Wy i te Wasze problemy…

Irytują mnie Wasze problemy typu – nie zaliczyłem przedmiotu/mój facet za dużo je/wjechał we mnie rower. Wy to nazywacie problemami? A co byście powiedzieli na całe życie walki z własnymi myślami? Dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą, sekunda za sekundą ciągła walka z własnymi myślami, jakby należały do kogoś innego. Jakby w umyśle siedział jakiś demon, który cały czas podpowiada złe myśli, wypomina winy, ZNAJDUJE winy, nawet tam gdzie ich nie ma. I proszę nie mówić mi „wystarczy nie myśleć”. Moja choroba nazywana Zespołem zaburzeń obsesyjno – kompulsywnych, bardziej znana jako Zespół Natręctw, gdyż to na nią właśnie cierpię, UNIEMOŻLIWIA „nie myślenie”. Byłem u terapeuty po 22 (DWUDZIESTU DWÓCH) pierdolonych latach, w czasie których fakt, że coś ciągle podpowiada mi złe myśli stało się dla mnie normą. Dowiedziałem się, że osoby cierpiące na tą chorobę NIE SĄ W STANIE kontrolować swoich myśli. I nie mówię tu o pieprzonej potrzebie ciągłego mycia rąk (kompulsja), która jest dosyć popularna, czy potrzebie kilkunastokrotnego wracania do domu, by sprawdzić, czy aby na pewno zamknęło się drzwi. Zabiłbym chyba, żeby moja choroba ograniczała się do czegoś takiego. Niestety, w moim przypadku dominują obsesje. Obca siła siedząca w mojej głowie, która nie pozwala mi zaznać szczęścia. Jak jestem zadowolony, to momentalnie i automatycznie wyszukuje myśl, która to zniszczy i mi ją podpowiada. Wypomina mi coś, co się stało lata temu (LATA TEMU) i znajduje w tym moją winę, do czego non stop mnie przekonuje. A ja z tym walczę, w mojej głowie siedzi coś, z czym ciągle muszę walczyć, bo nie mogę tego kontrolować. Ponad rok temu byłem z przyrodnim bratem na wakacjach w Chorwacji, miałem wówczas, od miesiąca – po raz pierwszy w życiu dziewczynę. Ostro się napiliśmy i nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Niedaleko nas mieszkała jakaś młoda dziewczyna, też Polka, na która strasznie mój brat leciał. Postanowiliśmy (ciężko pijani) pójść na spacer i on ją zaprosił żeby poszła z nami (była na zewnątrz akurat). Pomyślałem, że mam wyjebane, co się może stać? Usiedliśmy na jakiejś ławce i mój brat zaczął się z nią lizać, ja siedziałem obok i cieszyłem się, że ona nie jest mną zainteresowana i mam spokój (w końcu mam dziewczynę). Nagle mój brat się uparł, żeby ta dziewczyna zapaliła ze mną po studencku, czego ja nie chciałem i o tym powiedziałem. Potem piliśmy jeszcze trochę i mój brat się uparł, że ona ma ze mną zapalić. Ja byłem strasznie pijany i nie wierzyłem, że ona będzie chciała to zrobić (leciała na mojego brata i nigdy wcześniej dziewczyny się mną nie interesowały – było to dla mnie abstrakcją). Odwracam się do niej i BUM, ta ustami do moich i zapaliliśmy, odwracam się i SZOK. WTF?! Nie wierzyłem, że do tego doszło, wcześniej żadna dziewczyna tego nie chciała, a tutaj hop-kurwa-siup i po sprawie. Ja zszokowany patrzę na nią, zaskoczony szczerze, że jakaś dziewczyna chciała coś takiego ze mną zrobić. Potem wróciliśmy i cały czas się już pilnowałem, żeby na coś takiego więcej nie pozwolić. Moja dziewczyna wie o wszystkim i kompletnie nie ma mi tego za złe (sama robiła gorsze rzeczy), ale mój umysł ma to, że tak poetycko to ujmę – w dupie. Jestem od roku bombardowany bez przerwy przez myśli, że na pewno tego chciałem, że to tylko moja wina, że zdradziłem swoją dziewczynę, która kocham, że powinienem się zabić i tak dalej. Myśli samobójcze są u mnie na porządku dziennym. Gdyby nie to, że z dziewczyną jesteśmy już zaręczeni i ona chce być już ze mną na dobre, to bym się zabił. Ani chwili bym się nie wahał i dobrze o tym wiem. Obsesje/potrzeba interpretacji wszystkiego, czego zdrowy człowiek nawet nie zrozumie doprowadza mnie do zaniedbywania codziennych czynności, nie mam czasu dla rodziny, nie mogę sobie zrobić obiadu, nie mogę sobie zrobić prania, bo atakują mnie myśli, które to wymyślają coraz to nowsze scenariusze zdarzenia i już nie wiem, co jest prawdą, a co wymysłem mojego umysłu. Tyle mam kurwa do powiedzenia o Waszych „chujniach”.

