Jebane mieszkania w Warszawie

Szlag. Czy w Warszawie nie ma normalnych mieszkań? Wynajmuję już czwarte w ciągu 1,5 roku i wszędzie są jacyś popierdoleni sąsiedzi. W pierwszym problemem była polska złota młodzież, czyli studenciaki z bogatych domów i ich hehe imprezki w środku tygodnia co parę dni do 4-5 nad ranem. Próby rozmowy, interwencje policji, nic nie pomagało. W drugim problemem były jebane araby które siedziały cicho jak trusia w dzień, ale noc w noc darli ryje i śpiewali. Też niereformowalni. W trzecim sąsiedzi nawet spoko, poza jednym muzykalnym, ale na szczęście dość rozsądnym wesołkiem z dołu ale za to architekt zjebał sprawę po całości bo wentylatory od parkingu podziemnego tak napierdalały basem, że nie sposób było tam wypocząć. Teraz czwarte mieszkanie i sąsiadem z góry jest głuchy dziadek który napierdala telewizorem jak pojebany całymi dniami (i co gorsza wieczorami, w dzień gdy mnie nie ma w domu niech tam sobie tłucze na zdrowie) i nie słyszy nawet jak się napierdala mu dzwonkiem do drzwi. W Poznaniu przez kilka lat mieszkania wynajmowałem łącznie 6 mieszkań i nigdzie nie było problemu z sąsiadami (raz były drobiazgi które się dogadało od ręki prawie). A w stolicy nie idzie nic normalnego znaleźć, ni chuja. Albo ktoś rzucił na mnie klątwę, sam kurwa nie wiem. Chujnia i śrut.

107
74

Komentarze do "Jebane mieszkania w Warszawie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chyba troszkę przesadzasz. O ile studenty to zwykle chuje i jak zwrócisz takim uwage to jeszcze gorzej. Arabusy no ok pojebany kraj. Rozumiem. Reszta? Chyba mozna sie przyzwyczaic…

    1

    0
    Odpowiedz
  3. rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Wypierdalaj facet na bezludną wyspę a tam będziesz mógł walić gruche ile chcesz !

    0

    2
    Odpowiedz
  5. a w Poznaniu tyle razy zmieniałeś lokum? Może z Tobą coś nie teges?

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Kebab – potrawa kuchni orientalnej. Określenie obejmuje ponad dwadzieścia odmian tej potrawy (m.in. iskender kebab, adana kebabı czy şiş kebabı) i nie jest jednoznaczne. W Polsce słowo kebab oznacza zazwyczaj döner kebap (po turecku ‘obracające się pieczone mięso’), czyli danie kuchni tureckiej[1] w postaci baraniny (może być to również mięso cielęce lub drobiowe, nigdy wieprzowe[potrzebne źródło]) skrawanej z pionowego rożna z surówką i owczym serem, współcześnie przekształcone w danie typu fast food, podawane w przaśnym chlebie, picie lub bułce z surówką warzywną oraz różnymi sosami – łagodnymi lub ostrymi. W Niemczech potrawę tę określa się najczęściej jako döner (po turecku ‘obracający się’),

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Kupując kebapa wspomagasz Araba.Dobry Arab nie jest zły.Arabie nasz,który siedzisz w budce z Kebapem,Kebapa naszego powszedniego daj nam i nie wódź nas na śmierć głodową ale nas zbaw od braku Kebapa Amen.***********Kebab – potrawa kuchni orientalnej. Określenie obejmuje ponad dwadzieścia odmian tej potrawy (m.in. iskender kebab, adana kebabı czy şiş kebabı) i nie jest jednoznaczne. W Polsce słowo kebab oznacza zazwyczaj döner kebap (po turecku ‘obracające się pieczone mięso’), czyli danie kuchni tureckiej[1] w postaci baraniny (może być to również mięso cielęce lub drobiowe, nigdy wieprzowe.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Bo my prawdziwe warsiawiaki nie damy słoikom u nas mieśkać

