Moją chujnią jest to, że mój facet mieszka prawie 200 km ode mnie. I, że dopiero za około 2 lata będziemy mogli zacząć myśleć o wspólnym zamieszkaniu… (on u siebie w mieście ma prace, a ja u siebie muszę skończyć studia) Nie ma tragedii.. niektórzy mają gorzej, bo się nie widują tygodniami… my w każdy weekend.. ale zaczynam mieć tego dość. Żyję trochę jak jakieś zombie, od weekendu do weekendu.. na tygodniu 'byle tylko zleciało do piątku, aż znów będę mieć go obok’. I w każdą niedziele ta myśl, że za chwilę pojedzie i znów, będę odliczać dni… i tak tydzień w tydzień… i tak jeszcze ze dwa lata! Wkurwia mnie niemiłosiernie ta NIEMOC. Że nie możemy na ten moment niczego zmienić! Po prostu MUSIMY się z takim stanem rzeczy godzić… Wiem, że nic nie poradzicie.. ale po to jest ta strona aby się wyżalić P.S. Oszczędźcie sobie komentarzy typu 'trzeba było się nie pakować w związek na odległość’ albo 'zmień faceta’. Bo miłość nie wybiera… Jesteśmy sobie przeznaczeni, jesteśmy siebie pewni i nie ma możliwości, aby jego miejsce zajął ktoś inny! I choć jest ciężko to damy radę! Ale jednak zmęczonym człowiek czasem może być…. ehh…
Odległość
2013-06-16 23:4650
90
spoko, ja jestem w takiej sytuacji od dwóch lat i dajemy radę
Tak naprawdę nie ma dla Ciebie rozwiązania. Musisz przecierpiec te 2 lata. Na pocieszenie mogę napisać, że później docenisz te chwile, gdy będziesz mieć go przy sobie na stałe. Miejmy nadzieje, że i on doceni.
Ja tak miałem od 2 lat. Za 3 miesiące się to już zmienia! Powodzenia
Znałem podobne układy. Wielka miłość i przeznaczenie, ale na odległość. Wszystkie się rozpadły.
XDDD
Ja przez 5 lat tak jeździłem,bo dzieliło nas 300 kilometrów,tak więc bardzo dobrze znam Twoje zmęczenie…
trzeba było się nie pakować w związek na odległość
w tygodniu nie nachodzi cie mysl o szybkim i mocnym jebanku?
Mam taka sama sytuacje jak Ty tylko nas dzieli ok 300 km i wgl sie nie widujemy bo najwazniejsze sa teraz jego egzaminy zobaczymy sie moze za 3 miesiace nie wiem ale czekam kazdego dnia to juz trwa z 2 3 lata ale jak mowisz on tez jest moim przeznaczeniem Kocham go na zawsze i nikt inny go nie zastapi nigdy
I tak sie za jakiś czas rozstaniecie.Takie życie.Miłości nie ma.Jest pociąg fizyczny i zauroczenie które się po czasie wyapala.
Podsumowując wypowiedzi dot. powyższego wpisu, to mogę powiedzieć, ze ludzie ludziom stworzyli ten system,Ja, kobieta aktrakcyjna, mila, inteligentna, wykształcona,piękna,wesoła,niebagatelna i posiadająca niezła sytuacje zawodowa, jak czytam komentarze niektórych zakompleksionych samczyków to dochodzę do wniosku że na chwilę obecną całą monotonną powtarzalną pracę można zastąpić maszynami.Jak koń w cyrku nauczony kręcić się tylko w kółko. I to tłumaczenie sobie, racjonalizowanie sytuacji – hej, przecież płacą. Przecież rachunki trzeba opłacić… Przecież nie masz tak daleko… Natomiast kobietki jak zawsze są super :). coz tu duzo powiedziec: Kobiety to jednak zupelnie inny wymiar,different dimension, inna-lepsza kategoria czlowieka, mimo wszystkich wad i niedoskonalosci. Ta, która zna zycie i obie plcie tak naprawde zna.
