Witam! Tak jak w tytule chciałem oznajmić, że zawsze jest pięknie, ale tylko na początku związku… potem coraz częściej bywa neutralnie i coraz więcej problemów, kłótni i żali o byle co. Co mam na myśli? Chciałem uświadomić wszystkich niepoprawnych romantyków, że nie istnieje coś takiego jak prawdziwa, bezinteresowna miłość. Jeśli nie będziesz zaradny, atrakcyjny, albo będziesz zamulał, to nie masz co liczyć na to, że poznasz jakąś fajną dziewczynę, już nie mówiąc o wielkiej miłości, którą propagują hollywoodzkie filmy, albo brazylijskie telenowele. To nie jest tak, że jak będziesz błagał z kwiatami dziewczynę, żeby do ciebie wróciła, ona powie „tak” i przytuli się do ciebie, NIE! TO TAK NIE DZIAŁA! To są naprawdę bardzo rzadkie przypadki! Nawet w związku po paru latach potrafi się wszystko wyjebać, nawet jeśli na początku ona ci mówi, że nie wyobraża sobie bez ciebie życia… To już nie te czasy, że ludzie się wiązali na całe życie. Ja niestety jestem osobą, która bardzo przywiązuje się uczuciowo do drugiej, co uważam za coś złego i niebezpiecznego, nieszczęśliwa miłość w moim przypadku powoduje zachwianie równowagi w wielu dziedzinach życia… Już byłem blisko skończenia studiów, jeszcze został mi tylko jeden zaległy przedmiot i obrona, ale po tym co się pojebało z dziewczyną nie wiem czy teraz będe w stanie… Niestety wpadłem w niebezpieczną pułapkę, dlatego przestroga do wszystkich ludzi, którzy się za bardzo zakochują, nigdy ale to nigdy nie przywiązujcie się do drugiej osoby! Nie pozwólcie na to, aby chłopak, czy dziewczyna były waszym największym sensem życia! Bo później czeka bolesny upadek! Tak samo jeśli jesteś pizdą życiową, ani nie jesteś nijak zaradny, tak jak ja, daleko nie zajedziesz na jednym wózku z drugą osobą, bo w końcu ona stwierdzi, że jesteś do niczego i niczego jej nie dasz w przyszłości… Czuję się bardzo samotnie, a samotność to gorsze gówno niż niejedna choroba! To także doprowadza do tego, że nie widzę dalej sensu swojego życia, bo wszyscy mnie mają w dupie, mają w dupie moje problemy i nie umiem sobie z tym wszystkim radzić, na wszystko brakuje sił… Moje życie się pojebało i dlatego ostrzegam przed niebezpiecznym unoszeniem się w obłokach, bo później można przywalić w gruby beton!
Prawdziwej miłości już nie ma…
2016-07-05 21:0996
17
Nie rozumiesz. Miłość to tylko burza hormonów i procesy chemiczne działające jak narkotyk na mózg w celu reprodukcji. Jako istoty biologiczne żyjemy tylko po to żeby się rozmnożyć i zapewnić przetrwanie gatunku. Miłość trwa od kilku miesięcy do dwóch lat – ten czas jest tylko po to żeby się rozmnożyć. Później zostaje tylko przywiązanie jak do znajomej osoby. Tak wyewoluowaliśmy, że mamy tak duże mózgi, że zaczynamy proste procesy biologiczne komplikować i nadawać im nieistniejących znaczeń.
Miłość trwa dwa lata ,ale jako ssaki mamy instynkt wychowywać młode dlatego małżeństwa trwają po 20 + lat.
O, czyli ktoś to jednak rozumie. Chwała Ci za to, naprawdę szanuję. Miło w końcu przeczytać rozsądną wypowiedź na ten temat. Ludzie z pociągu seksualnego i potrzeby reprodukcji zrobili jakiś mistyczny, nieuchwytny cud. Warto jeszcze dodać, że podczas zauroczenia w mózgu wytwarzają się te same związki chemiczne, co w przypadku uzależnienia. Stąd potrzeba przebywania z daną osobą i ciągła tęsknota – zupełnie jak narkoman na głodzie, a wszystko w celu doprowadzenia do reprodukcji.
Zgadzam się z @1, ta niby „miłość” trwa ok 2 lat a później zostaje albo przyzwyczajenie, albo strach przed samotnością, albo jest już dziecko, albo nie ma się ochoty szukać od nowa. Jak zostaje przyjaźń i dobry seks, to można jechać dalej. Na samej przyjaźni lub na samym seksie daleko się nie zajedzie.
