Jako dziecko uwielbiałem zwierzęta domowe wszelkiego rodzaju. Najlepiej takie porośnięte jakąś miękką sierścią. Kiedyś poszliśmy z rodziną do kogoś w gości i były tam dwa koty. Młody i dorosły. Miałem wtedy siedem lat. Oczywiście, że pierwsze, co zrobiłem po wejściu to ruszenie w stronę kotów. Szczególnie tego młodego, który cały czas chciał się bawić włóczką i skakać po meblach. Drugi kot siedział tylko na kanapie, czekając tylko, aż ktoś odłączy się od prowadzenia dyskusji i poświęci mu trochę uwagi głaszcząc go po łebku i grzbiecie. Za każdym razem wyrażał swoje podziękowanie rozkosznym mruczeniem. Mi szybko się znudził – młody, pełen energii kot, będący jednym z jego potomków przemawiał do mnie o wiele bardziej.
To były dawne lata. Teraz kolej na coś z czasów dzisiejszych.
Od prawie roku jestem w związku z moją lubą, która przed dwoma laty, czując się samotnie, postanowiła sprawić sobie… no właśnie. Półrocznego kiciusia. Nie z hodowli ani schroniska (wtedy może nie byłby takim potworem), tylko od jakiejś zapalonej ratowniczki zwierząt ulicy, która nigdy nie ma ich u siebie mniej niż dziesięć. W dwupokojowym mieszkaniu. I jest święcie przekonana, że podsuwanie jedzenia pod nos i wymiana piasku w kuwecie to wszystko, czego młody kot potrzebuje. Otóż nie.
Kota można wychować i nauczyć pewnych rzeczy. Nie wiem, na ile, ale jestem pewien, że dobrze wychowany kot nigdy nie będzie takim skurwysynem jak ten mojej lubej. Na domiar złego, ten cholerny futrzak absolutnie jej nie przeszkadza.
Koty muszą ścierać pazury. Taka ich natura. W tym celu kupuje im się specjalne przyrządy, na których mogą to robić. Nasz bohater, a właściwie bohaterka też ma taką zabawkę. Jednak najwyraźniej coś z nią jest nie tak, bo kanapa i obicie łóżka wyglądają jakby zwierzę rozmiarów co najmniej rosomaka ubzdurało sobie, że przedrapanie się przez gruby materiał przyniesie nagrodę w postaci kilku kurczaków. Zabawka zaś pozostaje nietknięta.
Koty lubią papier. Dlatego pozostawienie jakiekolwiek kartonu lub papierowego ręcznika bez opieki równa się konieczności odkurzania całego pomieszczenia.
Koty lubią chodzić po meblach. Z moją lubą (nie jest ona z Polski) często oglądamy różne rzeczy na podstawie których uczymy się swoich języków. Każdą sesję uświetnia obecność przeklętego futrzaka, który ładując się na sofę skutecznie zabiera uwagę mojej lubej, która głaszcząc go i doń mówiąc od razu zapomina o „Miodowych Latach” czy Kabarecie Starszych Panów. Jeszcze gorzej, kiedy ów sierściuch postanawia wejść na kanapę akurat kiedy mamy ochotę na igraszki. Nie wiem, jak ludzie którzy koty kochają, ale ja nie lubię, gdy w tak intymnej sytuacji ktoś postanawia mnie i moją lubą oglądać. Fakt, że moja luba uważa to za urocze jest dość deprymujący.
Każdy kot szybko uczy się otwierać drzwi. U mojej lubej, drzwi zamykają się na zamek tylko od wewnętrznej strony, co oznacza, że konieczne jest budowanie fortecy z różnych mebli, aby przedostanie się do sypialni było trudniejsze lub niemożliwe do wykonania. Kiedy ową fortecę uda się przeforsować, przeklęty futrzak otwiera sobie drzwi do sypialni i „umila” nam (mojej lubej bez cudzysłowu) czas swoją obecnością.
Oprócz tego, to diabelskie nasienie uwielbia strącać różne przedmioty z różnych wysokości, co rzadko kiedy zdaje się denerwować moją lubą. Tak samo jak biegać po całym mieszkaniu i gryźć, kiedy nie dostaje jedzenia. Zawsze wydarzy się jakiś koszmar z udziałem tego potwora.
Podsumowując: dzisiaj jest mi przykro, że jako kilkulatek nie doceniałem wspaniałego kota, który przez cały dzień siedział na kanapie nikomu nie przeszkadzając. Ach, gdyby to mógł być taki kot…
Nigdy nie ogarnę ludzi, którzy mają koty w domu
Jesteś jakiś pojebany i przewrażliwiony. Pazury można przyciąć. Kot młody jest dużo bardziej ruchliwy niż starszy, z czasem się uspokoi. Zajmij się nim sam i wychowaj, baw się z nim to się zmęczy i pójdzie spać. Co do seksu z lochą, kota chuj to obchodzi. On się patrzy całkowicie obojętnie. Nie podnieca się, nie ocenia wielkości twojego chuja. Ot, gapi się bo koty lubią ruch. Ty ruszasz dupskiem, a locha jęczy i to kota absorbuje.
Wal chuja
Masz dwa wyjścia albo wyrzucić tego kota, albo ewentualnie go wyrzucić. Możesz się też wyprowadzić, ale Twoja ręka boleśnie odczuje stratę „Lubej”(Co to karfa XIX wiek?!). Dawno temu Szwajcarzy znaleźli doskonale rozwiązanie problemów z kotami ^.^
Pokonaj wszystkich Groksów tak jak Ja. Zapewniam, że DA się to zrobić. Jest to czasochłonne, ale łatwe.
Duze poswiecenie z Twojej strony, czy ta luba jest chociaz wygolona?
Tego jebanego kota przemielić i już.
Przemiel se chuja z jajami śmieciu
Zamiast kota czochraj bobra…