Ceny ciągle w górę…

Kurwa, znowu ceny w górę…
Kiedy to się skończy!!!
Czy jak znowu będę bezdomny!!!!

9
2

Komentarze do "Ceny ciągle w górę…"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Jakie skończy? Inflacja utrzymywała się ostatnio na stabilnym 17,9% poziomie więc Glapa postanowił, że nie podniesie stópek. Jak sam niegdyś zresztą wspominał „inflacja nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków”. Podwyżki energii, a tym samym wszystkiego mają być dopiero styczeń/luty więc ostra jazda dopiero przed nami, ale ja się nie martwię bo zawsze tankuję za pięćdziesiąt, a do Auchana mam 250 metrów. Pozdrawiam, Statystyczny Obywatel Kowalski

    1

    1
    Odpowiedz
    1. „Inflacja utrzymywała się ostatnio na stabilnym 17,9% poziomie więc Glapa postanowił, że nie podniesie stópek.” Glapiński dobrze zrobił, patałachu, że nie podniósł więcej stóp procentowych (jak Pan twój, Mesio, uważa PS za bolszewię, którą należy zasypać w dołach z wapnem, tak musi przyznać Glapińskiemu, że na ekonomii facet się naprawdę zna i NBP podejmuje dobre decyzje). Tylko motłoch jest głupi i nie rozumie ekonomii (wykorzystuje to opozycja, która chcąc swojego powrotu do koryta, wali w Glapę, zwyczajnie kłamiąc, że to jego wina i że źle rządzi NBP).

      Primo. Inflacja jest zjawiskiem bardzo złożonym. Często jest tak, że czynniki powodujące inflację są „pozakrajowe”. Takim czynnikiem są np. drożejące surowce z powodu wojny, drożejąca żywność z powodu wojny i katastrofy klimatycznej, drożejące produkty z powodu pandemii, która spowodowała spadek produkcji itd. W takich wypadkach stopy procentowe mają bardzo ograniczony wpływ na inflację. Podniesienie ich oczywiście nieco ją zmniejsza, albo przynajmniej hamuje, ale nie jest w stanie jej zlikwidować, bo nie w krajowej gospodarce jest problem inflację powodujący. Dopiero gdy znikną takie proinflacyjne czynniki, jak wspomniane wyżej drożejące surowce czy żywność, inflacja zacznie spadać do poziomów w okolicach 1%.

      Secundo. Podnoszenie stóp procentowych działa hamująco na gospodarkę państwa. Co za tym idzie, spada tempo wzrostu PKB (albo i spada samo PKB), spada popyt, firmy przestają się rozwijać, czasem bankrutują, rośnie bezrobocie itd. Im mocniej i szybciej stopy podnosisz, tym inflacja owszem spada, ale tym większe masz jednocześnie tego negatywne skutki. Gdyby Glapa posłuchał baranów z opozycji, to by zrobił to, co Balcerowicz w 1990, a czego domagała się opozycja, i takie stopy dojebał, że przez następne 20 lat gospodarka by się nie pozbierała, a ty byś żył w biedzie i masowym bezrobociu jak za PRL-u, ze wszystkimi tego skutkami społecznymi. Tego właśnie Glapa i NBP mądrą polityką uniknęli. Nie patrzyli na jazgot debili, tylko na dane ze statystyk, sytuację na świecie, oraz brali pod uwagę wspomniane negatywne skutki podnoszenia stóp procentowych. Dlatego stopy podnoszono stopniowo, patrząc na efekty tych podwyżek, częściowo przez to wpłynięto na zahamowanie inflacji, ale jednocześnie nie dopuszczono do tego, by gospodarka wpadła w kryzys i załamanie znane z terapii szokowej Balcerowicza (która była skrajnym debilizmem i zbrodnią, a „najlepsze” jest to, że wcale nie zwalczyła inflacji, choć niby właśnie po to była wprowadzana – z wysoką inflacją, choć systematycznie obniżającą się, męczyliśmy się aż do początków XXI wieku, a więc jeszcze dekadę po Balcerowiczu, z bezrobociem przez Balcerowicza spowodowanym jeszcze 5 lat dłużej, do wejścia do UE, a dużo słabszą gospodarkę – i wszystkie tego szeroko rozumiane konsekwencje – niż powinniśmy mieć gdyby nie jebany Balcerowicz, mamy do dziś, 30+ lat po jego pierdolonych rządach). Dzięki temu, co robi Glapa i NBP, nie mamy dziś fali masowych bankructw i 30+% bezrobocia, a inflacja zaczęła się obniżać, bo na nią działają obecne stopy procentowe oraz przede wszystkim stopniowa poprawa światowej gospodarki skutkująca spadkami cen surowców, żywności itd. Dlatego teraz Glapa i NBP nie zrobili kolejnej podwyżki. Bo po co dodawać kolejne negatywne skutki, o których wyżej była mowa, podwyżki stóp i szkodzić tym gospodarce, skoro inflacja przy obecnym poziomie stóp powoli zacznie spadać? Przy podwyżkach stóp koniecznym jest zachowanie balansu pomiędzy zyskiem z podwyżek a stratami, jakie przynoszą gospodarce negatywne ich skutki. I to właśnie Glapa robi i chwała mu za to. /Mesio PS. A tak na marginesie. Wszyscy w tępym owczym pędzie mówią: Glapa to, Glapa tamto… A prawda jest taka, że Glapiński zawiaduje NBP ale nie podejmuje decyzji jak w jakiejś dyktaturze. Po pierwsze, NBP ma cały sztab analityków i ekonomistów, którzy na podstawie zebranych danych robią prognozy. Po drugie, NBP do tego dorzuca jeszcze prognozy i analizy pochodzące z zewnętrznych źródeł (za które płaci). Po trzecie w końcu, decyzję o stopach podejmuje RPP (częściowo złożona z ludzi z opozycji) na bazie tych danych i prognoz, a nie sam Glapiński. Tak wiec Glapa jest tu przede wszystkim tylko wizytówką – dostarczycielem złych/dobrych wieści społeczeństwu, a nie kimś, kto za to wszystko odpowiada jako jakiś jedyny sprawca. Więc jeśli już jakieś pretensje – a w tym wypadku nie ma powodu do nich – to do RPP, a nie do samego Glapy. A motłoch jest skrajnie durny i jego psioczenie na Glapę – w tym wypadku ich dobroczyńcę – jest tego jaskrawym przykładem.

