Powiem Wam coś i przy okazji wyżalę się. Za jakiś czas na liczniku stuknie 250tys. km. Pora zmienić auto. Ok, co jakiś czas mogę, ale wkurwia mnie to niebotycznie, że nie mogę kupić sobie samochodu na 10 lat. Diesel? nie! UE i ci zasrańcy od wciskania ludziom chłamu wymyślili sobie jakieś popierdolone rozwiązania jak system start stop, filtr cząstek stałych albo turbina montowana z kolektorem wylotowym, zawór recyrkulacji spalin który zdycha od warunków w których przyszło mu pracować też jest przyspawany do jakiegoś większego gówna. I musisz kupować całosć. Wszystko czyni wymianę drogą, koszty rosną do kilku tys. zł. Niektóre cześci mają zaprogramowaną liczbę cykli i po iluśtam chuj! wyłącząją sie! Ni chuja, nie pojedzeisz dalej. Oczwiście wszystko w trosce o bezpieczeństwo. Przecież nam chodzi o ekologię. Kup nowy „lepszy”. Wkurwia mnie takie pierdolenie, jak wiem o co chodzi. A chodzi o to by wciąż dymać i wyciągać kasę. Musi się krecić biznes. Żygać mi się chce.
Mieszkam na wsi pod Warszawą. Oczywiście 25km od centrum w naszym zmęczonym kraju to już komunikacyjne zadupie. Mam rodzinę więc muszę mieć samochód. dowieźć/zawieźć zrobić zakupy. Zastanawiam się, czy kiedyś gdybym miał bryczkę też bym się zadręczał tymi problemami? Czy życie nie było łatwiejsze/prostsze. Choć mam dyplom uczelni technicznej, to zaczynam odczuwać niechęć do techniki. A może bardziej do cwaniaków?
Ach co za technika!
2014-06-29 19:0654
59
Tak kolego, dymają ile wlezie. Kup tani samochód, komfort nie będzie wiele gorszy na takie dojazdówki, a kasa znacznie mniejsza.
Ja ten problem rozwiązałem w bardzo prosty sposób – od wielu lat jeżdżę tylko i wyłącznie samochodami bez żadnej elektroniki. Kup taki za 1000 złotych, aby tylko blacha była w przyzwoitym stanie, zainwestuj w niego ze 4-5 tysięcy i masz auto na lata. Naprawy proste i tanie, jak będziesz dbał o niego i nie będziesz nim szalał, to 10 lat pojeździsz spokojnie.
Do do Warszawskich zadupi, to nie opłaca się mieszkać bezpośrednio pod Warszawą. Dużo lepiej jest około 50-60 km od Warszawy, np. pod Sochaczewem. Wtedy masz miasto (Sochaczew) w zasięgu na zakupy, do lekarza, szkoły, przedszkola itd. a do W-wy śmigasz pociągiem. Lepiej dojechać do stacji w Sochaczewie samochodem, a stamtąd pociągiem do Warszawy niż jechać samochodem albo komunikacją z Łomianek albo Serocka, Góry Kalwarii czy Nieporętu.
Ja nigdy nie wymienię mojej loszki na lepszy model. Nigdzie nie znajdę takiej jak ona, która by była tak piękna, tak zajebiście ciągła, i którą tak kurewsko by się dymało… Powiedzcie, która inna by dzwoniła, czy już jadę z pracy, a potem czekała już na klęczkach, by jak tylko przyjdę wziąć moją faję i wyssać ją do ostatniej kropelki? Żadna. I dlatego jest zajebista, jak nie przymierzając moja pała.
Jak by za dlugie byly cykle zycia aut i innych rzeczy patrzy: skoda octavia I, stare mercedesy, to po I: upadlyby marki ze wzgledu na brak klientow, lub klientow raz na 20 lat a po drugie nie byloby pracy, bo roboty zrobilyby cos na 20 -30 lat, kazdy by kupil i tyle, a gdzies ludzie musza pracowac. W dawnych latach robili to co roboty, teraz praca sie kurczy, wiec w gruncie rzeczy life cycle to nie takie zle. Ale wkurza jak to widzi sie golymi rzeczami. Ja np. kupilem spodnie i wyplowialy po tygodniu, 2x na sloncu zero prania, i guzik zgubily.
JKM i Cejrowski mówią że UE to chujstwo i że powinniśmy spierdalać, a Cejrowski jeszcze powiedział że nie opłaca się mieszkać ani w POlsce ani gdzieś w UE lepiej w USA czy Kanadzie ale ja wybieram do Japonii spierdalać tam chociaż jest seks od 13 lat i w chuj anime/mangi i hentai bez cenzury na DVD czy Bluray, pozdrawiam myślących i Otaku.