„Jesteśmy sobie przeznaczeni, jesteśmy siebie pewni i nie ma możliwości, aby jego miejsce zajął ktoś inny!”
Przeznaczenia nie znasz, to raz. Pewnym to można być śmierci, to dwa. To co napisałaś to twoje zdanie, a pamiętaj, że jest was dwoje. To tak dla wyprostowania twojego naiwnego fragmentu.
No i co chcesz usłyszeć że jest mi przykro i współczuje. Otóż nie jest mi przykro ani trochę a jak czytam teksty typu „miłość nie wybiera” to mnie się zbiera na wymioty. Przestań się mazać i czytać Harlekiny. Jedno można powiedzieć o związkach na odległość często się rozpadają a dwa lata to dużo czasu i wszystko może się zdarzyć…
Słowa Typu, „jesteśmy sobie przeznaczeni” śmieszą mnie i bawią. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy zakręci się ktoś koło niego albo Ciebie. Nigdy nie mów Nigdy. Dzisiaj Ty, jutro następna. A nic tam nie robi chłopak? Jesteś pewna? Pełne zaufanie? Z tym to różnie, więc uważaj. Daje do myślenia :]
Jedzcie razem na wakacje, pomieszkajcie 2 tyg. Na odległość się dobrze nie poznacie.
Trzeba było się nie pakować w związek na odległość. Najlepiej zmień faceta !!!
Rzuć studia – magistrów jak psów, nie ma to żadnej wartości. Zamiast tego proponuję skoncentrować się na pracy. Trzy stówy do łapy i zapraszam do złożenia CV w naszym łódzkim wydziale fabrycznym. Ciężka robota zapewni jakiś grosz na chleb i pozwoli zapomnieć o odległym facecie. U nas można jebać także w nocki i wszelkie święta, więc czas będzie produktywnie wykorzystany i nie będzie żalu ani pustki w te ciężkie dni.
Jesteś na studiach, więc masz te minimum 19 lat i dalej taka naiwna? Świat zszedł na psy…
@9 stawiam flaszke
Polecam Autorce przeczytanie komentarzy nr 9, 11, 13. Zawieraja duzo prawdy. Autorka jest bardzo mloda, ja mam ze 20 lat wiecej niz ta mloda dziewczyna. Nie lubie slowa NIGDY, JESTESMY SOBIE PRZEZNACZENI itd. Dopoki nie jestesmy wzglednie dorosli, a wiec moim zdaniem okolo trzydziestki, zalecalbym duza ostroznosc i troche wiecej chlodnego, wywazonego optymizmu. Temat jest ogromny, o tych problemach napisano tysiace stron i tylez pozycji, w wiekszosci dostepnych na rynku ksiegarskim. Nadal uwazam, ze jesli nie mieszkalo sie z drugim czlowiekiem pod jednym dachem bez przerwy okolo 2 lat, nie wie sie tak naprawde o tym drugim az tak wiele. Chodzi o cale mnostwo spraw, ktore kiedys moze bawily (np. ta przyslowiowa nie zakrecona tubka z pasta do zebow, niezamkniety klozet, picie piwa z butelki mimo ciaglych napominan, inny rytm dnia i nocy,tzn. zadne tam zasypianie we wspolnym lozku o punkt 22.30 przytuleni do siebie po namietnym akcie; dlatego jestem za osobnymi sypialniami, bo b. czesto spokoju nie bedzie; czlowiek od pewnego wieku niebardzo sie zmienia, wielu ZNAWCOW TEMATU wrecz twierdzi, ze jest to wrecz niemozliwe. Ja rowniez tak uwazam. A mowienie, ze wytrwam przy kims, kto pewnego dnia okaze sie innym czlowiekiem niz ten, ktorego poznalas i moze nawet bylas z nim bardzo blisko? Wolalbym sie ni e zarzekac i trwac w wierze, ze akurat nam