Dziekanat i akademiki

Proszę Państwa. Czy mieści się Wam w głowach, aby dzwonić do działu socjalnego dziekanatu pięćdziesiąt dwa razy od godziny 12.30 do 16.00 i dowiedzieć się, że jednak nie dostało się miejsca w akademie? Mnie się nie mieści – nie tyle brak miejsca, bo to i tak było jasne już na starcie (choć miałem nikłą nadzieję) – ale sposób urzędowania tegoż Przybytku. Dzwoniąc co dwie, trzy minuty nabiłem serię zajęte-zajęte-zajęte-nikt_nie_odbiera-zajęte-zajęte-nikt_nie_odbiera-zajęte-ktoś_odbiera_ale_natychmiast_odkłada_słuchawkę-zajęte-zajęte… i tak 52 razy, aż w końcu szanowna pani Beata jak gdyby nigdy nic odbiera telefon i mówi, że akadema nie ma. No, a skoro nie ma akadema, to chociaż się pytam, czy może jaśnie paniska przyznali mi stypendium naukowe (marne 90 zeta/miech). To mnie Beatka odsyła do dziekanatu wydziału. A dziekanat wydziału – mimo godzin urzędowania i przyjmowania studentów – nie_odbiera-nie_odbiera-nie_odbiera… Takie rzeczy tylko na UG!!
No i jeszcze jedno – typ, którego chcę spytać o wynajem mieszkania, nie również nie odpowiada…

15
52