Zainspirował mnie tutejszy temat o jedzeniu w MPK:
Otóż, ja nic nie jadam w MPK coś co bym komuś jakoś specjalnie przeszkadzało, a jak już jem to tylko jogurt/maślankę/wodę.
A jem tylko dlatego, że mam specyficzną chorobę, przez którą muszę ciągle jeść, i lekarz mi nakazał spożywać w/w produkty.
I co? Oczywiście jakieś stare dziady, stare baby patrzą się na mnie z taką nienawiścią, że aż odechciewa mi się, choć choroba nie ustępuję.
Przeklęte staruchy!
1
0