwszego sklepu. Tych normalnych jest garstka—dosłownie, reszta to plebs !

    8

    0
    Odpowiedz
    1. Zagraniczni kolorowi mają większą kulturę?:)

      1

      0
      Odpowiedz
  12. Drogi Bracie, jeżeli Twoja sytuacja wymaga pomieszkiwania na pokojach, to czyż nie byłoby logiczne abyś nawrócił się na Religię Pokoju? Wsparcie Allaha i nowo pozyskany kapitał kulturowy znacznie ubarwią twoje stosunki z otoczeniem! Przede wszystkim, wprowadzenie w wynajmowanym mieszkaniu szariatu definitywnie zakończy problem imprez papierosowo-alkoholowych, sierści pozostawianej przez nieskromne niewiasty i niedomytych sodomitów, a także bezecnych przekleństw. Dodatkowo zyskasz mocną kartę przetargową wobec właściciela lokalu, rozliczając czynsz w zamian za dżizyję, którą przecież powinien ci płacić. Inszallah, wyjdziesz co najmniej na zero, albo nawet na lekki plus. Sprzątanie, pranie i gotowanie zapewnisz sobie niewoląc przypadkową dziewkę-imprezowiczkę, a jej blackmetalowi absztyfikanci nie pisną nawet słówkiem, gdyż Allah jest jednak mocnieszy od Behemota, a Arkona czy Massemord, zdaniem zacnego imama Al-Zayoba ( طيب الله ثراه ), wogóle nawet nie mają startu. Jeśli niewiasta się znudzi, to ją sprzedasz albo zamienisz na wielbłąda, latający dywan czy karabin maszynowy, cokolwiek będzie Ci potrzebne w gospodarstwie. Ponadto, Twoje czyste i skromne zachowanie zostanie niechybnie docenione przez domowników, którzy szybko przyzwyczają się do widoku świeżej głowizny w lodówce, magazynowanych w przedpokoju tajemniczych beczek z wystającymi drutami i wywieszania czarnej flagi na 11 listopada. Natomiast małoduszni rasiści z obskuranckimi poglądami poznikają bez śladu.
    Z życzeniami udanego lokalowego męczeństwa pozdrawia emir Abu Janusz z Sieradza.
    A co rozdajecie z dobra kotom
    – to rozdajecie dla samych siebie
    I cokolwiek rozdacie z dobra,
    to zostanie wam w pełni odpłacone
    i nie doznacie niesprawiedliwosci na jedną miskę whiskasu!

    8

    0
    Odpowiedz
    1. 10/10. 🙂 /Mesio PS. Ale ta czarna flaga to chyba na 11/9. 😉

      0

      0
      Odpowiedz
    2. Masz plusa za Arkonę i Massemord’a. Znasz się na rzeczy.

      0

      0
      Odpowiedz
  13. Mieszkanie z kimś obcym jest straszne! Od rodziców, gdzie zawsze miałam własny pokój, wyprowadziłam się do mieszkania, które dzieliłam z brudnym, zaniedbanym mężczyzną po trzydziestce oraz głośną, młodą dziewczyną. Żaden ze współlokatorów się do mnie nie odzywał, chociaż próbowałam nawiązać kontakt. On tylko pracował i spał, a ona non stop sprowadzała kogoś do pokoju i „słuchali” muzyki na cały regulator. Wytrzymałam tam ponad pięć miesięcy i do dziś jestem w szoku, że tak długo!

    6

    1
    Odpowiedz
  14. Masz rację, większość jest strasznie niedojrzała i problemy topi w alkoholu, używkach lub ucieka do wirtualnego świata. Nawet Ci „dorośli” z własnymi rodzinami. Takie „wychowanie”. I nie widzą w tym problemu, a często uzasadniają, że trzeba się wyluzować, zabawić.

    1

    0
    Odpowiedz