38
69

Komentarze do "Wy i te Wasze problemy…"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Po paru latach uspokoisz się na tyle, że będziesz mógł funkcjonować. Ale z głowy tego nie wymażesz. Przez takie sytuacje ludzie dostają pierdolca. Serio.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. panie! Nie obrażaj pan! Każda chujnia jest inna i niepowtarzalna.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. I co, Ty jesteś lepszy od innych, bo jesteś popierdolony? Też mam nerwicę natręctw i walczę z nią dość skutecznie jak na razie, a Ty jesteś słaby i nie dasz rady bez pomocy specjalisty. Pozdro 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Kurwa to że Ty masz takie problemy to nie znaczy że innych problemy się nie liczą. Jeden ma gorzej drugi lepiej ale takiemu baranowi jak Ty ciężko to pojąć

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Mam naprawde podobnie ;/ ale nie myślałem że to może być chorobą. Do tego dochodzi nerwica, depresja i wiele innych jebanych problemów. 🙁
    Jestem tak pesymistycznie nastawiony do świata że nie wiem czy cos potrafi to zmienić. :((

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Ten kto tego nie przeżył nie wie jak ci jest ciężko. Ja na nic nie choruję, ale jak mam taki podobny napad myśli to zaczynam sprzątać.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Bez kitu! Nie wymyślaj kolejnej abstrakcyjnej choroby -musisz to pokonać, zacząc myśleć pozytywnie bo nie myślenie też ma przykre konsekwencje. Mnie jak każdego rózne mysli nachodzą i bardzo się mnoża, ale do chuja co ty pierdolisz..zastanów się -twój umysł wymaga twojej kontroli -każda choroba psychiczna to tak naprawdę tylko usprawiedliwienie ciemnoty, potrzebujesz przyjaciela któremu się porządnie wygadasz, rozjaśnisz poglądy a także pracy i zajęć które odciągną Cię od myślenia i rozpierdalania spraw na drobne -to idiotyczne i w niczym Ci nie pomoże! Musisz żyć, w obecny sposób długo nie pociągniesz… do roboty /agl

    0

    1
    Odpowiedz
  9. Przyjacielu! Nie owijając w bawełnę. To o czym piszesz (o ile piszesz prawdę, a nie trolujesz), ma niewiele wspólnego z zespołem natręctw jakichkolwiek. Sam siebie zdiagnozowałeś o wiele lepiej niż ten cały psycho-terapeuta. Kluczowym słowem jest tutaj DEMON, czyli taki koleś, który podsuwa ci pojebane myśli, nawet kusi do samobójstwa. Jakiś czas temu w radio nadawali piosenkę „… bo to co nas spotyka, przychodzi z poza nas …” Chyba sam autor słów nie wie, jak bardzo jest blisko prawdy totalnej. Myśli człowieka nie rodzą się w jego głowie, głowa (tzn. stan świadomy) je tylko odbiera. Tego DEMONA możesz łatwo zobaczyć we snach. To jest najczęściej taki facet, z którym walczysz, który (we śnie, oczywiście) gwałci twoją żonę, kochankę, matkę, siostrę lub inną kobietę; pojedynkujesz się z nim, okrada cię, robi ci krzywdę itp, itp. W stanie świadomym go nie widzisz, ale skurczybyk jest cholernie silny, silniejszy od ciebie 100 razy i zatruwa cię swoimi myślami. Jest twoim pierścieniem Saurona (Tolkien tej bajki z pierścieniami nie wymyślił sam, skopiował pomysł z Norweskich legend, a one nie wzięły się znikąd). Sam z nim nie wygrasz. Jedynie, kto może ci pomóc do dobry ksiądz-egzorcysta. Psycho-terapeuta w ostateczności da ci skierowanie do psychiatry, a ten da receptę na niebieskie tabletki i będziesz resztę życia chodził otępiały. Jeżeli pamiętasz swoje sny, opisz jeden z tym wątku.

