Ludzie to wkurwiające śmiecie.

Dostałam ostatnio dziwnej choroby, polegającej na podrażnieniu przewodu pokarmowego. W dodatku zmieniałam leki, co odbiło się na moim zdrowiu bardzo. Stało się, musiałam szybko wracać do domu, bo inaczej odleciałabym. Mimo obecności „przyjaciela” musiałam wracać sama, w dodatku pieszo. Nie chcę Wam zdradzać szczegółów swojego „spaceru”, bo po pierwsze może Was to obrzydzić, po drugie kto bardziej kumaty domyśli się, o co dokładnie chodzi. Cały tydzień przeleżałam w łóżku. Nie mam pojęcia, jak znalazłam się z powrotem w domu, to nieistotne. Potem parę dni szpital, dopiero teraz wróciłam do domu. No i co kurwa mnie czeka? Ano parę osób doniosło mi[bardzo dobrze zrobili], co mój były przyjaciel robił za moimi plecami. Rozgadywał wszystkim, że moje choroby wynikają z bycia uzależnionym od narko[nie wiem, skąd to się wzięło, to niezbyt ważne], i innych dupereli. Do tego rozgadywał po ludziach różne rzeczy bardzo intymne. Przez cały okres naszej znajomości obrabiał mi dupę równo. Nie wiem, kurwa, nie wiem, dlaczego tak łatwo dałam się sfrajerzyć. Boli mnie ta sprawa, nie daje mi spokoju. Cały czas pomagałam, dawałam cały czas siebie, ile mogłam, a dostałam taką „podziękę”. Ludzie to niegodni zaufania śmiecie. Kurwa, chujnia, śrut, kupa wodorostów. Tyle ode mnie, bez pozdrowień.

79
107

Komentarze do "Ludzie to wkurwiające śmiecie."

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Współczuję. Ja miałem sytuacje podobnego pokroju lecz z byłymi partnerkami, staranie się, zabieganie żeby było dobrze a w podzięce podłe rzeczy. To smutne co mówisz, ale temu frajerowi „podziękuj”.

    5

    0
    Odpowiedz
  3. Wołaj w kichę! odkryjesz co to rozkosz!

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Nie ma na mnie chuja we wsi! /Pozdro Krystyna Jebałło

    0

    0
    Odpowiedz
  5. pfff… że ludzie to śmiecie to ja wiem od 15 roku życia (tycia)

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Wypierdalaj szczeniaro do szkoły się uczyć.Chuj nas obchodzi co cię dopadło!

    0

    5
    Odpowiedz
  7. PO CO TUTAJ TO KOBIETO PISZESZ, PRZECIEŻ ZARAZ „SZAMCE ALFA” CIĘ ZJADĄ, ZA SAMO BYCIE KOBIETĄ- BO a)nie dawałaś mu posłusznie dupy
    b) TO WSZYSTKO TWOJA WINA
    c)BO JESTEŚ GŁUPIĄ KOBIETĄ I TAKI TWÓJ LOS ZA WYCHODZENIE Z KUCHNI

    7

    0
    Odpowiedz
  8. Przyjaciel, przyjaciel… Zakochał się, chciał zaruchać. Ty mu nie dawałaś. Trwało to długo i się obróciło właśnie w taką patologię.

    3

    0
    Odpowiedz
  9. Autorze, po co sie martwic i zoladkowac. Oblicza tego swiata nie zmienisz. Zycie jest krotkie i juz niebawem nie bedzie Cie na tym swiecie. Po bardzo krotkim czasie prawie nikt nie bedzie sobie mogl przypomniec twego imienia czy nazwiska, nie mowiac o wygladzie. Zajmij sie czytaniem dziel filozoficznych zajmujacych sie ta problematyka, np. sensu zycia, smierci, Boga, wiecznosci, pojecia,ktorych nie jestesmy ogarnac naszym malym rozumem.

