Biznes-chujnia

Witajcie współplemieńcy. 🙂 Ma chujnia nietypową jest. Nie wdając się w nudne szczegóły, po krótkim wprowadzeniu w temat, przejdę do sedna problemu. Otóż, jakiś czas temu pomyślałem sobie, że przydałaby mi się własna firma, w której mógłbym, spokojnie, uczciwie, pracować na swój rachunek. Po zastanowieniu się nad możliwościami, dość mizernymi jak na obecne czasy, i wyborem branży, stanęło na pewnym produkcie spożywczym. Po zapoznaniu się bliżej z tematem, pomysł zaczął mieć solidne ręce i nogi a nawet wykraczał poza oczekiwania. Tak, to da się zrobić. Tak, da się załatwić zarówno potrzebne do produkcji maszyny, jak i finansowanie na początek. Tak, da się wszystkie pomniejsze drobiazgi podopinać, żeby to wszystko ruszyło. Jest tylko jedno ale… Zbyt. I nie chodzi wcale o to, że towar by nie zeszedł. Zeszedłby, bo początkowa produkcja jest znikoma w porównaniu z wielkością rynku, a i produkt ma być solidnie robiony, bez kantów na jego jakości, za to głowę daję, bo nienawidzę takich praktyk. Rzecz jednak w tym, że w dzisiejszych czasach w Polszy rządzą sieci handlowe (dyskonty, hipermarkety, sieci hurtowni). I tu zaczyna się ból. Po 1. Sieci mają circa 80% rynku. Robią więc z producentem co zechcą, o ile nie jest to gigant jak np. Nestle. A jak nie podpiszesz, a umowy są kurewsko niekorzystne, to spierdalaj. A że nie ma dokąd pójść, to nie masz wyboru. Bo wybór między np. Biedronką albo Eurocashem to jak wybór między dżumą a cholerą. Po 2. Wykorzystując swoją pozycję, nie tylko wymuszają złą dla producenta umowę, ale nawet i ją naginają jak im się żywnie podoba (o sądzeniu się zapomnijcie), w efekcie balansujesz na granicy płynności, a jak im się pierdnie i zechce im się Ciebie oskubać dodatkowo, to lądujesz na dnie. Sposobów na to jest w cholerę i trochę. Przykładowo: podpisujesz umowę na regularną dostawę np. 1000 sztuk towaru „X”. Ale forsy nie zobaczysz przez długie miesiące. A co termin masz się wywiązać z umowy na dostawy pod groźbą zerwania umowy i kar finansowych. I nikogo nie obchodzi, że przecież wyprodukowanie towaru, utrzymanie firmy i ludzi, oraz rata kredytu, o podatkach i ZUS-ie nie wspominając kosztuje (I chuj. Jak w takim układzie, zwłaszcza na początku, gdy mam niewielką, jak na rynkowe warunki sumę, mam czekać kilka miesięcy na zapłatę za towar? Już choćby same wypłaty… Co powiem, ludziom? „Przyjdźcie za kilka miesięcy po wypłatę i szukajcie na te miesiące innej pracy, bo nie ma za co produkować następnej partii towaru?” A zresztą, chuj nawet z tym, ale, kurwa mać, jak ja idę coś kupić, to płacę gotówką, albo w kilkudniowym terminie płatności a nie jak np. Empik po roku i z łaski). Wszystko na pozór w majestacie prawa, a proces, jak w ogóle będzie Cię na niego stać, zajmie Ci lata, tymczasem firma padnie, z ludzie pójdą na bruk, ja też i jeszcze długi nie do spłacenia zostaną. No i po 3. Może się zdarzyć też i tak, że się do sieci nie dostaniesz. A wtedy tyż kaplica. Powiecie, kładź na to lagę i szukaj innego odbiorcy. No fajnie, tylko, że producentów jest wielu, rynek, na którym ludzie nie śmierdzą groszem, jeden, a jak wspomniałem sieci mają monopol (trafniejszym określeniem ekonomicznym jest oligopol) na rynku. Tym samym drobni handlowcy (sklepy, pojedyncze hurtownie), zakładając, że będą w stanie za niego płacić, nie wezmą towaru, bo ich możliwości zbytu są ograniczone, albo wezmą go za mało. Jeśli nie wezmą, to wiadomo, kaplica. Jeśli wezmą go za mało, to cena jednostkowa pójdzie tak wysoko w górę, zwłaszcza w porównaniu z dyskontami, że nikt tego po prostu nie kupi. Czyli i tak kaplica. No i wiecie co? Szlag mnie już trafia. Człowiek by coś zrobił. Zarobił, jakoś się urządził. Dał pracę innym. Płacił te cholernie wysokie podatki. Rozwijał firmę z korzyścią nie tylko dla siebie ale i pośrednią dla wszystkich. I kurwa się nie da, bo żyję w kraju, w którym panuje bezprawie i monopolizm jakiejś jebanej Biedronki itp firm mających jeszcze zwolnienia z podatku (Wiecie ile Biedronka płaci podatku z 60-miliardowego obrotu (to circa 1/5 budżetu Polski)? 250 mln zł. Śmiech na sali…). No i dziwić się, że jest u nas bieda, a ludzie muszą zasuwać za grosze, jak nawet ci, którym się chce, mają możliwość i mogliby coś zrobić, dostają po dupie aż huczy? Nic dziwnego, że większość spierdala na zmywak. A wiecie co w moim przypadku jest najgorsze? Że ja to i tak zrobię. Bo raz, że z pewnych osobistych powodów muszę i wiąże się z tym właściwie całość moich osobistych spraw, a to dopiero chujnia na chujni. A dwa, kusi, bo poza tą jedną przeszkodą, naprawdę mogłoby coś z tego być. Uwierzcie, że w normalnych rynkowych warunkach państwa prawa nie miałoby szans się nie udać -to jak strzał w dziesiątkę z zamkniętymi oczami, z w chuj wielkiej odległości, gdy wiesz, że nie możesz spudłować. A dalsze plany sięgają daleko ponad to. Tyle że zdaję sobie sprawę, że mam niemal jak w banku, że to się nie uda, właśnie z tych powodów, o których tu wspomniałem. A wtedy będzie w moim życiu taka chujnia i śrut, że sobie nawet nie wyobrażacie. No i świadomość tego wszystkiego oraz bezsilność, bo nie ma szans na zmianę tego stanu rzeczy boli i wkurwia na zmianę i jednocześnie. Ech, trzeba było jednak spierdalać stąd, jak człowiek miał 18 lat. Nawet, kurwa, i na Kamczatkę. A teraz już jestem na to za stary i prędzej się pewnie przeniosę na tamten świat niż za granicę. Trzymcie się, ludzie.

