Nie bawią mnie banały

Nie uważam się broń boże za kogoś lepszego od innych.Po prostu jestem jedną z wielu osób które zauważyły że nasze istnienie jest gówno warte.Większość jest skazana na bycie trybikiem,robotem do zapierdalania na kogoś.Miliardy ludzi podobnych do siebie i popełniających te same błędy.Schemat życia ludzi szamać kimać tyrać.Spłodzić kolejną jednostkę ,całe życie zapierdalamy,nie ważne czy za 1500 czy za 10000 tys.Życie i społeczeństwo wymusza na mnie masę rzeczy których robić nie chcę.Jeśli się wyłamie ,zostanę wyklęty.Zero czasu dla siebie ,od maleńkości jesteśmy wpierdalani w schemat życia szamać tyrać.A pod koniec życia gdy jesteśmy schorowani zniszczeni mamy chwilę relaksu dla siebie na emeryturce 1200.To jest niepojęte że życie jest takie chujowe.

116
7

Komentarze do "Nie bawią mnie banały"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. już wiesz czemu ludzie chleją ?

    22

    0
    Odpowiedz
  3. To zacznij żyć trochę dla innych, by ich egzystencja była bardziej znośna a masz dużą szansę, że dzięki temu staniesz się szczęśliwszy i znajdziesz sens.

    2

    6
    Odpowiedz
  4. Wszystko raczej zależy od priorytetów i punktów widzenia.

    2

    1
    Odpowiedz
  5. Życie nie musi być chujowe. Jeśli nie pasuje Ci schemat, a masz pomysł i dość odwagi, żeby żyć inaczej – to Twoje życie, Ty decyduj jak żyjesz.
    Jeśli jednak z jakiegoś powodu tkwisz w schemacie – od Ciebie zależy czy w przerwach między „zapierdalaniem, żarciem, sraniem i spaniem” będziesz umiał zobaczyć, poczuć, przeżyć coś jeszcze.

    5

    0
    Odpowiedz
  6. nic z tym nie zrobisz

    1

    1
    Odpowiedz
  7. Nie da się niestety być wolnym, zawsze jesteś od czegoś/kogoś uzależniony. Mam 22 na karku i widzę już mniej więcej swoją przyszłość w kilku opcjach. I przeraża mnie. Opcja najlepsza to chyba ta z żoną dzieckiem i fajną pracą, a najgorsza to mieszkanie u starych, tyra za grosze i odpierdalanie akcji, pewnie z puchą w ręku i szlugiem w ustach. Sobą być nie mogę bo by pomyśleli że jakiś pierdolnięty. Całe życie się trzeba maskować. W sumie to mam jakiś plan który już kilka lat temu w głowie ułożyłem tylko jest czasochłonny i nie do końca ode mnie zależy czy mi się powiedzie. Pojebane to nasze życie i społeczeństwo.

    16

    0
    Odpowiedz
    1. Żeniaczka dla świętego spokoju… to najgorsze co możesz zrobić…

      5

      0
      Odpowiedz
  8. Takie realia każdego z nas. Wszystko sprowadza się do zapierdalania od punktu A do punktu B, czasem okrężną, bądź dłuższą drogą, ale wciąż wszystko sprowadza się do tego samego. Wszyscy jesteśmy botami – w mniejszym, bądź większym stopniu. Szkoła, studia, praca, żeniaczka, dzieciak, emeryturka i grób;). No cóż, jedyne chyba co możemy zrobić to to, żeby życie upłynęło max szczęśliwie i aby człowiek był spełniony.

    7

    0
    Odpowiedz
  9. Życie jest chujowe, owszem, ale posiada swoje smaczki. Jednym z takich małych smaczków jest poprawność komunikacji niewerbalnej. Żeby za dużo nie pierdolić – po kropce stawiamy spację, po przecinku też, za to przed przecinkiem tej spacji nie powinno być. Potrenuj i na pewno się uda.
    #grammarnazi

    8

    2
    Odpowiedz
  10. Weź nie pierdol, gdyby nie te społeczeństwo to byś biegał po lesie bez galotów i ganiał z kijem wiewiórki na obiad. Po to stworzono społeczności ,żebyś cały dzień nie polował na jedzenie tylko miał na potrzeby wyższego rzędu. Wyzysk ,sryzsk – nie zorganizowany z Ciebie nierób i tyle. Się żyje tak jak się chce i tyle, z tego co widzę to wolny czas lubisz spędzać na użalaniu się nad sobą… O jakie życie złe nie dobre ,8 godzin dziennie ,5 dni w tygodniu w uczciwej pracy – nie zesraj się z bólu istnienia.

    4

    13
    Odpowiedz
  11. Przykra jest świadomość bycia nikim. 🙁

    6

    0
    Odpowiedz
  12. Odkryłeś Matrix i panikujesz, śmiesznie się czyta. Na szczęście My, ELITA 1% Tfu! Społeczeństwa żyjemy jak chcemy i się z was śmiejemy robaki.

