Cookie

Rzygam już tymi informacjami o ciasteczkach wymyślonych przez jakiegoś bezmózgiego urzędasa. Po chuj mam być informowany o cookie jak mogę to ustawić w przeglądarce. To jak z prezerwatywą, zanim zacznę stosunek to wiem czy założyć czy nie i tak samo jest z pierdolonymi ciasteczkami – ustawiam na tak albo nie.
Po chuj jakiś debil z urzędu każe mnie o tym informować skoro jest instrukcja czy pomoc do przeglądarki i to jest jak z prezerwatywą – mam instrukcję obsługi i wiem jak i po co się to zakłada, a jak ktoś nie wie to niech nie nawiązuje stosunku z internetem.

72
47

Komentarze do "Cookie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. ba, wjdźcie na strony innych krajów: tam takich debilizmów nie ma!

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Takie jest prawo jełopie ze muszą poinformowac o tym uzytkownika bez względu na jego ustawienia czy stan wiedzy….To tak jak w amerykańskich filmach policjant wygłasza formułke przy aresztowaniu o twoich prawach i innych bzdetach….wiec ogarnij sie do huja walca man….

    0

    0
    Odpowiedz
  4. dalej nie wiem o co chodzi z tymi plikami cookie, ale pieniądze za projekt ktoś wziął.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Nie do konca. Niektore strony jak np plebsbuk uzywa cookie do sledzenia Twojego komputera i nie koniecznie jest to dobre.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Moja rada to zwiększ masę i po kłopocie.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. a co to jest to cookie? też mi to zaczęło się pojawiać, ignoruję to i daję „ok” przechodząc dalej. pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Bo to jest państwo prawa. Masz być dymany zgodnie z przepisami na lewo i prawo, codziennie.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Cookies, to są drobne pliki zapisywany na twoim kompie z różnymi informacjami. Są one niezbędne na stronach zwłaszcza aukcyjnych gdzie mamy opcję „koszyka” nawet jak nie jesteśmy zalogowani. Zawartość tego „koszyka” przechowywana jest na naszym dysku i dzięki temu portal wie co ma do niego wrzucić. W cookies zapisane są informacje np. o szerokości strony, jeśli występuje możliwość ręcznej zmiany. Ale przede wszystkim używa się ciastek do tzw. „śledzenia użytkowników”, czyli niczego innego, jak umieszczania reklam, które mogłyby cię zainteresować, i np. informacje o aktywnej sesji.
    Obowiązek informowania o cookies obowiązuje tylko serwery zlokalizowane w Polsce, więc nawet domena .pl która podpięta jest do niemieckiego serwera nie musi mieć tej informacji.

    (Adminie przepuść to, aby ludzie w końcu wiedzieli do czego służą ciastka)

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Jak mnie wkurwia to cookie.Mało tych banerów jeszcze kurde to gówno,jebie ich w dekiel i szlus.Takie usprawnienia to jakieś instrukcje dla debili z małym IQ.Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu drodzy cookie od siedmiu boleści.The End.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Na chuj nam ta unia! Ci co mieli wyjechac i tak by pojechali bez unii! Unia jest po to by oficjalnie zdzierać kasę z państw, natomiast na świecie i tak jesteśmy traktowani i postrzegani jako polska, a nie państwo unii europejskiej. Do tego państwo dalekiego wschodu, niemalże trzeciego świata! A te posły dodatkowo wcale nie mają kręgosłupa! Biorą wszystko z unii czy złeczy gorsze! Tych cookiesów nie ogarniam .. jaki był cel tego, jaki patałach mógł wpaść na taki kretyński pomysł? Może jeszcze kurwa unia powinna nakazać by zamki w drzwiach domowych otwierały aię zawsze w prawo (pewnie jakaś nieogarnięta laska mogła by to wymyślić bo im się zawsze strony świata pierdolą)! Czemu te cymbały nie zajmą się czymś wartościowym? np. standaryzacja dla ledowych świateł dziennych .. bo jak widzę jak niektóre kurwiszony sobie pomontowały chińszczyznę z allegro to ręce opadają! Jak można jeździć takim zezowatym autem…niezależnie od marki!

