Czy gdzieś da się w tym kraju normalnie zamieszkać?
Na mieszkania (i to te najgorszej jakości) mnie po prostu nie stać. Mam pracę, którą nie zmienię z dnia na dzień, a jeśli nawet, to i tak niewiele to poprawi moją sytuację mieszkaniową, bo większość pensji by szła na mieszkanie.
3
0
W domku drewnianym możesz się zakwaterować. Szkolna 17 Białystok.
Czemu to polecasz? Płacą ci za to, to twój domek czy jakiś psychopatów?
Może zacznij dawać dupy?
Może zacznij nie być prostakiem?
Ja muszę po prostu zacząć lepiej zarabiać.
Piszesz maturę, idziesz na studia, a po nich zarabiasz 4500 zł netto (przy dobrych wiatrach), najmujesz skromniutkie mieszkanko za 2500 zł ze wszystkimi rachunkami, wydajesz 700 zł na jedzenie miesięcznie, 700 zł na benzynę miesięcznie, 1 raz w miesiącu idziesz zachlać ryja na miasto z kilkoma znajomymi i wtedy leci 200 zł więc zostaje Ci 400 zł miesięcznie, które odkładasz żeby uzbierać na wkład własny do kredytu na 25 lat. Obecnie bez 20% wkładu własnego możesz co najwyżej chodzić na lekcje jodłowania albo electric boogie. Skromne mieszkanko nie przekraczające 50 m2 to koszt 450 000 zł (stan surowy) w przeciętnym mieście wojewódzkim więc 90 koła to minimum na wkład własny, dzieląc 90 koła na 400 odłożonych miesięcznie polskich cebul daje 225 miesięcy, a więc 18,75 roku czyli w niecałe 19 lat masz odłożone na wkład własny na trochę większe niż dwustanowiskowy garaż mieszkanie w niezbyt atrakcyjnej części miasta wojewódzkiego. Oprócz okresu odkładania na wkład własny dochodzi zaplanowany 25 letni kredy, a więc 44 lata i możesz cieszyć się wolnością, śmiać się z tych co nie najmowali i płacili komuś ratę i nic z tego po latach nie mają, a Ty byłeś odpowiedzialny i przynajmniej będziesz miał co zostawić dzieciom jak pierdolniesz w kalendarz, nawet nie wiedząc kiedy to się stało. Przepraszam, jakim kurwa dzieciom skoro boisz się własnego cienia, a co dopiero obcej dziewczyny na przystanku, którą najpierw trzeba poznać w celu przyszłego zakutaszenia tj. reprodukcji (z francuskiego: rhophroduksją). We wszystkich powyższych obliczeniach nie zostały uwzględnione wydatki na telefon/internet, zakup ubrań, ani jedzenie poza domem oprócz oczywiście tego jednego razu ze znajomymi kiedy pomiędzy zachlewaniem ryja opierdalasz w roztarganej koszuli fritokebaba na zafajdanym chodniku lub ławce. Jest super jest super, więc o co Ci chodzi 😉
Na przystanku to akurat ja dobrze wiem (nie jak co po niektórzy tutaj), że dziewczyny patrzą się na autobus/tramwaj a nie na mnie. Co więcej, raczej się mną nigdy nie interesują, skoro mając 30 lat nie mam auta.
Kredyty to niewolnictwo.
Jasieńku, dziewczyna ma się uśmiechnąć, podejść, sama zagadać i zapytać czy nie chciałbyś jej przypadkiem zerżnąć? Pomyśl sobie jakie zdanie taka obca dziewczyna ma mieć o Tobie jeśli boisz się podejść i powiedzieć „cześć” i zobaczyć co się stanie, a co dopiero jakby miało dojść do seksu…. Ja mam 28, jeżdżę tramwajem i rucham. Dodatkowo oprócz braku furki, najmuję sobie pokój, a nie mieszkanie/kawalerkę, więc wydawałoby się, że podwójny przegryw haha. Nie bać się, pierdolić co ktoś o tobie pomyśli i robić setki, nie dziesiątki, a setki prób. Tyla! 😉