    0

    1
    Odpowiedz
  10. @8 chłopie co ty ćpasz?

    1

    0
    Odpowiedz
  11. Biedactwo! Wiem o czym mówisz bo sama mam nerwicę natręctw od wielu lat, i u mnie doprowadziła ona parokrotnie do wycieńczenia, zarówno psychicznego jak i fizycznego. Raz nawet bardzo groźnego dla mojego życia. Myślę, że może Ci pomóc informacja, że to zaburzenie wynika głównie z zachwianej równowagi neuroprzekaźników. Czyli potrzebujesz leków, które tą równowagę przywrócą. Musisz iść do lekarza i uzbroić się w cierpliwość. Pamiętaj, że mogą nie dobrać Ci od razu odpowiednich, a zanim nawet odpowiednie zaczną działać, mijają tygodnie. Ale warto walczyć, życie może być zupełnie inne! Może być wspaniałe! Trzymam mocno za Ciebie kciuki, i ślę mnóstwo pozytywnej energii!

    0

    0
    Odpowiedz
  12. ps. I nie czytaj komentarzy wyżej. To jest choroba, i to bardzo poważna, zagrażająca Twojemu życiu. Ja o włos nie zamęczylam się na śmierć, schudłam do 40 kilo i nie spałam przez 2 tygodnie, do momentu kiedy robiłam pod siebie, traciłam przytomność i wylądowałam w szpitalu. Zrób ABSOLUTNIE wszystko co w Twojej mocy, żeby sobie pomóc. Warto!

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Ja też mam tendencje do rozpamiętywania, zamartwiania się, często na zapas… A potem się okazuje, że nie było powodu. I chociaż wiem, że to nic nie da – dalej myślę i nie mogę przestać… Ale znalazłam pewien sposób ostatnio, wydaje mi się skuteczny. Praktyka uważności. Jak do tej pory jest lepiej. Polecam książkę: „Uważność. Trening pokonywania codziennych trudności” pana R.D Siegela. Wpadła mi niedawno w ręce, właściwie przypadkiem. Zaczęłam praktykować, pierwsze efekty już widzę. Jeśli miało by to w czymś pomóc, to szczerze polecam. Pozdrawiam, trzymaj się, nie dajmy się zmartwieniom.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Stary, po pierwsze to ta strona jest właśnie do opisywania każdej chujni! Nie ważne jak poważnej. Z resztą dla każdego inna sytuacja może mieć inną wagę. Co to kurwa ma być jakiś ranking chujni? Moja lepsza od twojej. Moja mojsza od twojszej, kurwa? Spierdalaj do psychiatryka i tyle.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Też tak mam. Nie mówię że choruje na to bo wątpie choć nie wykluczam ale też mam ciągle takie zajawki. jak to jest naprawde silne i nie moge wyprzec to śpiewam byle co albo gadam do siebie coś w tym stylu „Ale jesteś głupi” bądź „zapomnij idioto”.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. do 8 ale Ty jesteś ciemna dupa to nie mogę. jest taka klasyfikacja ICD 10 zaburzenia F42 (F42.0 -F42.9) bedziesz wiedział; albo książkę prof. Bilikiewicza, czy książkę Jarema-Jabłońską i weź się rozpędź w ścianę tępa pało !!! tacy jak ty w średniowieczu budowali panom domu i składali ofiarę z żab matce naturze.do autora – jest to nieciekawa choroba i na pewno bardzo męcząca – możesz mieć dość. Po to jest chujnia, żeby się wkurwiać i wyżalać i Ty mas prawo bo to jest Twoja wielka chujnia. Inni też mają, większe i mniejsze. Najczęściej jest tak, że jak ktoś ma na prawdę w życiu dramat to nie mówi o nim i woli pierdoły o pryszczu napisać, żeby zapomnieć na chwilę o swoim horrorze pod dachem ! nara

