Brak widełek płacowych – tajemnica wagi państwowej

Cześć. Miałem kolejną nieprzyjemność z kobietą z działem HR. Dzwoni nieznajomy numer. Okazuje się, że jakaś kobieta z gównofirmy w innym dużym mieście, do której złożyłem cv 9 miesięcy wcześniej na portierni, proponuje mi ofertę pracy. Więc bez zbędnego pieprzenia zadaję dwa fundamentalne pytania: a) o jakie stanowisko chodzi?; b) jakie jest wynagrodzenie (widełki)? Ale zamiast uzyskać konkretne odpowiedzi, słyszę legendarne wyuczone ze skryptu „Na tym etapie rekrutacji nie udzielamy takiej informacji”. Kadrowa dalej ciągnie swój wywód czy kiedykolwiek brałem udział w rekrutacjach, czy wiem jak to wygląda, czy pracodawcy podają zarobki na pierwszym etapie rekrutacji. Tak brałem udział – niestety, podają ale nie zawsze. Na co skonfundowana pani z HR proponuje mi termin za dwa dni na rozmowę w innym mieście. Zauważcie, że dalej nie tylko nie znam widełek płacowych ale również nazwy stanowiska! Podziękowałem i najgrzeczniej jak potrafiłem odmówiłem. Mam jechać na własny koszt do innego miasta, stracić czas żeby dopiero się dowiedzieć o jakie stanowisko się ubiegam. Kto to przeżył ten wie. Wkurwienie narastało z każdą sekundą, więc dobrze, że zakończyłem tą debilną rozmowę w miarę szybko. Niestety kto szukał pracy w Polsce, ten wie, że to wspaniała przygoda – przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Plagą rynku pracy są januszebiznesu, którymi nie są tylko prywaciarze, ale wszystkie nietransparentne firmy, a przede wszystkim korpogówna. Mnie jako przyszłego pracownika interesuje tylko stanowisko i wysokość wynagrodzenia. Dla janusza jest to poważny problem. W niektórych ofertach pracy pojawiają się widełki. Natomiast rynek jest zdominowany przez łajdaków. Spotkałem się też z opinią, że skoro w UK widełki są podawane, to w Polsce też powinny, w kraju X nie podają, to w Polsce też nie powinno. To my Polacy nie potrafimy sami się ogarnąć i wprowadzić obowiązek podawania wynagrodzenia już na etapie ogłoszenia? Musimy małpować od innych i co o nas powiedzą w Europie? Może sejm i minister pracy zrobią w końcu coś pożytecznego? To ma być innowacyjna gospodarka? Może baby z HR i janusze uwielbiają odpowiadać setki razy na to samo pytanie kandydata „jakie wynagrodzenie?”. Nawet najgorsze oferty pracy z pup mają podawane wysokości zarobków. A firma szczycąca się wspaniałą produkcją i eksportem polegnie już na etapie ogłoszenia. Droga pani z HR, byłem chyba jedyną w tym dniu osobą, która o tobie usilnie myślała 🙂 Wnioski są następujące: praca to usługa za którą się płaci, zmuszenie podawania widełek płacowych, a najlepiej wynagrodzenia netto w ogłoszeniu doprowadzi do prawdziwej rewolucji pracy w Polsce, jest to najprostsze rozwiązanie problemu o nazwie januszebiznesu. Proszę wszystkich poszukujących pracy o propagowanie umieszczania wysokości wynagrodzenia. Jeśli sytuacja się nie zmieni, po kilkuletniej batalii z polskim rynkiem pracy, po ukończeniu dwóch kierunków na politechnice zmuszony jestem wyjechać z tego kraju, co mnie boli. Rynek pracy w naszym kraju oczywiście nie funkcjonuje poprawnie, tak jak pozostałe jego elementy. Jest to działanie celowe, ponieważ źle zaprojektowane państwo, docelowo ma zostać zobrzydzone jego obywatelom, a terytorium przejęte przez silniejsze i sprawniejsze państwo.

97
2

Komentarze do "Brak widełek płacowych – tajemnica wagi państwowej"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Mordo ty nawet nie wiesz jak mi zaimponowałeś ,HR to kurwidół który powinien zostać zniszczony. Te kobiety są kurwa tak tępe i oderwane od rzeczywistości ,że szkoda gadać. Weź się dowiedz od takiej co będziesz robił. W ogóle w Polsce nie ma czegoś takiego ,że to pracodawca stara się przyciągnąć pracownika (pomijam benefity w korpo – bo te wszystkie multisporty nikogo nie obchodzą), żadnego powodu dlaczego akurat ja miałbym pracować u niego. I te zjebane nic nie wnoszące pytania:
    -Wolisz dobrą atmosferę czy dobrą pensje?
    -Jakim zwierzęciem chciałbyś być?
    Rynek pracy to patolgia.

