Niekończąca się chujnia

Okej, wiadomo, że każda chujnia jest chujowa, zwłaszcza dla osoby, nad którą zawisła. Większość chujni jednak z czasem odpuszcza człowiekowi, oczywiście, najczęściej tylko po to aby ustąpić miejsca chujni jeszcze dotkliwszej, nie mniej jednak zawsze to jakaś odmiana, jakby nie patrzeć. Nie inaczej jest w moim przypadku. Lecz jest jedna chujnia, która uczepiła się mnie jak kleszcz chuja i nie chce puścić, Pogodziłem się z tym, że będę się z nią zmagał, chyba już do ostatecznego wyciągnięcia chuja. Chodzi mianowicie o chujnie kolejkową. Objawia się ona, zawsze ale to zawsze, kiedy stoję w kolejce w jakimkolwiek sklepie. Zawsze ale to przekurwazawsze, jest przede mną wymieniana, rolka z papierem do paragonów. Poznałem już wszystkie chyba możliwe techniki wymiany tych jebanych rolek w kasach fiskalnych. Ale do tego to się już nawet przyzwyczaiłem, bo tak jak mówię, to mam przy okazji każdej kolejki na bank zagwarantowane. Ale dzisiaj to już był szczyt chujni, przechujnia w najczystszej, krystaliczne, niczym nieskażonej postaci, po prostu chujnia z grzybnią z patatajcem. Kupuję w żabce sobie paróweczki i kilka innych produktów, stoję grzecznie w kolejce, oczywiście następuje wymiana rolki, płacę i równie grzecznie wychodzę ze sklepu i wtedy przypomina mi się, że nie kupiłem musztardy, no a paróweczki bez musztardy potrzebne mi są jak ząb w dupie. Myślę sobie – zapierdalaj głupi chuju z powrotem, jak masz kłopoty z ogarnięciem najprostszych zakupów. No więc śrut, wracam po musztardę. Przynajmniej może tym razem nie będzie wymiany rolki, przecież im się chyba tak szybko nie skończy – myślę sobie w duchu. Szybko biorę musztardę z półki i staję w kolejce ze jakimś lalusiem. Musze wam wyznać drodzy chujowicze, że od razu wyczułem, że będzie z nim coś nie tak. Ale nawet szybko produkty mu policzono, już za nie płaci i na koniec mówi – a tu jeszcze mam rachuneczki do opłacenia. W tym momencie chuj mnie już boli. I to jeszcze ma 5 rachunków za prąd, nie wiadomo po jakiego chuja i jeszcze chyba ze trzy już nie pamiętam za co. I do tego mówi jeszcze żeby mu oddzielnie każdy policzyć. No to u mnie już kurwica maksymalna, ale chuj, stoję dalej, nie odpuszczę mojej musztardy, nie dam chujowi satysfakcji. No więc w końcu rachunki podliczone, zapłacone, i ekspedientka zszywa mu kurwa te jego paragoniki wszystkich do tych wszystkich rachunków i o to, kończą się jej zszywki w zszywaczu, bo tyle tych rachunków. I teraz wymiana zszywek. O jajebie.

32
61