KIedyś lubiłem tu pisać.

Kiedyś tu pisałem i się żaliłem, marudziłem jak to nie jest źle.
Teraz wchodzę od czasu do czasu z ciekawości.

Co się zmieniło? Ktoś bardzo bogaty duchowo i finansowo powiedział mi, że 12 lat temu żona zostawiła go dla pracownika i zmanipulowała wcześniej wszystkie dokumenty firmowe- przejęła majątek. Jego dług po jakimś tam czasie wynosił 500tyś. zł. na tamte czasy to było więcej niż teraz. Kolega zapytał go co zrobi, a ten powiedział, że nie takie ludzie mają problemy.

Dziś wiedzie mu się wyśmienicie, lata po świecie do przedziwnych miejsc… Wygląda bardzo dobrze, jest cały czas uśmiechnięty- Żyje tu i teraz i nie martwi się tyle.

Mówi mi często- nie nakręcaj się, bo problemy są w Tobie a nie na świecie.
Pamiętaj, że wszystko się kończy. Wcześniej czy później.

Dziś mam 56tyś. długu – przeinwestowałem i nie wiem od czego zacząć, ale widzę na horyzoncie: Szybciej się odbiję niż myślę. Przestałem pracować dla pieniędzy, zająłem się rodziną i obserwowaniem świata, co daje mi coraz większe możliwości finansowe.

Nie wstydzę się porażek, zrobienia kroku w tył, by znów być potem w do przodu. Żyję tu i teraz.

Kocham każdą sekundę mojego życia.
Widzę dużo wpisów podobnych do moich z przeszłości. Życzę Wam takich ludzi na swojej drodze jakich ja poznałem.

DO zobaczenia chujowicze!

Jestem właśnie w Londynie- nie na zmywaku, choć byłem i tam w innym kraju.
Jestem na wycieczce, która ma mnie nauczyć zachowań multikulturowego miasta, właśnie wróciłem z Centrum- cudowne miejsce na ziemi.

Chcę wprowadzić na rynek bardzo modny produkt do aptek i mam ciekawe wsparcie sprzedaży.
Życzcie mi szczęścia.
POZDRAWIAM!

88
63

Komentarze do "KIedyś lubiłem tu pisać."

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. miło czytać chujnię napisaną przez kogoś komu się udało, przez kogoś kto nie zazdrości, nie jest zawistny, cieszy się życiem i nie życzy nikomu źle. Życzę sobie i każdemu kto to czyta żeby się udało. „Nie pozwól aby zawładnęły tobą drobiazgi, nie daj wyprowadzić się z równowagi, pamiętaj, że każda porażka jest nawozem sukcesu”. Pozdrawiam ałtora wpisu i czyletników!

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Dzięki za ten wpis Chujowiczu dajesz wiarę na lepsze jutro.Pozdro

    0

    0
    Odpowiedz
  4. No i tak trzymać !!!

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Wal się, przebrzydły kapitalisto, wyzyskiwaczu i śrucie.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Początek końca chujni 5/5.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. a weź se kurwa reklamę wykup. Ten styl wypowiedzi zwiastuje szybką chorobę psychiczną

    1

    0
    Odpowiedz
  8. Pewnie jesteś managerem w jakimś providencie i kredyty promujesz, takiego chuja, na pewno żadnego nie wezmę i nie pierdol mi tu o robieniu kroku w tył. Sami sobie chwalcie ten swój babiloński system finansowy w swoim oświeconym iluminackim kółku wzajemnej adoracji na szczycie piramidy czy chuj wie gdzie tam chcecie. Albo w lesie bohemian grove miaucząc przy tym jak marcujące się koty, biznesmeni kurwa.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. 1/5 to nie jest chujnia! Wypierdalaj!

