Czasem robi się tak chujowo, że na myśl przychodzi mi wiersz Johna Miltona, Raj utracony, księga III. Dla wszystkich udręczonych chujowiczów i chujowiczek, mała trawestacja ww. utworu. Jeśli ktoś dopisze do tego muzykę, będzie Hymn Chujowicza…
Gdziekolwiek zwrócę lot, tam czekać będzie
Chujnia nieskończona, nieskończona rozpacz! |
Gdziekolwiek zwrócę lot, tam wszędzie chujnia. |
Chujnia jest we mnie, a na dnie otchłani |
Głębsza, ziejąca chujnia się otwarła, |
Przy której tamta chujnia jest niebem. |
Zmiłuj się wreszcie! Czyż nie ma już miejsca |
Dla antychujni i braku ochujenia? |
Nie ma, zostało jedynie poddanie, |
I lęk przed chujnią, która mnie okryje |
Wśród chujów w dole…
26
47
Wnoszę formalnie do autora posta o sformatowanie tego wiersza w edytorze tekstu, podanie go w reprezentacyjnej wersji i zapisanie w formacie pdf. Następnie proponuję umieszczenie pliku w internecie, docelowo pod linkiem w sekcji dokumenty na chujnia.pl, w której już znajduje się traktat o 12 poziomach chujni.
to załóż sekte chujni, przynajmniej na tym zarobisz
„Raj utracony” jest poematem epickim, nie wierszem