Brak sumienia

Normalni ludzie jak popełniają błędy to próbują je naprawić, żałują i przepraszają. A ten chuj ciągle coś robi na złe i w ogóle nie czuje się winny. Mało tego, on po wszystkich chorych akcjach ma jeszcze do mnie pretensje, że go umoralniam. Ja proszę, płaczę, grożę i nic nie do dociera, tak jakby on nie miał sumienia. Najbardziej mnie wkurwia, że to on jest pojebany i nie chce się zmienić, a swoje cechy przypisuje mi. Ja nie umiem go zostawić, chociaż już dawno nie jesteśmy razem. On przeczekuje jakiś czas i bez żadnych przeprosin wraca jakby nigdy nic. Nie mam do niego siły. Nie mogę się z nim dogadać, ale on nie dogaduje się z nikim, nawet z własną rodziną. Zjeb do kwadratu.

34
64

Komentarze do "Brak sumienia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Czemu go nie możesz zostawić?

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Ciekawe ilu dobrych chłopaków w życiu olałaś, zanim Cię pokarało kutasem.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Mam to samo, tylko, że ja jestem facetem. Pierdoleni egoiści, zero kurwa empatii. Jak widać każdy z nich ma ten sam patent: odpierdolić coś, jak zwrócisz jej/mu uwagę to ci jeszcze zacznie imputować, że to z tobą jest coś nie tak i ogólnie jesteś przewrażliwiony/a, potem udawać, że nic się nie stało i jak już wszystko się rozejdzie po kościach – wrócić do tego samego stanu i czekać do kolejnej lipy. Nie wiem czy Ci ludzie są tak głupi, że tego nie widzą, że zachowują się jak gumowe chuje, czy są takimi tchórzami, że nie potrafią wziąć winy na klatę i powiedzieć jebane „przepraszam”, a potem próbować pracować nad sobą.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Ja mam gorzej. Powiesz żebym rzucił, ale mi naprawdę na niej zależy, przeżyliśmy razem najpiękniejsze chwile życia, wiele trudnych chwil… Ale od początku. Czuję się nie jak w związku, ale w układzie. Ja mam przyjeżdżać, starać się, za to ona nie musi spełniać warunków kontraktu. Przyjeżdżam do niej nawet jeśli po drodze mnie przemoczy, ona nie przyjedzie chuj jeden wi czego. Pali papierosy, czego nienawidzę, mówi że to jej sprawa ale jak przyjdzie co do czego to mówi żebym jej kupił itd. Do chuja skoro jej sprawa i nie mam nic do gadać po kiego mnie w to miesza??? W dodatku ona może sobie czytać moje smsy a ja jej wiadomości na fb nie mogę. Dlaczego? 'bo nie!’ To wszystko kurwa wyjaśnia. Problem w tym, że naprawdę zależy mi na tej małej… Nie wiem już czy jej mogę ufać skoro tak broni wiadomości, wiem że się nie zmieni, bo skoro mogła pojechać jakiś czas temu 160km w obie strony na wagary, a do mnie w obie na 20km i nie przyjedzie bo zawsze coś to jednak związek bez przyszłości niestety… A gdy wspomnę cokolwiek o fajkach lub przyjeżdżaniu to ja jestem zły bo wypominam rzeczy które mnie naprawdę bolą… Miłość jest do bani.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. przed ostatnie zdanie mówi praktycznie wszystko. typ jest prawdopodobnie niereformowalny.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. zostaw go za w czasu TYLE W TEMACIE

