Niedawno przeprowadziliśmy się z mężem do domu z ogródkiem. Mały bo mały, pół bliźniaka zaledwie, ogródek też niewielki, wybieg dla kota prawie, ale jest. No to jak jest, to się trawę sieje, się roślinki sadzi, to i kompostownik by się jaki nadał. No to jak kompostownik, to podpisaliśmy umowę śmieciową bez odbioru miękkich, kupiliśmy kompostownik w lerule, malowaliśmy cały dzień i postawiliśmy dziada. Aż tu nagle sąsiad mówi, że na kopostownik pozwolenie trzeba mieć Wbijamy na neta, a tu przepisy takie, że kompostownika ni chuj nigdzie w naszym ogródku postawić, bo się sąsiad może poskarżyć. Niedługo w tym kraju na pierdnięcie trzeba będzie mieć pozwolenie. Taka chujnia. I śrut.
85
80
Mam 2 kompostowniki od 16 lat i nigdy nie słyszałem o takim zakazie. Innymi słowy mówiąc – mam wyjebane.
tak jest głosować na lewicę po-pis-psl-sld-rp-pjn-sp i nie wiem co tam jeszcze, to faktycznie nie można będzie pierdnąć.
no i dobrze, nie chcialbym nad wami mieszkac i wachac wasz kompost w lato
To se go trzymaj w domu.
Nie znasz przepisów i tyle…
Sąsiad ma rację, bo kompostownik jebie i trzeba mieć pozwolenie. Wolnoć Tomku w swoim domku, ale nie jak sąsiadowi przeszkadzasz. Niech mąż idzie z sześciopakiem, pogada żeby w razie „w” sąsiad problemów nie robił. A jak ma zamiar robić, to może niech mąż posłucha jego argumentów. Trzeba próbować się postawić w sytuacji drugiej osoby.
tak to kurwa jest. A ile tych jebanych zakazow nie znamy
Chujnia z grzybnią
Przejebka. Krzaka, którego zasadzisz we własnym podwórku też nie możesz wyciąć bez pozwolenia.
Urzędasy muszą z czegoś żyć, rozumisz…
ta i podatek od mrugania bedzie.