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Od mniej więcej roku, a niedawno skończyłem wiosen 37, zauważam niepokojące, nie dające spokoju objawy. Tak jakby życie straciło swój smak a stało się Puszką Pandory, która generuje wyłącznie problemy i obowiązki. Odnoszę wrażenie, że żyję wyłącznie po to by zarabiać pieniądze na opłacanie niekończącego się strumienia rachunków, coraz wyższych i wyższych. Mam w sumie niezłą pracę, płacą godziwie (choć bez szaleństwa) ale to nie jest to, o czym myślałem 13 lat temu kończąc studia. Na początku traktowałem ją jako okres przejściowy, ot na kilka lat, po czym zaczął się proces 'tłumaczenia i samoutwierdzania się’ że nie jest taka bylejaka, że płacą – że blisko itd itp. Jeszcze kilka lat temu się buntowałem, snułem jakieś plany zmian a dziś? Zgniły kompromis, bo inaczej nie mogę nazwać tej samokapitulacji. Intelektualna, odmóżdżająca praca, taka sama w każdy dzień tygodnia, miesiąc, rok. Jak koń w cyrku nauczony kręcić się tylko w kółko. I to tłumaczenie sobie, racjonalizowanie sytuacji – hej, przecież płacą. Przecież rachunki trzeba opłacić… Przecież nie masz tak daleko… I strach jakiś wewnętrzny, że aby zmienić tą pracę trzeba się wysilić – a sił 'witalnych i psychicznych’ jakby coraz mniej. Jeszcze człowiek się rzuca w przebłyskach 'nie dam się’ – pociska żelazem na siłowni, pobiega, pojeździ na rowerze ale z każdym rokiem to już nie jest to. Co gorsza życie, jeśli mogę to tak określić, straciło swój blask. Nie oczekuję już żadnych niespodziewanych bonusów od życia, mile i ciekawie spędzonego czasu. Kobiety nie kręcą mnie już tak jak jeszcze 10 lat temu bo doskonale wiem na własnej skórze, że po miłych początkach znajomości trzeba zapłacić za to rachunek – w nerwach i problemach. Przyjaciele i liczni znajomi sprzed lat pozaszywali się w swoich światach a lwia część prób zorganizowania czegokolwiek razem rozbija się o masę problemów oraz, co wyraźnie widać, brak sił i jakiejś wewnętrzenej chęci zrobienie czegoś ekstra z ich strony. Są zmęczeni. Zajęci. Zabiegani. Tak naprawdę to jest to chyba wyłącznie wymówka. Odnoszę wrażenie, że nie rozwijam się już, wręcz przeciwnie – kurczy się zakres życiowych zainteresowań i przedsięwzięć. Jakby coraz więcej życiowej siły zajmowało mi zabezpieczenie tego 'co już mam’ a coraz mniej siły zostawało na to co nowe i niepoznane. Rodzina, dam, małe dziecko – wspaniałe ale też jawią się jako nieprzerwany generator problemów większych i mniejszych. Jasny gwint! Ja nie cieszę się już życiem! Gdzie to radosne podejście z wieku 20+ ? Lat studenckich? Beztroska, ta wewnętrzna radość z cieszenia się byle czym i byle kiedy, smak odkrywania tego co nowe i niepoznane? Zszarzało to życie. Zszarzało codzienną porcją problemów mniejszych czy większych, niekończącym się ciągiem zgniłych kompromisów oraz coraz większą świadomością, że za wszystko w tym świecie trzeba ponieść prędzej czy później cenę, która bardzo często jest wyższa niż korzyść, którą pozornie odnosimy. Niech to szlag! Ile bym dał by mieć znowu to nastawienie które miałem dekadę temu. Jak powiedział kiedyś stary przyjaciel – „kiedyś robiłem coś bo chciałem i miałem na to ochotę. Dzisiaj robię bo muszę”. Bardzo jestem ciekaw opinii osób w wieku 35+. Czy u Was jest podobnie? Osób 45+, powiedźcie jaki jest następny etap, co można zmienić, czego uniknąć? Bo ta cholerna szarość codzienność i widzenie życia jako pasma problemów do rozwiązania oraz nie oczekiwania niczego innego jak tylko kolejnych to chujnia. Smutna chujnia :/

    1

    0
    Odpowiedz