obojgu wydarzylo sie cos zupelnie wyjatkowego. Pomijajac fakt, ze mezczyzni pragnacy posiasc na dluzszy czas kobiete, albo rzeczywiscie na dlugo, obiecuja wszystko, udzielaja odpowiedzi jakich ich wybranka oczekuje. Ale zycie wszystko drastycznie, bezlitosnie, bezwzglednie potrafi korygowac, wyprostowac. A taka zdawaloby sie dosc istotna, powtarzam: w pierwszej kolejnosci dla kobiet, rzecz jak posiadanie, czy tez rezygnacja z dzieci. To moze byc wielki problem. A to sie zdarza, o tym byla mowa na tym portalu wielokrotnie. Zalecam autorce przeczytanie odnosnych komentarzy do niejeddnej interesujacej chujni. On slyszec o tym pozniej nie chce, a dla niej jest to czesto cos wiecej niz tylko potwierdzenie swojej kobiecosci. Oczywiscie wiem, ze w wiekszosci wypadkow kobieta na swoim postawi. Wbrew woli np. mezczyzny. A to czesto pociaga za soba drastyczne konsekwencje. A taka powiedzmy – zdaniem wielu czytelnikow plci obojga – wazna, czy tez mniej wazna kwestia, jak stosunki intymne/seksualne, a takze roznica temperamentow. On pragnie przede wszystkim rano mocnego aktu, a ona absolutnie. Moze kiedys wczesniej byla do jego dyspozycji dla swietego spokoju, albo myslala, ze jest taka, jaka sobie mentalnie, swiadomie wmowila: mila, czula, posluszna, nigdy nie odmawiajaca mezczyznie (co jest czyms pieknym, i czego kazdy normalny zdrowy mezczyzna pragnie). Po krotszym czy dluzszym czasie z tego powodu nie tak wcale rzadko wielkie dyskusje, scysje, klotnie, nieraz ogromne wkur…nie polaczone z krzykiem, placzem, a nieraz pada wiele mocnych slow, ogolnie odbieranych za ordynarne, chamskie , skrajnie nieprzyzwoite. Nie mowie tylko z wlasnego doswiadczenia, znam zycie az za dobrze. A tu w tej dla wiekszosci naszego narodu dosc szarej codziennosci dochodzi przeciez zmeczenie, nieprzespana noc, choroba partnera, a jak sa dzieci, to 1 rok lub 2 czesto nieprzespane nocy, bo dziecko ciagle chore, ciagle jakies klopoty z zoladkiem, bierzesz na rece, wymiotuje biedne stworzenie wszystko na Ciebie, oprocz tego np. cierpienia kobiet w trakcie menstruacji, klopoty z blizsza rodzina, wir wydarzen, obowiazkow dnia codziennego, fatalny klimat w pracy, kolezenstwo i wierchuszka jedna banda, wielu nie do przyjecia, a tu trzeba grac swoja role, bo praca wazna, kasa potrzebna. itd. Jeszcze wracajac do seksu (autentyczna historia): On, mily przystojny, dobry lekarz,bogaty z domu, kochajacy te swoja zone i 2 dzieciakow naprawde autentycznie. Powiedzielibyscie, no super sprawa, gdzie tu ten hak, gdzie problem? Ale nie ma idealu, i im mniej pragniemy, tym lepiej dla nas. Mezczyzna ten jest obdarzony niklym libido, 1-2 razy w miesiacu mu zupelnie wystarczy. I taka jest prawda. Jego zona, ktora studiowala na mojej uczelni, inteligentna, b. ladna dziewczyna, byla chyba zawsze obdarzona dosc duzym temperamentem. Zawsze lubila bardzo chlopcow i dawala z siebie wszystko. Lubila sie kochac i to czesto. Jej rodzenstwo odziedziczylo chyba ten sam temperament i to samo podejscie do przeciwnej