Pewnie wielu z Was doświadcza tego samego, mimo to muszę to z siebie wyrzucić – zdycham z samotności. Mam jakiegoś asparagera czy inny autyzm i, odstając od reszty towarzystwa, jestem zawsze zupełnie sam. Nikt nie chce się ze mną trzymać, o związkach to już chyba nawet nie trzeba pisać. Jak daleko sięgam pamięcią to zawsze byłem sam, każde moje wspomnienie jest samotne. Wiem, że to nie jest nikogo wina oprócz mnie ale przez to boli jeszcze bardziej. Każdego dnia budzę się, siedzę w pracy na uboczu, wracam do domu i idę spać. Po co wieść takie życie… Próbowałem wyjść do ludzi, zapisałem się do różnych organizacji, próbowałem zagadywać i wychodzić z inicjatywą, ale zawsze kończę poza grupą. Nie mam już do niczego motywacji, co to za przyjemność iść przez życie samotnie, nie mając nikogo z kim można by się nim dzielić. Myślę, że być może wkrótce dosłownie zejdę na pęknięte serce, tak mnie fizycznie boli jak widzę te wszystkie zakochane pary albo paczki przyjaciół siedzące po knajpach kiedy ja sam snuję się po mieście. Ile bym nie próbował się z tym pogodzić to gdzieś ten zwierzęcy instynkt potrzeby socjalizacji się odzywa. Normalnie na nic nie narzekam ale ta jedna sprawa rozsadza mnie od środka. Co za parszywa ironia losu, że dla tylu ludzi znalezienie sobie pary czy przyjaciół jest najprostszą i najbanalniejszą rzeczą na świecie kiedy w tych samych kwestiach są osoby, dla których jest to rzecz najtrudniejsza z możliwych…
Samotne życie
2016-12-11 23:0198
5
Marszcz Freda i nie narzekaj bo najlepsza baba to własna graba. Panimaju?
Nu, pacan, ty sprasił tak i ja atwieczaju: ni chuja ty pridurok nie panimajesz. Paszoł na chuj.
Vy che afigieli zdes
Gościu, to jest niemożliwe że piszesz taki składnyJ i elokwentny tekst (mówię to bez ironii) a nie masz żadnych znajomych/przyjaciół.
No tak. Bo składność i elokwencja tekstu i (prawdopodobnie) mówienia jest oznaką tego, ilu masz przyjaciół. Gość sam pisze, że po części jest to jego wina. Można powiedzieć, że dokonał mimowolnego wyboru.
Chyba najczęściej typowa patusiarnia ma swoich 'ziomków’…
no dokładnie może to osoby z Twojego towarzystwa są jakieś nie ten tego.Znajdz ludzi na swoim poziomie o podobnych zainteresowaniach itd.POWODZENIA
to jest całkowicie możliwe, wejdź na fakebooka i spójrz na to, co tam sie odpierdala… autor jest po prostu na zbyt wysokim poziomie w stosunku do ogółu
Bez kitu, zgadzam się. Fajnie piszesz, wydajesz się być ogarniętym typem. Co Ci mogę powiedzieć? Dziwne jest to, że tylu ludzi jest na świecie, a tylu jest samotnych. CO zauważyłam po sobie (studia, liceum). Ludzie nie lubią nowych w swojej grupie. Zawsze znajdzie się ktoś, który chce się trzymać starego składu, bo chyba boi się, że ktoś nowy zajmie ich miejsce. Powiem Ci, że dłuższy czas sama tak miałam. Nie chciałam nowych w grupie. Później mi przeszło, stwierdziłam, że nie ma co zamykać się na ludzi, ale widzę, że wciąż wiele osób tak ma. No mam znajomych na studiach, niby się przyjaźnimy, ale żeby coś więcej, to nie. Każdy siedzi ze swoim partnerem i ze 'starymi’ przyjaciółmi, których znają kupę lat. Jak chcesz rady, to proponuję zaprzyjaźnić się najpierw z jedną osobą, a nie całą grupą. A gdzie to robić? Nie masz nikogo ogarniętego w pracy?