120
59

Komentarze do "Biznes-chujnia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja stąd spadam w kwietniu (mam) 21 lat, za 3 lata przyjeżdżam BMW i wszystko wvtemacie, nie będę dupil na tartaku jak zuczek za 8 zł, to po prostu żenada

    0

    0
    Odpowiedz
  3. ojojoj za długie dzięki

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Może towar sprzedawać na zachód albo wschód nie znam się na tym ale faktycznie markety rządzą rynkiem w dużym stopniu, pewnie tak jak napisałeś. A może dyskąty? Albo otwórz własną hurtownię albo większy sklep gdzie będziesz swój towar sprzedawał. Reklama dźwignią handlu jak mówią tylko nie zapomnij zastrzec patentu.

    0

    1
    Odpowiedz
  5. Musisz mieć poważną kasę i duże moce przerobowe skoro uderzyłeś w takie giganty. Menager z prawdziwego zdarzenia i nowy biznesplan z prawdziwego zdarzenia jeśli jesteś pewny produktu.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. o taką polskę walczono przez 45 lat w stoczni gdańskiej, a lepsze 5g z handlu niz 5kg z produkcji

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Witam. Aby zrealizować twój projekt musiał byś być bardzo mocny finansowo. Ludzie, sprzęt, lokal, opłaty, marketing i… Nie wiadomo czy się sprzeda. Proponuje podłączyć się pod dużego gracza. Produkować i sprzedawać pod inna marka o ile duże firmy będą chciały wspolpracowac. Pozdrawiam i powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Nie można zmienić praw natury, duża ryba wpierdala mniejszą, nigdy odwrotnie.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Winne nie są sklepy, markety tylko ludzie, którzy tam pracują i albo sami wprowadzają takie praktyki albo godzą się na nie z polecenia przełożonych. Gdyby jeden czy drugi się postawili to taka biedrona czy inny markecik stałby się godnym partnerem biznesu, albo poszedł w chuj. Winni są ludzie i tylko ludzie, którzy wszystko by chcięli, ale sami gówno dają!