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Świetny wpis. Ja zrobiłem dokładnie to samo. Po różnych sytuacjach w życiu „raz na wozie raz pod wozem”, przewartościowałem sobie wszystko i przestałem dawać się nakręcać. Wywaliłem z domu wszystko, co zagracało mi przestrzeń, zostawiając tylko laptop, sprzęt grający, książki i płyty. Telewizor wyrzuciłem z domu już dawno razem z radioodbiornikiem, żeby nie oglądać i nie słuchać głupot, a także nie zarażać się politycznym wirusem z mediów. Mimo, że stać mnie kupować nowe i dobrej jakości rzeczy, to samochód mam stary, telefon najprostszy, a ubrania kupuję w ciucholandach. Tym samym daję prztyczek w nos korporacjom, które cały czas wciskają nam, że zawsze mamy mieć to, co najnowsze i modne. Nie wiem co to moda, nie wiem co się dzieje w polityce, nie wiem czym jest jakiś tam najnowszy format cyfrowy obrazu w odbiorniku TV, a do marketów i galerii nawet nie wchodzę. W domu praktycznie mnie nie ma. Każdą sobotę i niedzielę spędzam poza nim – zwiedzam i poznaję nowych ludzi. Patrząc na problemy środowiska z mojej pracy, to są one dla mnie śmieszne, bo jestem poza tym. Nie wiem, jak można przeżywać przez pół godziny robienie ścian gładzią szpachlową, zakup nowego DVD, bieganie przez całą sobotę po markecie, czy wieszanie szafek w kuchni. Ludzie – dlaczego wy tylko chcecie MIEĆ, MIEĆ i jeszcze raz MIEĆ? Przecież można żyć skromnie, mając w domu czysto i schludnie, zamiast dawać ogłupiać się reklamie i kupować niepotrzebne rzeczy. Nie rozumiem, dlaczego tyle osób chce konkurować z innymi stanem posiadania? Kompleksy jakieś? Niedowartościowanie? A nie lepiej zastanowić się ile życia mi zostało i co przez ten czas mam do zrobienia? Znajomi z pracy, zarabiający całkiem przyzwoicie dziwią się, że w ciągu roku zwiedzam tak dużo miejsc i zaraz lamentują, że ich na to nie stać. Nieprawda – stać ich, tylko wywalają zarobione pieniądze na rzeczy, których utrzymanie nieustannie osusza portfel, albo na rzeczy, które są chwilową zabawką i po krótkim czasie stoją sporadycznie używane. Czasami słuchając utyskiwań innych, że np. nie stać ich na zakup najnowszego kina domowego mówię im, że to nie jest problem. Mają przecież cholernie dużo szczęścia, że urodzili się zdrowi. Wystarczy popatrzeć na osoby upośledzone umysłowo, z dysfunkcjami fizycznymi, czy przewlekle chore, żeby to docenić. Oni nie mieli tyle szczęścia w życiu i ich problemy są prawdziwymi problemami, bo każdy kolejny dzień nie jest dla nich łatwy. Mój były szef często miał zwyczaj mówić do innych, gdy stwarzali sztuczne problemy: „ogarnij się człowieku”. No i miał rację. Jeżeli ktoś nie chce w życiu obijać się o ściany, tylko ma zamiar iść mniej więcej środkiem korytarza, to powinien zacząć właśnie od ogarnięcia się i uruchomić szare komórki. Pozdrawiam autora.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Brzmi jak wizja jechowych o lepszym jutrze!

    1

    0
    Odpowiedz
  12. to moze poznaj mnie z taka osoba bo ja zyje tu i teraz i mam w chuj problemow od finansowych po zdrowotne,pierdolenie takie i tyle w londynie na wycieczce a ja najdalej na slowacji bylam przez 30 lat swego zasranego zycia

    1

    0
    Odpowiedz
  13. @9 jesteś moim alter ego!

    0

    0
    Odpowiedz
  14. 9 i 1 – jakbyście zarabiali 17 tysi netto i jeździli mesiem tak, jak ja, to nie musielibyście wybierać między wakacjami, długami, a najnowszymi wynalazkami. Stać by was było na wszystko. Ja wróciłem tydzień temu z drogich i luksusowych wakacji i teraz regeneruję siły w mojej willi za dwie bańki w Wawce. Prawdziwy mężczyzna nie lamentuje, tylko poprostu ma.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. 17tyś miesięcznie to nie tak dużo znowu, a 800zł też ludzie żyją

    większość chujni to chujnie pieniężne

    czytałem książkę bogaty ojciec biedny ojciec, która mówi, że ile by człowiek nie miał to jak źle myśli to i tak źle.

    0

    0
    Odpowiedz