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Nie ma normalnych mieszkań przez właśnie takiego słoja jak ty… Myślisz, że te studenciaki i reszta ludzi, którzy cie wkurzają (z wyjątkiem dziadka) to prawdziwi Warszawiacy?! To wszystko słoje, więc nie narzekaj, tylko najlepiej wróc skąd przybyłes. Rodowici Warszawiacy nie lubią przyjezdnych.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Gdybyś mieszkał w Japonii…

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Ziom, istnieje takie coś jak zatyczki do uszu. Polecam, dla mnie się sprawdza. W akademiku. Więc wiesz. ;D

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Jesteś aspołeczny i śmierdzi ci z pyska.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Spuść dziadkowi porządny wpierdol to zaraz mu się słuch poprawi!

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Ile w tym prawdy?Nie wie nikt.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Kup białko, idź na siłkę. Niech się Ciebie boją.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Z NOTATNIKA PRACOWNIKA TAJNEGO OŚRODKA BADAWCZEGO ŁÓDZKIEGO WYDZIAŁU FABRYCZNEGO W SOSNOWCU POD ŁODZIĄ. Hail Mesio! Na potęgę Posępnego Czerepu Byczywąsa! Tajpan pustynny (Oxyuranus microlepidotus). To wśród węży chuj z prawdziwego zdarzenia. Szybki jak skurwysyn, o wyglądzie stawianego w kiblu klocka, tylko takiego mającego ponad dwa metry długości. Jak bardzo jest jadowity, zapytacie, patałachy? Ukąszenie kobry indyjskiej to przy tajpanie jak ukąszenie komara. Jad tajpana jest w stanie zabić 100 osób jedną dawką. Czyli wystarczy zaledwie miligram by delikwent witał się ze św. Piotrem. Warto przy okazji zauważyć, że zwierzątko to nie jest agresywne i żyje z dala od ludzi. Czyli aby nastąpiło ukąszenie trzeba zadać sobie trud zapierdalania w australijski outback, gdzie przy temperaturach rzędu 60 stopni C musimy postarać się solidnie go wkurwić. Po wstrzyknięciu jadu, wąż oddali się, zostawiając nam około 45 minut czasu na zastanowienie się nad własną głupotą, zrobienie rachunku sumienia, oraz, jeśli jeszcze starczy na tyle trzeźwości umysłu, na spisanie testamentu. Szczęściarze, którzy mieli i zdążyli zastosować surowicę na jad tajpana, dochodzą do siebie przez długie miesiące.
    Hail Mesio! Na potęgę Posępnego Czerepu Byczywąsa!

    2

    0
    Odpowiedz
  17. Jest, jak piszesz. Sąsiedzi to zmora. Gorsi niż apokalipsa zombie.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. ZE WSPOMNIEŃ MESIA, PANA WASZEGO. (od grudnia do nabycia w księgarniach, hipermarketach, a nawet w każdej budce z kebabami). „Mając lat sześć, wpadłem pod pociąg. Lokomotywa, zgruchotawszy mi zęby mleczne, wykoleiła się. Rodzice moi musieli zapłacić kolei odszkodowanie. Dorósłszy, postanowiłem się zemścić na kolejnictwie. Odtąd jeżdżę pociągami z żyletką i workiem cementu. Drę siedzenia w przedziałach, cementuję klozety w wagonach, a gdy nadarzy się okazja, zamieniam w wagonie restauracyjnym cukier na środek na sraczkę. Nocami zaś rozkręcam tory kolejowe, a gdy pociąg leci w przepaść, w spazmach wydaję okrzyki triumfu. I tak życie beztrosko płynęło na cudownej zemście. Niestety zgubił mnie sok. Nie napój, lecz Straż Ochrony Kolei. Więzienie, w którym przebywałem, należało do najcięższych. Naczelnik puszczając odgłosy pędzących po torach składów kolejowych, całymi dniami kazał mi pisać: „Brzydko jest wyrywać lokomotywom tłoki” i inne tego rodzaju hasła. Dysząc zemstą, obmyśliłem jednak nowe sposoby torturowania kolei, które wprowadzę w życie za dwa lata, gdy skończy się przymusowa terapia, na jaką, po wypuszczeniu z pierdla, mnie wysłano. Drżyjcie dyżurni ruchu, maszyniści i rude konduktorki.”