Teraz się nie angażuję a jak widzę, że facet ma problemy sam ze sobą skreślam na starcie i nie marnuje czasu, bo szkoda nawet 2 lat na siedzenie z dupkiem.
Mój też po ok 2 latach zauważył, że przytyłam i jestem złośliwa a ja zauważyłam, że on łysieje i śmieje się jak hiena. Jebnęłam drzwiami i po ptakach. I po całej „wielkiej miłości”
Co rozumiesz przez to, że facet ma problemy z samym sobą? Możesz bardziej rozwinąć ten wątek ? Z góry dzięki
Ziom, ja o tym dobrze wiem, tylko te pięć lat temu wierzyłem, że jest inaczej…
Nie całkiem macie rację, patałachy.
Chemia to jedno. To rzeczywiście z czasem spada lub całkowicie zanika. Ale tzw. uczucia wyższe mogą pozostać. To zależy od konkretnej jednostki i wcale nie musi dotyczyć tylko przyzwyczajenia czy strachu przed samotnością. Niestety, szanse na trafienie na coś takiego są jak w totolotku. /Mesio PS. Bez PS-a.
To nie miłość trwa 2 lata, a zakochanie. Po zakochaniu przychodzi miłość. Miłość to nie kwiaty ani pluszowy miś, ale co ja się będę produkował, gimby nie zrozumieją.
Tak, też znamy piosenkę Happysad „Zanim pójdę”. To bardzo piękne i szlachetne, ale niestety nie prawdziwe. Coś takiego jak miłość definiowana tymi górnolotnymi określeniami jednak nie istnieje. Co w takim razie następuje po tych 2 latach początkowego zauroczenia? Przyzwyczajenie, przywiązanie, nostalgia, wyidealizowane wspomnienia z okresu tych 2 początkowych lat. Ewentualnie instynkt, który każe wychowywać potomstwo, jeśli takowe się pojawiło. Jednak żeby to zrozumieć, trzeba umieć odrzucić na bok emocje i logicznie spojrzeć na sytuację.
„Co w takim razie następuje po tych 2 latach początkowego zauroczenia? Przyzwyczajenie, przywiązanie, nostalgia, wyidealizowane wspomnienia z okresu tych 2 początkowych lat.”
A może to wszystko razem wzięte to…?
I nie masz racji.
Bzdura! Prawdziwa miłość nie ma nic wspólnego z seksem i rozmażaniem, wiem to z doświadczenia.
oddalam wniosek
a z czym ma coś wspólnego? może z Jezusem i modlitwą ? a może z zakupowym szaleństwem na wyprzedażach?
Masz partnera czy partnerkę i nie macie dzieci i nie uprawiacie seksu jak rozumiem, to co robicie razem? co was łączy?? kasa?
Może oglądają Star Treka…
Potwierdzam
Amen
Dobra, słuchaj autorze, widzę, że oprócz żali, chcesz też pomóc innym, więc powiem Ci, że z miłością ciężka sprawa jest niestety, ale skończ te zasrane studia jak już i tak je kończysz, nie chcesz chyba potem mówić, że studiujesz X dłużej przez dziewczynę? Ja też jestem samotny, dlatego chcę Ci jakoś pomóc, załatw na razie co masz załatwić, postaraj się przetrwać końcówkę. Pozdrawiam
Chłopie nie poddawaj się. Ja w Ciebie wierze. Nie można się łamać. Trzymam kciuki zebys sobie poradził na studiach.
