Oto moja chujnia: jestem na rozmowie o pracę, wszystko idzie całkiem nieźle, gładka gadka a tu nagle pytanie, które mnie kompletnie zaskoczyło… odpowiedzią było cienkie, niby dyskretne ale prawdopodobnie słyszalne, dość długie „piiiiiiiiiiii!” z mojej dupy. Spaliłem buraka, zacząłem coś bełkotać, facetki były bardzo profesjonalne i kapnęły się, ze to pytanie mi nie leży i przeszły do następnego. Myślałem, ze może nie usłyszały pierda, ze może pomyliły bąka ze zgrzytem krzesła. Niestety, salka była mała a całą jej objętość momentalnie objął smród wyziewu z odbytu (jadłem wcześniej burrito). Najpierw wyszła jedna pod pretekstem dodrukowania brakującej strony w moim CV (tak się składa, ze moje CV to tzw one-pager… ale rozumiem, każdy pretekst był dobry aby nie przebywać wtedy w tym pomieszczeniu). Druga widząc, ze została sama ze śmierdzącym problemem, od razu zaproponowała rozwiązanie testu – podstawiła mi kartkę pod nos i tez wyszła. Na teścik było przewidziane 3 minuty, obie wróciły znacznie później (pewnie czekały aż wywietrzeje). Niestety kula smrodu musiała nadal się unosić w salce, gdyż „ze względu na przesunięcia w harmonogramie salek jesteśmy zmuszeni przenieść się do konferencyjnej”… no pewnie, ktoś woli małą wewnętrzną salkę bez okna zamiast wypasionej konferencyjnej… ale ponownie – rozumiem, biohazard i należy niezwłocznie opuścić strefę skażenia. Na konferencyjnej zadały mi jeszcze dwa grzecznościowe pytania, które w porównaniu z poprzednimi były banalnie proste, podziękowały za rozmowę i „będziemy w kontakcie”… ale siara, i to taka z dupy. Chujnia i smród!
Bąk
2019-09-29 14:1085
8
Wal konia.
No nie powiem – obśmiałem się jak norka
Poprawiłeś mi humor wiesz 🙂 i nie martw się, takie rzeczy przecież każdemu się zdarzają.
Wal chuja
Nie jedz burito
Niezłe. A ja dzisiaj na bardzo cuchnąco napierdziałem w windzie, dojeżdżam do swojego piętra, a tu sąsiad. Jak zwykle dzień dobry, winda zaczęła się zamykać, ja wlazłem do mieszkania i nie zamknąłem jeszcze za sobą drzwi, a sąsiad wyleciał z windy jak oparzony i energicznie skierował się do schodów. Ale przypał.
Innym razem w pracy zebździłem się w windzie, a tu pech – winda zamiast do góry (miałem jechać jedno piętro) pojechała w dół, na dziedziniec, gdzie z zewnątrz, prosto z limuzyny wsiadł dyrektor generalny. Zrobił dziwną minę i pociągnął nosem. No i podwyżkę chuj strzelił.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wlezie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę – od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Włodzimierz Cimoszewicz to wielki człowiek, bardzo inteligentny, krystalicznie uczciwy i kompetentny.
Wypierdziany rekruter
Wypierdziany kandydat
Wypierdziany bąk.
Debilom i ciemnocie podpowiem, że Gałczyński to nie był facet, który czynił gałę, lecz poeta z Teatrzyku Zielona Gęś.
XD
O ja pierdolę, zmarnowałeś szansę na międzynarodową karierę przez pół-cichacza, który jednak okazał się wyczuwalnym. Napisz książkę: „Pierdzioch, szansa czy przekleństwo”, i śmiej się w ryj tym głupim cipkom z hr po zaocznym zarządzaniu marketingowym prosto w ich puste pyski o spojrzeniach tysiąca kutasów. Trzymaj się cieplutko i jedz lepiej, wtedy kontrolujesz kiedy chcesz bździnować 😉
Lekcja? Nie jedz burrito przed rozmową kwalifikacyjną
stulejo-prowo!
Może dla beki cię zatrudnia.
Ja mam zespół jelita chujowego, sram 10 razy na dzień to dopiero pizda mać
Wyszłoby lepiej, gdybyś rzygnął.