Chorobliwa zazdrość

Cześć chujanie. Przyszłam tutaj żeby poskarżyć się o chujnie jaką jestem ja i moje posrane ego.
Wprowadzenie: jestem w dość długoletnim jak na mój wiek bo aż 3 letnim związku. Poznaliśmy się w liceum i tam zakwitły pierwsze amory. Kilka wydarzeń w życiu o których nie chcę mówić doprowadziło do tego że ja i mój chłopak zerwaliśmy i rozpoczęliśmy studia w innych miejscowościach. Potem się zeszliśmy oczywiście. On na studia dojeżdżał, ja wynajmowałam pokój w nowym mieście, więc praktycznie co weekend przyjeżdżał do mnie lub widywaliśmy się w rodzinnym mieście. Z początku wszystko było okej, ale z czasem wszystko zaczęło mi przeszkadzać. Związek na odległość, moja chora psychika i jego chęć nierobienia mi przykrości którą objawiał licznymi kłamstwami zrobiły swoje. Straciłam do niego zaufanie i stałam się strasznie zaborcza. Do dzisiaj nie zdawałam sobie sprawy jak daleko ta zaborczość zabrnęła. Otóż przez całe wakacje siedzę w domu rodzinnym i nic nie robię, ciężko tu znaleźć pracę krótko mówiąc. Miałam możliwość wyjechać gdzieś za granicę żeby zarobić ale nie zrobiłam tego ze względu na niego rzecz jasna, że będę za nim tęsknić i wakacje chciałabym jednak spędzić z nim. Więc zostałam. Co z tego mam? Przebywając z tym człowiekiem uświadomiłam sobie jak bardzo zmienił się przez te dwa lata, kiedy widywaliśmy się tylko na weekendy. Krótko mówiąc, w liceum był frajerem. Odpowiadało mi to, bo sama nigdy nie byłam duszą towarzystwa i ceniłam sobie frajerstwo innych osób, czułam się przy nich komfortowo.
A teraz sytuacja z dzisiaj: wzięłam sprawy w swoje ręce (bo on mimo moich próśb nie chciał nigdzie ze mną jechać na wakacje, nawet na niedalekie przejażdżki mimo że od pstryknięcia palcem dostałby od swoich dzianych starych nawet kilka stów) i zabrałam swojego faceta na wycieczkę do pobliskiego jeziora nad którym nigdy nie byłam. Postarałam się ze wszystkich sił, żeby ten dzień spędzić jak najbardziej romantycznie z racji tego, że następnego dnia miał wyjechać na kolejne zajęcia terenowe z uczelni, jako że studiuje mocno geograficzno-turystyczny kierunek i takie wyjazdy przez te wakacje ma średnio co trzy tygodnie. A że ja o każdy taki wyjazd jestem maksymalnie zazdrosna (jeżdżą średnio na tydzień do różnych miejsc i chuja tam robią poza chlaniem) to chciałam mu się zrekompensować miłym pożegnaniem, żeby pokazać mu, że się zmieniłam i nie będę się wściekać o żadne pierdoły typu czemu nie odpisuje na wiadomość od dwóch godzin, pewnie mnie zdradza (xD). Nie wyszło. Jak tylko znaleźliśmy się koło jeziora, mój ukochany wyciągnął telefon i wyglądał jakby miał zrobić mi zdjęcie, więc zastygłam w super fotogenicznej pozie. Po chwili mojego oczekującego bezruchu spytał się mnie czy mogę się usunąć mu z kadru lub ewentualnie czy chcę być na jego snapie, więc ja jako dobra dziewczyna usunęłam mu się z drogi i pomknelam w stronę jeziorka. On zrobił zdjęcie po czym poczłeptał za mną a ja w tle słyszałam tylko dźwięki powiadomień, jeden za drugim. Starałam się to ignorować, ale kiedy ujrzałam przed sobą zapierający dech w żyłach widok obrocilam się by kurwa nie wiem przytulić go, pocałować czy chociaż złapać za rękę i razem podziwiać przyrodę, ale nie, on szedł ze ślepiami wpatrzonymi w smartfona odpisując na wiadomości ze snapa. Uderzyło mnie to mocno, a że jestem dość impulsywną osobą, to migiem próbowałam mu wyrwać ten telefon i wrzucić do jeziora. Afera była głupia, o nic. Nie potrafiłam mu wytłumaczyć dlaczego tak się wściekłam, więc wróciliśmy w milczeniu. Tak naprawdę nie mam nic do osób używających snapa itd, przyzwyczaiłam się do tego, mnóstwo moich znajomych cyka zdjęcie żarcia, drinków, czy czegokolwiek zanim w ogóle spyta mnie co u mnie słychać. Ale przypomniało mi się że on w liceum taki nie był. Dla mnie był słodkim frajerkiem i w takim się zakochałam. A teraz nie mogę patrzeć na to jakim bezmózgim się stał, jakich znajomych zyskał i jaki w ich oczach musi być „fajny”. Jestem zazdrosna o to że się z takimi fajnymi ludźmi spotyka. Jestem zazdrosna o to, że sam stał się takim fajnym człowiekiem i samo spędzanie czasu ze mną już nie sprawia mu takiej radości co kiedyś, jeśli nie pochwali się tym w internecie. Jestem po prostu kurwa zazdrosna, że nie jestem najważniejsza. I boli mnie to że przez te dwa lata odosobnienia zmienił się tak diametralnie, a ja dopiero teraz to zauważyłam. I nie chodzi tylko o korzystanie ze snapa. Zmienił się cały i dopiero teraz to dostrzegam. Może potrafiłbym zrozumieć jego przemianę gdybym na bieżąco była w jego życiu. Ale każda rozmowa telefoniczna z nim podczas studiów wyglądała jak rozmowa z robotem. Nie chciał nigdy mówić o swoich znajomych, bo wiedział że jestem o nich zazdrosna, ale nie mówiąc mi o tym co przeżywał, oddalił się ode mnie i stał się osobą, której nie poznaję i której już nawet nie lubię. Chciałabym pozbyć się tej chorobliwej zazdrości, bo wiem że to głównie ona niszczy ten zwiazek, ale nie potrafię. Tkwię w chujni i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Pozdrawiam wszystkich w szczęśliwych związkach.
PS. wam też zazdroszczę.