O, patałachu… Pana twojego co prawda też nie obchodzi, że „wszyscy mnie mają w dupie, mają w dupie moje problemy i nie umiem sobie z tym wszystkim radzić”, bo to Pana twojego też pierdoli, ale za to zaszczyt cię spotkał, albowiem przydałeś się Panu twojemu na coś…
Bo przy okazji tematu (jednak „przypadek rządzi światem tym…”). Następująca refleksja naszła Pana waszego dzisiaj po znalezieniu (też przypadkiem) pewnej informacji… Wiecie co, patałachy? Pan wasz, Mesio, musi jednak przyznać, że są porządne, kochające, dobre kobiety…
Kojarzycie Niki’ego Laudę? 3 x mistrzostwo F1. Koszmarny wypadek. Złe zdanie o Cebulakach itd. Anyway, facet się jakiś czas temu drugi raz ożenił. Laska… wróć… o tej będzie Pan wasz, do usranej śmierci swojej, mówił „Kobieta”. A więc, Kobieta młodsza od niego o 30 lat. Powiecie, patałachy: „na kasę poleciała”. A jednak, ku zaskoczeniu Pana waszego i waszemu, nie… Birgit Wetzinger wyglądem nie straszy, znalazłaby jakiegoś innego, którego by mogła doić. Ale nie w tym rzecz, bo może i nie polazła do biednego, czy też może tak się przy okazji złożyło, że gość miał większą kasę niż przeciętna, ale trudno ją oskarżyć o materializm i wyrachowanie. „Czemu?” -zapytacie?
Otóż czas temu jakiś Lauda się pochorował na nery. I byłby wykorkował bez dawcy do przeszczepu… Gdyby nie ona. Bo, uwaga, patałachy: ODDAŁA MU WŁASNĄ. Kapujecie, w czym rzecz? Pan wasz nie wie, gdzie on ją znalazł i skąd wytrzasnął (tzn. wie, że zasuwała u niego w robocie, ale wiecie, nie o to chodzi). Ale Niki Lauda jest największym farciarzem, jakiego zna świat. Ever. I jest to trochę pocieszające, nie? Yeti się jednak zdarzają…
Tylko gdzie znaleźć… /Mesio PS.
Macie, patałachy, odpowiednio budujący podkład muzyczny ( https://www.youtube.com/watch?v=lv6VW4tMZbE ) a Pan wasz, jak już oczka przenikliwe a prześliczne (ta przeklęta wilgoć nawiewana z hali ŁWF…) i butelkę osuszy, to, wzorem jednego Greka, idzie przeprowadzić się do beczki, a w wolnych od zapieprzu w Łódzkim Wydziale Fabrycznym chwilach z latarnią szukać człowieka będzie…
patałachu co mi tu podajesz przykład mistrza formuły? jakby był 3x drugi i za dobry dla niej to by nery nie dostał więc mnie nie wnerwiał powierzchowną podnietą
Dostał od niej nerę bo by wykorkował i gówno by dostała, a tak może go dalej doić i to jeszcze bardziej bo teraz on jej bardziej ufa.
Nigdy nie było bo coś takiego nie istnieje poza filmami i bajkami. To tylko krótkotrwałe reakcje chemiczne w mózgu żeby się rozmnożyć, a potem zostaje co najwyżej układ koleżeński. Nawet udowodniono, że każdy ma zakodowane coś takiego, że po pewnym czasie porzuci albo zdradzi bez względu na to jaki wspaniały, wierny i oddany jest partner i w zależności od człowieka (głównie jego popędu seksualnego) średnia dla ludzi poniżej 45 roku życia jest od 3 miesięcy do 7 lat. Oczywiście są tacy, głównie ludzie z niskim popędem, mało rozrywkowi którzy mają szanse całe życie nie poczuć tego pragnienia.
Tak więc nie ma się czym podniecać, nie ma w tym nic mistycznego. A to że ludzie częściej się rozchodzą albo w ogóle olewają związki wynika głównie z tego, że po prostu dawniej związek się opłacał także inwestycyjnie i logistycznie, był podział ról, było to wręcz niezbędne, żeby wyrobić się z obowiązkami czy zapewnić sobie utrzymanie i opierunek na starość. Z uwagi na inną sytuację techniczną nawet jak miałeś pieniądze to i tak to nie wystarczyło, bo nie było maszyn ani powszechnie dostępnych półproduktów w sklepach. Dziś jak masz kasę to inni są Ci zbędni. Rozrywkę daje internet, seks można zastąpić masturbacją przy powszechnie dostępnej pornografii. Właściwie jedna płeć staje się drugiej kompletnie zbędna. Wobec tego coraz większa rzesza się nie stara bo to żadna tragedia ani utrudnienie żyć samemu obecnie, wręcz życie samemu zaczyna bardziej się opłacać. Popatrz na kraje z największą ilością singli – sami bogacze: Niemcy, Szwecja, W. Brytania, USA, Japonia, Włochy. W najbogatszych regionach tych krajów „sparowani” to mniejszość (w niektórych dzielnicach i miastach nawet 80% mieszkańców to single). Po prostu związek to dzisiaj żadna inwestycja ani ułatwienie w życiu, wygodę i bezpieczeństwo lepiej i pewniej dają pieniądze. Jedyny plus jaki pozostał obecnie to to, że na te parę miesięcy do dwóch lat daje dużą przyjemność, którą można jednak i tak zastąpić z powodzeniem czymś innym, tak jak każde uzależnienie.
