Zjawiska paranormalne

Ależ mnie wnerwia to, że ludzie, szczególnie wtedy, gdy mają w tym interes, chcą wmówić innym, że istnieje coś co tak naprawdę nie istnieje:
Chodzi mi o byty duchowe i zjawiska paranormalne.
Zauważyłem, że kto najczęściej wmawia innym, że istnieją alternatywne rzeczywistości?
Gdy:
– Ma ktoś w tym interes (bo to są przecież teraz tematy na topie!)
– Gdy jest się duchownym (czyli ma interes, bo inaczej ludzie na tace hojnie nie sypną haj$em, szczególnie ci będący u kresu swojego nędznego żywota i ci wierzący w „cud” uzdrowienia)
– młokosy, którzy mają za dobrze w życiu (bo nie muszą martwić się o chleb, lecz wierzą w manne z nieba), i dlatego pragną czegoś „mrocznego” i „tajemniczego”
– i… schizofrenicy

I dlaczego to zawsze, ale to zawsze „widzą” ludzie, którzy się tego naczytają, naoglądają i nasłuchają o tym?

Ja, jestem dojrzałym mężczyzną, około 30-tki, i z racji iż interesuje się Urbexem i naczytałem się komentarzy jakoby „widzieli” albo „idź na cmentarz koło północy a zobaczysz co się tam dzieje”:
to dopiero wtedy zacząłem „doświadczać” takowych zjawisk?
Dlaczego wcześniej nic się nie działo?
Ano, bo uważam, że to jedynie wytwory poświadomości człowieka + jak człowiek martwi się o chleb to nie myśli o czymś takim.

Post zakładam w celu KONSTRUKTYWNEJ krytyki.

3
3

Komentarze do "Zjawiska paranormalne"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Łoooo…, patałachu…, interesujący temat… Pan twój, Mesio, powiada ci, że choć masz jak najbardziej rację co do tego, że to są często (może nawet najczęściej) opowiastki z przysłowiowego palca wyssane, to jednak prawdą jest też, że zdarzają się rzeczy określane powszechnie jako paranormalne („duchy”, dziwne zdarzenia itp., no jednym słowem: „Archiwum X”). Pan twój doświadczył kilku takich osobiście i kilka takich historii zna z relacji osób Mu bliskich, co do których szczerości w tym, co opowiadali, nie ma najmniejszych wątpliwości. Przytaczał ich nie będzie na forum publicznym, bo to nie miejsce na to, ale – i Pan twój naprawdę mówi w 100% poważnie – takie rzeczy się zdarzają. Za Chiny nie da się tego racjonalnie w żaden sposób wyjaśnić, a jednak fizycznie mają miejsce. Tak więc, patałachu, nie zakładaj z góry, że to wszystko to bajki. Zdecydowana większość – tak. Ale nie wszystkie, i tu się zaczyna przysłowiowy włos na głowie jeżyć, gdy się z czymś takim człek zetknie. /Mesio PS. Albo nie…, Pan twój wspomni ci jedną taką historyjkę… Otóż… Gdybyś, patałachu, w małej miejscowości, w której znasz dosłownie wszystkich, żywych i umarłych, w biały dzień spotkał na cmentarzu kompletnie nieznanego gościa jak żywcem wyjętego z kompletnie innej epoki, z którym za cholerę nie możesz się porozumieć, a który zaczyna się modlić w miejscu grobu, którego wydawałoby się nie ma, bo na powierzchni go nie ma i wydawałoby się, że nigdy nie było, za to jest pod ilomaś tam warstwami ziemi (skutek tuż powojennej… „rewitalizacji” cmentarza, w czasie której uznano, że groby leżących tam od może i setek lat Niemców co coś, co jest wyjątkowo passé), a potem gdzieś znika, choć był, a pod cmentarzem widać jedynie twój samochód i nikogo tam poza tobą nie było i nie ma, i wszystko to po tym, gdy podczas poprzedniej wizyty na tym cmentarzu, kilka miesięcy wcześniej, naszło cię i położyłeś świeczkę na 1 listopada w tej do dziś zdewastowanej na skutek wspomnianej „rewitalizacji” części cmentarza, którą od ubiegłej wojny nikt się nie przejmuje, a najwyżej idzie się tam odlać, jak go akurat przypili, to byś zmienił zdanie.

