Jest mi smutno bo uczę się na prawko i właśnie mam 23 godziny jazdy. Wszystko mi idzie naprawdę dobrze, oprócz jednego – ruszam jak gówno. Jak jeździłem w nowiutkiej Yarisce to jeszcze mi jakoś wychodziło bo sprzęgło jak nowe, ale jak się przesiadłem do troszkę starszych, to mi na 10 ruszeń tylko ze 2 razy nie zgasło.
Wszyscy mówią – 'to trzeba wyczuć’.
A ja gówno czuję, co tu robić, pomocyyyyy, nawet moja mama rusza jak należy XD.
14
36
Powiem Ci tak, głaszcz sprzęgło jak tylko się da. Sprzęgło potrzebuje, aby być dla niego delikatnym. W Toyocie Corolli 2002 jest tak, że oprócz sprzęgła trzeba też, według mnie, głaskać gaz. To trochę jak z uprawianiem miłości. Niby proste, rachu ciachu i do piachu, ale żeby było naprawdę miło obojgu partnerom, trzeba mieć takie wyczucie – niezależnie czy wackiem, czy jęzorem, czy paluszkami… trochę takie wyczucie, jak w tych nożycach na linii sprzęgło-gaz. Leciuchno gaz, potem letko sprzęgło, potem jeszcze lekko gaz, zaczyna się półłapanie, można lekko zluzować sprzęgło, dać gazu dla kompensacji, znów lekko zasprzęglić… i auto gładko rusza na 1000 obrotów. No, dobra, ale co tu gadać. Każdy musi to wyczuć po swojemu. To kwestia odruchu, jak jazda na rowerze, chodzenie, gra na instrumencie. Nie myślisz o tym. PS. Ja po zdaniu prawka (1 podejście) nie umiałem! Nie umiałem dobrze ruszać. Dopiero po trzech latach przerwy wsiadłem w Toyotę i… umiałem! Oczywiście nie na perfect, ale tydzień codziennych przejazdów po 10 km i już właściwie było ok przy większości ruszeń. Powzwodzenia! PS2. Tak, dostałem samochód po tacie. Wówczas już dwunastoletni, ale dostałem, więc nie myślcie, że jestem taki przekozak, bo mam „swoje” auto ojca.
Jak dla mnie to auto mogłoby jeździć do końca moich dni, nie potrzebuję niczego więcej. Tylko tarczki trzeba będzie wreszcie zrobić z przodu.
Rób doktorat.
Nie pierdol. Na egzamin dostaniesz nową Yariskę i będzie dobrze. 1.0 + klima, jak to zapierdalaaaaaaa
Bo samochody to jedne z najbardziej prymitywnych urządzeń. Zasada działania ciągle ta sama od 100 lat. Od 100 lat! Elektronika idzie do przodu, ciągle nowe rozwiązania technologiczne, a samochody cięgle działają na tej samej zasadzie. Spalanie paliwa w celu mechanicznego, siłowego wprawienia kół w ruch marnując przy tym 70% energii. Tak, 70% energii się marnuje w tych wspaniałych urządzeniach. Poza tym, jak ktoś nie jest specjalnie inteligentny to zostaje między innymi mechanikiem samochodowym (a powiedzmy sobie szczerze – nie jest to elitarny zawód). Co robią Janusze jak im się nudzi a akurat nie ma meczu? Grzebią przy aucie, bo zasada działania tego cudu technologii w porównaniu choćby do telefonu jest śmiesznie prosta. Ot, jeden element mechanicznie wprawia w ruch drugi. Ręczne zmienianie biegów i konieczność trzymania przy tym wciśniętego sprzęgła (wiem, że są też automaty)… szkoda słów.
Myśl POdczas wykonywania czynności pało, w Japonii to nikt niema problemu, bo myślą, tutaj w POlsce każdy ma wyprany mózg przez propagandę usraela i każdy łeb wypełniony fluorem i cholerem. Pozdro Rafał SUPER OTAKU niezależny wojownik i programista od nastawiania umysłów.
Jak nie umiesz ruszyć autem to daj sobie spokój z prawem jazdy i nie stwarzaj później zagrożenia na drodze.
Kurwa, mam tak samo
Puszczaj sprzeglo i lekko dodawaj gazu.
Żyły ciąć, depresja. Co robić na serio? Ćwiczyć.
Zausz firme
Gaz na maxa i powoli puszczaj sprzegło a napewno nie zgasnie najwyzej polecisz na 2 kolach
Mysle ze pomoglem.
Po prostu nie wszyscy nadają się do jazdy autem. Mówię poważnie i bez złośliwości. Dlaczego każdy musi zdać egzamin? Gdyby tak było to egzaminy byłyby zbędne. Moim zdaniem fakt, że można zdawać w nieskończoność aż za którymś razem się uda to nieporozumienie. Natomiast z całą pewnością powinien być system zapisujący w najdrobniejszych szczegółach przebieg takiego egzaminu aby unikać pokusy korupcji. Sam zdawałem dawno więc nie wiem jak to teraz wygląda. Jak kurwa można nie nauczyć się ruszać samochodem mając za sobą 23 godziny jazdy? Daj sobie spokój z samochodami.
Dokładnie! Nie każdy musi i nawet nie każdy powinien mieć prawo jazdy.
Ja wiem, że już są wakacje, ale może choć spróbuj pouczyć się do egzaminu gimnazjalnego, co?
Bo pewnie źle te sprzęgło puszczasz, tak samo miałem na kilku początkowych
jazdach jak dobrze pamiętam, ale gościu który mnie uczył dobrze tłumaczył.
Dodaj gazu (nie za dużo, z wyczuciem, żeby było słychać silnik, ale nie patrz na obroty),
teraz zacznij puszczać sprzęgło ! ALE ! do momentu w którym auto zacznie ruszać.
Jak czujesz, że auto zaczyna się toczyć to przestań dalej to sprzęgło puszczać i trzymaj
je chwilę w tej pozycji aż auto zacznie już lekko jechać i dopiero jak się ciut rozpędzi
to puść je już całkiem. Poproś najlepiej też tego nauczyciela jazdy od siedmiu
boleści by zabrał Cię gdzieś w boczne dróżki byś mógł/mogła sobie poćwiczyć
to ruszanie jeśli najzwyczajniej Ci nie wychodzi.
Mam nadzieję, że pomogłem, daj znać jak poszło
Może i banalne , ale piętę na podłodze spieraj. Bo jak puszczasz sprzęgło bez kontaktu stopy z podłogą, to ciężej masz wyczuć wtedy.
Pięta na podłodze? Przy sprzęgle? Przecież tu się udem pracuje, a nie stopą.
W pizde mocniej daj a nie sie cackasz
Więc trzeba zmienić majty, brudasie.
Rozbawiła mnie ta chujnia
Pozdrawiam!
Miałem tak samo bo w rodzinie samochodu nikt nie miał i nie było na czym poćwiczyć. Musisz próbować tak długo aż się nauczysz.Praktyka czyni mistrza we wszystkim.