    1

    1
    Odpowiedz
  10. Też myślę o założeniu firmy lecz jak na 20 latka który kombinuje to jest nierealne i nie chce się wpędzać w długi bo pracy nie mam a na czarno za gorsze popychadłem nie chce być.Także albo spierdalam z Polski albo jebne sobie w łeb bo dosłownie ręcę opadają.Możecie myśleć że jestem pierdolnięty i w takim wieku głupoty wygaduję ale trzeba się wstrzelić a jak nie to sobie w łeb strzelić i chuj.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Obecnie handel to chuj a nie biznes. No akurat Ty jesteś producentem to inaczej. Pojedź na Wyspy Brytyjskie, tam nie ma w ogóle małych, prywatnych sklepików, są tylko sieciowe, nawet osiedlowe sklepy to „Spar-y”, a tak to też tylko shoppingi, sieciówki, sieciówki. W innych krajach zachodu podobnie, poza niektórymi regionami i sklepami na całkowitej prowincji. Za 10-15 lat to samo będzie u nas. Z jednej strony chujnia, a z drugiej strony bardzo dobrze, bo wielu tych naszych handlowców to chuje pierdolone. U mnie w mieście zawiązali jakiś tam związek i mają silne lobby i starają się blokować niemal każdą inicjatywę jak ma powstać jakiś większy sklep, sieciowy czy galeria, to kurwa że nie ma powstać i chuj. Wiele inicjatyw zablokowali. Może i bym ich poparł jakby nie fakt, że te sieciówki oferują wyższą jakość usług (miła obsługa, ładniejsze lokale, czynne cały tydzień do późna w tym w niedzielę) oraz niższe ceny. To nie kurwa, mam płacić drożej, przymierzać towar w chujowym, zimnym sklepie a wszystko w imię rzekomej walki z korporacjami i żeby podatki w Polsce zostały. Daj spokój panie. Prawda jest taka że 90% tych kupców udało się założyć biznes po transformacji i myśleli że do końca życia na tym będą jechać. Ale Polska robi się jak kraje zachodnie i eldorado się kończy to skamlają jak psy. Po chcieliby żeby z ich gównianych sklepików utrzymały się następne 20 pokoleń. I mają strach w oczach bo nic innego nie umieją robić, a tu się kończy! Oczywiście pomijam normalnych handlarzy, bo tych też troche jest 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Cóż mogę powiedzieć. Taka jest właśnie prawda. Żyjemy w kraju, który za nic ma swoich obywateli. I ktokolwiek by nie rządził czy to prawica, czy lewica czy centrum jakiekolwiek, nie zrobi nic. Bo po co. Obywatele są po to by robić, najlepiej do 100-ki za minimalną krajową. Bo żeby cos zmienić, to trzeba mieć plan i jaja a tego, to zawsze naszym politykierkom brakowało. Chuj z Tobą i ze nie dajesz rady, ja se na Ukrainę pojadę, bo tam jest telwizja i można się pokazać. A reszta to łyka i głosuje. A potem się wkurwia.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Obrót to nie to samo co zysk, ale cała reszta to najprawdziwsza prawda.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Może w takim razie zamiast wymyślać biznesy pt „być dostawcą”, to lepiej jebnąć jakąś lokalną konkurencję biedronce? Dostawców będziesz miał bez problemu bo jest ich w chuj – będziesz zwyczajnie po drugiej stronie barykady. Bariera wejścia jest duża, ale może gdyby zrobić franszyzę to jakoś dałoby radę.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. @4 Myślałem o sklepie lub hurtowni, myślałem… Ale widzisz, z tym jest to samo, a nawet może i gorzej. W przypadku sklepów, rządzą sieci i dyskonty, bo mają taniej towar z uwagi na wspomniane w chujni powody i dlatego, że biorą hurtem wielkie ilości. W przypadku hurtowni jest podobnie. Tu klientem byłby sklep-detalista. A ci, a jest ich coraz mniej, ledwo dyszą, bo dusi ich konkurencja sieci i dyskontów. Nie wezmą towaru ode mnie, jako pojedynczej hurtowni, pójdą do Eurocashu, który tych hurtowni ma kilkaset i, z uwagi na skalę i duszenie producentów, może zaoferować im dużo atrakcyjniejsze ceny i i tak wyjść na swoje. Towaru nie wezmą też sklepy typu Żabka, bo są w sieci i mają swoich dostawców, często biorąc towar prosto od producenta. Dlatego produkcja byłaby o tyle