    2

    0
    Odpowiedz
  19. Gdybyś jeździł zardzewialym Wigry 3 i był bezdomnym tak jak ja…

    0

    0
    Odpowiedz
  20. ok to sąsziedzi. ja teraz trafiłam na stancje z dwoma kolesiami, którzy sie po jakiś 2 tygodniach na mnie obrazili i prawie przestali odzywać. A musze ich widywac czasem idąc do kuchni czy kibla :/

    0

    0
    Odpowiedz
  21. A ty co kurwa jebany włóczykij jesteś, że co chwila kwatere zmieniasz? Pewnie nie płacisz czynszu i cię każdy wypierdala po kilku miesiącach, bo innego wytłumaczenia nie widzę. Za darmo mieszka i jeszcze sie burzy, że sąsiedzi nie są w porządku… Echh pierdolone polaki biedaki cebulaki.

    1

    1
    Odpowiedz
  22. To jest jebana Warszawka i jej pieprzone wieśniackie zaplecze. Wszystkie buraki do Warszawki !!!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  23. To jeszcze nic. Nie trafili ci się najgorsi, czyli sąsiedzi z bachorem/ami. Codzienne jestem budzona o 4-6 rano(w weekendy też). Chętnie bym się zamieniła na obojętnie jakich sąsiadów byleby nie mieli bachora i piszę poważnie. Muzykę możesz jeszcze zagłuszyć zatyczkami a biegania już się nie da

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Skoro już czwarte mieszkanie zjebane to jednak wszystkie dobre. Ino Ty zjebanyś.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Zalej uszy gównem.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Na 100% klątwa jakiejś okultystycznej tajnej organizacji:Masoneria,New Age,Iluminaci albo coś innego np.Voodoo.

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Nie lubie jebanych wieśniackich pseudostudentów co pchają się do miast.Kolekcjonerzy dyplomów,a pustka w głowach.Tylko się dupcą,chleją i ćpają.

    1

    0
    Odpowiedz
  28. Miałem podobną sytuację mieszkaniową.Natrafić na dobrych sąsiadów to jak wygrać 6-kę w totolotka.Masz 5 gwiazdek.

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Chyba nie jestem pierdolnięty, albo nie jestem w tym odosobniony, bo ja mieszkając od urodzenia w Warszawie, czyli będzie niedługo już 30 lat, często mam ochotę rzucić to w piździec i osiedlić się gdzieś na Mazurach albo w Bieszczadach, mieć ciszę, spokój, relaks. Kino mi niepotrzebne, na mecz albo koncert raz na tydzień/ dwa to żaden problem wsiąść w samochód i przyjechać, internet jest wszędzie, zakupy płytowe czy ciuchowe można robić przez sieć, a obcowania z przyrodą i ciszą nic nie zastąpi.

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Wojna demograficzna: warunki bytowe, katastrofa demograficzna i emigracja Polaków z ziem polskich

    Trwająca obecnie zagłada demograficzna narodu polskiego przestaje być zjawiskiem dyskusyjnym bądź kwestionowanym, jest na ustach wszystkich. Pojawiają się fantastyczne wizje różnych profesorów. A to 1000 zł dopłaty do dziecka (Rybiński), a to … kolejne ulgi dla przedsiębiorstw (Orłowski, „Rzeczpospolita”, 15.II.2013). Brak jest dyskusji nad głównymi przyczynami zaistniałej sytuacji – katastrofą na rynku pracy i katastrofą w obszarze gospodarki mieszkaniowej. Polityka mieszkaniowa jest niezbędna w sytuacji, kiedy płace obywateli wskutek bezrobocia, różnicy sił negocjacyjnych pracownika i pracodawcy oraz polityki płacowej przedsiębiorstw zagranicznych pozostają na poziomie państwa kolonialnego, zaś koszty mieszkania zostały wywindowane w górę, poza zasięg dochodów „medianowego”* pracownika.
    Przeciętny Polak kupi za roczne zarobki 4,6 metra kwadratowego mieszkania w Warszawie, Niemiec – 11 w