Oprócz orgazmu czyli fizycznego zaspokojenia istnieje też zaspokojonie psychiczne gdy się uprawia seks z kobietą, inaczej by wszyscy sobie walili konie.
Gdy brakuje tego psychicznego zaspokojenia to spada samoocena, zadowolenie z życia. W końcu istniejemy po to, by się rozmnażać i stwarzać sobie coraz lepsze warunki.
Mi samoocena wzrasta po masturbacji. Tak jak ja sobie zwale to żadna kobieta nie da mi takich doznań. Pozdrawiam, stary kawaler.
Tyle że to psychiczne zaspokojenie też można na wiele innych sposobów osiągnąć, a kobieta to tylko 1 z wielu alternatyw
Ja mogę się sama fizycznie zaspokoić a psychicznie na zakupach. Żaden z moich partnerów nie dał mi takiej satysfakcji i radości jaką odczuwam kupując sobie drogi ciuch lub kosmetyk lub widząc gejzery na Islandii i wieloryby i delfiny i wodospady. Te parę minut westchnień ciężko jest porównać do czegos naprawdę wartościowego, wzbogacającego wewnętrznie. Krótko….ruchanie jest przereklamowane.
Dokładnie. Wszystko jest w głowie, dla niektórych związki to cały świat, a dla innych to wręcz nuda i niepotrzebne zawracanie sobie dupy obniżające jakość życia
tak, przychylam sie do tej wypowiedzi jako starszy facet. Ruchanie jest zdecydowanie przereklamowane.
Hah, hasło „zamulał” mi się szczególnie spodobało. Nie możesz mieć nigdy gorszego nastroju, tylko 24 na dobę masz świecić erudycją, elokwencją, poczuciem humoru, żeby księżniczka czuła adorację, obcowanie z kimś oczytanym, kto zamiast niej ogarnie jej bierny żywot i zorganizuje cholerną rozrywkę.
A szanse na coś „poważnego” są, a i owszem: bo kobieta mająca już za sobą 37 chłopa zaczyna się rozglądać za czymś stałym. A facecik, nawet 10 lat starszy, kobiet miał 3, kogo to obchodzi, że jego związki były dojrzałe?
nie trzeba mieć tego wszystkiego. trzeba być egoistą, jest to cecha najważniejsza.
Jak nie masz sił na nic to może cierpisz na chorobę psychiczną? Radzę iść do dobrego psychologa lub psychiatry, najlepiej prywatnego z wieloletnim doświadczeniem. Co do miłości to ty tak samo nie jesteś pewnie bezinteresowny bo gdybyś był to byś wziął nawet kobietę bez nóg.
Lepiej mieć motylki w brzuchu a po kilku latach cierpieć i znowu znaleźć sobie źródło westchnień niż żyć ciągle w samotności. Takie jest moje zdanie na ten temat.
Tak samo jak jeść pizze, ciastka, lody, colę, hamburgery i trochę przytyć ale mieć z tego przyjemność a potem to zrzucić niż całe życie jeść tylko i wyłącznie zdrową żywność. Nic odkrywczego
Bo grunt to odróżnić zakochanie od miłości. Najpierw się zakochujesz. Natomiast kochasz kogoś wtedy, jak go już bardziej poznasz, wiesz jakie ma wady. Kiedy zaczynają Ci się pewne rzeczy w tej osobie nie podobać. Kiedy zaczynasz rozumieć, że wcale nie jest takim ideałem, jak się z początku zdawało. I właśnie wtedy, jeśli zdecydujesz się być nadal z tą osobą i kochać ją taką, jaką jest – zaczyna się miłość :).
wiesz – sr/anie w banie z tym podziałem na miłość i zakochanie.
najpierw jest chemia, która opada, a potem zostają sentymenty i tyle.
Bardzo mądrze napisane. U mnie był podobny przypadek. Po dwóch latach dziewczyna zauważyła moje wady (według niej), które nagle zaczęły jej przeszkadzać i związek się rozsypał. Ogólnie zgadzam się z Tobą w 100%.