sensowniejsza, że towar idzie do różnych odbiorców. Do tego prawdopodobnie byłaby bardziej dochodowa i z perspektywami na rozwój. Poza tym powodem rezygnacji ze sklepu/hurtowni jest też to, że maszyny mogę wziąć w leasing, a na sklep/hurtownię muszę mieć zarówno kasę na lokal i wyposażenie jak i przede wszystkim bardzo dużą kasę na zakup towaru, bo z uwagi na niewielkie marże (konkurencja) trzeba dużego obrotu, żeby coś z tego było. @5 „Musisz mieć poważną kasę i duże moce przerobowe skoro uderzyłeś w takie giganty.” Niestety nie mam ani jednego ani drugiego. Natomiast mam kilka pomysłów na to, jak to można osiągnąć, tylko, cholera, pozycja w jakiej są producenci (o ile nie są gigantami) w stosunku do sieci i dyskontów mi to uniemożliwia, a bez współpracy z nimi nie ma co nawet zaczynać. Za to współpraca najprawdopodobniej skończy się tak, jak wcześniej opisałem -bankructwem i długami. Gdyby w tym kraju było normalnie (jak np. w USA), to za wyprodukowany towar firma dostałaby kasę właściwie natychmiast i mogła produkować dalej. I dalej to już byłby interes sklepu (sieci) czy towar sprzeda. U nas dajesz towar i może Ci kiedyś zapłacą, zdzierając z Ciebie już na starcie dodatkowo „półkowe”, „na promocję” itp wymysły. A jak towar w sieci nie zejdzie, to sieci robią jego zwrot do producenta, albo obniżają cenę, ale różnicę musi pokryć producent, żeby sieć na marży nie straciła. Wyobrażasz sobie funkcjonowanie i rozwój firmy w takim systemie? A co dopiero zaczynanie od podstaw? A do tego, dlaczego producent ma dodatkowo, oprócz własnego ryzyka, brać na siebie ryzyko, które ponosić powinna sieć? @7 Podłączyć się pod kogoś… Sensowne, ale niemożliwe. Nikt nie weźmie pod uwagę startującej firmy, bo nie wie, czego się po niej spodziewać. Czyli najpierw trzeba by było mieć już jakieś choćby minimalne miejsce na rynku, żeby móc pokazać temu, do kogo chciałbym się podłączyć, że wiem co robię i że firma ma już jakieś doświadczenie i wiarygodność. I koło się zamyka. Jest jak z kredytem w banku. Firma go dostanie jak już istnieje z rok. Tylko nikt nie mówi jak ona ma zaistnieć i przez ten rok się utrzymać, skoro kredyt jest na start. Koło się zamyka. @8 Owszem duża ryba wpierdala mniejszą, ale popatrz na Zachód. Tam jest masa firm, które zaczynały (i nadal zaczynają) od niewielkiej działalności. Tylko, że tam jest prawo, które skutecznie ukróca praktyki monopolistyczne. A u nas jest wolna amerykanka z naciskiem władz na to, żeby kolosom, w dodatku obcym i wyprowadzającym stąd kasę, jak najbardziej ułatwiać życie. To inna „kultura biznesu”. Pod względem warunków biznesowych, my przy Zachodzie to jak ruski biznes przy nas. A to jest nienormalne. @9 Musiałoby się postawić 40 mln. Inaczej zawsze znajdzie się ktoś na miejsce stawiających się. Wiem, że niektórzy producenci oddają sprawy do sądu i po latach wygrywają z np. Biedronką. Tyle, że wtedy, nawet jeśli firma przetrwa, już i tak nikt nie chce z nimi współpracować, bo są dla wszystkich sieci „spaleni” właśnie za stawianie się. I co z tego, że się postawili i wygrają w sądzie (czy nie pójdą do hipermarketu do roboty)? I tak są załatwieni. Potrzeba zmian w prawie i zmuszenia wszystkich firm do konsekwentnego ich respektowania inaczej tu zawsze będzie trzeci świat, a niedługo wyprzedzi nas Kongo Kalego. @11 Widzisz, ja bym nie miał nic przeciwko sieciom, gdyby nie to, że stosują zagrania poniżej pasa. Niech sobie istnieją, niech mają tańszy towar, ale niech wywiązują się z umów z dostawcą i niech nie wymuszają takich kontraktów, gdzie w cholerę kasy musisz im zostawić jako haracz, nie widząc ani grosza za to, co dostarczyłeś, a potem towar odebrać jeśli nie zszedł, lub zwrócić sieci kasę za to, że zrobili przecenę towaru i są stratni na marży. To przede wszystkim dlatego masz w tym sklepie taniej. Drugi powód, dlaczego masz taniej, jest taki, że towary do sieci najczęściej są gorszej jakości. Pół