Zawieszony pomiędzy życiem, a śmiercią

Czytam tą stronę od dłuższego czasu i chciałbym podzielić się z Wami kilkoma refleksjami. Z góry przepraszam jeśli nie będzie to zbyt poukładane, ale szczerze nie mam już siły, a mógłbym napisać książkę o moich przemyśleniach. Krótko o mnie – mam 25 lat, nieuleczalną postępującą chorobę kręgosłupa, która objawia się nieustającym, obecnym cały czas bólem uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie. Co prawda mogę jeszcze chodzić, ale spróbujcie wyobrazić sobie funkcjonowanie z ciągle obecnym cierpieniem, od którego uwalnia mnie tylko sen (po wzięciu kilku tabletek, pewnie z zawartością połowy tablicy Mendelejewa). Każda, nawet najdrobniejsza czynność jest 10x trudniejsza niż dla normalnego, zdrowego człowieka. Wstanie z łóżka, skupienie się na czymkolwiek. Ciągły, pierdolony ból. Nie tak silny, żebym nie mógł się ruszyć, a jednak na tyle silny, żebym myślał o śmierci. Już lepiej jest chyba chorować na śmiertelną chorobę, wtedy chociaż ktoś Ci współczuje. A tak jestem zawieszony pomiędzy życiem, a śmiercią. W środku jestem już dawno martwy, jednak staram się dalej walczyć, żeby nie sprawiać większej przykrości moim bliskim. Pomimo tego wszystkiego (i dziesiątek tysięcy złotych wydanych na różne nieskuteczne rehabilitacje i lekarzy konowałów) starałem się jakoś normalnie żyć, rozwijać swoje pasje, kończę studia. Ale szczerze mam już dość. Od dłuższego czasu mam z tego myśli samobójcze, depresję. Poszedłem do psychiatry, psychoterapeuty, kolejne duże pieniądze wydane bez efektów. Starałem się nie poddawać jak ciota, ale kurwa jaki jest sens. Koniec o mnie. Przez te wszystkie problemy oraz fakt, że choroba zaczęła się u mnie w wieku 19 lat (i stopniowo staczałem się z normalnego, zdrowego człowieka w stronę tego kim jestem teraz) zauważyłem jednak wiele rzeczy. jPo pierwsze – jako ludzie rzadko kiedy doceniamy to co mamy. Wystarczy poczytać wpisy na tej stronie o wkurzającym psie sąsiadki, czy innych pierdołach. A w tej samej chwili ktoś umiera w cierpieniu, ktoś traci rodziców, popełnia samobójstwo z braku nadziei, czy płacze z poczucia bezsilności. Zrozumiałem to, gdy zaczęło pogarszać się moje zdrowie. Żyjemy też, jakby te 70, czy 80 lat życia miało nam być dane. Gówno prawda, w każdej chwili można zachorować, mieć wypadek i zwyczajnie umrzeć. Ludzie myślą, że mają wolną wolę, a dają się kierować prymitywnymi instynktami, które są wpisane w ich istnienie. Czy w ogóle zastanawialiście się kiedyś po co żyjemy? Większość odrzuca te myśli i jak bezmyślne barany pracują do usranej śmierci za marne grosze, byle tylko zeżreć, spłodzić potomstwo, przypodobać się społeczeństwu. To wszystko przypomina jeden wielki wyścig, w którym nie ma wygranych. Każdego i tak czeka śmierć, ale ludzie odrzucają tą myśl, kroczą po trupach do celu. Dla większości liczą się tylko pieniądze, seks, sława i przyjemność. A to wszystko przemija. Zapominamy o drugim człowieku. Patrzę na te szare masy, które zapieprzają codziennie do roboty 9-18, żyjąc jak 99% naszego gatunku. Zero wyższych wartości, refleksji, tylko ślepa pogoń za tłumem i gnębienie osób o innym podejściu do życia. Dlatego pierdolcie ten jebany tłum – żyjcie tak jak uważacie. Co was obchodzi co myśli ten tłum, ta szara, obca wam masa? To, że każdy ma żonę nie oznacza, że Ty też musisz. To że każdy chce bezmyślnie zasuwać jak niewolnik, żeby tylko pochwalić się przed innymi rzeczami, które i tak są nic nie warte, to nie znaczy że Ty musisz. Wyłamcie się z tego systemu, rozwijajcie swoje pasje, nie bójcie się zmian. Nie musicie żyć tak jak wszyscy. Życie nie jest wieczne, zdrowie może podupaść (czego jestem doskonałym przykładem). Zadajcie sobie czasem pytanie „po co to wszystko?”, „dlaczego żyję?”. Doceniajmy to co mamy, nie dajmy się podporządkować oraz zniewolić przez nasze podstawowe instynkty. Miałem się znacznie bardziej rozpisać, ale nie mam już siły. Przepraszam, że tak nieskładnie, ale może ktoś wyciągnie z tego coś wartościowego. Jeżeli chodzi o mnie to sprzedałem wszystko co miałem i za 2 dni wyruszam w świat. Wolę zginąć zwiedzając inne kraje, z nadzieją, że może mój los jakoś się odmieni, poznam kogoś o podobnym podejściu do życia niż zapierdalać 9-17, z perspektywą że za 5-6 lat i tak wyląduję na wózku. Więc sram na społeczeństwo. Polecam to samo, trzymajcie się tam