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Jeśli chcesz wynajmować całe mieszkanie, w dodatku sam to odejmij sobie z miejsca 1500zł za samo lokum, do tego dojdą jeszcze opłaty, które powinny pozwolić ci zamknąć się w kwocie 2000zł. I nie daję tutaj za przykład samą tylko Warszawę, a każde większe (dajmy na to powyżej 200 000 mieszkańców) polskie miasto.
    Jak można łatwo wywnioskować w takim wypadku bardzo ciężko będzie wyżyć się za omawianą sumę.

    0

    0
    Odpowiedz
  32. Moj ponizszy komentarz wiaze sie rowniez z powyzszym wpisem, a takze katastrofa spoleczna, demograficzna, mieszkaniowa, zarobkowa spoleczenstwa polskiego.

    Nierówności były, są i będą – to sprawa losowa. Mamy różne zdolności, pracowitość i szczęście. Ale ważna przyczyną jest też że nasze (?) państwo sprzyja bogatym a drenuje średnich i biednych Że akceptuje nepotyzm (rodzinny, koleżeński, polityczny). A my stale wybieramy do władz tych samych cwaniaków którzy za nasze państwowe pieniądze urządzają swoje dzieci, kolegow, znajomych.
    Innym powodem jest to że przedsiębiorca zarabiający powyżej pewnej kwoty mogą płacić procentowo niższe podatki niż przeciętni a nawet biedni obywatele.
    Inną przyczyną jest rozpowszechnony w czasach transformacji kult przekrętu (pierwszy milion trzeba ukraść). Różni oszuści i złodzieje chodzą sobie prawie bezkarnie lub praktycznie bezkarnie. Oszukują ludzi a potem natychmiast zakładają nowe równie złodziejskie firmy i dalej oszukują Nik tego nie kontroluje. Prawo praktycznie nie działa, chyba że dotyczy to drobnego złodziejaszka (patrz afera Amber Gold, patrz nieodpowiedzialność materialna urzędników niszczących bezkarnie różne firmy, patrz publicznie w świetle prawa uprawiana lichwa).
    Będzie jeszcze gorzej, gdy do wieku emeryckiego zaczną docierać pokolenia pracujące na umowach smieciowych, ktore w żaden sposób nie będą w stanie nazbierać na jaką-taką emeryturę.
    Z owoców transformacji korzysta 5 może 10 procent społeczeństwa. Reszta ma jak za komuny, a niektorzy gorzej (starsi wypadający z rynku pracy, a szczegolnie starsze kobiety). System opieki zdrowotnej został (celowo) tak zreformowany żeby w dużym stopniu odebrać ludziom możliwość korzystania (kolejki wykluczające praktycznie efektywne leczenie w systemie społecznym). Kilkadziesiąt procent dzieci szkolnych niedojadających i niedożywionych. Znikoma część dzieci wyjeżdzających na wakacje. Strukturalna bieda z ktorej kolejne generacje nie mogą się wyrwać – to niektore ze skutkow aktualnie panującego nam miłościwie rozwarstwienia finansowego. Państwo popiera ten system aby przyspieszyć akumulację kapitału oraz aby utrzymać minimalną cenę siły roboczej, cenę od której zależy konkurencyjność gospodarki. Pytanie czy ma to jakiś sens?