      0

      0
      Odpowiedz
  3. Gdybyś zarabiał kilkadziesiąt złotych dziennie i skuwał przez 12 godzin płyty jumbo kilofem tak,jak ja, pokorny patałach u Mesia, to codziennie mógłbyś raczyć się zupkami Vifona i pić fioletową dyktę w opuszczonych, próchniejących altanach w ogródkach działkowych. Ale nic straconego, pięć stów w łapę, CV w zęby i jutro pod bramę Łódzkiego Wydziału Fabrycznego. Dalszych instrukcji udzieli ci Mesio aczkolwiek na początek dostaniesz stanowisko przy głównym zbiorniku do którego będziesz walił i przekonywał klientów, że to aromatyczna śmietanka do kawy od siebie.

    0

    2
    Odpowiedz
  4. Tak wybrał lud. O co ci chodzi? PiS da! PiS da! Kopa w zadek i pa pa! XD

    1

    1
    Odpowiedz
  5. Nikt tego z całkowitą pewnością nie przewidzi. Szukając jakichś analogii z przeszłości oraz porównań, to można powiedzieć, że czeka nas z 10 trudnych lat. Najgorsze jeszcze nie nadeszło, bo nie ma bezrobocia ani działań wojennych i dopiero zaczęły rosnąć ceny. Pytanie, kiedy to się skończy jest nie do końca adekwatne do sytuacji. Właśnie skończyło się życie na kredyt i z dodruku. Zrujnowaliśmy nasz świat, zaprzepaściliśmy dobrobyt. „To się skończy”, jeśli odbudujemy wszystko od podstaw – etykę, wolność, kapitalizm, autonomiczne państwo. Wtedy kiedyś pojawią się owoce dobrobytu.

    2

    1
    Odpowiedz
  6. Powinno się skończyć w okolicach czerwca przyszłego roku. Ale to pod warunkiem, że coś znowu się nie spierdoli w stylu takim jak w przypadku wojny i epidemii. /Mesio PS. Należy jednak pamiętać, że może się okazać, że ciężkie czasy dopiero nadchodzą. Bo o ile kacapów w końcu szlag trafi (może do końca przyszłego roku, tam już kartki na zwykłe żarcie wprowadzają, a cyrk to się im dopiero zacznie) i wojna się skończy upadkiem tego jebanego kacapskiego gówna, to zostają inne „plagi”. Przede wszystkim zmiany klimatyczne, które wywołają trzy rzeczy. 1. drożejącą żywność z uwagi na ocieplenie klimatu (pustynnienie ziem uprawnych, susze, coraz większe braki wody, przerwanie łańcuchów pokarmowych, pożary, katastrofy naturalne typu powodzie, huragany itp.), 2. migracje ludności na masową skalę (naprawdę masową, patałachu, taką w stylu: jest 1,3 miliarda w Afryce i tam się z powodu klimatu nie da żyć, więc wszyscy naraz, a nie tylko te parę tysięcy na pontonach jak dotychczas, chcą się wydostać; a to jest tylko Afryka… A gdzie Azja?) i wszystkie plagi z nią związane, 3. topnienie wiecznej zmarzliny odsłaniające i przywracające do życia nieznane ludziom wirusy i bakterie, z których wiele może być znacznie groźniejszych niż ostatnia pandemia (groźnych tak jak dżuma czy czarna ospa dla średniowiecza).

    1

    1
    Odpowiedz
  7. Nigdy się nie skończy a przynajmniej za Twojego życia z bardzo prostej przyczyny a mianowicie Polska jest totalnym bankrutem zadłużonym ostrożnie licząc na ponad 2 biliony złotych czyli 2000 miliardów lub 2 z 12 zerami.
    Zawdzięczamy to politykom i ich decyzjom.
    Proszę nie dać nabrać się na twierdzenie,że to wina wojny bo taki dług nie powstaje w ciagu roku a w Polsce nie rządzi Putin lecz PIS.

    3

    1
    Odpowiedz
    1. „Polska jest totalnym bankrutem zadłużonym ostrożnie licząc na ponad 2 biliony złotych czyli 2000 miliardów lub 2 z 12 zerami.”

      Buahahaha… Jak pożyczysz 1000 zł z banku, to jest to twój problem. A jak pożyczysz milion zł z banku, to… jest to problem banku. Jak pojmiesz czemu tak jest, cieciu w obesranych onucach, to ewentualnie będziesz miał cokolwiek do powiedzenia. A na razie to spierdalaj do kąta i siedź tam cichutko, bo lepiej jak tam będziesz siedział i się nie odzywał, udając idiotę, niż gdy się odezwiesz i rozwiejesz na swój temat wszelkie wątpliwości. Rozumiesz, półgłówku?

      0

      0
      Odpowiedz