142
7

Komentarze do "Zawieszony pomiędzy życiem, a śmiercią"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja zdaję sobie sprawę że umrzemy więc dlatego chce wykorzystać czas jaki mi został dany żeby się samorealizować, dążyć do szczęścia, zadowolenia mimo że jestem zdrowy. To chyba naturalne. Nie muszę być inwalidą żeby wiedzieć takie oczywistości że ja też nie będę żył wiecznie.

    4

    5
    Odpowiedz
    1. Zrozum, że większość ludzi niczego nie docenia i marnuje życie na bzdety, a sama świadomość tego, że jesteśmy śmiertelni niewiele zmienia. Trzeba podjąć decyzję o odważnym życiu w zgodzie ze sobą i dopiero wtedy następuje zmiana, a to już nie często się zdarza.

      5

      0
      Odpowiedz
  3. Zrobiłeś najlepszą rzecz, jaką tylko mogłeś zrobić. Mam szczerą nadzieję, ze odnajdziesz szczęście. Za 1,5-2 lata, kiedy tylko zarobię odpowiednią kwotę wyruszam do Kanady/ Ameryki Południowej. Kto wie, może nawet się kiedyś spotkamy 🙂
    Powodzenia!

    8

    2
    Odpowiedz
  4. Stary, mimo Twojej jebanej choroby i jebanego bólu , wstrzeliłeś się ze swoją chujnią idealnie, Jak dla mnie to najlepsza chujnia (choć brzmi to dosyć paradoksalnie ). A Tobie mimo tego że już wiesz że lepiej nie będzie życzę wszystkiego co naj naj najlepsze oraz mimo wszystko życzę Tobie cudu i żebyś wyzdrowiał. Równy z Ciebie Koleś. Mega Szacun !

    28

    0
    Odpowiedz
  5. Ta chujnia dala mi do myślenia, trzymaj się stary i nie trać nadziei jeżeli się uprzesz to wyjdziesz jakoś nawet z największego syfu!

    5

    0
    Odpowiedz
  6. Zgadzam się z poprzednikiem, straszna choroba, ale przy okazji pokazałeś kawał prawdy, której większość nigdy nie zauważy. Ważne, że ty ją dostrzegłeś, a nie zapierdalasz jak ta ciemna masa do chujowej pracy za chujowe pieniądze. Oni jeszcze myślą, że to jest ich sukces, a tak naprawdę całe ich życie to lizanie dupy przełożonym. Pozdro, odwagi.

    11

    0
    Odpowiedz
  7. „Wolna wola” to brednie kościółkowe żeby ciemnota myślała że może wszystko a co może jak nie może tak naprawde nic. Wolna wola być chorym, biednym. Wolna wola zginąć w wypadku, zachorować na raka czy złamać noge. To chore. Jeśli mają wolną wole i ich „bóg” nie ingeruje w ich życie to po co sie modlą i proszą o pomoc?

    11

    3
    Odpowiedz
    1. Ale namieszałeś. Zapraszam do lektury Katechizmu Kościoła Katolickiego.

      2

      11
      Odpowiedz
  8. Gościu wielki szacun ja też przygotowuje się w przeciągu 2tyg aby wypieprzyć z swojej życiowej chujni . Życzę ci abyś odnalazł to czego szukasz . Dużo odwagi i cierpliwości bo to będzie ci potrzebne .

