Królowa chłodu

Ja wiem, że ta chujnia zabrzmi pizdowato i że większość z Was też nazwie mnie pizdą, ale jeśli mowa nie odzwierciedla nigdy w pełni emocji, to przyznacie, że miarodajnie ocenić kogoś po słowach jest ciężko. Oczywiście tematyka jest Wam wszystkim znana, a przez część nawet lubiana – kobiety. Baby. Suki. Nigdy w trzeciej formie o niej nie pomyślałem, choć ślepo szukałem ulgi w chamstwie i agresji.

Pół roku razem, pół roku już nie razem, a ja częściej lub rzadziej wciąż myślę. Nie z taką częstotliwością jak kiedyś, ale jednak. Przypominają mi ją kawiarnie, ulice, ławki, czasem nawet całe miasto jest nią przesiąknięte. Nie widziałem jej od ostatniej naszej rozmowy i napisów końcowych. Nie odwiedzam jej w mediach społecznościowych, bo potem sobie z tym nie radzę.

Nasz związek był bardzo burzliwy, ale od początku. Ja zmęczony poszukiwaniem godnej pracy i brakiem bratniej duszy, a Ona… Hm, teraz już sam nie wiem. Na pewno skoncentrowana na sobie i swojej przyszłości zawodowej. W każdym razie zderzyliśmy się. Bardzo dużo emocji inwestowałem w tę relację, czasu, myśli, gestów, atrakcji, wsparcia. A od drugiej strony otrzymywałem niewiele. I resztę możecie sobie sami dopisać. On sfrustrowany, ona poirytowana, on walczy, ona „łaskawa”, on bezradny, ona obojętna. Tak przynajmniej widziałem to swoimi oczami. Dziś już nie jestem pewny co się działo u niej w środku. Zawsze powtarzałem, że podstawą związku jest komunikacja i dobra wola. Zawsze to ja musiałem walczyć, prosić się o dojście do porozumienia, o zwykłą rozmowę, nawet o tę ostateczną. Winny wszystkiemu też zawsze byłem ja. A bo się obróciłem na pięcie, a bo coś syknąłem. Absurdalne było to, że nie widziała momentu, w którym po prostu przegięła pałę. Momentami brakowało mi już pomysłów jak do niej dotrzeć. Nigdy nie była w stanie przyznać się do błędu. Owszem, w naszym związku było też sporo czułości, ale też gdzieś z tyłu głowy coś mi mówiło, że to nie Ona jest inicjatorem.

Cały ten czas to była huśtawka, raz była w stanie mi powiedzieć, że jestem dla niej niezbędny, żebym za chwilę czuł się jak ktoś obcy. Cóż… Teraz wiem, że próbowałem ją naprawić. Przez tą maskę chłodu i obojętności czasem przebijało się słońce. To dawało mi nadzieję, że się uda. Niestety.

Jedyne co mnie wciąż gryzie to to, czy byłem kiedykolwiek dla niej kimś ważnym, czy byłem po prostu wypełnieniem luki. Chciałbym to wiedzieć. Sądzę, że to pozwoliłoby mi zrzucić łańcuchy. A może wcale nie jest mi potrzebna ta wiedza? Może tak myślę o niej, bo mam wrażenie, że nie udało mi się jej „zdobyć”? Ludzie często tak mają, że biegną ślepo za czymś, co jest jednocześnie na wyciągnięcie ręki i nieosiągalne zarazem. Nie wiem, pojebane to jest. Czy da się całkowicie o kimś zapomnieć? Czy zawsze coś będzie Wam kogoś przypominać, a człowiek po prostu uczy się z tym żyć i z czasem nie robi to już na nim takiego wrażenia? Jak to jest? Dzięki. Chujnia i śrut.

50
16

Komentarze do "Królowa chłodu"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Zniszcz całe imperium Groksów, tak jak ja.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Tu Jakub, służący Arktosa – władcy Lodolandii.
    Arktos jest królem chłodu i lodu.
    Chwała Lodolandii 😀

