Po ośmiu latach małżeństwa

No i chujnia. 8 lat po ślubie, stabilizacja zawodowa i materialna, zdrowe dziecko. Normalnie żyć nie umierać. Chujnia polega na tym, że maż zaczyna przekraczać granice, których nie powinni przekraczać ludzie na poziomie, przy kłótni z byle powodu skacze do mnie jak indyk, widać że łapy go świerzbią, na razie szarpie i potrząsa – ale jestem realistką i wiem że następnym razem spróbuje czegoś nowego. Ostatnio mi wykrzyczał że się ze mną rozwiedzie. Najgorsze jest to, że zaraz po chwili stara się być miły i kurwa do rany przyłóż. Ja wtedy nie mam jakoś ochoty na przytulanki i mnie to wkurwia niemiłosiernie. Potrzebuję czasu by dojść do siebie. Po prostu nie panuje nad sobą. Jeśli ma tak wyglądać dalsze życie to ja też nie chce z nim być, ale co zrobić z tym wszystkim co dobre między nami. Chujnia kurwa na tym padole łez.

21
51

Komentarze do "Po ośmiu latach małżeństwa"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja pierdole, nigdy się nie ożenie, „za dużo przypałów*” (* – Lech Roch Pawlak). Współczuję kolejnego głupiego chuja (pierwszym jest pan z wpisu nad tobą).

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Przepraszam, że tak piszę, ale wydaje mi się, że Twój mąż jest niezrównoważony psychicznie. Jeśli nie zacznie nad tym panować, to to się może źle skończyć. Może spróbuj go trochę nastraszyć, wyprowadzić się z dziekiem na jakiś czas do rodziców na przykład. Jak to nim nie potrząśnie to może być już tylko gorzej. A może warto by było wybrać się do jakiegoś psychologa po radę. Tylko pójść samej, bez niego. Na pewno wykwalifikowana osoba lepiej Ci doradzi niż na przykład ja. Moim zdaniem to tylko kwestia czasu, kiedy wyleci do Ciebie z łapami tak na serio. Na pewno najgorsze co możesz teraz zrobić, to zostawić wszystko tak, jak jest. Pozdrawiam ciepło.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Kłótnie to norma w normalnym związku. Ale kutas niech nie próbuje machać łapskami bo spierdoli sobie życie a potem będzie płakał.

    Jak jeszcze raz zacznie Cię szarpać to pójdź do koleżanki na noc/dwie. Dziecko weź ze sobą, niech chuj cierpi.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Hej:) No nieciekawa sytuacja , ale wydaje mi się, że niejedno małżeństwo boryka się z takimi problemami. Stres, brak odpoczynku, ciągłe problemy potrafią zmieniać ludzi nie do poznania, oddalić od siebie i stworzyć mur… Kiedyś dowiedziałem się o mojej żonie co wyprawia kiedy mnie nie ma, wiadomo o co chodzi… Ręka świerzbiła mnie niemiłosiernie, krzyczałem jak nigdy w życiu, trzymałem za twarz tak, żeby na mnie patrzyła jak do niej mówię. Na następny dzień powiedziała, że wyprowadza się z dzieckiem do rodziców. Wizja takich zmian sprawiła, że jestem od tamtego czasu spokojnym człowiekiem, co jak co, ale syn jest dla mnie najważniejszy, nie wyobrażam sobie powrotu do domu, w którym go nie ma… Nie mogę na sukę patrzeć po tym, co mi zrobiła, często jak sobie przypomnę, to się we mnie gotuje, ale na zewnątrz jest oaza spokoju. Gdyby nie syn: wyjebałbym bez zmrużenia oka w środku nocy na bruk, a w takiej sytuacji… pozostaje trwać i cieszyć się tym co jest tego warte. Trochę się rozpisałem, ale morał jest krótki : uważam, że terapia szokowa będąca zapowiedzią większych zmian potrafi zdziałać cuda. Pozdrawiam i 3mam kciuki za poprawę.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Po pierwsze uważam, że granic nie powinien przekraczać każdy człowiek, niezależnie na jakim „poziomie”, jak to ujęłaś się znajduje! Na pewno jest to ważny znak dla ciebie – że coś niepokojącego się dzieje! Może ma problemy w pracy i wyładowuje się w domu, na Tobie? Oczywiście zalecam rozmowę (ja to w ogóle lubię rozmawiać :)), ale pamiętaj, że jeżeli choć raz Cię uderzy, nie możesz mu tego zapomnieć! Już wtedy będzie wiadomo, że on się nigdy nie zmieni… wiem to z własnego doświadczenia, więc możesz mi zaufać! Dowiedz się, o co tak naprawdę mu chodzi. 🙂 ~Gagatek

    0

    0
    Odpowiedz
  7. No niestety, przykre. Też myślę, że jak ciebie szarpie i potrząsa, to z czasem uderzy. Myślę, że podtsawą związku jest miłość, zaufanie i szacunek. Jak czegoś z tego brakuje to nie ma sensu ciągnięcia związku.

    0

    0
    Odpowiedz