biedy jak to jest sprzęt czy ciuch. Gorzej z żywnością. A nie ma cudów, jeśli kilogram świni kosztuje u rolnika 5-6 zł (przy czym to dotyczy całej świni, czyli nie tylko samego mięsa), to nie ma szans by w sklepie 1 kg mięsa w kosztował 20 zł. A w sieciach się da. Tyle, że w efekcie tam mięsa w mięsie masz może ze 20%, a to co nie wydasz na żywność, zostawisz u lekarzy, bo jemy chemię, i to pod warunkiem, że będzie jeszcze szansa na wyleczenie. I tak to się przeciętnemu klientowi opłacają zakupy w dyskontach. Natomiast uboczną rzeczą działalności sieci i dyskontów w Polsce jest szkoda ekonomiczna dla całego kraju, bo producenci ledwo zipią, albo padają, albo nie mają szans wejść na rynek o rozwoju nie wspominając (dlatego u nas nie powstała dotąd firma wielkości np. Coca-Coli czy Nestle). Zostają tylko duzi gracze. A ci, oprócz kantów na podatkach, zatrudniają znacznie mniejszą ilość ludzi, lub produkują za granicą. Stąd w efekcie u nas takie bezrobocie, a dalej za tym idą gówniane płace oraz przymus jazdy na zmywak za granicę. I co opłacało się? Po części zgadzam się z Tobą na temat opinii o większości (bo nie wszyscy tacy byli) z tych, co zaczynali w początkach lat 90-tych. Ale widzisz, ludzie ci najczęściej mieli/mają mentalność drobnych PRL-owskich kombinatorów, dlatego tak to wyglądało i dlatego wielu z nich dziś pada, bo nie mieli ani wizji rozwoju swoich firm, ani nie czuli potrzeby robienia tego. Po prostu umieli kombinować na krótką metę i myśleli, że wiecznie będzie im dobrze na cwaniactwie. @14 Owszem, obrót to nie to samo co zysk. Ale nie powiesz mi chyba, że wierzysz w to, że zysk z tak dużego obrotu jest tak mały, że podatek z tego jest tak niewielki, a jednocześnie firmę stać na zainwestowanie paru miliardów zł w ciągu kilku lat nie licząc tego co transferowane jest na konto firmy-matki poza naszą granicę. @15 Nie da rady. Nie ta skala. Ja mógłbym sobie otworzyć jeden sklep. Biedronek, Żabek itp. jest po kilka tys lokali. Oni nawet jakby nie dusili producentów, zawsze będą mieć towar taniej, bo biorą bardzo duże ilości, więc wiadomo, że mają upust. A duży obrót dodatkowo pozwala im kupować prosto od producenta. Ujmę to obrazowo. Masz osiedlowy sklepik. Cena np. piwa w hurtowni jest wyższa niż u producenta o jakieś 30%. Biedronka zaopatrzy się u producenta, jeszcze dodatkowy upust dostanie. Ty, chcąc zrobić to samo, usłyszysz, że nie ma problemu, ale minimalne zamówienie to tir. I teraz weź to w tym osiedlowym sklepiku o niewielkich obrotach sprzedaj (do tego dolicz ile kosztowałoby Cię magazynowanie towaru). I weź pod uwagę, że musiałbyś to samo zrobić ze wszystkimi towarami z Twojego sklepu… Żeby konkurować z sieciami trzeba być siecią, a to inwestycja idąca w setki mln zł. /autor powyższej chujni; dzięki za komentarze.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. a ja myśle że chuj ci w chorą dupe. mam 3 biznesy i wali mnie biedronka.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Z wydrukowaną tą chujnią powinni wparować do sejmu ludzie z karabinami, dać ją marszałkowi czy jak się tam nazywa ten co ogarnia ten burdel z najwyższego stołka, i niech czyta. Czyta ją cały pierdolony dzień i żeby te chuje przez ten cały dzień nie mogły stamtąd wyjść- Tablety, ipody i inne chuje muje za pieniądze podatników im zabrać, zakazać spać i niech kurwa słuchają co w państwie piszczy.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. To po chuj będziesz rozkręcać ten interes, skoro i tak wiesz, ze spierdolisz? Prawdopodobnie dysponujesz grubą kasą. Włóż ją w kilka stron internetowych (zleć napisanie ich, wypozycjonowanie, opłać admina) i będzie dużo bezpieczniej, rozsądniej a uwiązany nie będziesz. Chociażby kilka(naście) takich ministronek jak chujnia. Albo sklep internetowy. Nawet jeśli ci ten biznes ze zjebana biedronka wyjdzie, to bedziesz do niego uwiazany jak pies do budy. Po co tak sie umartwiasz?

