Kurs na prawo jazdy kat. B

Drodzy Państwo! Mam 21 lat, jestem mężczyzną i znajduję się w końcowej fazie kursu na prawo jazdy kat. B. Po przejechaniu niemalże 30 godzin wciąż jednak zdarza się, że robię podstawowe błędy. Oczywiście śmiertelnie mnie to irytuje, co w trakcie jazdy sprawia, że dekoncentruję się i popełniam ich więcej. Do tego wkurwia się mój instruktor, który nawet zalecał mi, abym dokupił sobie godzin. A najzabawniejsze jest to, że w niektóre dni jeżdżę znowu bezbłędnie. Dokonując analizy mam wrażenie, że poziom mojej jazdy zależy od czynników meteorologicznych (gradient ciśnienia atmosferycznego lub jego poziom, zachmurzenie), jakości snu w nocy, ilości zjedzonego śniadania i mocy kawy wypitej przed jazdą. Zastanawia mnie tylko, jak to jest, że w Polsce mamy masę kierowców, wszyscy jakoś zdali i jakoś jeżdżą (lepiej lub gorzej, pomimo zmienności powyższych czynników). Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że zaoszczędzone 1k zł stypendium pójdzie się jebać, bo więcej jak 3x do egzaminu podchodzić nie będę. A jak jeszcze walną mi diesla, to nakryję się girami, bo on bez obrotów na placu nie pojedzie, do czego jednak zdolny jest silnik benzynowy przy swoich ośmiuset obrotach biegu jałowego. Dobija mnie moja tendencja do przegazowania, którą jednak wypracowałem w obawie przed gaśnięciem silnika lub „skokami”. Dziś, nie wiem czemu, w jakiś magiczny sposób dałem na dwójce za mało gazu i zbyt mocno zasprzęgliłem. Samochód na wąskim skrzyżowaniu wykonał czynność taką, że sam ostro przekląłem, a instruktor był tego blisko. Oczywiście silnik zgasł. Pocieszam się chociaż tym, że zapamiętałem, by wyłączyć światła przed zapaleniem silnika. Oczywiście po tym zdarzeniu zaczęło się już z wolna jebać, tym bardziej, że obawiałem się tej cholernej dwójki. I jedynki też! I znowu przez to przegazowywałem. Boję się każdego, nawet najdrobniejszego szarpnięcia, bo wiem, że zobaczę kątem oka niezadowolenie instruktora. W związku z tym jestem w srace. Nie wiem nawet, czy mogę sobie zaufać na drodze. Bo co to za jazda, jak przez pół godziny jadę dobrze, potem coś jebnę, potem znów coś i jest kaszana? Do tego wkurzają mnie drobne uliczki pełne wybojów. Jadę taką pierwszy raz, oczy z tyłu i przodu, bo wozów i pieszych sporo + muldy + dziury, pełne skupienie i… Przeoczyłem jednokierunkową i STOP. Dobre też jest, kiedy instruktor mówi skręć w lewo i na najbliższym skrzyżowaniu w lewo, a ja jadę w lewo i… zawracam jak ciul, bo mi się we łbie coś ubzdurało, że jednak mam zawracać. Cóż, co tu dużo mówić. Pójdę na ten egzamin normalnie, mając nadzieję na zwycięstwo. Wiem, że to interesowne i wedle wielu w ogóle zbyteczne, będę modlił się żarliwie o to, bym nie tyle zdał egzamin, o ile bym umiał jeździć tym cholernym samochodem. Jak nie zdam – wola Boża. Poza tym dyshonor w oczach własnych i ojca, który po 14 godzinach kursu w 91 roku przystąpił do egzaminu i zdał no-problemo (jeździ bezkolizyjnie i w naprawdę zdroworozsądkowy sposób cały czas, niezależnie od zmęczenia i czynników fizycznych panujących na drodze). No i dochodzi do tego wspomniana wcześniej strata kasy. Prawo jazdy i umiejętność kierowania pojazdem samochodowym to ostatnia możliwość udowodnienia sobie własnej męskości. Bo z kobietą nigdy nie będę, to bank, to zdecydowanie jeszcze trudniejsze od kierowania samochodem (chociaż nie zawsze jestem tego pewien, gdy mi się silnik krztusi na dwójce albo zmieniam pas bez spojrzenia w lusterko). Pić alkoholu też raczej nie umiem – szkoda tu słów. Nie umiem też za bardzo zapanować nad popędami. Dobry jestem w pracy umysłowej (dlatego testy na prawko są dla mnie łatwe – na cicho i na spokojnie dojdę do sensownych rezultatów, ale za kółkiem testy można se w dupę wsadzić). Gorsza rzecz jednak, że wydajność tejże pracy spada u mnie wraz z wiekiem. Kiedyś byłem chłonny na wiedzę, tworzyłem prozę i poezję, pisałem programy i muzykę. Tymczasem zaczyna się regres. Tak umysłowy i mam wrażenie – również fizyczny. To ostatnie wnioskuję z tego, że nie jest dla mnie łatwym naprawdę delikatne puszczanie sprzęgła czy „głaskanie” gazu. Co ciekawe do normalnego operowania kierownicą też dochodziłem długo, a i w momentach działań gwałtownych lub trudnych wracam do starego nawyku „drobienia” (w sensie krótkich skrętów bez przeplatanki rąk). Co tu zatem powiedzieć? Szczerze wątpię, czy ktoś dotarł aż tutaj. Moje wypociny są bezwartościowe, trudno, aby ktokolwiek je zrozumiał. Mają one wartość jedynie dla mnie, bo sam rozumiem, co się ze mną dzieje. Niestety, ten przeklęty samochód doprowadza mój organizm do szczytów funkcjonalności, dlatego przy każdym spadku formy zaczyna walić się moja jazda – zwyczajnie nie wyrabiam. Nie jestem wystarczająco odporny na sytuacje stresowe na drodze – choć poza nią jestem zupełnie opanowany. Samochód zalewa mój umysł, psychikę, zatruwa lub odtruwa duszę – zależy, czy jadę dobrze, czy źle. Jedna zła jazda pogrąża mnie w niszowym stanie, zaś dobra jest zapowiedzią naprawdę pięknego dnia (jeżdżę rano). Do tego wkurza mnie mój instruktor, który jest niejako odzwierciedleniem mojego wewnętrznego stanu i stanowi o emocjonalnym sprzężeniu zwrotnym, w wyniku którego cała lekcja, a następnie cały dzień i mniemanie o własnych zdolnościach mogą iść się jebać. Czasami na pociechę odpalam sobie jeden lub dwa kawałki mojego autorstwa, żeby przypomnieć sobie, że jednak coś potrafię, ale czym jest tworzenie muzyki wobec jazdy samochodem? Muzyką nie pojadę bezpiecznie, bezstresowo w teren. Pomijając już fakt, że nikt mojej muzyki nie lubi (poza mną, oczywiście). Powinienem już kończyć. Wiele leży na mym sercu, ale po co mam zanudzać ludzi? Życie nauczyło mnie milczeć, dlatego wiem, że pisanie tutaj jest błędem. Moje problemy należą do mnie. Albo je zwalczę, albo mnie pożrą żywcem. I jeżeli nie uratuje mnie Bóg, to nie uratuje mnie nikt. Życzę miłego dnia.