„Bez kitu”, „ogarniętego”, pierdolenie o „czymś więcej” i „partnerze”. Książkowy przykład ogłupionej facebookiem panienki, której się wydaje, że jest mądrzejsza od innych, podobnych sobie, że się czymś wyróżnia. Ale nie martw się – wszystkie inne też tak myślą. Cóż za ironia…
A, no i teraz czekam aż napiszesz, że wcale nie uważasz się za lepszą/mądrzejszą od innych.
Gówno prawda.
To właśnie jego brzemię.
Właśnie bardzo możliwe, drogi kolego. Najwięcej znajomych mają właśnie ci, co najwięcej bezcelowo kłapią dziobem o pierdołach.
Takie umiejętności mają zwykle ludzie, którzy dużo czytają.
chuja prawda….
Może mieszka w byłych PGRach pośród kwiatu buraczanego i napierdalania disco-polo z głośników na balkonach…
„Gościu, to jest niemożliwe że piszesz taki składnyJ i elokwentny tekst (mówię to bez ironii) a nie masz żadnych znajomych/przyjaciół.”
Jak wy, kurwa, mało wiecie o życiu, ludzie. Ja autora rozumiem doskonale, mógłbym podpisać się wszystkimi członkami pod jego tekstem. Całe życie książki, sport, „doskonalenie siebie” we wszystkim zaowocowały tym, że mam dużą wiedzę, fajną pracę, gdzie dobrze zarabiam, ładne mieszkanie, niezły samochód, a do tego – heh – robię znacznie mniej błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i logicznych, niż większość ludzi na świecie i jeszcze na dodatek jestem nadzwyczajnie sprawny fizycznie i nieźle zbudowany. I chuj z tego? To nie znaczy nic. Nic. Ale Wy o tym nie wiecie, bo Wy macie to „coś”, co sprawia, że macie konatakty towarzyskie, dziewczyny/facetów, imprezy, seks. I wydaje Wam się, że gdybyście (u)mieli to wszystko, co ja, to by Wam to zapewniło jeszcze więcej zabawy, seksu i luzu. Gówno prawda. Dla mnie, mimo iż nie skłamałem w żadnym powyższym zdaniu, znalezienie atrakcyjnej kobiety na seks jest NAJTRUDNIEJSZĄ rzeczą w życiu. Owszem, zdarzyło mi się, ale bez porównania łatwiej jest zmienić pracę na lepiej płatną, niż znaleźć dziewczynę chętną na seks.
I równie trudno napisać tu cokolwiek, co przepuściłby pieprzony moderator. Jak tego nie puścisz, to goń się. Tak, szantaż emocjonalny zastosowałem, tak.
Smutne….
Napisz do mnie pogadamy warezwarez22@gmail.com
Głębia związków jakie obserwujesz, raczej by cię nie zadowoliła w praktyce. Jest od cholery ludzi takich, jak ty. Samotnicy odbijają w fantastykę, neopoganizm, różne ruchy artystyczne, wszystko co dalekie od korpo-rzeczywistości. Może popukaj w takie drzwi, a nuż ktoś ci otworzy?
Wiem co czujesz, mógłbym się podpisać pod tym tekstem. Napisałem dużo dłuższy komentarz, ale po chwili uświadomiłem sobie że to na nic i skasowałem. Pozdrawiam wszystkich wyrzutków
I dobrze, bo i tak nikt by tego gówna nie czytał. Weź chłopie dupę w troki i zajmij się czymś. Nie bądź pizdą! jest jak jest, prawdziwy macho goli nos piłą łańcuchową.
Dobrze, że to napisałeś, szkoda, że akurat tutaj, ale zawsze to jakiś początek. Otóż wiedz, że ludzi z Aspergerem jest całkiem sporo, tylko wielu nie jest zdiagnozowanych. Sam mam dość silnego, doskonale wiem co czujesz. Od razu Ci powiem – odpuść sobie tzw. „normalnych”, nie wyleczysz się z nimi, tylko ośmieszysz. Uderzaj do podobnych sobie, dobrze Ci tam ktoś radzi – kluby fantastyki, konwenty, to są miejsca dla Ciebie. I nie łam się, że będziesz sam, ja mimo Aspergera znalazłem żonę. Jak chcesz pogadać, Ty albo inny Aspi, pisz: gelo244@10g.pl .