12
57

Komentarze do "Chorobliwa zazdrość"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Z opisu tak mi to wygląda, że on ma cię w dupie. To jakaś ameba umysłowa przyklejona do telefonu. A ty czemu właściwie koło niego skaczesz, bo jego rodzice są dziani? Żałość

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.

    2

    0
    Odpowiedz
  4. O kurwa jaka gimbusiarnia! O chuj tu chodzi? Szarp wary i nie pierdol. Pozdro, jurny 36-latek

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Osz kurwa jaka ty jesteś zjebana!

    1

    2
    Odpowiedz
  6. Ale prawdziwy normalny zwiazek zaczyna sie od zamieszkania ze soba, takie jakies weekendowe spotykanie to wiadomo ze bedziesz zazdrosna 😛 btw, tez by mnie wkurwilo jego zachowanie i na Twoim miejscu bym go pojechal 😛

    0

    2
    Odpowiedz
  7. czy ktos to wegoule czyyta ??

    2

    0
    Odpowiedz
  8. Codziennie sobie walę pod Klaudię Jachirę.

    5

    0
    Odpowiedz
  9. Ludzie niedynamiczni, którzy nagle przystępują do dynamo grona to chyba najgorsze i najbardziej żałosne forsujące grono xD sam znałem takiego frajerzynę co jak wystrzelił to się teraz atencjuje na mieście, ale i to tylko pozerstwo bo i tak gówno tam znaczy i nie ma pojęcia na czym polegają wyznawane przez jego grupę ideologie. Żałosny widoczek