    0

    0
    Odpowiedz
  17. No proszę – znachorzy, uczeni, profesorowie, troglodyci, mądrale, i jajcarze. Brakuje mi tylko Juranda ze Spychowa.@9 -> kurna, nie wiem jak to się nazywa, ale po każdej pigułce jestem kimś innym. Wczoraj byłem Tarzanem, więc domyślasz się, jak mój dom teraz wygląda? Została mi już tylko jedna, więc się nie podzielę, nawet jakbyś ładnie prosił. @15 – przypomina mi się taki rysunek Sawki. Siedzi pacjent z ręką w gipsie a nad nim laryngolog wali pięścią w stół i krzycy – „To ja decyduję, na co Pan jest chory!”.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Już nie bądź taki kozak. Po to jest chujnia, żeby pisać o tym, co kogo boli. Jedni mają większe problemy, a jedni mniej a ta strona jest po to , żeby się wygadać bez względu na to czy to istotne, czy nie.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Witaj.
    Wkurzyłem się, bo przed chwilą miałem zajętego kompa, więc wykupiłem na telefonie pakiet internetowy , i rąbnąłem Ci niezłe wypracowanie na ten temat, którego pisanie zajęło ponad godzinę i kliknąłem coś nie tak, wszystko poszło w przysłowiowe „wpizdu”. No ale cóż, lepiej, że teraz mam już dostęp do kompa bo napiszę wszystko o czym chciałem powiedzieć:

    Aż do dzisiaj, gdy przeczytałem twój post, myślałem, że całe gówno, które się działo w mojej głowie, to jakiś strasznie indywidualny przypadek; że coś takiego nigdzie nie istnieje, tylko sam sobie to wymyśliłem w mojej popieprzonej głowie. Uznałem, żeby nikomu nigdy o tym nie mówić, bo zdając sobie sprawę z tego, jak to działa u mnie, myślałem, że po tym jak ktoś inny się o tym dowie i zrozumie mechanizmy działania tej choroby, jeszcze się tym ode mnie ?zarazi?. Ale skoro podałeś nazwę choroby, i poczytałem o tym, to zauważyłem, że pokłada się ona mniej więcej z tym z czym miałem do czynienia, i takich przypadków jest sporo.

    U mnie zaczęło się właśnie od tego. Że pomyślałem o czymś, o czym nie powinienem myśleć, i nie podobało mi się to, starałem się taką myśl odrzucić? i, z perspektywy czasu, wydaje mi się, że w tym konkretnym momencie, mój mózg sobie to wydarzenie zarejestrował. To był początek. Musiało to wzbudzić trochę emocji, bo pamięć o tym zdarzeniu zaczęła wracać do mnie automatycznie, razem z tamtą wulgarną myślą. I jak wiadomo, tak jak mózg się do wszystkiego przyzwyczaja, przyzwyczaił się również do zaśmiecania mi głowy brudnymi myślami. Sam je wymyślałem (mózg wbrew mojej woli potrafił to zrobić w ułamek sekundy), i one do mnie wracały. Jak wiadomo, z czasem zacząłem się zastanawiać, skąd się takie gówno w mojej głowie wzięło. Chcąc zrozumieć to, doszedłem do wniosku, że zrodziło się w niej coś jak ?wirus komputerowy?, coś co u innych ludzi można częściowo porównać do sumienia (tylko działającego inaczej) ? coś co nasuwa Ci myśli, z czym być może możesz porozmawiać i przede wszystkim, czego głównym defektem jest to, że działa tylko i wyłącznie na twoją szkodę, jak najgorzej.

    Ale żeby zachować jakiś porządek wypowiedzi, od początku:

    Pierwsza sprawa
    Zauważyłem dzisiaj kilka komentarzy. Zupełnie nie przejmuj się większością z nich, bowiem Ci ludzie w ogóle, zupełnie, totalnie nie mają pojęcia z czym Ty musisz się męczyć. Powinni wybaczyć Ci nastawienie, ale z drugiej strony, musisz pamiętać, że nie Ty jeden tutaj masz problem, a wręcz przeciwnie, ten portal jest dla ludzi którzy nie mają się gdzie wygadać, chcą się podzielić problemami i porównywanie ich byłoby trochę tak jak porównywanie gatunków muzyki, a ?o gustach się nie dyskutuje?? wiadomo że ludzie mają różne problemy, różnej natury i różnego stopnia, jednak zawsze, ?Chujnia to Chujnia?, więc uszanuj problemy innych.

