Ja pieprzę. Nie chcę mi się nic. Idę właśnie na studia. Ale mi się nie chcę! W szkolę zawszę byłem tą czarną owcą, nauczyciele mnie nienawidzili, ja szkoły również, nie jestem jakimś tępakiem tylko jestem straszliwie leniwy. Jak mi się nie chciało, to nie poszedłem, nic nie robiłem. Maturę zdałem, na studia się dostałem, ale nie chce mi się nic robić. Ja pierdolę, masakra. Pójdę tam i co, niby coś tam trzeba robić, uczyć się, tylko, że ja nie będę. Jaki sens tam iść. Tylko najgorsze, że nie powiem rodzicom, nie idę na studia. Będę siedział w domu na waszym „garnuszku”. Coś w życiu robić trzeba, ale mi nic się nie chce, nie wiem jak będę żył. Chujnia.
35
46
Jak Ci się nie chce, to zdecydowanie studia odradzam. Same w sobie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie są przepustką do żadnego lepszego świata. No chyba, że ktoś ma pasję, jest nastawiony na jakiś cel i wie, co robi – wtedy mogą pomóc.
Ja mam to samo-jakby mi się chciało to bym góry przenosił…moja propozycja taka-jeżeli naprawdę ci się nie chce na te studia to nie idź bo po chuj się męczyć?Daj sobie powiedzmy rok czasu przerwy,w międzyczasie może idź do pracy jakiejś dorywczej czy coś,odłóż trochę grosza a może cię coś wkręci?
No chyba że i pracować ci się zupełnie nie chce…wtedy to już nie wiem…
Nie rozkażą Ci iść, ale co będziesz robił? Pracował za 1500zł i mieszkał z rodzicami pół życia? Ja pierdole chyba bym nie wytrzymał, to mnie motywuje do studiowania w jakiś sposób. Te 2-3k chociaż na początek, mieszkanko małe, kobieta i idzie jakoś żyć.
jak ci się kiedys paradajs skończy to zgłodniejesz, dostaniesz kilka razy wpierdol od dobrych ludzi i ci się zachce szybciej niż myślisz