    6

    0
    Odpowiedz
  9. Autorze, czy Ty nie masz przypadkiem ZZSK czy czegoś w tym rodzaju? Ja mam podobną przypadłość, zaczęło się kilka lat temu ale dałem tej kurwie w kość. Teraz jest nawet dobrze. Można złagodzić ból i inne objawy i normalnie funkcjonować. Jeśli chcesz to odezwij się tu jeszcze raz, skontaktujmy się jakoś, spróbuję Ci pomóc bo sam już nie dawałem rady i wyobrażam sobie, przez co przechodzisz. A abstrahując – chujnia mocna a prawdziwa. Kłaniam się.

    10

    0
    Odpowiedz
  10. Dałam plusa, ale nie zgadzam się z chujnią. Trzeba po prostu mądrze podążać za instynktem, zamiast marnieć w głupiej pracy mądrze się kształcić, zamiast być desperatem/ką szukać kogoś lepszego do bzykania, no i zdrowo żreć. Życie wbrew instynktowi też nie przynosi niczego dobrego. Pozdrawiam autora, nie poddawaj się.

    3

    9
    Odpowiedz
  11. żyj z rodzicami dobrze

    0

    2
    Odpowiedz
  12. a może cierpienie jest po to, aby w tym głupim opartym na pieniądzach i przyjemnościach świecie nauczyć nas miłości i otworzyć oczy?

    1

    0
    Odpowiedz
  13. W znacznym stopniu Cie rozumie. Ja mam od roku poważny problem z oczami – okulistka mi je uszkodziła. to dopiero jest chujnia. Mieć dobry wzrok, i wyjść od okulisty z uszkodzonym! Też jestem zawieszony pomiędzy, życiem, a śmiercią. I jak to trafnie ująłeś, w środku jestem martwy. Rozumie twój psychiczny ból, samotność, strach jak dam sobie radę jak będzie gorzej. Pociesz się tym, że zapewne masz dobry wzrok. Trzymaj się jakoś. Mimo wszystko – będzie dobrze.

    3

    0
    Odpowiedz
  14. Ty może kuwa zasuwa się do tej roboty, żeby mieć na żarcie . Fizolofie wielki, nie każdego stać trwonić majątek na leczenie, dziesiątki tysięcy . Jedź se i używaj podróży nie każdy pojedzie zwiedzać ameryki jebać trzeba .

    1

    5
    Odpowiedz
  15. ja pierdolę, komentarz w stylu „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Sranie w banie i pierdolenie. Nie da się być całkowicie niezależnym, zawsze, ale to zawsze jesteś od czegoś, kogoś zależny a to oznacza, że jesteś skazany na przejmowanie się tym kimś, czymś. Możesz sobie mieć refleksje najwyższych lotów, ale może sobie nimi dupę podetrzeć w starciu z realnym życiem.

    5

    0
    Odpowiedz
  16. ” jako ludzie rzadko kiedy doceniamy to co mamy” Trafnie to ująłeś ludzie doceniają coś gdy to tracą np. Mają znajomych, mają komputery i internet, dach nad głową a jednak czegoś brakuje gdy to stracą zaczynają doceniać to co mieli. 3maj się 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Zgodzę się tylko z częścią, że warto docenić to, co się ma.
    Cała reszta – to gorycz i fantazjowanie.
    Może nie jest mi dane następne kilkadziesiąt lat. A co, jeśli jest? Rzucę pracę, porozwijam swoje kompletnie niedochodowe pasje. Żreć pewnie mogę szczaw i mirabelki. Mieszkać pod mostem… Ale zaraz, moje pasje kosztują. Nie no, gdzieś tu jest jakiś błąd, to jednak nie mogę wypisać się z tego parszywego systemu?
    Ogólnie – w życiu czasem trzeba robić to czego się nie lubi, żeby robić to co się lubi.
    Poza tym – jak się ma praca do zapominania o szarym człowieku? Pracuję nie tylko dla siebie. Pracuję, żeby nie być dla kogoś ciężarem, pracuję na potrzeby mojego dziecka – gdzie tu zapominanie? Byle znaleźć odpowiednie proporcje i nie dać sobie wmówić, że muszę wziąć drugi etat, żeby mieć, mieć, mieć – i mieć czas, żeby być z drugim człowiekiem.
    Fajnie, że masz tyle do sprzedania, żeby móc sobie pozwolić na wyjazd w tzw. cholerę. Tylko czy aby sam nie zapominasz o realnych ludziach, których zostawiasz?
    Ogólnie – strasznie to wszystko naiwne i egoistyczne.

    1

    1
    Odpowiedz