    3

    1
    Odpowiedz
    1. Sorry, nie doprecyzowałem:
      Ja wierzę w gusła z Dziadów A. Mickiewicza.

      Chodziło mi o to, że co by było, gdybym się nie naczytał i nie naoglądał?
      Gdy mieszkałem – i tym razem ty mi nie uwierzysz Mesiu – przez 4 miesiące w mieszkaniu bez prądu, w prawie całkowitej ciemności NIC SIĘ NIE DZIAŁO nadprzyrodzonego – ale jak tylko zacząłem interesować się tymi tematami i nakładłem sobie je do głowy… to miałem wrażenie, że wczoraj około 4-5 rano ktoś mi chodzi przy materacu, na którym śpię.
      DLACZEGO TAKA SPRZECZNOŚĆ? MOŻE PARADOKS?

      0

      0
      Odpowiedz
      1. „Gdy mieszkałem – i tym razem ty mi nie uwierzysz Mesiu – przez 4 miesiące w mieszkaniu bez prądu, w prawie całkowitej ciemności NIC SIĘ NIE DZIAŁO nadprzyrodzonego – ale jak tylko zacząłem interesować się tymi tematami i nakładłem sobie je do głowy… to miałem wrażenie, że wczoraj około 4-5 rano ktoś mi chodzi przy materacu, na którym śpię.
        DLACZEGO TAKA SPRZECZNOŚĆ? MOŻE PARADOKS?”

        A bo widzisz… Jak się naczytasz i nasłuchasz takich rzeczy, no to wtedy podświadomość zaczyna ci działać w takim kierunku. Czyli niejako twój własny umysł cię oszukuje. Ale jeśli jest tak, że całe życie miałeś głęboko w dupie, ujmijmy, że „zabobony” i przysłowiowo twardo chodziłeś po ziemi i nagle zdarza się coś takiego, co ewidentnie ma miejsce, no bo w pełni władz umysłowych w danym momencie jesteś, a jednocześnie absolutnie nie ma żadnej fizycznej możliwości, by zaistniało, no to jest już „inna inszość”, patałachu… Bo wtedy twoja wyobraźnia (umysł) ci niczego nie podsunął, a wyjaśnić się doświadczonego zjawiska nie da. To jest rzadkie, ale jest. Na pewno. Pan twój pojęcia nie ma czy to duchy, zjawy, demony, UFO czy inna cholera, ale nie da się zaprzeczyć, że coś nieznanego nam, a odpowiedzialnego za takie rzeczy, istnieje. /Mesio PS. Ciekawostka trochę związana z tematem (o ile o niej wcześniej nie słyszałeś) – obczaj sobie informacje na temat zjawiska nazwanego „Foo fighter” z czasów II wojny światowej.

        0

        0
        Odpowiedz
    2. Śmiem wątpić.
      Bo jeśli dobrze zrozumiałem: byłeś za potrzebą w tamtym miejscu i akurat nagle pojawił się ów człowiek?
      I co to znaczy, że „nagle znikł”?
      Jest to możliwe co napisałeś, ale podaj więcej informacji, proszę!

      0

      0
      Odpowiedz
      1. „Śmiem wątpić.”

        Co śmiesz? Ożesz ty, patałachu, ty jeden ty… Czy Pan twojego życia i śmierci by cię oszukał? 😉

        „Bo jeśli dobrze zrozumiałem: byłeś za potrzebą w tamtym miejscu i akurat nagle pojawił się ów człowiek?
        I co to znaczy, że „nagle znikł”?
        Jest to możliwe co napisałeś, ale podaj więcej informacji, proszę!”

        Primo. Trochę źle zrozumiałeś. Pan twój tam nie był „za potrzebą”, czyli nie podszedł się tam odlać, tylko wspomniał, że praktyka miejscowych przez dziesięciolecia była taka, że na zdewastowaną a nadal poniemiecką (czyli na takiej, na której nie chowano jak dotąd Polaków) część cmentarza chodzili za potrzebą (i pewnie nadal to robią).

