Zaznaczę że napiszę ten post w formie opowiadania kawałka mojego życia w latach 2011-2018
Była wiosna 2011, miałem 11 lat Nudziłem się i pogrywałem jak każdy inny w znaną klockową grę o nazwie „Minecraft”. Kiedyś na serwerach były popularne gierki typu: Konkurs skinów, rodzinka itp. W ten sposób poznałem dziewczynę o imieniu Wiktoria. Graliśmy właśnie w tą znaną „rodzinkę” i żeby było wygodniej się komunikować jak każdy w tamtych czasach podaliśmy sobie skype`a. Wymienialiśmy się coraz większą ilością informacji, poznaliśmy swoje imiona, po ile mamy lat lub w jakich województwach mieszkamy. Nic szczególnego, miała tyle samo lat co ja itd. W tym momencie przejdę do dalszej części historii.
W 2013 roku znaliśmy się bardzo dobrze i byliśmy dobrymi przyjaciółmi, jedynymi przyjaciółmi. Dlaczego? Ponieważ żadne z nas nie miało żadnych przyjaciół poza sobą ja byłem agresywnym w szkole ale spokojnym poza chłopakiem a ona typową nieśmiałą dziewczyną. Mimo że dzieliła nas odległość 200 km, no właśnie dlaczego 2013…? Otóż tym roku wymieniliśmy się lokalizacjami zamieszkania, co ciekawe ona mieszkała dokładnie w tym samym mieście co mój tata. Już następnego roku podczas ferii zimowych spotkaliśmy się po raz pierwszy, nigdy się wcześniej nie widzieliśmy. Ona była śliczna ciut drobną blondynką z długimi włosami o niebieskich oczach a ja (dziwnie brzmi w tym miejscu opis siebie, wiem) trochę przygrubym chłopakiem o ciemnych blond włosach i niebiesko-szarawych oczach. Spotykaliśmy się codziennie gadaliśmy bawiliśmy się graliśmy razem, jak przyjaciele. Następne 3 lata wspominam bardzo ciepło. Niestety nic nie trwa wiecznie…
Nastała wiosna 2017 roku, Wtedy wiktoria przyjechała do mojego miasta, do Łeby. Było to 10 marzec, spotkaliśmy się około godziny 16 w parku i usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać jak zawsze, w końcu rozmowy ucichły siedzieliśmy tak przez 10 minut nic nie mówiąc patrząc się w niebo i rozmyślając, w końcu zapytała mnie co bym zrobił jeżeli by się we mnie zakochała, ja nie wiedziałem co odpowiedzieć więc po prostu siedziałem cicho. Po chwili wyznała mi miłość i mnie przytuliła; Siedziałem wtedy chicho i nie wiedziałem co powiedzieć ponieważ od kilku lat byłem dość nieśmiały; Odwzajemniłem to uczucie i oboje się przytuliliśmy oboje płacząc i nie wiedząc co do siebie nawet powiedzieć. Reszta dnia minęła bardzo szybko przez ilośc emocji w tamtym momencie nie pamiętam co robiliśmy, lecz rzecz która mi najbardziej zapadła w pamięć to spacery ulicą szkolną, nabrzeża oraz spacer plażą wieczorem. I tutaj właśnie ten wątek o tym że nic nie trwa wiecznie. Dwa dni później (13 marca, poniedziałek) wracając do swojego miasta na drodze Słupsk-Darłowo miała wypadek samochodowy. Kiedy dowiedziałem się o tym godzinę później od jej ojca wybiegłem ze szkoły ubrałem się i z jak największą prędkością pojechałem do szpitala w Słupsku. Była na oiomie. 13 godzin później wpuścili mnie do niej, Ja zdruzgotany wszystkimi emocjami w tamtym momencie. Nie wiedziałem co powiedzieć jak zawsze i żałuj tego z całego serca i nadal nie mogę się z tym pogodzić, jedyne co mogłem zrobić to przytuliłem się do niej i modliłem się by nic się nie stało niestety o godzinie około 3 pożegnaliśmy się po raz ostatni, Wiktoria O w wieku 17 lat odeszła z tego świata na zawszę. Popadłem w depresję próbowałem popełnić samobójstwo 7 razy. Teraz jest to huśtawka nastrojów nie wiem co ze sobą zrobić a psycholog ani psychoterapeuta mam wrażenie że mnie nie rozumieją.