    0

    0
    Odpowiedz
  19. @18 To jest pomysł. 🙂 Ale jeden już próbował niedawno wysadzić ten pierdzielik i go zamknęli chyba w jakiejś psychuszce. @19. „To po chuj będziesz rozkręcać ten interes, skoro i tak wiesz, ze spierdolisz?” Z dwóch powodów. 1. Z powodu sytuacji finansowej i rodzinnej oraz pewnych rodzinnych zobowiązań. 2. Bo chcę coś zrobić, coś osiągnąć, a nadarza się okazja, która może mi się już nigdy nie powtórzyć. Jedyne co mogę zrobić, to to, co Anglosasi określają zwrotem: „give best shot”. To nie jest tak, że to nie ma kompletnie szans, jest jakieś prawdopodobieństwo, że się powiedzie, tylko, że jest ono niewielkie. Grubą kasą zaś nie dysponuję. Gdybym ją miał, nie byłoby problemu zrobienie czegoś, albo np. życie z procentu. To jest próba zrobienia czegoś z niczego (no może nie tak dosłownie z niczego, ale też nie ma się z czym za bardzo rozpędzać i w tym właśnie sęk: w normalnym kraju wyprodukowałbym za te oszczędności partię towaru, sprzedał, dostał zapłatę za którą wyprodukowałbym kolejną partię towaru, aż w końcu produkcja szłaby bez przestojów. Tu w Polsce wyprodukuję towar, w zębach zaniosę do sieci i kasy nie dostanę przez całe miesiące, o ile w ogóle ją dostanę. To właśnie w tym jednym tkwi problem: za co wtedy dalej produkować?). Wiesz jak to jest: „ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To razem mamy tyle, w sam raz tyle, żeby otworzyć wielką fabrykę”. A strony internetowe… To jest pomysł, nawet bardzo dobry pomysł. Ale tu musisz mieć dobry pomysł na coś, czego w sieci jeszcze nie ma (a z tym jest gorzej), albo właśnie w cholerę kasy, żeby takie strony zrobić i utrzymać zanim (jeśli w ogóle) zaczną cokolwiek zarabiać. Ryzyko może nie jest aż tak duże, ale istnieje również i to spore. A do tego nie zarobisz na tym aż tak dobrze jak na produkcji. No chyba, że to rzeczywiście stanie się stroną o gigant-ruchu. Poza tym widzisz, dla mnie ta produkcja miałaby być czymś w rodzaju trampoliny do innych przedsięwzięć, jeśli zaczęłaby przynosić stały dochód. A wtedy można i drugi Onet nawet otworzyć i utrzymywać go, czekając aż zacznie się zwracać. A po co się tak umartwiam? Wiesz, sam sobie to pytanie zadaję od wielu lat. I nie znam dobrej, satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie chodzi o kasę, bo nie mam jakiś wielkich wymagań, byle bym miał zapewniony byt na przeciętnym poziomie i święty spokój. Ale wiesz jak to jest, gdy kogoś do czegoś silnie ciągnie? Jednego do pisania książek, innego do łażenia po górach, kiedyś jeszcze innych ich własne „ciągoty” prowadziły do odkryć geograficznych w rodzaju kontynentu amerykańskiego, a jeszcze inny chciał zostać lekarzem, ma talenty aktorskie albo jeszcze coś innego. Mnie od dzieciaka ciągnęło do interesów. A gdy dorastałem, z racji zainteresowań, widziałem jak wielki potencjał u nas jest niesamowicie marnowany, jakie ma paskudne konsekwencje (choćby w postaci bezrobocia i biedy, co mnie też czasem po prostu wkurwia), ile rzeczy można by było zrobić, na ile rzeczy można by mieć było wpływ właśnie dzięki możliwościom, nazwijmy to, ekonomicznym. I to by była cholerna satysfakcja. Popatrz na ludzi, którzy stworzyli takie firmy jak Apple w USA czy japońskie koncerny, które zaczynały od maleńkich sklepików. Słyszałeś może o Konosuke Matsushicie? Był założycielem Panasonic Corporation. Mawiał, że: „Firma jest podmiotem społecznym. Jej misją jest wniesienie wkładu do społeczeństwa.”. I miał rację. Zarobiona kasa powyżej tego, co rzeczywiście potrzebujesz do życia, nic Ci więcej nie da. Nic więcej za nią nie kupisz, a nawet gdyby, to i tak nie zdążysz z tego wszystkiego skorzystać -w 10 domach mieszkać się nie da, a na pewno nie mieszka się lepiej niż w jednym. Zabrać jej ze sobą na tamten świat, też nie zabierzesz. Ale można za jej pomocą zrobić wiele dobrego. I niech będzie, że jestem naiwniakiem, ale sądzę, że wspomniany Matsushita miał tu 100% racji. Zresztą udowodnił to, wprowadzając na masową skalę tanie, nowoczesne sprzęty gospodarstwa domowego w japońskich domach, a potem w niemal całej Azji i dalej. Tym samym za pomocą swojej firmy zrewolucjonizował świat. I kopnął w kalendarz, jak wszyscy inni (przy okazji, jeden Ruski finansuje badania nad stworzeniem androidów, do których ciał ludzie mogliby się przenieść, może się mu nie uda, ale co ma do stracenia? Te parę milionów, z którymi nie ma co zrobić? A co może osiągnąć… nawet jak mu się nie uda, to zrobi gigant krok w dziedzinie cybernetyki i pokrewnych, a po nim przyjdą inni) ale miał/stworzył sobie możliwości i coś zrobił. Bez takich ludzi nie byłoby rozwoju cywilizacji. Nie byłoby medycyny, sprzętu, który na co dzień używamy i żylibyśmy w przysłowiowych jaskiniach. I to musi być z jednej strony olbrzymia satysfakcja, z drugiej jest po prostu fascynujące. Nawet taki właściciel Biedronki czy innej sieci na swój sposób zmienił świat, w którym żyjemy. Można się kłócić o to, czy na lepsze czy na gorsze, ale to zrobił. Widziałeś może taki film „1492 Conquest of Paradise” (chyba jest jeszcze na Youtube)? Tam jest taki fragment dialogu: „-Spójrz tam! Co widzisz?” „-Widzę wieże, pałace, dzwonnice. Widzę cywilizację. Widzę niebosiężne iglice.” „-Wszystko to stworzyli tacy jak ja.” I to w pewnym sensie też jest prawda. No można by olać wszystko ciepłym moczem i nawet w skrajnym wypadku przesiedzieć życie gdzieś pod krzakiem z dobrą flaszką. Ale można też coś zrobić i dorzucić swoją cegiełkę.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. każdy ma swoją chujnię. Ja mam taką że wymyślę coś a potem brak mi samozaparcia by dalej to pchać. Zrobiłem maszynę sterowaną komputerowo do produkcji pewnego produktu. Do tego zrobiłem dodatkowe przyrządy by wszystko wychodziło jak się należy. Założyłem stronę internetową , wyszukałem dostawców towaru. Nie opatentowałem jedynie produktu co uniemożliwi konkurencji sianie chujni. I dupa nic dalej z tym nie chce mi się robić a pomysł na biznes jest dobry. Chodzi mi po głowie żeby wszystko0 to sprzedać razem z tym że przeszkolę jak obsługiwać maszynę . Jak ktoś chce to dajcie znać . Kwota jest niewielka w stosunku do tego ile można zarobić i stać się samodzielnym