    6

    0
    Odpowiedz
  10. Bezsens i sens życia

    „Życie jest bez sensu. Lepiej umrzeć, aniżeli żyć. Codzienność, to ocean absurdu, który ogarnia i podtapia ”. To wielka sprawa w pewnym momencie życia dojść do takich wniosków i odważnie je wyrazić przed samym sobą. Wielu ludzi nie ma odwagi wypowiedzieć tej trudnej prawdy, która przeszywa do granic wszelkich możliwości. Tragizm wielu ludzkich dróg polega na uporczywym nazywaniu „bez-sensu” „sensem”. A już niektóre sztuczne opowieści o rzekomo „pięknym życiu” mogą wywołać co najwyżej uśmiech politowania i szczere współczucie…

    W sumie sprawa jest bardzo trudna. Nazwanie swego życia „bezsensownym” jest równoznaczne z jego zakwestionowaniem. Kolejne godziny, dni, lata przeobrażają się w śmieci do wyrzucenia na śmietnik. To zbyt wielka próba. Dlatego częstym rozwiązaniem jest nazwaniem „absurdu” „sensem” i w ten sposób można jakoś dalej ciągnąć. Ale niestety jest to rozwiązanie bardzo powierzchowne. Pod maskującą warstwą iluzji, z głębi duszy wydobywa się bolesne „moje życie jest bez sensu”. Sposobem na neutralizację tego bólu staje się krytyka innych, wieloraki pęd, oraz paniczne zagłuszanie głosu sumienia. Ale opary przeżywanego „psychiatryka” dokuczliwie wciąż dają o sobie znać. Największą tragedią będzie jednak stanięcie „twarzą w twarz” wobec prawdy swego życia w momencie śmierci. Nie-uzdrowiony trąd dopadnie z całą siłą…

    Dlatego lepiej za całą absurdalność swego życia wziąć się już na ziemi. Ale od razu doprecyzujmy, że nie chodzi tutaj o popadnięcie w jakąś formę nihilizmu. Nihilizm charakteryzuje się trwałym przypisaniem życiu kategorii „nihil-nicość”. Wszystko jest pustym przemijaniem, pozbawionym jakiejkolwiek wartościowej głębi. W takiej nihilistycznej logice, człowiek nie powinien niczego szukać, bo i tak nic na pewno nie znajdzie. Na tej drodze pojawia się szczere wyznanie „życie jest trądem” i na tym koniec. Nie ma próby wyjścia z tej choroby. Plusem jest tutaj brak „słodkich formułek”, ale całość rzecz biorąc jest „absurdem do potęgi n-tej”.

    Warto zainspirować się pewnym przełomowym epizodem, jaki miał często miejsce w życiu wielu ludzi, którzy zostali pustelnikami. Właściwie u początków pustelniczego ruchu, to była cała potężna fala specyficznego zestawienia. Jakiego? To zestawienie można krótko wyrazić słowami: absurd-sens. Precyzyjnie mówiąc, niektórzy ludzie w pewnym momencie swego życia dochodzili do wniosku, że ich życie przypomina trwanie w trądzie bezsensu. Odważnie i bezkompromisowo mieli odwagę rzeczy nazwać po imieniu. Ale pierwszy człon zestawienia „absurd” był jedynie przygotowaniem do podjęcia drugiego etapu pt. „sens”. W ten sposób następowało porzucenie dotychczasowego sposobu życia i przejście do nowego.

    Dokonywało się to i nieustannie dokonuje w dwóch etapach. Najpierw jest ufne zwrócenie się do Jezusa ze słowami: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Łk 5, 12). Ta rozbrajająca i pokorna prośba zawsze porusza Boże Serce i Jezus przychodzi z darem uzdrowienia z trądu dotychczasowych absurdalności. Następnie, po tym fundamentalnym uzdrowieniu, dalsze leczenie i wzrastanie dokonuje się w klimacie pustyni. Wzorcem takiej postawy jest sam Jezus Chrystus, o którym św. Łukasz pisze: „On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się” (Łk 5, 16). Dla pustelnika pustynia staje się przestrzenią całego życia. Na innych drogach powołania, to tylko część. Ale istota jest wspólna dla wszystkich. Tylko ten, kto w swym życiu udaje się w miejsca pustynne i modli się, ma szansę mówić „życie ma sens” i będzie to czysta prawda, a nie kłamstwo lub naiwna iluzja.