Wyżaliłem się tu bo nie mam komu innemu, jestem beztalenciem który nie potrafi z siebie wyrzucić emocji. I mam pytanie teraz co ciebie osobo która to czyta, czy był byś w stanie mi dopomóc i mnie wesprzeć, może miałeś podobną sytuację w życiu, proszę jeżeli możesz podziel się nią, dziękuję bardzo.
Ona chce żebyś był silny, taki był cel jej życia na ziemi by zostawić piękny ślad, który powinien być dla ciebie kierunkowskazem w życiu, przypomnieniem o tym, ze mimo zła, niesprawiedliwości istnieje miłość. To powinno dać ci sile do życia. Jesteś szczęściarzem, koś szczerze oddał ci swoje serce, uczucie miłość. Nie ma w tym kszty zła. Jej smierć – na to nie znam odpowiedzi, ale wiem ze na pewno jest szczęśliwa i odchodząc z tego świata chciała żebyś i ty tez byl szczęśliwy. To jej testament. To jedyny kierunek – ku dobru, reszta to droga na manowce, donikad. Wypełnij jej wolę, nie poddawaj się złu.
historia jak z gry na smartfona
Kurwa. Przykro mi bardzo gosciu.
Nie możesz siebie karać za to, że nie miałeś wpływu na jej śmierć. Ona będąc w lepszym świecie na pewno chcę żebyś dalej żył.
Skąd wiesz co jest po życiu? I ze jest lepiej
Napisałbym, że szkoda, że jej nie przebolcowałeś (chyba), ale chujnia jest dobra ,więc to daruję Ci to. Z czasem możesz o tym zapomnieć. Nie calkiem, ale po upływie czasu może mniej boleć niż na poczatku. Osoba, która zginęła na pewno chciałby, żebyś żył dalej pełnią życia niż się tym zadreczał. Nie zmienisz tego i dlatego powinieneś iść dalej ( coś podobnego było tylko, że lepiej napisane we Frankensteinie (poczytaj i zastosuj)).
Mozesz zapakowac wszystkie wspalaniale wspomnienia do szuflady i szufalda ta bedzie z Toba cale zycie. Ale jednoczesnie nie jest wykluczone, ze z kims innym zbudujesz rownie wartosciowe wspomnienia, te rzeczy da sie pogodzic.
I to jest prawdziwa zyciowa chujnia, a nie jekies obsrane kible albo przepocone autobusy.
Na odzew ze strony innych użytkowników tego portalu bym nie liczył, zwłaszcza w takiej delikatnej kwestii. Kiedy dochodziłem do sedna Twojej wypowiedzi jakaś część mojego umysłu nie chciała przyjąć do siebie tego, co za chwilę przeczyta. Spotkało Cię wielkie nieszczęście i tragedia. Niesprawiedliwa tragedia. Los zabrał Ci osobę, którą kochałeś ze wzajemnością. Nie przeżyłem nigdy osobiście czegoś podobnego, więc jedynie mogę sobie wyobrazić Twój ból. Wyobrazić, bo żadne słowa nie wyrażą tego, przez co przechodzisz. Ale powiem Ci, że często ktoś tak zarządza (Bóg?), że właśnie tych najbardziej niewinnych zabiera z tego świata – nie po to, by komuś dokopać, ale po to, by uchronić tych ludzi przed czymś złym, co ich zapewne spotka. Kiedyś słyszałem taką historię, prawdziwą. Matka miała chorego syna. Modliła się o jego zdrowie i życie, prosiła, błagała Boga. Dzieciak odżył, a był w stanie ciężkim. Radość niesamowita… Za kilka lat zamordował człowieka. I ta matka po latach stwierdziła, że jednak źle, że on wtedy przeżył. Lepiej by było, by