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Jak masz dobry produkt to chyba musisz przenieśc produkcje i firmę całą najlepiej do niemiec będziesz miał małe podatki i zbyt jakiś bo oni patrzą co jedzą mają restrykcyjne normy na to, a może załóż sklep internetowy z taką porządną stroną internetową tego produktu i zareklamuj to gdzie się da, że jest np mało przetworzone, bez glutaminianu itp?? Wyobraź sobie że dużo ludzi zamawia przez neta i to nawet jedzenie (jak chcę dobrą kiełbasę to niestety na allegro szukam bo w sklepach jest syf a nie mam dostępu do żadnego znajomego rolnika. Abo z kapitałem co masz zostań brokerem (jakoś tak się to pisze chyba)

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Myślałem, że jesteś poważny a tylko pierdolisz filozofujesz bez kasy i pomysłu na życie z pretensjami gdyby, żeby, aby….. Dajcie sobie spokój ludzie.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Mam hurtownie spożywczą. Powiem krótko straciłem czas.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Nie chce uchodzić za omnibusa,ale powiem ci jedno: za dużo pierdolisz za mało robisz, jest taka piosenka w której tekst niesie przesłanie : ” więcej ruchów a mniej pierdolenia i kolorowe staną się szare dni „. Ograniczasz się do kanałów dystrybucji i i wysokich barier wejścia, jak ktoś tu już wspominał, a to dopiero początek,a co zrobisz z imitacją? bo nie łudź się, nastąpi, chociaż nie wiem jak opatentujesz swój pomysł… Powiem tak: masz pomysł warty sedna? strzału w dychę? To strzelaj i nie zapominaj, że prawdziwie dobry pomysł, odpowiednio pokierowany jest w stanie sam się obronić, stwarza niszę/popyt i dostępność/podaż a następnie własne kanały dystrybucji/sieć sprzedaży! Czy myślisz, że Cola, Nestle, Mc onalds/ w końcu Google i Apple miały coś więcej na początku niż dobry pomysł na biznes i plan działania? Tylko, obawiam się,że Pańskie ambicje i mrzonki są zbyt wyimaginowane, żeby stanowiły realną wartość biznesową, więc może lepiej nie wpędzać się w długi?