    Sensowne życie jest możliwe, ale… Najpierw trzeba w pewnym momencie mieć odwagę powiedzieć „moje życie jest absurdem”. A następnie jeszcze odważniej trzeba powierzyć się Jezusowi, którego możemy spotkać najpełniej na modlitwie w miejscach pustynnych…

    5

    1
    Odpowiedz
  11. xoxobaby

    Great Miss 'Why?’☆: Życie jest ab­surdem. Człowiek rodzi się po to, by um­rzeć. Po­pełnia błędy po to, by się na nich uczyć. Uczy się po to, by po­tem wszys­tko za­pom­nieć i na no­wo zaczy­nać stu­diować każdy roz­dział życia. Budzi się po to, by wie­czo­rem znów móc iść spać. Je po to, by mieć ener­gię, a za­raz ją spa­lić i na no­wo szu­kać jej źródła. Życie to ba­nał. Za­taczające się koło powtórzeń. Jed­nak niektóre sy­tuac­je nie wra­cają. Dzieją się raz, raz je­dyny, i jeśli od­po­wied­nio nie wy­korzys­ta­my tej okaz­ji, możemy diamet­ralnie od­wrócić bieg swo­jego życia. Wys­tar­czy jed­no niedo­powie­dze­nie, jed­na omyłka, a baj­ka może zmienić się w koszmar. Wys­tar­czą dwa niepot­rzeb­ne słowa, a człowiek tra­ci wszys­tko, na co przez całe życie pra­cował. Wys­tar­czy, że od­wróci wzrok, a za­raz każdy us­ta­wia się prze­ciw­ko niemu i per­fidnie ob­ma­wia go za ple­cami. A w oczy mówi mu, jak strasznie jest dla niego ważny. Otocze­nie wy­korzys­tu­je ludzkie błędy, by się mścić. Tak, jak­by ludzie wokół nig­dy nie cier­pieli, nie czu­li bólu. A prze­cież człowiekiem czułym można naz­wać znaczną większość ludzkiej po­pulac­ji. Życie to ab­surd, nieroz­gry­ziony pa­radoks.

    1

    0
    Odpowiedz
  12. Ja mam doswiadczenie, pracuje z Zusie jus od 24 lat. A tu przyszla do pracy mloda dziewczyna, skonczyla wprawdzie studia wyzsze w warszawie, ale z jakiego powodu szybko awansowala? Jest teraz moja kierowniczka i to ja musze jej robic rano kawe. Przeciez to jesto chore. Ona nalzey do osob, ktore trudno zadowolic, wiec musze charowac cale 8 godzin bez przerw na kawe, bo tak zyczy sobie jasnie pani. W moich czasach skonczenie studiow bylo trudne, a teraz kazdy gowniarz moze je miec. Tylko dlaczego my starsi musimy sluzyc mlodym?

    2

    0
    Odpowiedz
  13. Życie bez wiary

    Jestem niewierząca. Nie byłam wychowywana w religijnej rodzinie, stąd nigdy nie nastapiło we mnie zerwanie z wiarą, bunt przeciwko niej, po prostu uważałam od zawsze, że Boga nie ma. Nikt mnie nie nauczył modlitw i nie prowadzał na mszę. Moja Mama uważała się za kobietę nowoczesną, materialistkę – nie marksistkę i była niewierząca, postanowiła być wierna swoim poglądom i wychować mnie zgodnie z przekonaniami ( przynależności partyjnej nie miała na koncie). Szanuję decyzję Mamy, bo w jej postawie nie było hipokryzji i tak charakterystycznego dla tamtych czasów dwójmyślenia.

    Wychowanie bez religii w moim przypadku nie było wychowaniem bez tradycji, czy bez zasad moralnych. Wpajano mi wartości, które są mniej więcej zgodne z dziesięciorgiem przykazań, no może bez tego pierwszego. Wiedziałam więc co to dobro i zło.

    Mieszkałam w wielkim mieście, nie było religii w szkołach, nie spotykałam sie z żadnymi przejawami dyskryminacji czy ostracyzmu z powodu owej odmienności.

    No więc do rzeczy. Dorosłam i chyba nawet dojrzałam i zaczęłam samodzielnie mysleć. I poczułam się w jakiś sposób okradziona, poznałam osoby wierzące i poczułam zazdrość. Ich życie było jakieś bogatsze. Nie musieli się zastanawiać nad swoja tożsamością, mogli się modlić kiedy było im w życiu źle, a to przynosiło im nadzieję i ukojenie. Wprawdzie zdumiewające było i nadal jest dla mnie jak mogli wierzyć w tą całą biblijną opowieść, w cuda, w całą fabularna otoczkę wyznawanej religii. Ja nie potrafiłam w to uwierzyć choć przeczytałam Biblię i przyznaję, że była to dla mnie ważna i w większości bardzo ciekawa lektura. Miałam okres w życiu kiedy chciałam uwierzyć w Boga, naprawdę bardzo się starałam, chodziłam do kościoła, próbowałam sie modlić, nauczyłam się „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”, ale to wszystko na nic.

