Wkurwia mnie moja matka, która zachowuje się jak typowa kobieta i nie potrafi zwerbalizować swoich potrzeb. Zamiast bezpośrednio zwrócić się do mnie, rzuca hasłami w stylu: „Chcesz powiesić firankę?” I co mam powiedzieć? „Tak, kurwa, cały dzień marzyłam o tym, żeby to zrobić.” A kiedy zwracam jej delikatnie uwagę, że na tak zadane pytanie nie da się odpowiedzieć normalnie, obraża się. Noż kurwa śrut i chuj.
P.S. Mamko, kocham Cię. Naprawdę. Ale czasem mam ochotę wytargać Cię za fraki.
19
50
a mnie denerwuje jak mi mówi „poszedłbyś do sklepu?” … przecież to logiczne, ze pójdę więc nie wiem czemu nie mówią „idź i kup to i tamto”
Jak się kocha, to odpowiada się: „tak, z najwyższą przyjemnością”.
To jak w skeczu klasyku:
Henia:
Marian, Marian czy ty jeszcze mnie kochasz czy już nie?
Marian:
Nooo
Ona tylko kulturalnie pyta się czy nie zechciałabyś powiesić firanki, nie wiem o co się burzysz…