plci po swoich przodkach. A zwiazala sie z tym swoim pozniejszym mezem z roznych powodow. Nie znaczy to jednak, aby bylo to malzenstwo z rozsadku. Jest za nim, dzieci zdolal jej zrobic, ale dosc szybko musiala znalezc rozwiazanie swego problemu, bo zle sie czula, nawet schudla, co sprawilo, ze jej piekna figura troche na tym ucierpiala. Mimo pracy zawodowej pragnela mezczyzny ogromnie, a majac go pod reka, swego meza, niemalze, nie mogla liczyc na satysfacje. W koncu jej psychoterapeuta czy doradca w sprawach rodzinnych/malzenskich zaproponowal jej znalezienie sobie wlasciwego mezczyzny, ktory da jej to, czego w domu nie ma i miec nie bedzie. Poniewaz ten madry gosc, a do tego o pragmatycznym, filozoficznym spojrzeniu na zycie i ludzi umozliwil jej kontakt z kilkoma mezczyznami, majacymi poniekad podobne problemy (kobiety niemalze pozbawione pragnien tego rodzaju), i z jednym z nich wyszlo jej cudownie. Jej maz zapewne czegos sie domysla, albo jest tego swiadom, niemniej jest dobrze. Tym bardziej ze to juz trwa od 10 lat. Sluchajcie, nie badzcie hipokrytami, tez znacie troche zycie,takie sytuacje sie zdarzaja. Wiernosc seksualna nie jest zadnym rozwiazaniem. Mnostwo mezczyzn, ale i kobiet, prosze to wziac pod uwage, znajduje sie w podobnej sytuacji. A prawie nikt nie chce z zycia rezygnowac. Dobre to, byc psem ogrodnika? Niechze sie kobieta wyszaleje, mysli niejeden z tych mezczyzn. Jest to w koncu zdecydowanie mniejsze zlo, a ja mam spokoj we dnie i w nocy,mysli sobie np. ten czy ow maz, po co mi rozwod, w imie czego. Dwoje dzieci, nie takich juz co prawda malych biega mi po domu, mysli sobie napewno ten lekarz, maz mojej kolezanki ze studiow, potrzebuja ojca, matki, jezeli juz je powolano na ten swiat bozy. To tylko jeden z wielu aspektow zycia i rzeczywistosci. Wszystko sie zmienia, jutrzejszy dzien bedzie inny niz ten, ktory sie chyli ku koncowi. My rowniez jutro bedziemy troche inni. Jutro moze byc pierwszy dzien tego zycia, ktore nam jeszcze w ogole pozostalo do spedzenia na tym padole. A moze to byc rowniez dzien ostatni. Tomasz z Warszawy.
#19 LOOOOLLLL, przeczytalem wszystko ale bez jaj zeby az tyle czytac. Pozdro
Mam podobną sytuację- ja i mój facet studiujemy w 2 miastach w odległości prawie 200km. Jednak da się w tej sytuacji być razem i być szczęśliwym- są skype’y, telefony. My również widzimy się w prawie każdy weekend przez 2-3 dni, czyli przez więcej czasu co niektóre znajome mi pary, mieszkające w tym samym mieście.
ja w ten sposób żyję z moim chłopakiem od ponad roku (czyli od początku nasdzego związku). Może Cię to pocieszy- wiedz, że tak się da i można stworzyć szczęśliwy związek! 
Zmień faceta.
Autorko, ludzie Ci tutaj niestety prawdę piszą. Wszystko przemija. Nawet największa miłość. Dzisiaj jest, jutro go nie ma. Więc ciesz sie nawet tym co masz, bo to się kiedyś skończy. Ale zastąpi to coś innego, nowego. Pozdrawiam.
Pomyśl, że zostało Ci 7 dni życia. Nadal chcesz je tak marnować na czekanie do kolejnego weekendu?