    40

    0
    Odpowiedz
  3. Widełki to są do przerzucania gnoju zjebie.

    6

    44
    Odpowiedz
    1. Się odezwała korpokurwa!

      17

      3
      Odpowiedz
  4. W UK w 95% ogloszen sa podane widelki lub przynajmniej max. wartosc. To jest takze ulatwienie dla rekrutujacych, bo po prostu ludzie chcacy wiecej nie zglaszaja sie.
    U nas niestety nie mozna tego podawac, bo czesto okazuje sie, ze ludzie na tych samych lub rownoleglych stanowiskach w jednej firmie maja b. rozne pensje, wiec jakby podali w ogloszeniu kwote to bylby bunt 🙂

    24

    0
    Odpowiedz
  5. Masz rację, fajnie by było, jakby w ogłoszeniu była informacja o kasie. Zobacz, że w IT to właściwie jest standard. Zostań więc programistą czy tam administratorem i będziesz miał podawaną kasę w ogłoszeniu.
    Jakbyś z panią porozmawiał jak człowiek, to byś się przynajmniej dowiedział, o jakie stanowisko chodzi, a wtedy mógłbyś sprawdzić, ile na takim stanowisku płacą. Ale nie, uniosłeś się swoim cebulactwem i nic nie załatwiłeś, a szansa na dobrze płatną pracę przeszła Ci koło nosa. Brawo Ty.

    6

    28
    Odpowiedz
    1. Takich rozmów odbyłem dziesiątki. Kiedy zadajesz konkretne fundamentalne pytanie a ktoś leje wodę, w tym przypadku pani z HR, to nie ma sensu tego kontynuować. Chodziłem na rozmowy w niektórych przypadkach tylko po to żeby zobaczyć te ich warianty pytań i rekrutacji. Ale nawet wtedy wielu z nich nie poda wynagrodzenia bo np. „mamy jeszcze innych kandydatów”, „czekamy na projekt”. Cebulactwo po mojej stronie? – nie rozumiem. Owszem kiedy szukałem pracy zaniosłem tam cv, ale to nie znaczy że koniecznie chcę tam pracować. Chciałbym znać jak najwięcej danych zanim się zdecyduję. A osoba z HR powinna mi takich informacji udzielić. Miałem na własny koszt jechać na kolejną nic nie wnoszącą rozmowę, gdzie dopiero dowiedziałbym się jakie w ogóle jest stanowisko i czy kwalifikuję się dalej. W tym samym czasie zarobię pieniądze na życie ze zleceń. Szanujmy się wzajemnie.

      19

      0
      Odpowiedz
    2. No przeciez mowi, ze nie chcieli mu powiedziec o jakie stanowisko chodzi, to jak mial sie dowiedziec ile placa?

      3

      0
      Odpowiedz
    3. chcę pracować i zarabiać,a nie włazić w obsrane tyłki pseudo „bismesmenuf”

      3

      0
      Odpowiedz
  6. „źle zaprojektowane państwo, docelowo ma zostać zobrzydzone jego obywatelom, a terytorium przejęte przez silniejsze i sprawniejsze państwo” – jak mniemam, chodzi o nasze być albo nie być.

    W tej sytuacji:
    1. Taki apel do Ciebie: „weź niepierdol”. Czyli nawet nie myśl o tym, żeby wyjeżdżać „z tego kraju” bo to świadczyłoby o tym, że priorytety Ci się popierdoliły.
    2. Zamiast prosić o ” propagowanie umieszczania wysokości wynagrodzenia”, należy wystartować z obywatelską inicjatywą ustawodawczą. Zebranie 100 tysięcy podpisów jest pewnym wyzwaniem, ale jeszcze większym będzie wywieranie odpowiedniej presji na bandę ludzi utrzymywanych z naszych, bądź co bądź, podatków.

    2

    0
    Odpowiedz
  7. Skoro nie chce ci się jechać, to siedź w zapizdziołku i nie stękaj że chujowo i ci źle.

    2

    5
    Odpowiedz
    1. Nie ma na bilet a mamusia już nie chce pożyczać.

      2

      1
      Odpowiedz
  8. Skurwysyny. Nosi mnie jak takie coś czytam.Podpisuje sie rekami i nogami. To tak jakby powiedzieć im że na tym etapie rekrutacji nie możesz podać im swojego imienia i nazwiska albo tego jakie masz wykształcenie. Dopiero jak określą wysokość gaży to powiesz im czy jesteś oderwanym od pługa chłopem po 4 klasach podstawówki czy kurwa magistrem inżynierem z 10 kursami. Skoro szukają kogoś kto ma wykonać dla mnich jakąś usługę to kurwa jak można nie powiedzieć ile ma się zamiar za to komuś zapłacić. Przecież nikt nie idzie do pracy dla rozrywki albo dla zabicia czasu tylko po to żeby zarobić pieniądze. Po to się ludzie kształcą, poświecają lata zycia, uczą żeby zarabiać więcej pieniędzy. Jak można tak nie szanowac czyjegoś czasu by kazać gdzieś jezdzić, rozmawiać, pytać a nawet nie dać pewności temu człowiekowi że w ogóle warto. Brak słów….