    0

    0
    Odpowiedz
  33. może to ty jesteś zjebany i wszystko ci przeszkadza

    0

    0
    Odpowiedz
  34. To nie jest kwestia mieszkań w Warszawie – to po prostu uroki życia między ludźmi.

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Niniejszy wpis powstał w wyniku polemiki, prowadzonej z jednym z komentatorów pod wcześniejszym wpisem. Spór dotyczył tego, czy za jakiś czas (za kilka, kilkanaście lat) Warszawa będzie (jedyną?) oazą „dobrobytu” w Polsce, z racji czego będzie do niej napływać ludność z tzw. „ściany wschodniej”, windując ceny mieszkań (albo przynajmniej nie pozwalając im spaść). Nigdy nie uważałem Warszawy za jakieś wybitnie wyjątkowe miejsce do życia. Najpewniej nie jestem w tym poglądzie osamotniony – wystarczy przejechać się po mieście w weekend, albo spróbować z niego przed weekendem wyjechać. Widać, jak wielkie rzesze ludzi starają się stąd „uciec” chociażby na dwa dni 😉

    W świadomości Polaków często pojawia się przekonanie, że w Warszawie zarabia się dużo, w związku z czym mieszkania tam muszą być drogie. Tymczasem taka implikacja jest podejrzana sama w sobie (nawet gdyby przyjąć, że jej założenie jest prawdziwe). Bo właściwie to dlaczego (typowe) mieszkania miałyby być drogie z racji wyższych zarobków? Przecież koszt budowy jest tylko nieznacznie wyższy niż w innych, dużych miastach (i decyduje o tym głównie cena ziemi, która, jak pokazywałem w jednym z początkowych wpisów, stanowi średnio 20% kosztów).
    Jednak podstawowym błędem wydaje się być przekonanie, że w Warszawie zarabia się dużo. Patrząc na statystyki wynagrodzeń w województwach, mazowieckie jest zawsze w czołówce, jednak wyprzedza je chociażby województwo śląskie. Oczywiście statystyka dotyczy całych województw, jednak udział Warszawy (wraz z miejscowościami przyległymi) jest w województwie mazowieckim największy. Poza tym, taka statystyka niespecjalnie dobrze oddaje rzeczywistość. O ile są w Warszawie stanowiska, na których zarabia się dużo, czasem bardzo dużo, o tyle większość mieszkańców zarabia „normalnie” (czy bardzo popularna w tego typu porównaniach kasjerka z Biedronki, albo kierowca autobusu miejskiego, zarabia więcej niż w innych miastach na tym samym stanowisku?). Ludzie zarabiający bardzo dużo stanowią nieliczną grupę i „ich” mieszkania muszą być droższe – jednak to powinno wynikać z dużo wyższego standardu, wielkości i prestiżu (cokolwiek to znaczy) takich mieszkań, a nie z tego, że znajdują się w tym, czy innym mieście. Biorąc to wszystko pod uwagę można dojść do wniosku, że średnia cena mieszkania w Warszawie powinna być wyższa niż w mniejszych (<100.000 mieszkańców) miastach, jednak mieszkania dla "normalnych" ludzi powinny różnić się cenowo raczej w niewielkim stopniu. Z tego wszystkiego wnioskowałbym, że w Warszawie mamy największy potencjał spadkowy cen, bo ich dostępność dla przeciętnych mieszkańców, którzy stanowią zdecydowaną większość, jest zdecydowanie najmniejsza. Nie chciał się zgodzić z tym jeden z komentatorów twierdząc, że do Warszawy ciągle ściągają (jak to ujął) "słoje" i oni będą kupować mieszkania, nie pozwalając cenom spaść do normalnego poziomu.
    Przyjrzyjmy się więc, ilu tych mitycznych "słoików" może być i co z tego wynika.

    Jednak nim przejdziemy do meritum, warto przedstawić nieco szersze spojrzenie na sytuację demograficzną w Polsce. już Jak wielokrotnie powtarzałem na tym blogu, nie rysuje się ona (delikatnie mówiąc) w różowych barwach. Żeby nie być gołosłownym, posłużę się szacunkami GUS na temat aktualnej struktury demograficznej oraz prognozowanej liczby ludności.