    Brakuje mi w życiu tego elementu jakim jest religia, ale to nie jest kwestia racjonalnego wyboru. Nie można stać się osobą wierzącą samą siłą woli. Albo wierzysz albo nie , coś chyba jest w tym określeniu „łaska wiary”, ja jej nie doznałam.

    Uważam, i jest to wynik moich przemysleń, doświadczeń i lektur, że człowiek powinien mieć szansę być wychowany w wierze, może ją potem odrzucić, ale powinien mieć szansę. Religia jest filarem cywilizacji, społeczeństwa, kultury. Źródłem tradycji i obrzędów, które spajają społeczeństwa, stanowi ostoję i drogowskaz. Nie każdy potrafi sam sobie być drogowskazem, niektórzy potrzebują kija i marchewki – obawy przed karą i nadziei na nagrodę, potrzebują jasno określonych granic. Jeśli tego nie mają gubią się, a społeczności ulegają rozpadowi.

    Co gorsza natura nie znosi pustki i miejsce religii w życiu człowieka coś musi wypełnić, jakas ideologia, jakiś inny bożek, chyba jesteśmy świadkami tego procesu. Co zastąpi religię w Polsce i czy będzie to zmiana na lepsze. Śmiem watpić.

    0

    1
    Odpowiedz
  14. W życiu każdego z nas, może przyjść taki czas, że poczujemy bezsens istnienia…

    Ciągłe życie w biegu, bardzo duża liczba obowiązków i problemów po drodze, pogoń za pieniądzem żeby móc przetrwać, czasem jakieś chwilowe rozrywki i codziennie to samo.. powstaje pustka, bezsilność… Po co to wszystko?

    Na świecie mamy bardzo dużo religii, które poruszają ten i inne tematy, ale która z nich jest najlepsza?

    Obecnie w większości sytuacji wyznawana religia zależy od miejsca urodzenia na świecie.. dlaczego?

    Dlaczego jedni rodzą się w bogatych rodzinach, a inni w bardzo biednych?

    Dlaczego jedni rodzą się na wojnach, gdzie muszą cały czas walczyć o życie, a inni mają bardzo duże ilości bogactwa ziemskiego i nie muszą się prawie o nic martwić?

    Dlaczego jedni rodzą się zdrowi, a inni niepełnosprawni? Gdzie jest sprawiedliwość?

    Dlaczego jedni rodzą się już prawie geniuszami – odkrywają nowe rzeczy/wynalazki, które odmieniają świat, a inni nie?

    Jaki jest cel i sens życia? Po co żyjemy?

    Dlaczego musimy cierpieć?

    Skoro istnieje Wyższa Opatrzność, to dlaczego pozwala na to, że jest tyle wojen i cierpień na świecie? Dlaczego jedni mają cierpieć, a inni nie?

    Czy jest coś po śmierci? Jeśli coś jest, to co to jest? Gdzie to jest?

    Żeby odwrócić stan bezsensu życia, powinniśmy odnaleźć szczęście i miłość..

    Jeżeli dana teoria głoszona jest sprzeczna z logiką, to należy ją odrzucić.

    Jeżeli nie można odnaleźć odpowiedzi takiej, którą zaakceptuje rozum, to wtedy należy zacząć szukać odpowiedzi tam, gdzie inni nie szukają…

    Idealny/doskonały stan, to jest taki w którym Twoja wiara i rozum nie kłócą się ze sobą… Jeżeli w jakimś temacie dojdzie do sytuacji takiej, że rozum Twój zaprzeczy wiarę-teorie w niej głoszone, to odrzuć tą teorię i szukaj dalej…

    „Szukajcie, a znajdziecie…” – ktoś kiedyś powiedział…

    Zawsze warto szukać, bezczynność nie odpowie nam na pytania – tylko pogłębi naszą pustkę/bezsilność, a im więcej będziesz wiedział(a) o swoim pochodzeniu/egzystencji, tym lepiej wszystko będziesz rozumiał(a), dlaczego tak jest i dlaczego w Twoim życiu tak się dzieje…

    Bezsilność i pustka jaka Cię ogarnia jest po to, żeby wymusić na Tobie działania w poszukiwaniu szczęścia…

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Ateizm. Tęsknota za bezsensem istnienia.