        Natomiast Pan twój był tam po prostu z odwiedzinami na rodzinnych grobach. Naszło go jednego razu, na Wszystkich Świętych, żeby położyć znicz na tej zdewastowanej części cmentarza i tyle, więcej o tym nie myślał, nawet w sumie zapomniał, że to zrobił. A jednak ktoś pamiętał… Potem minęło parę miesięcy od tamtego momentu, Pan twój przybył znów na ten cmentarz, jak dziesiątki razy wcześniej, przez ostatnie kilkadziesiąt lat, i nagle zaczęły dziać się wspomniane już rzeczy. Nie ma na to tzw. „racjonalnego” wytłumaczenia, patałachu, ale Pan twój zaręcza ci, że miało miejsce i był trzeźwy jak przysłowiowe niemowlę i nie myślał w ogóle nic na tematy choćby luźno związane ze zjawiskami określanymi jako paranormalne, więc wyobraźnia nic tu nie podszepnęła.

        Secundo. Człowiek pojawił się „znikąd” i tak samo „zniknął”. To znaczy. Po pierwsze, na widoczny parking przed cmentarzem nikt nie przyjechał, ani z niego nie odjechał. Nikt też nie jest w stanie nagle pokonać kilkaset metrów drogi niezauważony na – nie licząc, niewielkich w sumie, nagrobków – praktycznie otwartym terenie i pojawić się znienacka gdzieś „na środku” stosunkowo niewielkiego wiejskiego cmentarza. I tak samo nikt nie jest w stanie z niego niezauważony odejść, a tym bardziej gdy kogoś na tyle zaintrygował, że niemal cały czas się w jego stronę patrzy. Ot, po prostu, odwracasz na moment głowę w inną stronę patałachu, a gdy wracasz wzrokiem z powrotem faceta już nie ma. A do cmentarnej bramy ze 150 metrów i nie ma gdzie się ukryć po drodze, tym bardziej, że zaczynasz gościa szukać.

        Aha i jeszcze jedno, gwoli dodatkowego wyjaśnienia. Na tym miejscu, na którym ta „zjawa” się modliła, jak Pan twój już wspominał poprzednio, faktycznie nie ma żadnego grobu. Niemieckie groby tam zostały zrównane z ziemią na powierzchni całego cmentarza. Część z nich, po tym zrównaniu z ziemią i rozkradzeniu kamienia, z których zrobione były pomniki, została zasypana przynajmniej kilkudziesięciocentymetrową warstwą ziemi, a często nawet i większą. Reszta, to dziś „goła ziemia” porośnięta trawą i chwastami. Ale pod tym są groby. I dlatego po tym incydencie, Pan wasz w tym miejscu, w którym „facet-zjawa” się modlił, położył kolejny znicz, wychodząc z założenia, że może gość o to właśnie prosił, tylko dogadać się w inny sposób nie mógł. Od tamtej pory – a lata minęły – jest spokój, jak dawniej. Przynajmniej w panamesiowym przypadku. I innego wyjaśnienia nie ma do dziś.

        0

        0
        Odpowiedz
    3. Mesio, proszę opowiedz coś jeszcze

      0

      0
      Odpowiedz
      1. „Mesio, proszę opowiedz coś jeszcze”

        A co tu opowiadać, patałachu… Zmyślać Pan twój nie chce, bo po kiego, kiedy prawda jest nawet bardziej nieprawdopodobna od fikcji. A co chciał już w temacie zdradzić, to zdradził.