Sratatata, jestem z moim mężem od ponad 11-tu lat, w tym 6 po ślubie i kochamy się cały czas tak samo, a nawet bardziej.
Mam „motylki” na jego widok i dotyk, tęsknię za nim gdy jadę na weekend do rodziców czy nawet spotkam się z koleżanką na lody. On tak samo. Znamy się na wylot i jeszcze trochę!
Ty, sratatata….możesz sobie mieć motylki…takich z długoletnimi motylkami też znałam i już szczęśliwie są po rozwodzie. A jak tak zajebiście ci dobrze to co robisz na chujni ???
Może i są, ale ja wiem, po prostu wiem, że my będziemy ze sobą zawsze.
Nasi rodzice są 28 i 32 lata po ślubie i też bije od nich miłość. Przykro mi, że jesteś takim smutnym człowiekiem. PS: wchodzę tu, bo lubię czytać smuty innych i wiedzieć jak mam dobrze. 
Jesteś żałosna i sama o tym wiesz.
idealna para, eche, jak Gargantua i Pantagruel.
I widzisz sama jaki z ciebie pusty i nieszczęśliwy człowiek. Wchodzisz tu niby czytać o cudzych problemach i to cię rajcuje??? Teraz ja mam motylki w brzuchu bo rzygać mi się na ciebie chce.
Mamy tak samo. 15 lat razem.
tacy słabi psychicznie jak ty to nie NASZ TYP. trzeba mieć jaja i godność. Ale to też tylko w filmach w westernach. I tak faceci myślą, że kobiety są takie jak w telenowelach, a kobiety ,że faceci jak w westernach.
Zawsze mówię ludziom : ” Za dużo oglądacie tv”.
Jak chcecie wiedzieć jakie są kobiety to poczytajcie sobie ” Lalkę”, a jak chcecie wiedzieć jacy są faceci to ” Chłopów”. Dla kobiet liczy się kasa, dla facetów uroda, i nie ważne czy to dupodajka czy nie. Każdy chce Jagny albo Izabelki, każda Jagna i Izabelka zaradnego Boryny albo Wokulskiego, co to jak nie umie w kraju to zarabia na obczyźnie.
Ech, ewolucja ; )
Rzyg…
Prawda. Faceci narzekają że kobiety lecą tylko na kasę, a sami chcą ładnej kobiety
Otóż to, tak jakby szukanie kobiet o odpowiednim wyglądzie było ok, ale facetów z odpowiednią sytuacją majątkową już be.
Bardzo irytują mnie historie o tym ” biednym, dobrym chłopaczku” co zakochał się w zdzirze bez serca. No mój kochany , trzeba było zwrócić uwagę na brzydszą i skromniutką koleżankę to byś nie miał dziś takich dylematów. Ale nie… ty wolałeś biegać za ta co z wywalonym cyckiem trzaska selfiaki do komóreczki.
Tak samo kobiety, trzeba było szukać uczciwego człowieka, a nie przy kasie, to by poźniej was nie zostawił dla innej i to bez alimentów.
Zycie pisze proste scenariusze, a jednak.
Ps. faceci mają lepiej, wzbogacić się zawsze można, a z urodą co zrobić? Dziewczyny, które próbują nadrobić makijażem lub opreacjami są od razu uważane za sztuczne.
To tak jakby kobieta szukała chłopaka bogatego z pokolenia na pokolenie NATURALNIE bogatego.
W sumie kiedyś kasa była tylko dziedziczna ale jak byłeś chłopem to miales jakieś dzięki że wsi do wyboru
oczywiscie uroda jest najwazniejsza dla faceta.
tak to oczywista prawda. Uroda jest absolutnie najważniejsza dla faceta. Niechby to była nawet wielka zdzira po 100 facetach, ale z wdziękami jak się należy, to wziąłbym ją, nawet ryzykując, że to nie potrwa zbyt długo, albo też mając świadomość, że ja jej nie wystarczę i dlatego będzie si e jeszcze dodatkowo walić z innmi facetami na boku. Mówię to jako starszy facet z dużym doświadczeniem, kobiety znam na wylot, nie mam już żadnych złudzeń, a miałem takowe kiedyś, przed wielu laty, kiedy studiowałem w POlsce i poza nią. No i może parę lat po ich ukonczeniu. To było dawno. Wielu komentatorów ma rację co do kobiet i tych szczęśliwych związkow. Niektorzy jeszcze mają dobrze poukładane w glowie. Przypominam sobie, że kiedyś byłem w szczęśliwych związkach z trzema kobietami w tym samym czasie, a z dwiema wielokrotnie, a trwało to nieraz ładnych parę lat. Niczego nie żałuję. Non, je ne regrette rien…
nikt madry brzydkiej, nieciekawej, nudnej kobiety na dluzszy czas nie wezmie, nie zaakceptuje. taka jest prawda. nie ludzcie sie ze jest inaczej.