    Druga sprawa
    Nie żebym podważał kwalifikacje lekarza/y z którym miałeś do czynienia, ale istnieje szansa, że on/oni gówno wiedzą, skoro jeszcze nie ustawili Cię do pionu. Wiadomo, że osoby na takim stanowisku muszą mieć sporą wiedzę teoretyczną na temat setek przeróżnych chorób, + wiedzę praktyczną zdobytą podczas spotkań z pacjentami. Jednak, moim zdaniem, największą wiedzę która mogłaby Ci pomóc, posiada ten, który ?Tam był? chorował na to i udało mu się z tego wyjść, wymyślić samemu schematy SILNIEJSZE od tych które zakorzeniły się przez lata w głowie, i wprowadzić je w życie. Twój mózg przyzwyczaił się do aktualnego stanu, a ponieważ, nie miałeś pojęcia/siły jak z tym walczyć, ?on? atakując Cię REGULARNIE, brnął w to dalej. Wydaje mi się, że sposób wyleczenia jest taki sam ?REGULARNIE OMIJAJĄC I ŁAMIĄC już ISTNIEJACE w głowie SCHEMATY, potocznie mówiąc ?PRZYZWYCZAIĆ GO DO ZDROWEGO STANU?. Więcej o tym za chwilę.

    Trzecia sprawa
    JA jestem człowiekiem który wyleczył się z tego SAM, bez żadnej konsultacji z lekarzem ani w ogóle z nikim. Więc chyba mam coś tutaj do powiedzenia. Nie mam pojęcia, jak bardzo indywidualne są poszczególne przypadki tej choroby, a głównie, co tutaj ważne, jak bardzo twój przypadek różni się od mojego. Ale z tego co wyżej przeczytałem, większość twoich zachowań pokrywa się z moimi, więc moje wskazówki, nie mogą Ci zaszkodzić. Teraz napiszę wszystko do czego doszedłem po latach przemyśleń nad tym, co jest ze mną nie tak i dlaczego.

    Na Wikipedii przeczytałem:
    TEORIE biologiczne
    ?Według badań przyczynami zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego mogą być nieprawidłowości w funkcjonowaniu niektórych obszarów mózgu, a przede wszystkim: płata czołowego, przedniej części zakrętu obręczy oraz jąder podkorowych.?

    Co mam do powiedzenia na ten temat ? Taa, słusznie napisali, że to są TEORIE. Może częściowo prawda? a może to mózg może się zepsuć od tej choroby a nie na odwrót? Kto to wie? Ogółem, ?MÓZG? człowieka (i nie tylko) do dzisiaj jest przedmiotem badań i naprawdę wiele o nim nie wiemy, poza tym, że ma ogromny potencjał i nie znamy granic jego możliwości. Być może psychiczne wyleczenie się z tego, z czasem spowoduje stopniową ?naprawę? ewentualnych drobnych uszkodzeń? a być może po prostu nie ma żadnych uszkodzeń, i wszystko to sprawa psychiki. Nie ma co się nad tym zastanawiać, bo z tego wszystkiego, jedyne co jest pewne, to FAKT, ze mi się udało z tego wyjść, więc czemu Ty nie miałbyś spróbować ?

    Uważam, że jeśli zrozumiesz, skąd to się bierze, od najmniejszych podstaw i całkowicie pojmiesz mechanizm działania tego wszystkiego, będziesz w stanie odgonić to od siebie. Należy jednak pamiętać, że wszystko co piszę to moja teoria, a nie chce mi się używać co chwila słów ?prawdopodobnie?, ?być może?, itd. więc będę pisał w taki sposób, tak jakby moje wypociny to była 100% prawda (przynajmniej ja jestem do niej wystarczająco przekonany). Zacznę więc od podstaw, od początku:
    Ja jestem pewien, że coś takiego nie bierze się w głowie bez powodu. Wydaje mi się, że człowiek zachorować może na dwa sposoby:
    -dowiadując się o chorobie, i jak ona działa, ze świata zewnętrznego, od kogoś? – zastanawiając się nad nią i mając słabą psychikę(cokolwiek to znaczy), może się ona uaktywnić i zakorzenić u tej osoby

    -sposób numer dwa ? czyli taki jak u mnie ? ja sobie ją po prostu, stopniowo, sam wymyśliłem

    Sposób, ?numer dwa? nie bierze się tak sam z siebie. Na wymyślenie czegoś tak skomplikowanego, podatni są ludzie którzy dużo myślą o różnych rzeczach, inaczej, strasznie długo zastanawiają się nad rzeczami o których nawet nie pomyślałby przeciętny człowiek. Część z nich może po prostu taka jest, i takie myślenie jest częścią ich osobowości, jest NATURALNE. A RESZTA ? właśnie, czemu człowiek myśli o najprzedziwniejszych rzeczach, szuka w myślach czegoś, próbuje na siłę coś wymyślić, stara się zrozumieć zasady działania świata, zasady działania ludzi, czemu robią to co robią, jak się poruszać w tym świecie, jak się w nim odnaleźć, itp, itd, słowem, wszystko pojąć ? Odpowiedź brzmi tak?