    2

    1
    Odpowiedz
  4. „Bardzo dużo emocji inwestowałem w tę relację, czasu, myśli, gestów, atrakcji, wsparcia. A od drugiej strony otrzymywałem niewiele. I resztę możecie sobie sami dopisać.”
    To po ch*j piszesz? i dalej nie wiesz dlaczego?
    Chłopie!(jak mówił do mnie mój były kolega z pracy)
    Ty masz honor?-zobaczyła, że ma cię w emocjonalnej garści i jesteś uzależniony od niej-właśnie dlatego, to proste jak budowa cepa. Niestety wpadłeś w pułapkę pieska co goni jak głupek za piłeczką, którą Pani (twoja-tfu-była) rzuci.
    To ona ma się starać a nie ty, do kuźwy nędzy!
    Po ch*j ty się tak spuszczałeś, żeby zabiegać o jej względy jak widziałeś, że zaczyna cię zlewać? Jeden tekst by załatwił sprawę, np.: „jesteś wobec mnie nieszczera i sama nie wiesz czego chcesz, weź się określ się a jak nie to nie zawracaj mi dupy” -I zobaczyłbyś, że na efekt nie trzeba by było czekać długo-być może nawet by cię zaczęła przepraszać, a tak to dałeś się wmanewrować jak cieć…
    Nie, nie da się zapomnieć ale da się myśleć o kimś jak o nic nieznaczącym epizodzie w życiu. Czas leczy rany…banalne ale prawda.
    Takie one są, podziękuj feministkom i innym postępowym auorytetom, no i swoim rodzicom, że wpoili ci szacunek za wszelką cenę do księżniczek.

    6

    3
    Odpowiedz
  5. Poczytaj o DDA, po krótkim opisie dużo wskazuję na tę „dolegliwość”.

    4

    0
    Odpowiedz
  6. Treść do dupy ale plus za interpunkcję!

    1

    0
    Odpowiedz
  7. Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.

    2

    1
    Odpowiedz
  8. Prezes EURO Mebel powie Ci, że jest możliwe, żebyś o niej zapomniał. Musisz spotkać kobietę, z którą będziesz szczęśliwy. I nie może być żadnego ganiania jednego za drugim. Szczęście. Wtedy zapomnisz o tamtej. Prezes gwarantuje Ci to. W relacjach z przyszłą partnerką nie możesz być jednak taki miękki. Kobiety są coraz cwańsze, każda średnio rozgarnięta myszka w mig to wychwyci, żeś cipa. Pamiętaj gamoniu, że to Ty masz być głową w związku. Nosisz spodnie czy kieckę? Trzeba iść czasem na kompromis, ale no właśnie. Kompromis, a nie że znowu wszystko zrobicie tak jak ona chce. Nie bój się, nie odejdzie. Zobaczy, że masz swoje zdanie, postępujesz pewnie, będzie miała szacunek. Jak jesteście pizdy, płaszczycie, poniżacie się sami, to się potem nie dziwcie, że was tak traktują. Niedługo to kobiety będą was posuwać, a nie wy kobiety.

    4

    1
    Odpowiedz
  9. Był tu kiedyś taki ziutek, co założył własny kraj, gdzieś w alpach, księstwo jakichś tam mórz, czy coś i on miał na to dobry tekst, z jakiejś starej książki, aż sobie zapisałem: „Nieprzyjaciel określił zaślubioną parę jako „jedno ciało”. Nie powiedział „szczęśliwie zaślubiona para” albo „para zaślubiona, ponieważ była zakochana”; ty jednak możesz doprowadzić do tego, by ludzie to przeoczyli. Możesz również sprawić, by zapomnieli, że człowiek, zwany przez nich Pawłem, nie ograniczył tej jedności wyłącznie do par zaślubionych. Sam stosunek cielesny czyni według niego „jedno ciało”. Można więc tak pokierować sprawę, by to, co w pismach Pawła było prostym podkreśleniem doniosłości samego faktu płciowego obcowania, ludzie przyjęli jako literacką pochwałę „zakochania”. Prawdą jest, że gdziekolwiek mężczyzna współżyje fizycznie z kobietą, tam – czy strony tego chcą, czy nie chcą – zadzierzga się między nimi transcendentalna więź, która będzie trwała wiecznie, przynosząc szczęście lub cierpienie.
    Z prawdziwej przesłanki, że ta transcendentalna więź z przeznaczenia swego miała zmierzać do wytworzenia uczucia miłości i rozbudowania rodziny – co się rzeczywiście nazbyt często zdarza, w
    wypadku gdy zawiązuje się ją z uczciwymi zamiarami – ludzie powinni, dzięki odpowiednim zabiegom z naszej strony, wysnuć fałszywe przekonanie, że owa mieszanina czułości, lęku i żądzy zwana „zakochaniem się” jest jedyną rzeczą, która czyni małżeństwo szczęśliwym albo świętym. Urobienie takiego błędnego mniemania jest o tyle łatwe, że w Zachodniej Europie „zakochanie” bardzo często poprzedza związki małżeńskie, zawarte zgodnie z wolą i zamierzeniami Nieprzyjaciela, to znaczy z intencją wierności, płodności i dobrej woli; podobnie jak religijne wzruszenie towarzyszy bardzo często – choć nie zawsze – religijnemu nawróceniu. Innymi słowy, trzeba ludzi zachęcać, aby sądzili, że podstawą do małżeństwa jest jakaś mocno ukoloryzowana i wykrzywiona wersja tego, co Nieprzyjaciel istotnie przyobiecał, ale dopiero jako jego rezultat. Osiąga się przez to podwójną korzyść. Z jednej strony, ludzi nie posiadających daru wstrzemięźliwości można odciągnąć od szukania rozwiązania tej trudności w małżeństwie, ponieważ nie czują się „zakochani” – myśl zaś o zawarciu małżeństwa z jakiejkolwiek innej przyczyny wydaje im się, dzięki naszym wysiłkom, poniżająca czy wręcz cyniczna. I rzeczywiście ludzie tak sądzą. Uważają, że intencja lojalności partnerowi dla zachowania czystości, wzajemnej pomocy i przekazania życia jest czymś niższym od burzliwych emocji. (Postaraj się wytworzyć w twym pacjencie przekonanie, że ceremoniał zaślubin jest w swej istocie czymś obrażającym i poniżającym.) Z drugiej strony, każde seksualne zaślepienie, jakiekolwiek by ono było, dopóki zmierza do małżeństwa, będzie uważane za „miłość”, a „miłość” będzie usprawiedliwiać wszelkie przewinienia człowieka. Rodząca się z takiego myślenia opinia publiczna nie pozwoli mu dostrzec konsekwencji, wynikających z poślubienia osoby bezbożnej, głupiej lub rozpustnej.”

