Chujnia taka, że chuj.

Kurwa. Software instaluję już chyba dziesiąty raz do jasnej cholery. Nie działa. No przecież nie jestem jakimś mudżahedinem z prowincji B trzeciego świata do wała! Kurwa, na dodatek w Germanosie powiedzieli, że do zakupu internetu potrzebne są 2 dokumenty tożsamości, nie jeden. Bo niby co – mój dowód osobisty, czy jak kto woli osobowy, nie stwierdza wystarczająco jasno, że ja to ja? Że niby drugi dowód (ale nie prawo jazdy, bo to w/g Germanosa nie jest dowód tożsamości) razem z jakimś drugim dowodem tożsamości stwierdzają w końcu, że ja to ja, tak? Więc ja ganiam, napierdalam do swojej hacjendy po paszport, mając nadzieję, że ten dokument to dokument tożsamości – a może nie…? Przychodzę do przybytku, w którym sprzedają internet „dla ludzi”. Nie, kurwa. Trzeba mieć dowód osobisty/osobowy i zaświadczenie o dochodach z pracy/rachunek/fakturę na siebie etc. No, kurwa, myślałem, że zejdę. Na dodatek, telefon mi się zawiesił, a zaraz potem komputer z zainstalowanym po raz dziesiąty softem nie chciał się podnieść po restarcie. No chujnia na maxa. A w ogóle to jest „piękny” listopadowy dzień złotej polskiej jesieni. Tak piękny, że żal za dupę ściska. A chuj…

26
50