    DUŻO MYŚLĄ ludzie, którzy:

    -przede wszystkim, mają ZBYT DUŻO WOLNEGO CZASU, i zamiast spędzać go w pożyteczny sposób, poświęcają go godzinnym rozkminom

    -źle się czują w społeczeństwie i zastanawiają się, DLACZEGO (na przykład w szkole, są źle traktowani, a to akurat dzisiaj jest w KAŻDEJ szkole na porządku dziennym)

    -NIE POTRAFIĄ SIĘ CIESZYĆ, bo wydaje im się, że nie mają z czego, a swoją drogą, często rzeczywiście nie jest im do śmiechu?. I w każdym z przypadków ZA TEN STAN ?nieszczęścia? WINIĄ tylko SIEBIE

    -TŁUMIĄ SWOJE EMOCJE, tłumią swoje naturalne zachowania, robią rzeczy wbrew sobie, słowem, obawiając się braku akceptacji ze strony społeczeństwa, wtapiają się w to społeczeństwo, kopiując zachowania, decyzje, poglądy, od nich, co nawet, jeśli spowoduje częściowe dowartościowanie takiego człowieka, nie daje mu spokoju, bo mimo wszystko, nie zachowuje się naturalnie – nie robi rzeczy bez zastanowienia, tylko analizuje każdą swoją decyzję, skupiając się na tym, żeby zrobić tak, by innym się spodobało (klasyczny przypadek ? ludzie którym nie smakuje alkohol, żeby być ?fajni? i akceptowani przez kolegów, piją razem z nimi i nigdy nie odmawiają kieliszka, a później mają wyrzuty ? więc więcej nad tym myślą, czy robią dobrze)

    -NIE MAJĄ ODWAGI by robić rzeczy, których akurat są pewni i które chcą by zrobić od dłuższego czasu (z cyklu wyciągnąć dziewczynę na spacer albo zagadać, i wiele innych) i wiecznie się zastanawiają, kiedy to zrobią, ale ostatecznie pozostaje to w ich marzeniach i z czasem, coraz bardziej żałują coraz to kolejnych niewykorzystanych okazji a jako że nie mogą nic z tym zrobić, jest ich coraz więcej

    -którym BRAKUJE SENSU ŻYCIA, brakuje powodu do życia, nie mają pasji, zainteresowania, kogoś/czegoś dla kogo/czego chcieliby co dziennie wstawać, nie wiedzą co ze sobą w tym świecie zrobić, nie mają żadnego celu

    -KTÓRZY NIEUSTANNIE TOCZĄ W GŁOWIE MORALNĄ WALKĘ, zastanawiają się jak będą postępować, myślą o przestrzeganiu zasad swojej religii lub innych ogólnie przyjętych zasad

    -KTÓRZY MAJĄ PROBLEM Z PODJĘCIEM KONKRETNEJ DECYZJI, W KAŻDEJ Z WYŻEJ WYMIENIONYCH SPRAW, MYSLĄ, ŻE MUSZĄ NAD TYM WSZYSTKIM WCIĄŻ PANOWAĆ, KAŻDEGO DNIA MYŚLĄ O WSZYSTKIM NA RAZ, STARAJĄC SIĘ WRESZCIE DOPROWADZIĆ SETKI SPRAW DO KOŃCA, biorąc na swoje barki, na swoją odpowiedzialność zbyt duży ciężar, którego nie są w stanie udźwignąć, i w wyniku tego w każdej z tych setek spraw pojawiają się porażki, niepowodzenia, bo NIE DA SIĘ ZROBIĆ WSZYSTKIEGO NA RAZ a taki człowiek który się przecież stara, oczywiście WINĄ OBARCZA SIEBIE

    Chyba niczego nie pominąłem, (zresztą, nie ma się co oszukiwać, ?w mojej autobiografii sprzed kilku laty?); wyżej wymienione cechy często się łączą, i jestem pewien, że człowiek posiadający choć kilka z nich, może być niestabilny emocjonalnie i skłonny nie tylko do tych konkretnych zaburzeń które Cię dotknęły, ale również do wielu innych (depresje i tym podobne).