    Świat jest doskonale bezduszny i obojętny – twierdzi światowy lider ateizmu Richard Dawkins. „Sens” i „celowość” to tylko fantasmagorie naszego umysłu nie istniejące naprawdę. Nie ma Boga. Co istnieje? Kosmos jako wielka maszyna do losowania i selekcji. Poza Kosmosem nie ma nic. Wewnątrz niego zaś nie pojawia się nawet ślad świadomego zamysłu, jakiejkolwiek duchowości. Rządzi przypadek.

    Większość ludzi, a w każdym razie Europejczyków, wydaje się podzielać poglądy Dawkinsa traktując je jako „obiektywne” i „naukowe”. Niektórzy, mniej radykalni, rezerwują dla Boga miejsce nieuchwytnej zjawy. Zjawy, dodajmy, całkowicie bezrobotnej, gdyż jakakolwiek Boża ingerencja naruszyłaby „naukowe” rządy Przypadku i zaburzyła „harmonię bezcelowości”.

    Co uwiarygodnia, zdaniem ateistów, ich poglądy? Darwinizm, który pozwala „być ateistą spełnionym intelektualnie”.

    Człowieka nie stworzył Bóg. Nasz gatunek wyewoluował z materii nieożywionej. Drogą długotrwałej serii przypadków, wspartych mechanizmem selekcyjnym, przechodząc stadia pośrednie, takie jak bakteria, robak, ryba, gad.

    Co z naszymi myślami, marzeniami? Złudzenie. Istnieją tylko jednostki informacji – memy, które powielają się i selekcjonują w naszych głowach. Nie mamy wolnej woli. Sztuka nie ma wartości. To tylko fantomy, które powstały w trakcie „walki o byt”.

    Jakie są praktyczne skutki ateizmu? Ludzkie życie traci wartość w oczach samych ludzi. Ateiści się z takim stanowiskiem nie zgodzą, powiedzą, że to właśnie oni nadali sens życiu uwalniając je „spod tyranii” nieistniejącego Boga.

    Czyny ateistów jednak przeczą tej deklaracji.

    Życie ma sens tylko w pełni zdrowia i bogactwa. Inne życie jest „nędzne”. Znany ateistyczny etyk Peter Singer mówi, że życie staruszków jest nędzne, nic nie warte. Ateiści domagają się eutanazji. Ten, kto przegra w kosmiczną ruletkę, zestarzeje się albo zachoruje, powinien umrzeć. Miliarderzy, ci najwięksi szczęściarze kosmicznej maszyny losującej, żądają od biednych, aby znikli z powierzchni Ziemi i nie zużywali jej cennych zasobów.

    Cóż, można powiedzieć, że to wszystko jest bardzo smutne, ale jednak „naukowe”. Czyżby?

    Aby obronić swoją tezę, że „istnieje tylko Kosmos” i „nie istnieje celowość i sensowność” ateiści muszą się bardzo nagimnastykować, wiele faktów dosztukować, a o innych zręcznie zapomnieć i „zamieść je pod dywan”.

    Zacznijmy od tezy, że człowiek wyewoluował w drodze serii przypadków z materii nieożywionej. Jest to teza skrajnie nieprawdopodobna. Richard Dawkins we „Wspinaczce na szczyt nieprawdopodobieństwa” wyjaśnia, że wspinaczka na stromy szczyt może się wydawać nieprawdopodobna, jest jednak zupełnie prosta, jeśli do szczytu prowadzi łagodna droga. Innymi słowy, mając dużo czasu, ewolucja mogła wszystko. Teza ta brzmi naukowo, jednak dowodów brak. Rozwinięte formy życia pojawiają się nagle w tak zwanej „eksplozji kambryjskiej” Żadnych form pośrednich. Żadnego „łagodnego podejścia”. Ciągle brak także „pośredniego ogniwa” między małpą a człowiekiem. Brak też pośredniego ogniwa łączącego materię ożywioną z martwą.

