Ożeniłem się kobietą, której nie kochałem. Ot tak żeby zrobić wszystkim na złość i wyprowadzić z domu. Z tego związku urodziły się dzieci. Jak już się urodziły to stwierdziłem, że powinny mieć ojca lepszego niż ten, którego ja miałem żeby czasem w przyszłości nie odwaliły tego samego i postanowiłem się nie rozwodzić z żoną. Nie stać mnie na skok w bok – nie mogę być nielojalny wobec żony i dzieci więc liczę dni, miesiące i lata do śmierci jej lub swojej. Wszyscy narzekają na upływ czasu, a ja się cieszę. Wytrzymałem już w tym 14 lat. Czuję się jakbym odsiadywał wyrok. W konkursie o największą chujnię życiową wygrywam z każdym.
77
65
Ładna ta żonka chociaż?
Napiję się za Ciebie wódki, bo to naprawdę smutne co piszesz..
Co Ty, pacanie, czekasz na miłość pełną spadających gwiazd, z fajerwerkami i wiecznie strzelającymi korkami od szampanów? Masz żonę, to weź się powołaj na to co masz w majtkach i zacznij ją kochać. Choćby ze względu na te dzieci. Tylko nie sraj, że serce nie sługa! Jak baby mają nad chłopami góry w świecie nie brać, jak wszędzie takie pizdy… Żonę ma, dzieci ma i płacze, że odsiaduje wyrok. Biedactwo.
Znalazłyby się jeszcze gorsze życiowe chujnie, no ale dla to nie konkurs licytowania. Masz za dobre serce, żeby skrzywdzić bliskich a to się ceni. Jednak życie też masz jedno, dlatego walcz o swoje, zobaczysz wtedy, że życie jest piękne. Miłość to najwspanialsze uczucie, masz prawo do niego!
Pokochaj ją:)
Pierdolisz bez sensu. Jeśli nawet wcześniej kochałbyś swoją żonę, to po tylu latach, to jest już przyzwyczajenie, a nie miłość. Więc nie chrzań i zajmij się żoną/dziećmi.
No, kurwa. Ożenić się na złość… Na początku zrobiło mi się żal – nie wiem, czy Ciebie, czy Jej. Myślałem, że są granice ludzkiej głupoty.
Stary nie podchodzisz do sprawy analnie, musisz przede wszystkim walić konia.
i wielu ludzi tak żyje bo zabrakło im odwagi na zmiany… mi też brakuje.
Poczekaj aż dzieci dorosną i się wyprowadź
nierozsądne posunięcie
rozwód po 18-stce najmłodszego dziecka.
@3 branie/cipo, nie wiem jak cię nazwać, ale autor wyraźnie piszę, że NIGDY NIE KOCHAŁ ŻONY! więc przestań pierdolić głupoty dziecko, bo masz chujowe pojęcie o życiu i weź tego flaka co masz w spodniach i sobie go strzep, bo za bardzo się podnieciłeś
Ja pochodzę z takiej właśnie rodziny, w której nie było miłości między ojcem i matką, tylko rozsądek i konwenanse, a czasem nawet i rozsądku nie było. Dla mnie to piekło.
Uciekłem z niego w podobny sposób jak Ty. Po kilku latach podjąłem podobną do Ciebie decyzję – lepiej odjeść i być może znaleźć gdzieś w życiu szczęście, zamiast zostać i marnieć, a tę marność przekazać dzieciom, tak jak ja ją otrzymałem.
Gdy rodzice się nie kochają, to tragedia dla dzieci, które też powielą te wzorce. Oczywiście są wyjątki, ale to ciężka harówa. W UK co trzeci mąż nie kocha swojej żony, ale to jest to co deklarują, w praktyce pewnie 50%. Myślę że w przypadku kobiet jest jeszcze gorzej. Większość małżeństw to rodzaj handlu wymiennego, nie ma wiele wspólnego z miłością. Nigdzie na zewnątrz nie znajdziesz szczęścia dopóki nie poukładasz sobie w głowie. Rzeczywistość jest jakby rzutowana z podświadomości.
żeniąc się nikomu na złość nie robiłem, jeszcze nie odliczam, ale poza tym mam podobnie
@13 Następny fluś! Sam strzep, jeśli to szczyt Twoich możliwości. Właśnie dlatego, że jej nigdy nie kochał, niech ją zacznie kochać. Tylko ostatnia cipa robi z mordy cholewę i przysięga miłość kobiecie, która mu wisi. Dorosła miłość, to DECYZJA dzieciaku, a nie „och ach!”. Jak tego nie jarzysz, to wiesz o życiu tyle, co widziałeś na pornolach i w serialach o „miłości”.
nie narzekaj i kup jej sprzęgło do żuka
„W konkursie o największą chujnię życiową wygrywam z każdym.”
Raczej w konkursie głupoty.
@14: Odjeść też dobrze, ale chyba chciałeś „odejść” 😉 Tak, wiem, czepiam się…
@19: Jasne, że chciałem, i nie chciałem, ale nie tylko swoje chcenie brałem pod uwagę. Decyzja najtrudniejsza w życiu, jak dotąd. Ocenę zostawiam wnukom – jeśli się doczekam.
pierdolenie o szopenie
Znam temat i mam jedyną słuszną radę, staraj się, nie chrzań życie masz jedno. Staraj się, a bedzie dobrze. Za rok będziesz zadowolony z rodziny. Tylko weź się w garść. Trochę minie zanim ona zajarzy, że Ty fajny jesteś. Nie poddawaj się. Jesteś kowalem swego losu. Nie spierdol tego.
Koleś jesteś żałosny. Myślałem, że tylko laski są tak ograniczone. Cierp za swoją głupotę.
Dawno się tak nie pośmiałam bo mimo wszystko MOC bije z tego! A ja właśnie wysiadam z tego pociągu po 4 latach i mam nadzieję że jednak przeżyję:)
Czytam te wpisy i fakt jak koleżanka – któraś tutaj – dawno sie tak nie uśmiałam. Znam gościa, który męczy się tak już 24 lata. Już ze sobą nie rozmawiają. Mój Tata męczył się z moją Mamą 27 lat. W końcu oboje zmądrzeli. Szkoda tylko, ze dopiero wówczas, kiedy ja się wyprowadziłam z domu. Uwierz mi tacy Rodzice nie potrafią nauczyć Miłości.
współczuję ale zrób coś z tym toksycznym związkiem.
Kuuurwa, nie mam pytań! Było pomyśleć, zanim się powiedziało sakramentalne „TAK”! Ktoś Ci broń do głowy przystawiał czy co? Żonie spróbuj zaufać, niech przyjacielem stanie się – niechaj wspólne interesy połączą Was. To najlepsze rozwiązanie, choćby ze względu na dzieci, które przeca nie są winne głupoty tatusia… A poza związkiem ruchaj co popadnie, bo zmarniejesz kolego… Trudno, skoki obustronnie akceptowane.
Trzymaj się – pajac jesteś, ale wciąż swój chłop…
Zgodnie z przysłowiem: „prawda boli, ale bez niej jeszcze bardziej się spierdoli”.