    0

    0
    Odpowiedz
  8. @4 Nie dostałeś już rad wcześniej? Chcesz zbierać po garach dalej to przynoś jej dalej kapcie w zębach. Albo uwierzysz i się zastosujesz, albo nie: Masz się stać dla niej (w ramach rozsądku) zimnym gnojem. Wylej się na wszystko – ona łamie zasady, łam i Ty, analogicznie, a przede wszystkim KONSEKWENTNIE, to znaczy, żebyś się nie złamał, gdy ona rzuci pierwszym fochem i groźbą. Zajmij się sobą, tym co lubisz, spotykaj się ze swoimi kumplami i kumpelami. Jeśli to nie pomoże, to pozostanie Ci jedynie wspominać tamte dobre chwile, aż przestaną dla Ciebie cokolwiek znaczyć, kiedy będziesz szczęśliwy z inną.
    Posłuchaj mnie już teraz, bo sprawa jest sprawdzona. Inaczej śmierć frajerom.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Ty sama za to pewnie jesteś zajebista bez wad.U kogoś się widzi a u siebie nigdy nic złego nie wypatrzysz ha ha.Kobiety zawsze przesadzają,byle co nieraz wystarczy żeby olać faceta.Jak by faceci z byle powodów tak rzucali kobiety toby żadnych par nie było.Ogarnijcie się łajzy,na szczęście coraz więcej facetów już was przejrzało i ma na was wyjebane.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Zebrała się gromadka frajerów. Obejrzyjcie sobie stary polski film – „W klatce” – jesteście takimi patałachami, jak ten palant z głównej roli. Nawet na gońców bym was nie przyjął do naszego łódzkiego zakładu fabrycznego.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. zjebana to jesteś Ty

    0

    0
    Odpowiedz
  12. @4 Musiałem zastanawiać się w jakim to pisałeś bo polski to nie przypomina. Koniec roku już blisko a to w końcu gimnazjum wiec może zamiast zajmować się lachonem podszkolisz się w języku polski. Co do tematu to jak jesteś parówą i dajesz się robić w chuja głupiej cipie która na 100% wali Cię po rogach to masz to co napisałeś. Puść ją wolno bez cienia goryczy i poszukaj jakieś normalnej panny.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. @2 – dobre, bardzo dobre. A do autorki – chciało się mieć „skurwiela”, to się ma.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Jakbyś zarabiał 17 tysi netto i jeździł mesiem tak, jak ja, to wiedziałbyś, że „sumienie” jest dla patałachów. Liczy się optymalizacja do warunków zewnętrznych i dalej w związku z tym maksymalizacja użyteczności. Co to kurwa jest sumienie? To pojęcie stworzone dla taśmowych roboli, żeby kontrolowali sami siebie i swoich współpatałachów, dzięki czemu można zredukować koszty ochrony.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. To go kurwa zostaw jak ci z nim źle.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. @2, bardzo dobra uwaga 11/10! A do autorki: chciało się mieć skurwiela, bo skurwiele są przecież tacy męscy, maczo, prawdziwi twardziele, a nie jakieś tam grzeczne popierdółki. Chciało się mieć, to się ma, trzeba zaciskać zęby i cierp ciało, co się chciało. Ciekawe ilu innych tych „grzecznych” chłopaków wcześniej puściła w trąbę?

    0

    0
    Odpowiedz
  17. krotko i na temat, zostaw chuja. Nie warto marnowac swojego życia, dla kogos , kto tego nie docenia. śrut