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Autor21. Napiszę cały temat o tym bo chujnia to jest dobre miejsce na ocene siebie i swoich ambicji a w jednym komencie nie da się wszystkiego ogarnąć

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Taaa, strona w internecie koniecznie musi być nowa i innowacyjna (gówno prawda) a branża spożywcza to co? Wymyślisz nowe jedzenie? Wcale nie musi to być w sieci nic nowego, wystarczy że zrobisz to lepiej, albo lepiej wypozycjonujesz itd.

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Pisze z USA. Jestem tu 20+ lat, i znam temat. Tu ten sam pierdolnik a moze i nawet wiekszy niz w PL. Firma najpierw bierze towar a potem chuje dopiero placa, nawet 90+ dni pozniej. Kto Ci napierdolil glupot ze USA to normalny kraj? Tu jest ten sam a moze i nawet wiekszy problem, bo kurwa wszystko chuje robia w pierdolonych chinach, nawet kurwa jablka sciagaja z chin i inne jedzenie, i lokalni producenci bankrutuja w pizdu, bo jak konkurowac z sila robocza co ma $1 lub mniej na godzine w chinach.

    Ale, co trzeba zrobic? Nie mozesz konkurowac cena!!!! Bo kto wiekszy i ma tansza sile robocza czy tez wieksza skale producji to zawsze wygra. A duze sieci detaliczne jebia dostawcow na wszystkie strony, zobacz co jebany Walmart robi. Co roku chca ten sam towar tylko TANIEJ. Bedac dostawca jebanego Walmartu czy innej amerykanskiej jebanej sieci detalicznej sprzedasz w chuj towaru ale gowno na nim zarobisz, bo cie kurwa cisna na marzy co chwile, i co roku chca tanszy towar, lepsza jakosc i idealna dostawe towaru, i do tego placa z coraz wiekszym opoznieniem.
    Cena nie wygrasz.

    Co polecam to postawienie na jakosc, naturalnosc, organicznosc, i minimalne przetwarzanie. To teraz w USA robi fortune. Moze nie slyszales o sieci sklepow Whole Foods Market, ale robia powazny biznes na naturalnym jedzeniu, bez chemii, bez nawozow, bez innego shit. Ludzie zaczynaja rozumiec ze chujowe zarcie powoduje choroby i wola zaplacic 3X wiecej za zdrowsze i lepsze zarcie.
    Sam kupuje prawie wszystkie jedzenie tz. organiczne, pomimo ze czesto kosztuje nawet 3-5X wiecej. Za mleko nie przetwarzane prosto od tz. krowy prosto od tz. farmera place $10/galon, pomimo ze w jakims jebanym Walmarcie moge kupic galon shit (pseudo) mleka za $2-$3 galon. I pierdole to ich pseudo mleko z Walmartu ktore jest pelne chemii i GMO (Genetically Modified), i chuj wie co tam w nim jest, lub raczej co w nim nie ma a powinno. Nawet za darmo tego shit bym nie bral jakby mi dawali. Pomimo ze nie ma dochodow super wysokich to stawiam na jakosc i odzywczosc jedzenia a nie na najnizsza cene. A klijentom trzeba uswiadomic ze albo kupi lepsze organiczne jedzenie teraz i zaplaci 3X wiecej, albo bedzie bulic za lekarzy i chirurgow, i chuj wie czy mu to pomoze jak zachoruje przez wieloletnie jedzenie shit z chuj wie czym nadziewane.
    Chcesz pomysl, masz pomysl…. stawiaj na naturalne i uswiadamiaj klijentow ze w marketach to co kupuja to nie jedzenie tylko pseudo jedzenie z minimum skladnikami odzywczymi i maksimum konswerwatow i GMO, ktore potem powoduje cala mase problemow zdrowotnych.
    Tyle na dzis. Znalazlem ta strone przez przypadek i bede tu zagladal czesciej i sie wypowiadal.

    Bolek a moze Lolek -USA

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Panie, jak pan firmę robisz, to kurwa nie w Polsce. Wiem z autopsji, mój ojciec prowadzi właśnie coś podobnego, i ledwie wiąże koniec z końcem.

    0

    0
    Odpowiedz