    Posiadając te wszystkie cechy i wymyślając sobie tą chorobę, było mi naprawdę ciężko. I szukałem sensu życia, szukałem innego świata, szukałem sposobu żeby sobie z tym poradzić.

    Jednak z czasem, zrozumiałem, że ŻADNA Z TYCH SPRAW NIE DA MI SPOKOJU, DOPÓKI NIE WYJAŚNIĘ WSZYSTKICH. Dopóki każdej nie przetłumaczę mojemu umysłowi w taki sposób, że gdy wrócę do niej po raz kolejny, tylko sobie o niej przypomnę i będę mógł ją bez problemu zostawić w spokoju, bo wiem, że jest wyjaśniona.

    Później szukałem wniosków, które mogą stanowić stabilną podstawę dla pozostawienia wielu różnych myśli za sobą. Tu zajmę się jednym konkretnym, który, gdy zrozumiesz, może i odsunie od Ciebie jedną konkretną myśl.

    SAMOBÓJSTWO ? myślałem o nim wielokrotnie. Często, gdy ktoś mnie zdenerwował/poniżył/upokorzył. Wtedy myślałem o nim, bo sądziłem, że gdybym posunął się do tego, Ci ludzie którzy się ze mnie śmiali i robili mi krzywdę, ?dostali by wreszcie za swoje? ? w szczególności, gdybym zostawił stosowną wiadomość pożegnalną w stylu ?Zrobiłem to przez tego i tego, upokarzali mnie i nie mogłem z tym żyć? Często, gdy chciałem zapobiec niechcianej sytuacji, na przykład w domu, gdy były jakieś kłótnie (np. brat z siostrą) sądziłem, że jak się zabiję, to oni oprzytomnieją i przestaną się tak traktować. Często, gdy nie wiedziałem co dalej? nie widziałem żadnego planu na przyszłość i zwyczajnie nie wiedziałem w jaką stronę pójść. Gdy nie widziałem żadnej nadziei w ludziach, w społeczeństwie, w sensie życia, w sobie.

    ALE?.. ostatecznie wreszcie ZROZUMIAŁEM jakie SKUTKI wiąże ze sobą samobójstwo. Decydując się na odebranie sobie życia: ZNISZCZYŁBYM ŻYCIE ludziom których obarczyłbym odpowiedzialnością za mój czyn, ZNISZCZYŁBYM ŻYCIE, mojej rodzinie i ewentualnie znajomym którzy są do mnie bardziej przywiązani, i ostatecznie, jestem pewien, że gdybym już to zrobił, i w założeniu że po śmierci jest jakieś życie, miał możliwość zastanowienia się nad swoim czynem, to ŻAŁOWAŁBYM. ŻAŁOWAŁBYM tego, że nie spróbowałem doprowadzić życie do porządku. ŻAŁOWAŁBYM, że nie podjąłem tego ryzyka, żeby spróbować zapanować nad swoimi problemami. ŻAŁOWAŁBYM, że zmarnowałem sobie życie. I ŻAŁOWAŁBYM, że SPRAWIŁEM TYLE BÓLU SWOIM BLISKIM. Co to znaczy ? MIAŁBYM ZA TO WSZYSTKO POCZUCIE WINY ! A PRZECIEŻ TO POWODUJE TA CHOROBA !

    Więc, W TEN SPOSÓB, DOSZEDŁEM DO PEWNEGO WNIOSKU, ŻE NIE POPEŁNIĘ SAMOBÓJSTWA I NIE BĘDĘ O TYM MYŚLAŁ, BO GDYBYM TO ZROBIŁ, MIAŁBYM POCZUCIE WINY ZA JEGO KONSEKWENCJE. A DOSYĆ MAM POCZUCIA WINY?

    Teraz, za każdym razem, gdy pomyślisz o samobójstwie, pomyśl od razu, że nie chcesz być winnym jego konsekwencji, i tą myśl możesz odrzucić, z nią wygrałeś. Ile razy będzie wracać, tyle razy będziesz ją w ten sposób odrzucać. Aż przestanie wracać, lub przestanie sprawiać kłopot, przestaniesz się nią przejmować.