    Samo „wyewoluowanie przypadkiem z materii nieożywionej” wydaje się już być niesamowitym fuksem, jaki spotkał nas w kosmicznej ruletce. Jednak, byśmy mogli w ogóle o nim debatować, wcześniej musiała zajść seria innych zupełnie nieprawdopodobnych przypadków.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Czuje bezsens istnienia
    Wstaje rano,ciągle to samo..jem śniadanie itp,patrze przez okno…te same budynki,huśtawka,drzewa,ludzie i tak dalej i tak dalej.
    Zobojętniałem sie na świat,ludzi.
    Nie odczuwam przyjemności ani też smutku czy radości
    Pomimo to że pracuje,funkcjonuje,wychodze do ludzi to odczuwam bez sens życia
    Mam wrażenie jakbym odkrył ten świat,stał sie dla mnie prosty,schematyczny,przewidywalny
    Pytanie co by było gdyby wszyscy ludzie byli dla siebie dobrzy???
    Było by jeszcze bardziej nudno niż jest teraz
    I teraz pytanie co zrobić bym wrócił do punktu początkowego,do normalności i poprawnego widzenia tego świata???
    Prosze mi coś doradzić,z góry dziękuje

    3

    0
    Odpowiedz
  17. Łazisz po tym świecie jak taki debil. Wstajesz rano, jesz śniadanie czy tam pijesz kawę i idziesz do roboty/szkoły. Lubisz ją bardziej lub mniej, siedzisz tam 8 godzin i wracasz do domu. Nie wiem czy masz rodzinę. Jeśli nie masz to wracasz do pustego mieszkania/domu i robisz sobie obiad, albo zamawiasz coś lub wychodzisz. Jeśli masz rodzinę zbyt wiele się nie zmienia, może z wyjątkiem tego że napewno jesz w domu. Później oglądasz telewizor albo oddajesz się innym pustym czynnościom. Nawet gdybyś czytał Horacego albo Sartre’ego co z tego? Zaraz pójdziesz spać. I rano znowu wstajesz. W niedzielę powinieneś iść do kościoła, wiesz o tym?
    Od czasu do czasu wyjedziesz gdzieś pozwiedzać żeby uraczyć swoje oczy jakimiś pięknymi widokami. Wyspy, góry, dupy, jeziora, nieważne. Ubarwiasz swoje życie jak tylko możesz. Łazisz po tym świecie jak taki debil. Nie chcesz umierać? A właściwie czemu? Tak ci tu dobrze?
    Jesteś nikim. Niczym w perspektywie czasu i całego świata. Świat to absurd. Absurdem jest też twoje życie. Rodzisz się, męczysz w szkole i uniwersytecie, zakładasz rodzinę lub nie, pracujesz lub nie, podróżujesz, szukasz coraz to nowszych podniet by uczynić swoje życie ciekawszym po czym umierasz. Każdy tak ma. Może z wyjątkiem ludzi z plecami albo tych, którym się nie poszczęściło urodzić na w miarę żyznej glebie. Kim jesteś? Co ty tu robisz? Po co tu jesteś? Czy wiesz, że jesteś nikim? Czy wiesz, że za dwieście lat nie zostanie po tobie strzępek pamięci czy płyta nagrobna z twoim nazwiskiem i dwoma datami?
    Nasz świat to absurd.
    Nie zrobi mu różnicy czy będziesz żył wg schematów czy może wypierdolisz do lasu i spędzisz tam całe życie polując i mieszkając w lepiance. Możesz siedzieć całe życie na dupie bylebyś płacił czynsz i opłaty za tv które tak namiętnie oglądasz. Nie zapomnij o podatkach.
    Nieważne, że czytasz Szekspira i Platona oraz namiętnie słuchasz preludiów Szopena. Nikt tego nie doceni. A nawet jeśli to nie – nie martw się, nie jesteś nikim wyjątkowym. Po co to wszystko? Dla chwilowej przyjemności? Dla świadomości zrozumienia tragicznych bohaterów i boleści odtrąconego pianisty? Nie zmienisz świata a tym bardziej nie pozostawisz w nim nic po sobie. Omnis moriar. Tutaj nie ma nic. Wszystko jest absurdem.
    Czy jest coś co mogłoby nas uratować?
    Nie.
    Za tysiąc lat wszystko będzie nowsze, brzydsze i tak dalej. Mechanizm się będzie kręcił, tak jak kręcił się 1000 lat temu i jak kręci się dziś. Ale nie będzie już ciebie. A reszta i tak się będzie kręcić, by coś naprawić, stworzyć, ulepszyć. Wcale nie musiałeś istnieć, twoje istnienie to przypadek. Nasze istnienie to przypadek. Rodzisz się, definiujesz, potem tworzysz coś nowego. Niedługo ludzie zapomną kim był Jan Paweł II czy Curie. Po co żyjesz, pytam? Czym jest twoja egzystencja?
    Jesteśmy elementem w układance. Nie wiem tylko czy to ktoś się nami bawi, czerpiąc z tego jakąś korzyść, czy sami stworzyliśmy sobie taki świat, w którym każdy z nas jest częścią maszyny. Nieświadomej.
    Jesteśmy zbyt dużym absurdem.
    Chciałabym zobaczyć co będzie na końcu tego gówna w którym żyjemy.
    A filozofowie pytają jaki jest sens życia!