Tak, uroda jest bardzo wazna dla faceta. Brzydkiej, a jeszcze na dodatek z nadwaga kobiety nikt nie chce, nie pragnie. Nawet gdy ma dyplomy Harvardu, Cambridge i Uniwersytetu Warszawskiego. To pewnik absolutny.
Kończ kurwa te studia za wszelką cenę. W dzisiejszych czasach ciul z Pcimia Dolnego, mgr z papierem po Uniwersytecie w Pacanowie z IQ40, ma 500% więcej szans na porządną pracę niż technik z maturą 20 lat stażu, z zawodem opanowanym na 100%. No chyba , że to będzie Pan Mesio…….
p.s. Jak będziesz KIMŚ, z ułożonym życiem, będziesz mógł wybierać Laskę taką jaka ci pasi.
p.s. Nie bierz przykładu z Pana Mesia, bo to jest ktoś z kompleksami wielkości Mt Everest.
Panu Mesiowi ciulu możesz jego W 212 umyć i jeszcze podziękować za ten zaszczyt. Technik co ma słownictwo robola od łopaty i „szacunek” do ludzi nie zasługuje na nic dobrego. Najlepiej być burakiem z kasą, nadzianą mendą i wszytskie lachony twoje a jak kasy zabraknie okaże sie że jesteś zwykłym zerem jak 95% nowobogackich kmiotów i nawet bułgarska dajka przydrożna na ciebie nie spojrzy. Za kase każdy kmiot sobie może kupić po prostu wszystko lecz kultury oraz ogłady nie kupi. Nawet nie wie co to jest.
Trudna ta egzystencja prawie dla wszystkich. Szanse ma niewielka grupa ludzi. Reszta jest bez szans. Pozostaje marna egzystencja i szarpanina.
Tak właśnie jest, jak piszesz. Obawiam się, że tak było zawsze. Garść ludzi bierze wszystko i ma wszystko. Zdaje się, że Amerykanie mają na określenie takiego stanu takie zdanie: The winner takes it all / albo coś w tym stylu.
Chyba jesteś Wodnikiem, prawda?
nie, lwem
Bardzo ciekawy i mądry wpis. Ja jestem autorem chujni pt. „wielki dramat miłosny” i przeżyłem dokładnie coś takiego o czym piszesz, kalka w kalkę. Dziewczyna po dwóch latach właśnie stwierdziła, że brakuje mi nagle m.in. zaradności. Wcześniej oczywiście była wielka, romantyczna miłość z pięknymi wyznaniami i gestami. To trwało ponad półtora roku. Potem przyszły kryzysy z jej strony. Ogólnie jestem właśnie taki, jak opisałeś w swojej chujni i spotkało mnie dokładnie to, co również opisałeś. Łączę się z Tobą w bólu.
Chłopaki, nie poddawajcie się! Nie zostawajcie zgorzkniałymi starymi kawalerami po pierwszym zawodzie miłosnych. Każde takie doświadczenie to dla was szkoła życia. Z chłopczyków zamienicie się w prawdziwych twardych zakapiorów, w dobrym słowa tego znaczeniu. A z roku na rok będzie lepiej. Jesteście jak wino. Mówię to wam ja, kobieta
depresja
Ja bym powiedziała tak i rzuciła się w ramiona ale niestety on mnie nienawidzi i nigdy nie da mi kwiatów a moje kwiaty dla niego wyrzuca
Niech zgadnę. Na miłość wybrałbyś piękną kobietę, a nie brzydką. Na dodatek oprócz tego, że jest ładna, pragnąłbyś aby akceptowała jeszcze twoją niezaradność życiową i brzydotę?
Po co więc piszesz, że nie ma prawdziwej miłości i miłość nie jest bezinteresowna. Na to pytanie odpowiedz sobie już sam, bo pewnie chciałbyś brzydką i nieogarniętą? :)))