    Jak się odganiać i stopniowo uwolnić od myśli z TAMTĄ DZIEWCZYNĄ ?
    Spróbuję przedstawić podobny dowód

    Cytuję ?Nagle mój brat się uparł, żeby ta dziewczyna zapaliła ze mną po studencku, czego ja NIE CHCIAŁEM I O TYM POWIEDZIAŁEM. (?) MÓJ BRAT SIĘ UPARŁ, ŻE ONA MA ZE MNĄ ZAPALIĆ. JA BYŁEM STRASZNIE PIJANY (?) Odwracam się do niej i BUM, ta ustami do moich i zapaliliśmy, odwracam się i SZOK. WTF?! (..) Ja ZSZOKOWANY patrzę na nią, zaskoczony szczerze, że jakaś dziewczyna chciała coś takiego ze mną zrobić. Potem wróciliśmy i CAŁY CZAS SIĘ JUŻ PILNOWAŁEM, żeby na coś takiego więcej nie pozwolić. MOJA DZIEWCZYNA WIE O WSZYSTKIM I KOMPLETNIE NIE MA MI TEGO ZA ZŁE (sama robiła GORSZE RZECZY), ale MÓJ UMYSŁ ma to, że tak poetycko to ujmę ? W DUPIE..?

    NAJWAŻNIEJSZE SĄ FAKTY. To, czego jesteś pewien w każdej chwili. A jeśli mówisz prawdę, fakty są takie:

    -Byłeś STRASZNIE PIJANY, to jest w przypadku wszystkiego okolicznością łagodzącą
    -Ty tego NIE CHCIAŁEŚ
    -TO TWÓJ BRAT TEGO CHCIAŁ
    -TO SIĘ STAŁO NAGLE, a im więcej alkoholu, tym bardziej człowiek ma opóźnioną reakcję – zwyczajnie nie zdążyłeś zareagować
    -CAŁY CZAS SIĘ PILNOWAŁEŚ ? więc, jak wyżej, NIE CHCIAŁEŚ tego zrobić
    -TWOJA DZIEWCZYNA NIE MA CI TEGO ZA ZŁE ? to powinien być moment kluczowy.

    Musisz być tego wszystkiego CAŁKOWICIE pewien.
    TWÓJ UMYSŁ MA TO W DUPIE ? RACZEJ W DUPIE MA TO TA CZĘŚĆ UMYSŁU, W KTÓREJ ZAGNIEŹDZIŁ SIĘ SCHEMAT POWROTU DO WSZYSTKICH NIEDOKOŃCZONYCH SPRAW. MYŚLI, ŻE MOŻE CIĘ TYM NĘKAĆ. Ilekroć ta sprawa do Ciebie wróci, musisz pomyśleć o wyżej wymienionych rzeczach oczywistych, o których wiesz, że są faktami?. i zacząć myśleć o czym innym. Bo mówisz, że nie możesz przestać myśleć, ale pośród setek nachalnych myśli, możesz kierować nimi choć trochę na inne tory. Pokaż swojemu mózgowi kto tu rządzi !

    Niestety nie jestem w stanie napisać wszystkiego, nie mam zwyczajnie czasu, postaram się dodać za jakiś czas kontynuację.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. @18 to co napisałeś ma sens i jeśli można podaj jakiś namiar na siebie bo czuję, że możesz i mi pomóc 🙂 Pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  21. NLP – „instrukcja obsługi mózgu” powinno pomoc

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Jakiś namiar… głupotą byłoby podanie tutaj jakiegokolwiek regularnie używanego przeze mnie maila/komunikatora bo jak wiadomo, zawsze może się znaleźć jakiś „debil” który zechce mi zaszkodzić, więc podaję na poczekaniu zrobiony mail:

    wiesniacki.chl@op.pl

    a generalnie to niestety, ale nie miałem w ogóle czasu skończyć mojej myśli (i wciąż nie mam) ale wszystko w swoim czasie. Jak wyślesz mi wiadomość żebym miał twój mail, to będę stopniowo (w przerwach w pracy, w wolnym czasie choć nie znam ostatnio tego słowa) starał się przekazać resztę moich przemyśleń.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Jestem mile zaskoczony tym, że jeszcze tu zajrzałeś i dzięki za namiar – na pewno się odezwę 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  24. jak możesz to zrób jakiegoś innego maila, bo nie wiem czemu, mój komunikator nie chce Ci wysłać odpowiedzi ;|

    0

    0
    Odpowiedz