Moja chujnia to prace grupowe na studiach

Na chuj to komu zawsze i tak kończę robiąc wszystko za wszystkich. Ostatnio musieliśmy zrobić grupowe sprawozdanie ok podzieliliśmy się ja miałem zająć się robieniem tabel i wykresów więc poczekałem na obliczenia. Zdziwiony że je dostałem dość wcześnie zacząłem robić wykresy, po głębszym wczytaniu się w te obliczenia musiałem zrobić je sam od nowa… Inne osoby miał zacząć się opisem ale oczywiście nic nie przesłali aż do ostatniego dnia… Po prostu mnie to tak wkurwia…

51
0

Komentarze do "Moja chujnia to prace grupowe na studiach"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Też mnie to wkurwiało. Jebane nieroby liczą na gotowe.W chuju mają zaliczenie. Później robiłem sam ,przynajmniej nie musiałem się przejmować że ktoś coś spierdoli.

    8

    0
    Odpowiedz
  3. U mnie tak samo. I to nie tylko na studiach, ale od czasów podstawówki.

    6

    0
    Odpowiedz
  4. Szanowni Komentatorzy. Czytam Wasze całkiem inteligentne wypowiedzi i dlatego postanowiłem też napisać tutaj parę słów. a słowa te zapożyczam z małej książeczki prof.
    Tadeusza Kotarbińskiego (już niestety nieżyjącego od wielu lat) pod tytułem „Żyć zacnie” wydanej przez Naszą Księgarnię w roku 1989. Chodzi o pojęcie wieczności, a żyjecie na tym padole b. krótko i patrząc na to pragmatycznie, to już Was tu nie ma, juz z tej chujni zwanej życiem odeszliście. Na wieki wieków. Pamiętacie ten termin z mszy niedzielnej , na którą chodziliście z rodzicami, młodszym i starszym rodzeństwem, sąsiadami itd. Kiedyś mówiło się: in saecula saeculorum. Po lacinie. Ładnie to brzmiało. Ale to były inne czasy. Chodzi o to, że człowiek pragnąłby żyć , istnieć wiecznie. Dotyczy to np. próby pocieszenie się tym, że się będzie nadal żyło po zgonie. Ale tak nie jest, jeśli nawet ten i ów tak mówi. A teraz następuje cytat z wyżej wymienionej pozycji T. Kotarbińskiego: „Nie jest tak, ponieważ podobna chęć musiałaby mieć za warunek intuicyjne zrozumienie pojęcia wieczności. Że go nam jednak zupełnie brak, o tym świadczy chociażby sens następującej hinduskiej przypowieści. Na szczyt góry diamentowej wyższej niż Himalaje przylatuje co rok mały ptaszek i czyści sobie swój miękki dziobek o diament. Otóż, gdy ów ptaszek malutki w ten sposób zetrze całą górę, wówczas mini edopiero pierwsza sekunda wieczności. Nie ma w streszczonej przypowiastce ani słowa przesady. Ogrom wieczności przekracza wszelkie granice intuicji, nie może więc być przedmiotem uświadomionego pragnienia. Nie o to chodzi ludzkiemu sercu. Pragnie ono żyć nie wiecznie, lecz tak dlugo, jak mu będzie się chciało żyć. Nie sama bowiem skończoność życia zasmuca, lecz jego krótkotrwałość mierzona stosunkiem do pożądanej długotrwałości. „

    0

    2
    Odpowiedz
  5. A co ty jesteś …Matka Teresa z Kalkuty ???. Powiedz dziadom chuj wam w dupe nie robie…albo glaszka od łebka. Całe studua tak pi tobie beda jechać inżyniery przyszłe w dupe jebane. Pozdrawiam student co też sie na krzywy ryj wkręca. Mam nadzieje tylko że w mojej grupie nie jesteś bo sam wole wypić…

    2

    2
    Odpowiedz
  6. studenci dzielą się na 2 grupy:
    -frajerów, którzy robią wszystko za innych
    – ludzi bardziej inteligentnych, którzy nie będą czegoś robić, jeśli zrobi to ktoś za nich

    1

    8
    Odpowiedz