Bezradność

Przeraża mnie to. Co? Wszystko. Brak wpływu na wiele rzeczy, które się rozgrywają. Wojny, głód, śmierć, itd… Brak dobrej roboty i pieniędzy, bez większych perspektyw na zmianę. Ciągłe niezdecydowanie co chcę w życiu robić. Zaangażowałem się w stały związek, jestem już w nim prawie 3 lata. Dziewczę bardzo w porządku. Nie wyobrażam sobie jednak, jakby miało wyglądać nasze przyszłe życie… bez własnego mieszkania/domu, klepanie biedy. Nie widzę w ogóle opcji, że będzie lepiej. Czasem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, wiążąc się bardziej na stałe, bo nie powiem – brak mi starych czasów – kobiet, wina, muzyki, psychodeli i poezji. Zerwałem z dawnym towarzystwem, bo nie powiem – miało nasrane we łbie, a mieć kobietę i utrzymywać z tymi ludźmi dalsze kontakty – to raczej nie wchodziło w grę. I tak zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, bo szczerze, za wielu znajomych teraz nie mam, a z narastającej bezradności mam chęć wrócić do dawnych szaleństw. Do tego zmarł ojciec mojej dobrej kumpeli, ale co ja mogę jej powiedzieć, przekazać? Nic. Po prostu bezradność. Bezradność i brak chęci do życia, mimo dwudziestu paru lat. Na temat naszego kraju się nie chcę nawet wypowiadać, jestem zmęczony tym co się dzieje… jest po prostu bardzo źle. Boje się, że przesram życie… Co robić? Rzucić wszystko i uciec, szukając szczęścia na obczyźnie? Zacząć chlać jeszcze więcej niż teraz i mieć wyjebane? Pierdolnąć się w łeb i zacząć aktywnie działać? Czy może trwać dalej w tym miernym polskim bycie, z długami, nerwami, zazdrością, kłamstwem, robieniem się w chuja nawzajem i nie robić nic by było lepiej?

55
62

Komentarze do "Bezradność"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Dobrze zrobiłeś, że wybrałeś to niż wcześniejsze życie. Tak czy siak musiało to się kiedyś skończyć. Jeśli odnajdziesz spokój w sobie to znajdziesz drogę. Czasami życie daje nam znaki ale nie umiemy ich czytać. Ja kiedyś miałem podobnie, w końcu jakoś się ułożyło, nie jest to raj, ale żałuje ,że za późno pewne rzeczy zrozumiałem.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Wiesz że tez tak myślę i to codziennie-i narazie dalej tkwię w tym wszystkim bo co robić gdzie spierdolę nie mam gdzie.Z drugiej strony żal mi tego zostawiać wszystkiego, tych ludzi. Jedno jest pewne na pewno się nie rozpije bo to mnie pogrąży w chuj niema to sensu.Picie niczego nie załatwi, tylko przekonasz ludzi i siebie że jesteś słaby.pozdro.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. i to są poważne pytania ??? jak żyć? Panie Premierze? jak żyć?

    0

    0
    Odpowiedz
  5. hej, wiesz co ja czuję podobnie, mam z dychę więcej pewnie lat i jestem w małżeństwie z miłośći obustronnej dzięki Bogu, mam fajne dziecko i powiem tak, jak zaczynałam związek tez czułam że się nam wywali bo nie mieliśmy nic słowem nic, ja kończyłam studia on miał super robote ale po 15 godzin dziennie. Powiem Ci tak, ja czuje bezradnosc teraz mimo, że życie mi sie dobrze ulozylo, bo tak bedzie i u Ciebie, w koncu dorobisz sie i domu/mieszkania i jak czlowiek cos materialnie swojego ma to latwiej mu myslec o nowych celach i je osiaga, a co dopiero facet. Mysle ze ten kraj to jest masakra, zadupie zacofane z mega iloscia staruszek i staruszkow ktorzy sieja mega nienawisc wkolo i tymi chorymi wredotami. Ale jak sie odetniesz i dasz sobie czas, troche zarobisz i cos sie zacznie ukladac to pojdzie za tym efekt domina. Ja czekalam 7 lat w wegetacji, tzn. my z mezem obecnym. Ale wegetacje minela. i tak bedzie i u Ciebie, tylko nie poddawac sie. A jesli uciekac to do Australii, ten kraj polecic moge z racji doswiadczen rodzinnych. Tylko chwilowo tam mega drozyzna nastala.

    0

    1
    Odpowiedz
  6. stary, tym wpisem dałeś mi do myślenia !!

    0

    0
    Odpowiedz