    4

    1
    Odpowiedz
  13. Dlatego w przyszłym roku spierdalam do Kanady. Będę żyć we własnoręcznie zbudowanej chacie gdzieś przy jeziorze. Będę pustelnikiem i będę kurwa żył tak jak mi się podoba.

    15

    2
    Odpowiedz
    1. Założymy się, że po kilku latach ci się znudzi ?

      0

      2
      Odpowiedz
    2. Do Kanady? Wlasnorecznie zbudujesz chatke nad jeziorem ? I sobie zrobita taka fajno czapkie jak poszukiwacze zlota . A potem przyjedzie kanadyjski cop na koniu i wyjebie cie z
      1868 z powrotem do 2017 . Przestan fantazjowac i pisac glupoty , ktorymi mieszasz w glowach mlodym ludziom
      . Ps : w przypadku ” tej chaty ” -masz wieksze szanse na polskiej wsi albo na Mazurach . Ale wam pojebom caly czas sie „Kanada” albo” Hameryka” widzi -a ja umre mowiac jake to iluzryczne , zaklamane szambo ! Znam je na wlasnej skorze .

      1

      1
      Odpowiedz
    3. Uważaj żeby cię niedźwiedzie nie wpierdoliły.

      1

      2
      Odpowiedz
    4. Heheh a może by tak pierdolnąć wszystkim i wyjechać w Bieszczady 😀

      1

      0
      Odpowiedz
  14. Nie pitol. Żyj jak chcesz. Ja pracuję gdzie chcę i robię to co lubię. Mam czas dla siebie i nie słucham co mówią inni. A mówią, że jestem pedałem, kretynem, narcyzem i tak dalej i tak dalej. Nie słucham ich. Robię swoje.

    Żyjesz jak ci system każe, bo tego chcesz. Jeśli chcesz inaczej, to powoli zmieniaj to (powoli, bo CIę zabiją). Ludzie z twojego otoczenia to zauważa i w końcu ta twoja „inność” będzie twoim atutem, bo dajesz to czego inni nie mogą dać.

    Chcesze mieć więcej czasu to go miej. I co z tego, że kredyt? Gówno Cię to powinno obchodzić (sam nie mam kredytu i nie będę mieć). Masz mieć na ratę, owszem, ale dlatego trzeba po swojemu, bo nie dom 140m2, a np.: 70m2 (co ludzie powiedzą, o mój boże – taaaki wstyd, bo ja nieudacznik gnieżdżę się z rodziną na 70m2, a co ludzie się powinni odpierdolić od nas i nie powinno ich obchodzić twoje – twoje życie).

    A jak będziesz żyć realnie to będziesz mieć wolność finansową bez kredytu, za to jak Cię dzieciaczek poprosi, abyć został(a) dłużej z nim, to zostajesz, bo możesz.
    Jemy co chcemy (możemy też być grubi z twarzą nalaną w 3 dupy – gówno to powinno innych obchodzić, bo to twoja – twoja twarz), na wakacje jeździmy gdzie chcemy, mieszkamy gdzie chcemy, mamy poglądy jakie chcemy i nie stopujemy się z nimi, bo o Jeeezu co luuudzie powiedzą!