Ciekawe jest to, że zawsze takim samotnikom przypisuje się łatkę osoby uciekającej/lubującej się w fantastyce. Bardzo często się z tym stwierdzeniem spotykam, a nie znam żadnej samotnej osoby która by takie rzeczy ogarniała, samotni jakich znam ogarniają jakieś „poważniejsze” rzeczy jak klasyka literatury, niszowe gatunki muzyczne czy francuska nowa fala w filmie
A nie, to to hipsterzy są. A z nich tacy samotnicy, że muszą się wszystkim chwalić w internecie.
Bo my tu patałachu mówimy o fantastyce wysokich lotów, np. twórczość Jacka Dukaja, a nie jakieś hollywoodzkie pierdolenie. Taki Lem na przykład miał tyle we łbie, że mu już inni ludzie nie byli do niczego potrzebni. Albo Dick – umarł samotny i niezrozumiany. Lovecraft – znany jako Samotnik z Providence… A teraz wracaj do swojego mtv.
ja bardzo lubie Machiavelli ksiaze i Tupac roza ktora wyrosla na betonie, bardzo madre i zyciowe ksiazki !
Magiczne słowo: dystymia. Taka mniejsza siostra depresji. Ta cholera jest z tobą latami i nawet o tym nie wiesz.
Hmm też łapie zawiechy, uciekam w toń swych myśli i gubię kontakt z rzeczywistością, ale to jest fajne. Dodatkowo jestem chyba erotomanem i pukalbym się co 2h.
Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem… Samotność to mój jedyny przyjaciel od jakichś 2 lat, kiedy to zostałem całkiem sam (nie liczę paru osób z rodziny, bo oni są, ale mnie nie rozumieją). Mógłbym napisać podobne rzeczy jak Ty i starać się pocieszyć, ale to drugie byłoby ciężkie, bo sam mam podobnie. Jakbyś chciał pogadać o tym co Cię boli to możesz mi podać namiar do siebie. Odezwę się. Trzymaj się, nie jesteś sam w tej ciemności.
paietaj, wiekszosc to idioci a grupy ludzi (czy to w pracy czy na studiach) obnizaja swoja inteligencje zeby sie do siebie dostosowac. napisz mi email, pogadamy , moze zostaniemy kumplami libermagus malpa gmail,
kurwa, nie róbcie tu kółka wzajemnej adoracji. Wypierdalać z tymi mailami!
Mialem podobny problem. Odkrylem, ze bedac samemu mozna byc szczesliwszym niz w halasliwym, malo swiadomym towarzystwie, ktorego psychika jest niestabilna a wartosci duchowej brak. Mi pomaga natura, drzewa, laki, konie, koty, tylko nie psy bo to to samo co lis, szczur, i golab pocztowy. Chodzi o to, zeby ta natura mocno sie nasycic czyli trzeba jezdzic i zwiedzac i poznawac wiele miejsc wiejskich i neutralnych, miasta to inaczej obozy niewolnikow. Jak przejedzie sie 100 kilometrow przez las juz jest lepiej, polecam tez rower szosowy zaawansowany, muzyka z naturalnymi dzwiekami wykonana wysoce artystycznie, jak electro house z poprzedniej dekady. W ludziach nie ma co szukac szczescia, dlatego polityka wykorzystuje ludzi, gdyby ludzie byli wartosciowi swiat wygladalby tak, ze nikt nie chcialby isc do nieba, bylo by tak cudownie. A jak ktos lubi ludzi to niech ruszy swoj niedomyty zad i wykonuje satysfakcjonujaca prace dajaca radosc innym
Zainteresuj się RSD Tylerem / Owenem (youtube), on może Ci pomóc. Musisz znać tylko język angielski, chociaż jest parę filmików w PL też.
Jak byś był z Wrocławia, to chętnie bym Cię poznała, bo nie mam za grosz znajomych, przyjaciół… Tylko rodzina i chłopak, ale czasem chciałoby się pójść z kimś na kawę tak po prostu i ponarzekać na życie..