wtedy umarł, bo ona teraz (i inni ludzie też) cierpią przez niego. Nie wiem, czy jesteś wierzący – ja sam mam ostatnio lekkie zawirowania wokół wiary. Ale nadal wierzę, że istnieje jakaś siła, nazywajmy ją sobie jak chcemy, która jednak jest dobra i wie więcej niż my, widzi w przód to, czego my nie widzimy. I że u tej siły nic nie ginie. Anglicy mówią „Only the good die young”. Może ta własnie siła, ten Bóg wiedział, że kiedyś, za kilka lat coś się Wiktorii przydarzy – i zabrał ja teraz, by ją uchronić. Ja wiem, to boli. Ale ona u Niego jest bezpieczna, nic jej nie grozi tam. Ma wszystko, co potrzebuje. Ty masz do przejścia całe życie, zanim ją znowu zobaczysz – więc nie zmarnuj tego. Bądź dobrym człowiekiem. Wszystko, co robisz, dedykuj Wiktorii. Każde dobro, które uczynisz, nazwij jej imieniem. Módl się za nią – ona pewnie zrobi to samo za Ciebie, tylko nie zdążyła Ci tego powiedzieć. Byłeś dla niej ważny, przyjeżdżała do Ciebie. „Świętych obcowanie” istnieje. Przed Tobą bardzo trudne zadanie. Trudne, ale nie niemożliwe. Kochaj ją tak samo, jak wcześniej – tylko teraz w inny sposób, za pomocą swoich czynów. Rób tak, by była z Ciebie dumna tam, w Niebie. Ona przy Tobie jest. Kiedyś się spotkacie. Wspieram Cię w myślach, uda Ci się. / doktor Wiesław
Ale Ty mosz ostro przerąbane.ale jest takie powiedzenie „czas leczy rany” i tego sie trzymaj.nawet najgorsza chujnia kiedys mija i to sama z siebie. Czasem niespodziewanie.
Zmień psychoterapute i psychologa jeśli czujesz że cie nie rozumieją, poszukaj aż znajdziesz takich którzy cie zrozumieją(niestety najczęściej prywatnie, byle łachmany tylko przyjmują na nfz taka prawda).
Recepta dla Ciebie to nowa dupa, zamoczysz i Ci przejdzie, brutalna smutna prawda – chujowicz z 40tka na karku.
5/5.
Psychoterapeuci to są wtedy przydatki, żeby załatwić żółte papiery, jak przeskrobałeś, ale masz zaplecze finansowe i znajomości, żeby to lekko naprostować. Ale czy ci pomogą w trakcie takiej godzinnej wizyty jak na roksie? Nie sądzę. Zegarek wybija godzinę i „następny!”.
Trzymaj się!
Przesyłam wirtualnie dużo, dużo wsparcia i przytulenia. To bardzo ciężka sytuacja. Wiem, że trudno uwierzyć, że terapeuta rozumie, ale na pewno rozumie. Może chce Ci dać szansę na osobiste przepracowanie tej tragedii, której doświadczyłeś. Proszę, walcz, daj sobie szansę! Wiktoria miała Ciebie, byłeś przy niej do końca — to najlepsze, co mogłeś wtedy zrobić. Piszesz, że nie wiedziałeś, co powiedzieć. Czasami słowa są zbędne i sama obecność wystarczy. Nie obwiniaj się za to, że zabrakło słów. Widać, że jesteś wspaniałym, wrażliwym człowiekiem, z wielkim sercem. Zobaczyłam w Tobie tę wrażliwość, co znaczy, że wcale nie tak źle z tym „wyrzucaniem z siebie emocji” u Ciebie. Potrafisz to! Oby więcej takich osób jak Ty chodziło po tym świecie, to byłoby to cudowne miejsce! Wytrwaj! Piszę to, sama zmagając się z depresją, więc wiem, co czujesz. Trzymam mocno kciuki za Ciebie i pozdrawiam ciepło.