    Na początek piramida wiekowa ludności w Polsce, która tak naprawdę wyjaśnia wszystko i z niej wyprowadzane są dalsze wnioski. Patrząc na strukturę wiekową widać, dlaczego w Polsce doszło do bańki mieszkaniowej, przy której USA, Hiszpania i Irlandia to "pikusie" 😉 Widać też, że kolejnej bańki... nie widać 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Mieszkanie w Warszawie

    Generalnie rzecz biorąc, jeżeli nie jesteś z bliskich okolic Warszawy i nie jesteś zdesperowanym studentem, który chce mieszkać w samochodzie na parkingu pod szkołą, myśląc, że to wspaniałe rozwiązanie – polecam wynajem mieszkania. Pomimo tego, iż jest to miasto wysokich czynszów i raj dla agencji nieruchomości, koszących prowizję tak naprawdę za nic – da się wybrać coś naprawdę sensownego wydając tylko pół budżetu miesięcznego przywiezionego w kopercie gotówką na dnie walizki od rodziców. Normalną ceną za pokój jest 700-800zł, a jeżeli nie przeszkadza Ci standard mieszkania a’la PRL lub dzielnice obrzeżne, gdzie dojazd i powrót z centrum w zatłoczonym autobusie zabierze Ci tylko pół dnia, spokojnie znajdziesz coś tańszego. W serwisie gumtree.pl aż roi się od mieszkań od osób, które postanowiły zainwestować w typowo polski sposób i zakredytować się po uszy z nadzieją na zysk z wynajmu mieszkań. Warto również zwracać uwagę na opisy mieszkań. Czasem oglądając mieszkanie opisane jako „nowoczesne i wyposażone” można się zdziwić, iż na pytanie: „Czy w mieszkaniu jest pralka?” właściciel może zareagować miną, tak jakbyś zapytał go po chińsku.

    0

    0
    Odpowiedz
  37. Wielką biedą u ludzi jest to, że wiedzą doskonale, co im się należy, ale mało o tym, co dłużni są innym.
    Małym czynom nadaje wielkość wielkie pragnienie podobania się przez nie Bogu. Bóg pragnie bardziej naszej wierności w małych sprawach, które mamy w zasięgu niż gorliwości w wielkich, które od nas nie zależą. /św. Franciszek Salez

    0

    0
    Odpowiedz
  38. A za ile bys chciała kupic mieszkanie w Warszawie?.Policz cenę zakupu takiego mieszkania, oblicz rentowność na poziomie stopy procentowej banku, a ta jest bardzo mała, odlicz czynsz i zobacz ile zostaje właścicielowi. Mieszkanie w Warszawie są po prostu drogie a to przekłada sie na cenę najmu, żadnej filozofii nie ma. Myśisz ,ż edla właściciela to taki luksus, musi robić nawet minimalne remonty, opłacić podatek i mieć nadzieję, z ez mieszkania wynajmujący wyniesie się w ustalonym terminie, bez problemów.Koszty ładnego mieszkanie , jakie być chciała czyli 50 metrów w Warszawie to od 7 tys za metr na zadupi i około 10 tys bliżej centrum, niue piszę o tych droższych.Dalej to rozpiętość od 350000 do około 50000 + koszt wykończenie około 1000 zł za metr czyli w pierwszym przypadku około 400000 a w 2 około 550000 , zysk roczny, minimalna rentowność czyli to około netto 4,36% czyli rocznie w 1 około 17 500, podziel na 12 miesięcy średnio , dale to około 1450 na rękę, bo jeszcze do odliczenie sa podatki. w przypadku 2 około 24000 rocznie /12 daje około 2000 rocznie – podatki.
    Policzyłam dla mieszkania około 45-50 m, sama widzsz,że 60 metrowe mieszkanie będzie jeszcze droższe, a wieć nierealne masz oczekiwania.
    Te 1600 czy też 2000 są całkiem normalnie skalkulowanymi kosztami najmu biorąc pod uwagę cenę nabycia nieruchomości.
    Policz sobie jeszcze koszt kredytu od takich kwot i nie będziesz zadawała pytań na kafe.

