Mieszkam w dużym mieście jest i tu dużo fajnych graffiti, ale w mojej „dzielnicy cudów” Przeważnie kibole mażą co noc na domach „ruch kurwy”, „gieksa chuje” i inne syfy w rodzaju pedały do gazu, robię laskę itd. Ostatnio była u mnie siostra z mężem, który jest Australijczykiem. Najadłem się wstydu przed nim, nie mógł zrozumieć jak tak można paprać po ścianach i dlaczego tego władza nie tępi. Zrobił parę zdjęć, pewnie pokazuje je w Australii.
62
57
No to ładna chujnia. Chłop się napatrzył. To „polska” właśnie.
Nie tylko w Polszy tak jest, także don’t worry.
Rzecz w tym, że nazywanie tych małpich bohomazów graffiti to wielkie nadużycie. Prawdziwe graffiti niesie ze sobą pewną dawkę artyzmu. Napracować dla odpowiedniego efektu też się trzeba. A byle chuja to każdy idiota potrafi strzelić…
My złożyliśmy się, i kupiliśmy preparat czyszczący (na bazie wody) i zabezpieczający. Po pierwszym zmyciu, za kazdym następnym razem farbę można już spłukać wodą. A tych misiów „uczuliliśmy” wtryskując jednemu cały pojemnik farby w spodnie, DO WEWNĄTRZ.
Łks robi herbatę z wody po pierogach.
A co niby ma tutaj rzad robic? To nastawienie ludzi trzeba zmienic, ludzi przesiaknietych komuna i nienawiscia do rzadzacych. zwiekszyc nacisk na szkolnictwo zeby coraz to mniej takich zjebasow chodzilo po ziemi. pozdrawiam. mdd, 16lat
O to to, co 3 piszę. To nie jest graffiti, tylko bohomazy…
Ktoś napisał bym się nie martwił [ dont’worry] ale mam od szwagra zaproszenie do Australii. Jak będę wyglądał przed jego rodziną jako Polak.
Ad 8. Jak się przypierdoli to powiedz mu niech spieradla, bo to oni zniszczyli kulturę aborygenów… Australijczyk = potomek zesłanej szumowiny…
„Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi”. Masz kompleks Polaka, któremu się wydaje, że cały świat nic nie robi, tylko się z nas śmieje? Czas się obudzić. W tych superkrajach jest tyle chujni, o której my na razie możemy tylko pomarzyć. Niech się znajomek w AU przejedzie po gorszych dzielnicach, niż ta w której mieszka, to dopiero będzie miał śmichu.