Kup se starego mesia benzyniaka i zagazuj, wszystkie problemy z głowy.
Wymagania unijne doprowadziły do zmniejszenia emisji spalin i poprawy bezpieczeństwa, ale obecnie jest to jakaś psychoza. I to nie UE wymyśliło ograniczone cykle pracy tylko producenci.
Kup japońca w benzynie..
250 tys km, to jest dopiero polowa zycia samochodu, wiec dlaczego chcesz go zmieniać, czlowieku zainwestuj w stare auto wyjdzie z 10 razy taniej, chyba uwazasz ze jazda kilkuletnim autem to wiocha, to CHUJ CI W DUPE.
Stare auta jak sie dba to przejerdzaja duzo więcej, ludzie tylko maja chujową mentalność ze musza miec najnowsze bo co ludzie powiedza.Kazdy samochod ma 4 kola i jezdzi wiec po chuj zmieniac,
Bryczkę może bym odradzał, ale Żuka ze sprawnym sprzęgłem brałbym w ciemno.
Kup sobie starego wolnossącego diesla. Chyba że ty jesteś taki bogaty i wstyd by ci było jeździć kilkunastoletnim autem
Dokładnie tak jest. Kiedyś kupowało się wózek, przejeżdżało te 100 kkm, potem sprzedawało, następny właściciel też pojeździł, itd. Teraz nówki sztuki z salonów – pierdziawki TSI, dCi, TDi, Ecoboost, Tce, etc. Jakieś turbinki, jakieś wynalazki, bezpośredni wtrysk (LPG nie założysz), katalizatory, DPF-y i inne dziadostwo. A w Ameryce i Australii się z nas śmieją i nadal sobie kupują benzynowe 3.0 V6 i 4.0 V8… EU idzie na dno… :-(((
helmut jak sprzedawał auto to płakał…

Chłopie, olej te gówniane współczesne samochody i kup coś starszego, ale porządnego. Dobry samochód z lat 90-tych w najbogatszej opcji wyposażenia nie będizie niczym ustępował dzisiejszym plastikowym resorakom w kwestii wygody podróżowania, a będzie je bił na głowę pod względem wytrzymałości, bezawaryjności i kosztów napraw. A według mnie także stylistyką, bo dzisiaj wszystko klepie się na jedno kopyto, auta nie mają charakteru, wszystko wygląda tak samo. Ja niedawo zmieniłem 21-letni samochód z przebiegiem… niewiadomo jakim na 18-letni samochód z przebiegiem 250tys. Model dokładnie ten sam, tylko większy silnik i lepszy stan blacharki. I wiem, że spokojnie przejedzie drugie 250tys, a może i trzecią ćwiartkę miliona. Skóra, climatronic, pełna elektryka itp. jest, więc nie widzę sensu kupowania nowego samochodu.
dokładnie a unia mi kurwa każe zezłomować mój sprawny technicznie porządny prawdziwy samochód, bo im się nie podoba, że ma 22 lata i że niby zatruwa środowisko i stwarza zagrożenie na drodze.
To się nazywa „Planowane postarzanie produktu”, i stosuje się je właśnie z takich powodów jak pisze 4. Widziałem kiedyś taki dokument na Youtóbie, chyba „Spisek żarówkowy”.
Honda w benzynie lub Mercedes w dieslu i po temacie!
Ja pierdole az glupio czytac te komentarze, same jebane dziady się wypowiadaja, samochod za 4tys? To kurwa jest taczka nie samochod nie powinno się uzywac tego slowa w takim przypadku, wolalbym jebac z kapcia niz jezdzic takim zlomem, pozniej placz bo wyjebal w drzewo przy 50km/h i 4 trupy a jak ma byc kurwa inaczej jak te wasze stare cudowne gowna sa przerdzewiale i spawane po 5 razy, dla normalnego czlowieka samochod zaczyna się od 65 tys zl , ale dalej kupujcie zlomy po 4tysie od turasa z berlina z przebiegiem miliona km wstyd mi za polske i polakow a robic nie ma komu
Niezawodny golf IV silnik SDI nie ma co się zepsuć 400tys.km
@19 trzeba być troglodytą żeby wydawać 65tys na samochód chyba, że jest to narzędzie pracy i zarabia na siebie. W przeciwnym razie jest to wyrzucanie kasy w błoto dla szpanu. Auto powinno kosztować max 6-7 wypłat-wtedy i stać na jego utrzymanie. Jak ktoś zarabia 10tys/miesiąc to proszę bardzo. No ale ludzie naiwni i myślą, że jak wyrzucą 65tys to „bedom mieli super fure niezawodnom”.