    19

    2
    Odpowiedz
  9. A propo komentarza i pytania: „Jakim zwierzęciem chciałbyś być?” Czy ja mam rozumieć, że to pytanie jest zadawane przez ludzi dorosłych i normalnych? Jeśli tak, to jabym dopisał „rzekomo.” To nie jest pytanie dorosłego człowieka, ale osoby z zaburzeniami psychicznymi – takie wrażenie odnoszę.

    10

    0
    Odpowiedz
  10. Mnie chuj strzela jak w ogłoszeniach nie jest napisane jakie stanowisko a co więcej nie podają firmy dla której ma się pracować! To wstyd jakiś czy co? Ja nie wiem kto pisze ogłoszenie ale często jakiś niedorób umysłowy.

    10

    0
    Odpowiedz
    1. Przecież w żadnym ogłoszeniu nie ma wymienionej nazwy firmy. Teoretycznie robi się to aby konkurencja nie znała twoich ruchów ,w praktyce tak się przyjęło i już.

      2

      0
      Odpowiedz
  11. Dla porównania, w Norwegii masz coś takiego jak Tarifflonn, czyli co roku określana przez państwo tabela płac minimalnych dla każdego zawodu. Oczywiście jeżeli czujesz się na siłach możesz z pracodawcą negocjować wyższą kwotę, ale z góry wiesz ze mniej niż w Tarifflonn nie może Ci zapłacić. Oprócz tego jeżeli chcesz masz wgląd w zeznania podatkowe współpracowników więc czarno na białym wiesz ile zarabiają. Tak wygląda cywilizacja.

    19

    1
    Odpowiedz
    1. Taa… cywilizacja u nas od razu by Cię okradli jakby zobaczyli że dobrze zarabiasz.

      3

      0
      Odpowiedz
    2. Tak wygląda komunizm. To już u nas było.

      5

      0
      Odpowiedz
  12. Podoba mi sie koncowka tekstu. Wlasnie tak to ma byc ze zobrzydi nam sie Polske aby ktos inny mogl ja przejac. To ten sam mechanizm jak w przypadku wyprzedawania majatku panstwowego. Doprowadzic do ruiny zeby jakis ustawiony skurwysyn mogl to wykupic za zlotowke. Tyle ze w tym przypadku nie koniecznie musi chodzic o inne panstwo bo jest taka pewna nacja ktora usrala sie ze chce miec wlasnie Polske. A o kogo chodzi to juz chyba kazdy wie. O tych pierdolonych jewrejow.

    10

    0
    Odpowiedz
  13. Jakie jest wynagrodzenie? – blablabla (zmiana tematu) – To spierdalajcie . Tylko radykalne metody coś zmienią.

    6

    0
    Odpowiedz
  14. Jak jakas zdzira z hr pyta sie was jakim zwierzeciem chcielibyscie byc to odpowiedz jest jedna: hiena cmentarna co zwloki wpierdala. I zdziry juz nie beda tego pytania zadawac.

    11

    0
    Odpowiedz
  15. Jako komentarz dodam chujnię z której się uśmiałem..jako jedyny…..
    Kilka lat temu, rozmowa kwalifikacyjna w IKEA:
    Pytanie (8 osób na stanowisko-wszyscy w pokoju): Proszę wyjaśnić dlaczego Pan/Pani chce dołączyć do rodziny IKEA?
    Pani nr 1: …ble ble ble, praca z ludzmi..nowe wyzwania…pierdu ,pierdu…..na słodko.
    Pani nr 2:… kocham ikee, mój cały dom to jedna wielka ikea…pierdu ,pierdu…
    Moja kolej: …lubię żółty kolor i miałbym blisko do pracy…. Poczułem na sobie wzrok 8 kandydatów i 2 pań z HR….. nikt się nie zaśmiał a nawet o tym chyba nie pomyślał…..
    WIedziałem już że nie chcę tam pracować…… 🙂
    chuj z tym.

    6

    1
    Odpowiedz
    1. W taki sposób traci się szansę na pracę i potem płacze się że nie można znaleźć pracy. To jest głupota. Jak chcesz pracować w jakiejś firmie to musisz się dostosować. A jak nie potrafisz albo nie chcesz to zbieraj butelki i puszki.

      1

      5
      Odpowiedz