Kurwa… Życie…

Wszystko zaczęło się dwa weekendy temu… Studniówka, alkohol, alkohol, studniówka, wyobraźcie sobie, że ktoś dzień po karze mi jechać na 3 godziny Fizyki Stosowanej na Politechnice… ni chuja, przeżyję pomyślałem i w sumie nie było źle, choć nie polecam tego nikomu. We wtorek w związku z chorobą, na którą zachorowałem na studniówce straciłem słuch w lewym uchu… w dodatku słyszę w nim jakieś szumy, szmery i chujów sto mnie strzela, bo od tygodnia próbuję znaleźć termin u Laryngologa… a Tu mi jakiś cieć malinowy chce przebadać ucho w marcu.. Ja się pytam po chuj?! Mam głuchy podejść do egzaminu na Prawo Jazdy… zajebiście. NFZ pojebało… w dodatku trafiłem z chorobą w najlepszy możliwy termin w szkole… 'tydzień popraw’, i o ile przez cały semestr skrupulatnie odkładałem sobie sprawdziany zawalając jeden po drugim (a bo mogę poprawić zawsze) to teraz Mam KURWA do napisania jednego dnia 3 prace pisemne z Polskiego, Aldehydy, Ketony i chuj wie co jeszcze z chemii i pińcet innych z religii, Wosu i Chujozy…
W dodatku śnieg znowu zaskoczył maszynistów i w godzinę przebyłem całe 12 km podróżując SZYBKĄ KOLEJĄ MIEJSKĄ…!!! KURWA GDZIE JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ, PYTAM?!

Pozdrawiam chujowiczów…

34
59