    0

    0
    Odpowiedz
  18. @4 jak teraz jest chujowo, to potem raczej lepiej nie będzie, pomysl o radykalnym cięciu – śrut

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Tu 4. @8 i @19 macie niestety rację, bo jak ostro się odcinałem to może czegoś nie zmieniła od razu czy wcale, ale zawsze się zastanowiła. A gdy wiedziała że jej wybaczę wszystko robiła swoje. Czasami lepiej być skurwielem niż przyjacielem naprawdę… @12 spierdalaj i zajmij się swoim chujowym życiem, bo skoro wchodzisz na chujnia.pl to takie w jakiejś kwesti jest.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Od mniej więcej roku, a niedawno skończyłem wiosen 37, zauważam niepokojące, nie dające spokoju objawy. Tak jakby życie straciło swój smak a stało się Puszką Pandory, która generuje wyłącznie problemy i obowiązki. Odnoszę wrażenie, że żyję wyłącznie po to by zarabiać pieniądze na opłacanie niekończącego się strumienia rachunków, coraz wyższych i wyższych. Mam w sumie niezłą pracę, płacą godziwie (choć bez szaleństwa) ale to nie jest to, o czym myślałem 13 lat temu kończąc studia. Na początku traktowałem ją jako okres przejściowy, ot na kilka lat, po czym zaczął się proces 'tłumaczenia i samoutwierdzania się’ że nie jest taka bylejaka, że płacą – że blisko itd itp. Jeszcze kilka lat temu się buntowałem, snułem jakieś plany zmian a dziś? Zgniły kompromis, bo inaczej nie mogę nazwać tej samokapitulacji. Intelektualna, odmóżdżająca praca, taka sama w każdy dzień tygodnia, miesiąc, rok. Jak koń w cyrku nauczony kręcić się tylko w kółko. I to tłumaczenie sobie, racjonalizowanie sytuacji – hej, przecież płacą. Przecież rachunki trzeba opłacić… Przecież nie masz tak daleko… I strach jakiś wewnętrzny, że aby zmienić tą pracę trzeba się wysilić – a sił 'witalnych i psychicznych’ jakby coraz mniej. Jeszcze człowiek się rzuca w przebłyskach 'nie dam się’ – pociska żelazem na siłowni, pobiega, pojeździ na rowerze ale z każdym rokiem to już nie jest to. Co gorsza życie, jeśli mogę to tak określić, straciło swój blask. Nie oczekuję już żadnych niespodziewanych bonusów od życia, mile i ciekawie spędzonego czasu. Kobiety nie kręcą mnie już tak jak jeszcze 10 lat temu bo doskonale wiem na własnej skórze, że po miłych początkach znajomości trzeba zapłacić za to rachunek – w nerwach i problemach. Przyjaciele i liczni znajomi sprzed lat pozaszywali się w swoich światach a lwia część prób zorganizowania czegokolwiek razem rozbija się o masę problemów oraz, co wyraźnie widać, brak sił i jakiejś wewnętrzenej chęci zrobienie czegoś ekstra z ich strony. Są zmęczeni. Zajęci. Zabiegani. Tak naprawdę to jest to chyba wyłącznie wymówka. Odnoszę wrażenie, że nie rozwijam się już, wręcz przeciwnie – kurczy się zakres życiowych zainteresowań i przedsięwzięć. Jakby coraz więcej życiowej siły zajmowało mi zabezpieczenie tego 'co już mam’ a coraz mniej siły zostawało na to co nowe i niepoznane. Rodzina, dam, małe dziecko – wspaniałe ale też jawią się jako nieprzerwany generator problemów większych i mniejszych. Jasny gwint! Ja nie cieszę się już życiem! Gdzie to radosne podejście z wieku 20+ ? Lat studenckich? Beztroska, ta wewnętrzna radość z cieszenia się byle czym i byle kiedy, smak odkrywania tego co nowe i niepoznane? Zszarzało to życie. Zszarzało codzienną porcją problemów mniejszych czy większych, niekończącym się ciągiem zgniłych kompromisów oraz coraz większą świadomością, że za wszystko w tym świecie trzeba ponieść prędzej czy później cenę, która bardzo często jest wyższa niż korzyść, którą pozornie odnosimy. Niech to szlag! Ile bym dał by mieć znowu to nastawienie które miałem dekadę temu. Jak powiedział kiedyś stary przyjaciel – „kiedyś robiłem coś bo chciałem i miałem na to ochotę. Dzisiaj robię bo muszę”. Bardzo jestem ciekaw opinii osób w wieku 35+. Czy u Was jest podobnie? Osób 45+, powiedźcie jaki jest następny etap, co można zmienić, czego uniknąć? Bo ta cholerna szarość codzienność i widzenie życia jako pasma problemów do rozwiązania oraz nie oczekiwania niczego innego jak tylko kolejnych to chujnia. Smutna chujnia :/

    0

    0
    Odpowiedz
  21. To ten typ zjeba którego podnieca wkurwianie innych, a ty jesteś głupia bo wielu ma od niego większego.

    0

    0
    Odpowiedz