    Takie myślenie ukazuje mi tylko jeden drogowskaz wyłaniający się spośród mroku.
    Wypierdalaj na pustynię zaraz jak się urodzisz i żyj tam, albo zdechnij. Nieważne.
    Albo idź do dżungli. Tam przynajmniej przeżyjesz, jeśli nauczysz się rozpoznawać trujące żarcie oraz napastników.
    Taka opcja byłaby najlepsza. Siedzieć sobie w dżungli, być niemową, głupim, polować sobie i sobie umrzeć. Nie raniąc nikogo, nie płacąc nikomu, a tym bardziej nie wydawać potomstwa na świat.
    Nieważne czy żyjesz czy nie. Łapiesz się wszystkiego by nadać swemu życiu sens – gromadzisz się w swoim towarzystwie wmawiając sobie, że jesteś niezastąpiony, żyjesz sobie, jesz sobie, codziennie myjesz zęby i dajesz oznaki życia w formie głosu czy tekstu pisanego ujawnianych wszędzie gdzie się da. Słuchasz muzyki, czytasz książki, wychodzisz do kina.
    a to wszystko to gówno. i tak umrzesz i nic z tego. i innym ludziom też.
    równie dobrze możesz żyć w swoich szczynach gdzieś na południu amazonii wpierdalając spaghetti z kobry.

    kasa z książki którą kupisz, kasa z biletu który kupisz, kasa z płyty którą kupisz będzie się obracała jeszcze długo po twojej śmierci. Ty umrzesz, a firma która wczoraj sprzedała ci chleb będzie sobie prosperowała. Nie ci sami ludzie, ich potomkowie. I wszystko wkoło. Ale bez ciebie.
    I nie chrzań o metempsychozie i deja vu. Mamy tylko jedno życie. Wykonujesz serie bezcelowych ruchów by nadać sens swojemu istnieniu, by na koncu powiedzieć, że nie straciłeś sekundy życia. Nie rozumiesz jednak, że to i tak nie ma sensu, że i tak „i co z tego”…

    Zrozumiałam dzisiaj jedno i więcej. Nasze istnienie jest niczym, świat jest absurdem, wszystko w zasadzie jest bez sensu, a uzależnieni zostali usprawiedliwieni.

    Teraz należy sobie zadać jedno, zajebiście ważne pytanie.
    Czy życie jest warte tego by je przeżyć?

    1

    0
    Odpowiedz
  18. Ogranicz nadmierne spożywanie nasienia gimbo-smarkulo.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Typowy bełkot rozkapryszonej małolaty.Jedź do czeskiej Ostravy,naćpaj się bo to tam legalne i widzę że tobie bliskie./Rafał_Otaku ze Śląska.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Akurat,ludzie śmiecie czyli ty też nim jesteś.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Ogarnij się flejo!

    0

    0
    Odpowiedz
  22. swoją wypowiedzią udowodniłeś, że jesteś z PISu…

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Mnie tez kiedyś obgadywał rudy chuj. Kiedyś nie wierzyłem w ten stereotyp, ale to prawda. Każdy rudzilec to wredny śmiec. Olej tego śmiecia.