        Ale dobra… Jeszcze jedno Pan twój, ci opowie. Dzieciakiem był wtedy, PRL był, w mrówkowcu się żyło… Parę pięter niżej mieszkała kobieta z dzieckiem i swoją matką. W tamtych czasach po blokach znało się wszystkich, więc i tę rodzinę Pan twój znał, ale „z daleka”. Matkę tej kobiety widział dosłownie jeden tylko raz w życiu, przez moment i nawet z nią nie rozmawiał. Przez lata nie wychodziła z mieszkania, bo zdrowie staruszce nie pozwalało.
        No i razu pewnego, w początkach wakacji – Pan twój nie zapomni tego dnia – Pan twój wylazł sobie na balkon, i tak sobie stał przez parę minut na nim oparty o barierkę, i jak to kilkuletni dzieciak z wczesnej podstawówki myślał o jakichś dziecięcych pierdołach. I nagle ni z tego ni z owego przez myśl mu przeszło: „szkoda tej matki tej [tu nazwisko sąsiadki], tylko się męczy, co to za życie”. A potem Pan twój zlazł z balkonu i zajął się sobą i jakimiś ówczesnymi dziecięcymi zabawami. Tymczasem parę godzin później w bloku się działo… Bo starsza pani, o której ni z tego ni z owego wśród jakichś dziecięcych bzdur nagle pomyślał wtedy na balkonie, się zwinęła z tego świata. Przypadek? Może, patałachu, może… Ale Pan twój nie sądzi… Zwłaszcza, że takie „przebłyski” czegoś, co się za moment stanie, choć ekstremalnie rzadko, to się w późniejszym życiu Panu twojemu zdarzały. Po prostu, patałachu, siedzisz i myślisz o czymś kompletnie innym, i nagle przez głowę przechodzi ci nagła, niezwiązana z niczym, czym się zajmowałeś, myśl, o której, z zaskoczenia w sumie i z powodu jej „intensywności”, nie możesz zapomnieć, czy ją zignorować, no a niedługo potem to się dzieje… i to jest tylko część „paranormalnych” zjawisk, z którymi Pan twój się raz na parę lat zetknął (Np. takimi, że czasem – choć nie zawsze, Pan twój nie ma pojęcia, dlaczego tak się dzieje tylko w kilkudziesięciu procentach przypadków – śmierć kogoś bliskiego na kilkanaście godzin przed zdarzeniem, albo w dokładnym momencie śmierci, daje znak o tym, że nadejdzie. W różnej formie, najczęściej właśnie czegoś, co zwraca ludzką uwagę, jak np. jakiś hałas/dźwięk, typu mocne pukanie do drzwi, samozniszczenie jakiejś rzeczy w domu, a czego nie da się wyjaśnić, bo sprawdzone jest, że nikt nie pukał, nikt tej zniszczonej rzeczy nawet nie dotknął itd.). Ale resztę zostawi dla siebie. I tak trudne to wszystko do uwierzenia, a poza tym po co was, patałachy, straszyć. Tak czy inaczej, pominąwszy zmyślone historie czy różnych naciągaczy-jasnowidzów itp., bo takie są najczęstsze, naprawdę istnieje coś, co wykracza poza nasze możliwości naukowego zbadania zjawiska. Tego Pan twój jest pewien ponad wszelką wątpliwość. /Mesio PS-a nie będzie. 😉

        0

        0
        Odpowiedz
        1. Ale bzdury. To ja se o Knapiku pomyślałem jak czytał przystanki, że po śmierci zasłuży na ulicę, a za chwilę zmarł.

          0

          0
          Odpowiedz
  3. Wal chuja – z jękiem i chodzeniem łóżka, którym mocno, rytmicznie, obijaj o kaloryfer. Wsadzaj też chuja między żeberka kaloryfera i piłuj. Jak się zmęczysz i ci opadnie, puszczaj pornole na kolumnach przyłożonych do podłogi – kategorie screaming, loud orgasm, moaning itp

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Trzy stówy w łapy, CV w zęby i pod bramę ŁWF gdzie prezes Euromebel przydzieli ci stanowisko gdzie będziesz jebał od świtu do nocy w pocie czoła a po godzinach walił do głównego zbiornika i przekonywał klientów że to aromatyczna wanilia.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Wal konia, pij jabole i bekaj, kradnij krokodyle, obsrywaj kible, wycieraj gluty o lustro w windzie i o klamki, drap się po jajach i podawaj rękę, jeździj bez biletu, wkładaj ważne kwity do niszczarki jak nikt nie patrzy, podpierdalaj długopisy, zszywacze i taśmy klejące. I nie zapominaj o papierze do ksero i srajtaśmie. Jak postawią jakiś zapach czy odświeżacz w kiblu to też bierz. Niech cię sponsorują. Ja tak robię i stać mnie na mielonkę i rozrusznik do Kamaza.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. autor to ignorant… co ty wiesz gościu malinowy co jest możliwe a co nie… co istnieje a co nie… tfuuuuuu na takich ignorantów jak autor tej chujni

    0

    0
    Odpowiedz