    0

    0
    Odpowiedz
  39. A ja się wyróżnię – mieszkam w budynku gospodarczym zaadaptowanym na mieszkanie, na piętrze mam gołębnik.
    Za tę paskudną norę płacę 1500 zł (wprawdzie 3 pokoje i 76 m2, ale jest wiecznie ciemno i zimno, jak ostatnio burze były w środku dnia, to o 14 paliłam światło w pokoju). Mieszkam z TŻ-em i jeszcze jednym kolesiem, więc każde z nas płaci po 500 zł. Do tego rachunki, w zależności od pory roku 80-160 zł (ogrzewanie gazowe). Z jednej strony strasznie się cieszę, że się już stamtąd wyprowadzam, a z drugiej jak pomyślę o szukaniu czegoś nowego, to ciary mi chodzą po plecach.
    Aha… Takie rzeczy to tylko w Warszawie

    0

    0
    Odpowiedz
  40. nie chce mieszkać sama, po części jest to moj wybor (…) Mam sporo znajomych żyjących w ten sposób i sama również jestem takim „dorosłym bobasem”.
    Jestem po trzydziestce, skończyłam studia magisterskie i podyplomówkę, pracuję zawodowo prawie od 7 lat. Zarabiam niewiele więcej niż wynosi najniższa krajowa – 1980 zł. Brutto oczywiście. Może wydać się to komuś dziwne, ale mimo to jestem obiektem zazdrości wielu osób – bo choć zarabiam niewiele, to mam stałą pracę, pracuję na „państwowym”, raczej nie muszę obawiać się zwolnienia, przynajmniej w najbliższym czasie, mogę liczyć na trzynastkę, dodatek urlopowy i bony na święta. To dużo w czasach śmieciówek i bezrobocia, jednak na samodzielne utrzymanie się na godnym poziomie to trochę za mało. (…)

    Jestem też w o tyle dobrej sytuacji, że mam własne mieszkanie odziedziczone po babci. Nie mam jednak męża ani stałego partnera, a samej byłoby mi bardzo trudno utrzymać się „na swoim”, bo same opłaty za moje mieszkanie wynoszą ok. 500 zł. Do tego żywność, środki czystości, dojazd do pracy, nie mówiąc już o takich „luksusach” jak ubranie czy jakaś rozrywka chociaż od czasu do czasu. Jest jeszcze inna kwestia – mieszkając sama, czułabym się po prostu samotnie, nie uśmiecha mi się też przyjmowanie pod swój dach jakiejś obcej współlokatorki. Dlatego wolę mieszkać z rodzicami, a swoje mieszkanie wynajmować.

    Oczywiście partycypuję w rachunkach i kupowaniu jedzenia, niedawno wzięłam kredyt na remont łazienki, sprzątam, często gotuję obiady, piorę dla całej rodziny itd. Mimo to czasem czuję się jak nastolatka; tyle tylko, że zamiast do szkoły chodzę do pracy. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze poznać swoją drugą połówkę i zacząć żyć niezależnie od rodziców. Ale w sumie nie jest to takie proste, bo o sympatycznego mezczyzne bardzo trudno.

    0

    0
    Odpowiedz
  41. to była klątwa Tutenchamona bałwanie

    0

    0
    Odpowiedz
  42. Może powinieneś dobrze zruchać właścicielke? Tylko pamiętaj!, bez gumy i lej do środka

    1

    0
    Odpowiedz
  43. To nie kwestia mieszkań. To kwestia mieszkańców stolicy 😀

    0

    0
    Odpowiedz