Parkowanie przed marketami

Podjeżdżam pod market, czy jakieś inne centrum handlowe i zawsze jest to samo – ludziom zajebiście zależy, żeby zaparkować najlepiej w drzwiach wejściowych, bo kurwa bliżej. Nie ważne, że później podczas sklepowych eskapad pokonują odległości porównywalne z odcinkiem maratonu i zaparkowanie 50m dalej to by był chuj przy tym wszystkim. A ja przyjeżdżam z dzieckiem, nie chce wyciągać z bagażnika wózka, żeby się nie tarabanić z tym i ze sklepowym koszykiem, tylko biorę je na ręce i zapierdalam między samochodami w deszczu i wietrze. Raz podjeżdzam patrzę, ale fuks, aż dwa miejsca blisko wejścia, to parkuję. Najechałem jednym kołem na linie z prawej strony, żeby swobodnie wyciągnąć dziecko, bo obok stał duży dostawczak, chce wysiąść i co widzę? – po mojej lewej już zaparkowało babsko, ale tak, że nie mogę wysiąść, otwieram szybę i mówię, co ona kurwa robi, a babsztyl na to, że to moja wina, bo źle zaparkowałem i mam nauczyć się parkować. Oczywiście 50m dalej w chuj wolnych miejsc.

41
72