    2

    2
    Odpowiedz
  15. Pokolenie Ikea – Piotr C.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Od mniej więcej roku, a niedawno skończyłem wiosen 37, zauważam niepokojące, nie dające spokoju objawy. Tak jakby życie straciło swój smak a stało się Puszką Pandory, która generuje wyłącznie problemy i obowiązki. Odnoszę wrażenie, że żyję wyłącznie po to by zarabiać pieniądze na opłacanie niekończącego się strumienia rachunków, coraz wyższych i wyższych. Mam w sumie niezłą pracę, płacą godziwie (choć bez szaleństwa) ale to nie jest to, o czym myślałem 13 lat temu kończąc studia. Na początku traktowałem ją jako okres przejściowy, ot na kilka lat, po czym zaczął się proces 'tłumaczenia i samoutwierdzania się’ że nie jest taka bylejaka, że płacą – że blisko itd itp. Jeszcze kilka lat temu się buntowałem, snułem jakieś plany zmian a dziś? Zgniły kompromis, bo inaczej nie mogę nazwać tej samokapitulacji. Intelektualna, odmóżdżająca praca, taka sama w każdy dzień tygodnia, miesiąc, rok. Jak koń w cyrku nauczony kręcić się tylko w kółko. I to tłumaczenie sobie, racjonalizowanie sytuacji – hej, przecież płacą. Przecież rachunki trzeba opłacić… Przecież nie masz tak daleko… I strach jakiś wewnętrzny, że aby zmienić tą pracę trzeba się wysilić – a sił 'witalnych i psychicznych’ jakby coraz mniej. Jeszcze człowiek się rzuca w przebłyskach 'nie dam się’ – pociska żelazem na siłowni, pobiega, pojeździ na rowerze ale z każdym rokiem to już nie jest to. Co gorsza życie, jeśli mogę to tak określić, straciło swój blask. Nie oczekuję już żadnych niespodziewanych bonusów od życia, mile i ciekawie spędzonego czasu. Kobiety nie kręcą mnie już tak jak jeszcze 10 lat temu bo doskonale wiem na własnej skórze, że po miłych początkach znajomości trzeba zapłacić za to rachunek – w nerwach i problemach. Przyjaciele i liczni znajomi sprzed lat pozaszywali się w swoich światach a lwia część prób zorganizowania czegokolwiek razem rozbija się o masę problemów oraz, co wyraźnie widać, brak sił i jakiejś wewnętrzenej chęci zrobienie czegoś ekstra z ich strony. Są zmęczeni. Zajęci. Zabiegani. Tak naprawdę to jest to chyba wyłącznie wymówka. Odnoszę wrażenie, że nie rozwijam się już, wręcz przeciwnie – kurczy się zakres życiowych zainteresowań i przedsięwzięć. Jakby coraz więcej życiowej siły zajmowało mi zabezpieczenie tego 'co już mam’ a coraz mniej siły zostawało na to co nowe i niepoznane. Rodzina, dam, małe dziecko – wspaniałe ale też jawią się jako nieprzerwany generator problemów większych i mniejszych. Jasny gwint! Ja nie cieszę się już życiem! Gdzie to radosne podejście z wieku 20+ ? Lat studenckich? Beztroska, ta wewnętrzna radość z cieszenia się byle czym i byle kiedy, smak odkrywania tego co nowe i niepoznane? Zszarzało to życie. Zszarzało codzienną porcją problemów mniejszych czy większych, niekończącym się ciągiem zgniłych kompromisów oraz coraz większą świadomością, że za wszystko w tym świecie trzeba ponieść prędzej czy później cenę, która bardzo często jest wyższa niż korzyść, którą pozornie odnosimy. Niech to szlag! Ile bym dał by mieć znowu to nastawienie które miałem dekadę temu. Jak powiedział kiedyś stary przyjaciel – „kiedyś robiłem coś bo chciałem i miałem na to ochotę. Dzisiaj robię bo muszę”. Bardzo jestem ciekaw opinii osób w wieku 35+. Czy u Was jest podobnie? Osób 45+, powiedźcie jaki jest następny etap, co można zmienić, czego uniknąć? Bo ta cholerna szarość codzienność i widzenie życia jako pasma problemów do rozwiązania oraz nie oczekiwania niczego innego jak tylko kolejnych to chujnia. Smutna chujnia :/

    1

    0
    Odpowiedz
  17. bo zycie to gra zabawa pusta ozdoba w przesciganiu sie w rodzeniu dzieci i zdobywaniu majatku tak to opisuja allahowie Bogowie w koranie

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Kiedyś powiedziałem sobie, że nie będę wypowiadał się na chujni, ale to co opisałeś to mój największy lęk zaraz obok nieuzasadnionego lęku przed dentystą. Boję się, że gdy skończę studia, znajdę robotę, kobietę, dorobię się dziecka to zostanę takim niewolnikiem dzisiejszego stanu rzeczy. Że będę harować coraz więcej aby być w stanie utrzymać rodzinę, a po pracy nie będę miał siły/ochoty na cokolwiek. Nie chcę stać się bezmyślnym, zmęczonym robotem na łańcuchu, kursującym tylko między pracą, telewizorem i łóżkiem. Takich ludzi widać wszędzie, sam obserwuję to we własnym domu. Niestety, takie mamy czasy, że pieniądz ważniejszy jest od człowieka i jeśli chcemy prowadzić „normalne” życie to stajemy się niewolnikami tego staczającego się systemu, a monotonia zabija nas powoli od środka. To jest problem globalny i ludzie powinni reagować i próbować zmieniać sytuację. Niestety niemal każdy woli na krótką chwilę uciec od wszystkich problemów do TV, komputera, łóżka czy alkoholu. Ludzie którzy mają największe możliwości kontroli sytuacji w państwie (rząd) są niekompetentni, a obywatele przez obecną sytuację zbyt obojętni i zmęczeni by myśleć nad rozwiązaniem problemu i tworzeniu nowych, kompetentnych partii. Tu zresztą też chujnia, bo panuje myślenie „rządziła partia A, było chujowo, zagłosuję na partię B, ponieważ inne partie i tak nie mają szans mimo, że B też była przedtem u władzy i też było chujowo”. Paranoja z zachodu gani patriotyzm nazywając go skrajnym nacjonalizmem i nikomu w końcu nie zależy na tym kraju. Potrzeba u władzy prawdziwych patriotów zdających sobie sprawę z korzyści jakie niesie posiadanie własnego państwa przez naród. Niestety, takie osoby kończą teraz jak Petelicki. Wielki człowiek, którego darzyłem wielkim szacunkiem skończył tak marnie.

    1

    0
    Odpowiedz