    0

    4
    Odpowiedz
  10. To niesamowite, ale pierwszy raz piszę komentarz na tej stronie, bo to niesamowite, jak gdybym czytała o sobie, w sensie jakbym była drugą stroną tego medalu. A przynajmniej tak jak wyobrażam sobie, że myśli On. Chętnie posłuchałabym dalszej części tej historii, bo daje mi to bardzo dużo do myślenia.
    Dwie rzeczy się tylko nie zgadzają: czas i to że ostatnie rozmowy niestety podejmowałam tylko ja.
    Oczywiście trudno porównać te dwie sytuacje, ale nie mogę przejśc obok tej chujni obojętnie.
    Powiem Ci jak było u mnie – chłopak był naprawdę jakich szukać teraz ze świecą, ale ku mojemu najszczerszemu bólowi należało to przerwać, bo nie potrafiłam go pokochać, nie potrafiłam dać mu czułości, bo po prostu bym go oszukała – a na to, o wiele za bardzo go szanowałam.
    Rozstanie było bolesne i długotrwałe jak nie wiem, ale oddarliśmy ten plaster i nigdy już do tego nie wróciliśmy. Niby źle – bo zostało dużo spraw niedokończynych, niewyjaśnionych, żali, słów, łez. Ale gdyby nie to nigdy nie dałabym sobie rady, wracałabym się i robiła kółko. Teraz ,po długim czasie gdy potrafię na to spojrzeć z boku, kusi mnie, żeby go po prostu przeprosić i życzyć wszystkiego najlepszego, czego naprawdę mu życzę. Chciałabym żeby wiedział chociaż, że nie ma we mnie wroga, bo znaczył dla mnie tak wiele i nadal mam z nim związane wspaniałe wspomnienia. Ale nie chcę już burzyć tej równowagi, którą budowaliśmy przez ten cały czas, bo mogłabym pęknąć.
    Prawdą jest co mówisz, że ludzie mają tendencję do gonienia za nieosiągalnym i idealizowaniu tego. Moim zdaniem, jeżeli to było dla Ciebie tak ważne, nie zapomnisz. Ale nie zapomnisz na pewno jeżeli będziesz do tego wracał, i uwierz mi, że czas naprawdę leczy rany, ale niestety czasem trwa to bardzo długo.
    Nie umiem Ci jednak nic poradzić, bo czasem dobrego rozwiązania po prostu nie ma. Zresztą, każda sytuacja jest inna.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Proponuję Ci go przeprosić i powiedzieć mu to, co właśnie napisałaś. Mi dałoby to w końcu spokój, bo mogę pogodzić się z rozstaniem, ale nie z tym w jaki sposób się to odbyło.

      1

      0
      Odpowiedz
  11. Przeczytałem tylko fragment, bo mnie znudziło… Nie była tobą zainteresowana. To wszystko. Robiłeś z siebie frajera, straciłeś pieniądze i czas – ja byłbym wkurwiony na samego siebie. Postaw się na jej miejscu…

    3

    0
    Odpowiedz
  12. A Kiedy wreszcie rząd wprowadzi bykowe dla kawalerów? Powinni płacić; panny nie, bo to mężczyzna ma inicjatywę. Demografia kuleje, więc niech uczciwie płacą na 500+ dla tych, co chcą mieć dzieci. A kto na emerytury tych singli zarobi?!