Ok studiujesz a on pracuje. Ale przepraszam bardzo! Dlaczego facet zawsze ma się poświęcać, przyjeżdżać, kombinować żeby przyjechać do panny? Jesteś może upośledzona, że raz na miesiąc nie odłożysz kilku dych i nie pojedziesz do niego? Zauważyłem ostatnio, że wielu kobietom coś się poprzewracało w tych ich pokrętnych umysłach. 'kocham nad życie, najważniejszy mój jedyny, tak strasznie za Tobą tęsknię’ ale nie przyjadę bo jestem kobietą i moje zryte poglądy mówią że Ty masz się zesrać ale przyjechać, gdzie ja będę jechała? Faceci też są dupy, latają za wami jak głupie szczeniaki za panem, a gdy się ocknął i upomną o wasz przyjazd, albo zasugerują iż budżet na konkretny dzień żadną siłą nie zaspokoi kolejnej waszej zachcianki szybko kulą ogon gdy taka samica jebnie focha że śmiał mieć inne zdanie. Skoro Ci tak na nim zależy odmów sobie papierosów czy czegoś i pojedź do niego nawet raz w miesiącu, skoro on może to Ty tym bardziej. Równouprawnienie jest do chuja!
dlatego tak się kochacie bo na odległość wszystko wygląda cacy i uczucie jest wzmagane przez tęsknotę. A poczekaj aż zamieszkacie razem i jednocześnie trochę dorośniesz, to wrócisz tu z wpisem „mój misio mnie już chyba nie kocha”. Ot, typowe pierdolenie zakochanej polki
Kiedyś poznałem kobietę moich snów, niestety dzieli nas 2000 km. Oczywiście słuchałem się ludzi, że: „nic z tego nie będzie, znajdź sobie kogoś na miejscu”. Spróbowałem. Pomyślałem, że nie mogą się mylić. Więc zakończyłem związek, aby poszukać szczęścia na miejscu. Teraz mam depresję i zaburzenia emocjonalne i nie potrafię czerpać z życia nawet cząstki przyjemności. Gdybym tylko mógł, cofnąłbym czas i wszystko naprawił, ale cóż, nie da się. Miłość to najcudowniejsza rzecz na świecie, życzę Ci dużo szczęścia Autorko.
Peace out
Od AUTORKI: Dziękuję serdecznie za miłe komentarze… i za te mniej miłe, w sensie mniej pokrzepiające też. Cieszę się, że jest kilka osób, które mnie rozumieją – nie jestem sama. I osobo spod numeru @25! Akurat od początku jeden weekend spędzamy u mnie, a drugi u Niego… Spodziewałam się kilku hejtów, kilku zdań demotywujących zamiast pocieszających… ale okazuje się, że to Wam (niektórym) można by współczuć, braku wiary w miłość i drugiego człowieka… eh. Pozdrawiam.
Ja kocham mojego roba3ka czy komuś się to podoba czy nie i nic nigdy tego nie zmieni :* i jak wypada na tej stronie chujowicze.. śrut wam w zęby..:D
Jak już wcześniej pisałem, udeane związki na odległość są możliwe, ale od 35 lat wzwyż.
@25 nie kazda dziewczyna siedzi i nic nie robi ,wiekszosc z nas tez jezdzi do naszych facetow ,@27 napisz do niej najlepiej zadzwon mialam podobna sytuacje tez dzielilo nas sporo zostawilam go nie moglam sie pozbierac zadzwonilam cisza przez tel nie wiedzialam co powiedziec teraz juz znow jestesmy razem ponad 2 lata wiadomo moze byc zla miec innego ale sprobuj mozliwe ze czuje to samo
bądź twarda.
Ja od ponad roku jestem w związku na odległość. 700 km, drugi koniec Polski. Widzimy się średnio raz lub 2 razy w miesiącu. To mnie dobija, bo choćby przytulić się nie mogę gdy mi smutno. Ale jeszcze tylko rok ;)i zamieszkamy razem