    1

    0
    Odpowiedz
  24. pisz uwerturę…

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Ja robię tak: śmieję się zawsze innym w twarz, jak mnie obrażają to dodaję od siebie jeszcze gorsze rzeczy i tak dalej. Odchodzą wtedy zdumieni, a ja się dalej śmieję z ich głupich wyrazów twarzy. Pozdrawiam, nie taki jeszcze stary kawaler.

    2

    0
    Odpowiedz
  26. to po co się z ludźmi tym dzielisz? OK, dwa pytania: 1) posrałaś się? 2) ruchał Cię?

    1

    0
    Odpowiedz
  27. Mieszkasz w poprawczaku? Bo ten język jakiś dziwny – „sfrajerzyć” itp.

    1

    0
    Odpowiedz
  28. Odnoszę wrażenie że krótko żyjesz na tym świecie. Na pewno poniżej 20 lat. Odnośnie tematu to niestety ale nie można ufać nikomu poza najbliższą rodziną i to też nie zawsze. Nie wiem jak było kiedyś ale w dzisiejszych czasach niestety tak to wygląda. Ludzie są fałszywi i zakłamani. Troszczą się jedynie o swój tyłek. Natomiast moim zdaniem nie można się tym przejmować bo dostanie się pierdolca. Ja od zawsze jestem indywidualistą ale wiadomo zdarzają się często sytuację gdzie trzeba komuś coś powierzyć, z kimś razem coś załatwić itd. Wtedy wychodzi kto ile jest warty. Moja rada to staraj się polegać tylko na sobie. A wtedy nikt cię nie wyrucha, w przenośni i dosłownie z resztą też. Pozdrawiam, singiel i indywidualista w jednym, znudzony już walką z wiatrakami.

    3

    0
    Odpowiedz
  29. Rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Rudy i jeszcze z rudym wasem to fałszywy człowiek,więc uważajcie na nich.skurwiele.

    2

    0
    Odpowiedz
  31. Na co liczysz i jakich odpowiedzi oczekujesz? Jak nie katotaliban to proste kołki i matołki może paru inteligentnych sie znajdzie ale giną przygnieceni prostotą, tępotą i chamstwem. Stań sie chamidłem bez uczuć bo żyjesz w Bolandzie.

    2

    0
    Odpowiedz
  32. napierdalaj doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  33. Mnie kiedys tez wyruchała troche bliższa osoba niz przyjaciel moja była z którą spedziłem kilka lat i myslałem ze moge na niej polegać itp ale jak co do czego przyszło i jej potrzebowałem,ciezki okres w moim zyciu ,to znalazła sobie innego i nic jej moja osoba nie obchodziła czy zyje jak sie czuje co ze mna a chuj z tym ,sa kolezanki jest nowy amant i poszła ,nic tak nie boli jak zdrada choc sa jeszcze gorsze rzeczy ale ja nie o nich ,wracając do meritum sprawy wierzyc idzie tylko swojej rodzinie jak ktos tu napisał ale ja nie wierze np mojej szwagierce podła zmija,wiec tez nie do konca z tą wiara,mam taki test jezeli ty komus pomagasz i potem jest podobna sytuacja i ty prosisz o pomoc a tej pomocy nie ma (i nie chodzi mi tu o kase ale o pomoc w czyms czy nawet dobre słowo)to olej takie znajomosci bo do kieliszka pieniedzy imprez jak ty stawiasz to jest mase chętnych ale jak co do czego przyjdzie to cie obgadają i zostawią gdzies w rowie

    1

    0
    Odpowiedz
  34. A gdzie jest ta co nie ma orgazmu,no i ta co przesladuje konduktorów.

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Powiem krótko -Nie ufaj nikomu!

    3

    0
    Odpowiedz
  36. komentarze bezcenne.. to chyba dlatego, że bez pozdrowień XD

    0

    0
    Odpowiedz
  37. Nie „ludzie” chuje tylko ta pizda małpoczłek z którym się zadajesz. Skończ na zawsze tą patologiczną znajomość dla własnego dobra.

    1

    0
    Odpowiedz
  38. To po chuj mu idiotko opowiadałaś o swoich prywatnych sprawach. Masz za swoje i wyciągnij nauczkę, że NIKOMU nic się nie mówi!

    3

    0
    Odpowiedz
  39. Wyciągaj wnioski i do przodu

    0

    0
    Odpowiedz