    1

    1
    Odpowiedz
  13. Na klęczki patałachu, przemówi Pan twój, Mesio, wierny sługa Jego Ekscelencji, Wiecznego Prezesa Byczywąsa. Klęczysz? A więc słuchaj. Nie jesteś aż takim stulejarzem, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Coś tam kumasz. Niestety, nie napisałeś kto zerwał, ale czytając całość śmiem postawić butelkę 30-letniego Ardbega przeciw mózgojebowi za 5 zł, że to jednak locha z tobą zerwała. Bo jednak sporo stulejarstwa wciąż w tobie siedzi. Rozkminiasz to ciągle, przypominają ci ją ławki i ulice w mieście. Pewnie cały czas trzepiesz do niej pamięciówę. Dobrze, że choć czasem potrafiłeś „odwrócić się na pięcie i syknąć”, a nie cipkowałeś po całości. Nie wiem, czy to chcesz usłyszeć, ale ona przez cały okres bycia z tobą miała cię – nomen omen – w piździe. Sam słusznie piszesz, że z tyłu głowy coś ci mówiło, „że to nie [o]na jest inicjatorem” (nie rozpędzaj się tak z tą wielką literą). Chuja tam próbowałeś ją naprawić. Rozczaruję cię. Nie byłeś dla niej nigdy nikim ważnym. Byłeś zapchaj dziurą, samcem beta, z którym jest z braku laku. Także spokojnie zrzuć łańcuchy, byłeś wypełnieniem luki. Pamiętaj, kobiecie miękną nogi i moknie cipa przy Prawdziwym Mężczyźnie, zamożnym, pewnym siebie, silnym, pachnącym Johny Walkerem i cygarami Cohiba, takim jak Pan twój. Moja rada – czytaj i słuchaj Marka Kotońskiego, czytaj świadomość-zwiazkow.pl i słuchaj kanału Ocal siebie na YT. Możesz też sięgnąć do Pawła Grzywocza. Dobrze odrobiona lekcja utwierdzi cię w tym, co powiedziałem. No, to teraz 3 razy tryknij czółkiem w posadzkę, wydeklamuj wyznanie wiary ŁWF i wracaj do tyry.

    4

    2
    Odpowiedz
  14. Miałem podobnie tylko przez 5lat. Tzn pod koniec dopiero zaczęło się psuć i tak jak napisałeś, to ja działałem. Po 4ech latach po rozstaniu wcale nie jest łatwiej. Ciężko mi się z kimś związać bo włącza się porównywarka i nie mogę czerpać radości z nowych znajomości. Tak. Mam 31 lat. Powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Byłeś ważny. Ja czuję do Niego to samo a jestem babą. Zastanawiam się na ile ja byłam ważna a na ile byłam do zdobycia i zapełnieniem pustki. Mi brakuje ostatniej rozmowy i wyjaśnienia.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Pizda z Ciebie i tyle
    No ale kto nią nie był, niech pierwszy rzuci kamień.
    Takie czasy pojebane, faceci pizdy, a kobiety bardziej męskie niż mężczyźni.

    1

    0
    Odpowiedz
  17. Ciągle wracam do tego tekstu. Strasznie bliski.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Witaj kolego w tym niechlubnym klubie niewolnictwa własnych hormonów, wiem o czym mówisz, tak jak ty pragnę wstać z kolan i być dumnym mężczyzną

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Czy ona byla dwubiegunowa? Moze Szmelcowna?

    0

    1
    Odpowiedz
  20. Brzmi jak typowa toksyczna „borderka” (osobowość typu borderline). Takich się nie naprawia. Takich się zostawia samym sobie. Zresztą na przyszłość uważaj na karierowiczki bo jak sam widzisz, to raczej nic dobrego.

    1

    2
    Odpowiedz
  21. nie czytałem, jeb*ie mnie twoja pataologiczna karyna 🙂

    1

    1
    Odpowiedz
  22. polecam isc w dobry melanz a jak brakuje ci towarzystwa to samemu sie najebac bo tak to trudno zapomniec jest nie wiem czy wogule sie da jesli sie do niej przywiazales ale wiem z wlasnego doswiadczenia ze po dluzsym czasie sie idzie przyzwyczaic do bycia singlem

    0

    0
    Odpowiedz
  23. myślę że ona po prostu karmiła się Twoją uwagą, nie powinieneś przy niej tyle trwać…

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Masz nocne polucje?

    1

    0
    Odpowiedz
  25. wez NIE PIERDOL i zyj

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Co poruchałeś to Twoje. Trza było ją zapinać na ryja.

    0

    2
    Odpowiedz
  27. Współczuję. Witaj w moim swiecie, chociaż ja tak miałam, dokładnie tak, z moim byłym. Jednego dnia kocha, a potem nagle dla niego nie istnieję. Tak po prostu. Nie pomogą żadne łzy, żadne argumenty, błagania czy miłość… Jak nie kocha to równie dobrze mógłby zabić.

    0

    0
    Odpowiedz