Wstałem dziś rano z takim bólem, że idź pan w chuj. Cały dzień w sumie jestem do tyłu, chodzę skrzywiony, ani się obrócić ani nic. Normalnie istny paraliż. W szyi czuję jakby wszystkie mięśnie zostały napięte niczym struny od gitary – a minimalny obrót głową w którąkolwiek stronę kończy się wyjekurwabistym bólem. I na chuj się zdały ibumy czy inne ketanole. Ból nakurwia mnie tak, że aż promieniuje po sam łokieć. Na dodatek muszę uczyć się na poprawkę, a chyląc łeb nad zeszytem doznaję dodatkowych uciech. Nie życzę nikomu takiego nakurwiacza szyjnego. Śrut i tyle.
30
71
a mnie swędzi pięta, a jak chce podrapac to jakby miejsce swędzące spierdalało przed miejscem drapanym, dostaje juz szału
Jedynie co pomaga, to okłady z młodych piersi wymaczanych w gatunkowej Brendy.
masz „kręczu”
niewygodnie spałeś
Co za cymbał!!!
Dostałeś „kręczu” , pewnie wychylałeś się przez okno w autobusie albo przewiało ci łeb. Idź lepiej do lekarza, bo może cię sparaliżować!!!
No to powiem tyle – Wracaj do zdrowia jak najszybciej.
też tak kiedyś miałem, ścięgno naciągnąłeś, musi swoje odczekać, 2 dni chyba, aż sie naprostuje
Ja tak miałam jak biegłam do szkoły z ciężkim plecakiem. Kto tego nie przeżył, ten nie wie jak mnie bolało nawet, gdy się nie ruszałam. Obyło się bez lekarza, ale miałam 1 tydz. gorączkę.
Polecam zawinąć szyję w jakiś szalik i posmarować Naproxenem wcześniej. Pozbądź się przyczyny bólu. Leż i się nie ucz.
wow! napisaleś szyi, a nie jak 90% motłochu szyji.
Wypierdol komuś ze-łba to ci się kręgi nastawią.