Wiem że to moze i kiepska pomoc ale wszystko jest tak naprawde z gory zaplanowane , nie wiemy jaki jest sens tego ze ktos umiera , byc moze ma byc to dla ciebie jakas lekcja , pamietaj ze my tu jestesmy inkarnacjami ktore zyja po to zeby sie uczyc i moralnie wzrastac , nie ma smierci jestesmy niesmiertelnymi duchami ktore w memencie smierci opuszczaja swoje ciala i zyja dalej.Siegnij po ksiege Duchow Allana Kardeca tam mozesz znalezc odpowiedzi na trapiace cie pytania moze i nie przyswoisz od razu tej wiedzy ale wkoncu znajdziesz droge i nie probuj odbierac sobie zycia bo zabijesz tylko cialo i wyprzesz sie daru od Boga jakim jest zycie , bedziesz musial zaczac lekcje od nowa po pokucie.Nie ci jest dane decydowac o swoim zyciu nie wiesz jakie Bog ma wobec ciebie plany i nie wiesz jakie cele sobie wyznaczyles na to zycie , trwaj w modlitwie i pros o łaske i miłosierdzie a twoje prosby zostana wysluchane.My wszyscy cale zycie zmagamy sie z trudnosciami i szukamy drogi.Pokój bracie
Pewnie malo jest tu osob ktore przezyly to co Ty w tak mlodym wieku. Ja przezylem zalamanie nerwowe i wiem troche co to lęk i depresja. Czysta postac lęku. Zdrowy nie zrozumie jak na nic nie masz sily i boisz sie nawet zrobic zakupy. Po takiej traumie potrzeba czasu i lez na poprawe. Masz po co zyc chocby dla tych co zyja. Kurwa jakie to jest ciezkie czasem. Moze Oprocz terapi warto wlaczycz leczenie psychiatryczne albo zmienic ci leki jak bierzesz. Zdecydowanie powinienes szukac pomocy u lekarza. Moze lzy i osoba. Osoby przed ktorymi sie otworzysz pomoga za jakichs czas. Ja ostatnio placze bo wierze ze to pomaga. 37 lat ojciec i maz. Niech Bog uleczy Twoja dusze
Czas leczy rany jak to sie mowi..
Hej. Boli serce, jak czytam Twoją historię. Tak mi przykro…
Może mogę pomóc. Też zmagam się ze stratą. Powoli wychodzę z tego, ale było strasznie. Napisz do mnie, jeśli chcesz. To mój tymczasowy mail: roska małpa mixbox pl
3maj się
Zmarli są bliżej niż sądzimy. Może więc Wiktoria siedzi teraz obok ciebie i płacze bo jesteś nieszczęśliwy?
No niestety twoja dziewczyna odeszła i nikt z nas nic na to nie poradzi.
Wal chuja
Wypierdalaj
Strasznie mi cię szkoda dzieciaku. Mogę polecić ci grupę na fejsie, nazywa się „życie po życiu”, pomaga wszystkim, którzy stracili kogos bliskiego. Czasami wchodzę i czytam historie, które opisują ludzie, widzę jak im ciężko, a pomoc, jaką otrzymują naprawdę im pomaga. Ja żyję tak na dwa światy, trochę tu, trochę tam. To nie jest tak, że jest tylko to co nas otacza i widzimy, to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Nigdy tak naprawdę nie odchodzimy, energia jest wieczna, a twoja dziewczyna tak naprawdę żyje, tylko teraz trochę inaczej. Nie ma co bać się śmierci, mamy do odwalenia tu na ziemi swoją robotę, a potem robimy miejsce następnym, którzy też muszą się czegoś nauczyć. Trzymaj się cieplo. Czeka cię jeszcze wiele dobrych chwil w życiu. Jak powiedział wielki człowiek: załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie. Czy jakoś tak 😉
Kurczę, zajebiście ci współczuję
Módl się, za siebie i swoją zmarłą tragicznie dziewczynę, Jezus pomoże Ci się podnieść, trzymaj się… Sam się za Ciebie będę modlił, bądź silny, wytrzymasz to…
I tak by sie z innym ruchala. Samce sa od tego a nie pizdy z wspomnieniami