    1

    0
    Odpowiedz
  10. Byłem kiedyś w związku z chorobliwie zazdrosną dziewczyną. Miałem też kumpla z podobną sytuacją. Powiem Ci, że jeśli jesteście już razem 3 lata i nie pozbędziesz się zazdrości to w ciągu paru miesięcy on z Tobą zerwie i to będzie wyłącznie Twoja wina. Pewnie już teraz o tym myśli. Musisz sobie znaleźć frajera bez życia i z nieciekawą aparycją, tylko taka osoba wytrzyma z Twoim charakterem. Polecam tzw. Dzidowców.

    2

    0
    Odpowiedz
  11. Dla mnie to on ma problem, a nie ty. Ty nke jesteś zazdrosna tylko wkurwia cie, że on nie ma życia poza telefonem. On sie nadaje na terapie, a ty jesteś spoko. Tak wygląda uzależnjenje od mediów społecznościowych. Ty chcesz kontaktu, a on woli telefonik. I kto tu jest pojebany? On jest.

    2

    0
    Odpowiedz
  12. hehe pstryknięciem palca NAWET KILKA stów. Łał to za co wy zjecie obiad jak na wyjazd ma ograniczony budżet jaki dostał od mamusi i tatusia.

    Ja w wieku 13 lat zacząłem handlować it na ebazarku, a Wy wieku zapewne ponad 1 6 lat błagacie sie o durne killa stówek 😉

    2

    0
    Odpowiedz
  13. Zostaw tego frajera. Patrzy w smartfona zamiast spędzać czas z tobą.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. On nie był frajerem, był i będzie cipa

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Słuchaj, nie będę Ci tu słodził – idealna nie jesteś z tymi cechami, ale to już wiesz. Natomiast problemem tutaj jest ten twój książę. Jestem od Ciebie trochę starszy, ale patrząc na millenialsów, i to pokolenie pochylonych głów, czuje się jakbym był z innej epoki. Mnie uczono, że to facet prowadzi związek, to facet organizuje czas, dziewczyny zawsze szukały mężczyzny, który byłby dla nich oparciem. Tymczasem koleś zachowuje się jak jakaś instagramo-jutubo-vlogerka. To taka, która po przebudzeniu musi sprawdzić w ch… portali, a jak zmęczona jest telefonem to siada na komputer, a całe tłumy frajerów (followersów) codziennie nabijają jej ego komentarzami jaka ona jest piękna. (To jak w tej bajce: „lustereczko powiedz przecie”.) No ale to są głupie siksy, a tu widzę „ukochany” zachowuje się tak samo. Nie tylko nie zachowuje się jak na faceta przystało, ale jak baba.
    Miłość rzeczywiście zaślepia i tego nie widzisz, plus boisz się zmiany i utraty tego co masz.
    Moja rada jest taka – nie zamykaj się na nowe doświadczenia. Następnym razem jak jakiś obcy facet będzie chciał Cię zaprosić na kawę, lub chociażby spyta Cię o godzinę, to nie wyskakuj od razu z tekstem „mam chłopaka, frajerze” tylko spróbuj. To jeszcze nie jest zdrada, masz prawo szukać, poznawać kto dla Ciebie będzie najlepszy. Wasz związek moim zdaniem nie ma przyszłości i nie traktuj tego jak końca świata, tylko okazję na nowy początek. Ty powinnaś go zakończyć, a nie zadowalać się widywaniem raz na jakiś czas i to w takiej atmosferze.

    2

    0
    Odpowiedz
  16. Pompuj serwatkę

    2

    0
    Odpowiedz
  17. Zwal mi chuja z wytryskiem na buzię

    1

    0
    Odpowiedz
  18. Wal chuja zazdrośnie

    2

    0
    Odpowiedz
  19. Nie doczytałem do końca, bo chyba bym ochujał od tego steku debilizmów

    1

    0
    Odpowiedz