34
51
Pokaż komentarze (17)

Komentarze do "Kurs na prawo jazdy kat. B"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Z jazdą samochodem jest podobnie jak z chodzeniem. Jak idziesz to nie myślisz, że powinieneś podnieść lewą nogę i przesunąć ją do przodu, potem prawą, potem lewą itd. Robisz to automatycznie. Nie myślisz o technicznym aspekcie chodzenia ale o tym gdzie masz dojść, jak to zrobić, żeby było Ci najwygodniej, najbezpieczniej itd. Tak samo powinno być z jazdą samochodem. Kierowca, który ma wprawę, gdy rusza to nie myśli sobie, „aha, będę ruszał, powinienem więc wcisnąć sprzęgło, wbić jedynkę, teraz lekko dodać gazu jednocześnie ujmując nogę ze sprzęgła”. Kierowca to robi, ale o tym nie myśli. Podobnie jest z hamowaniem – gdy idziesz i nagle wyrasta przed Tobą przeszkodą to nie zastanawiasz się nad tym czy się zatrzymać i jak to zrobić tylko się zatrzymujesz, tak samo w trakcie jazdy – nie myślisz czy i jak hamować tylko hamujesz gdy musisz. Tak samo jest z innymi technicznymi czynnościami w trakcie jazdy. Dobry kierowca nie myśli o technicznych aspektach jazdy, on pojazd obsługuje automatycznie, podświadomie, co innego z obserwacją sytuacji na drodze, tutaj musi się zastanawiać, analizować, jeżeli nie chce blisko spotkać się z innym pojazdem czy drzewem. I tak powinno być po 30-godzinnym kursie – myślisz o tym, jak jechać bezpiecznie i przepisowo a nie jak operować pedałami, kierownicą czy drążkiem zmiany biegów. Tak powinno być ale tak nie jest. A dlaczego? Dlatego że ciężko nabrać takich nawyków w ciągu 30 godzin kursu. Stąd to roztargnienie kursantów. Moja rada? Dokup kilka godzin jazdy i powiedz jasno instruktorowi, że chcesz poćwiczyć ruszanie, jazdę na niskich biegach, czyli generalnie pod względem technicznym jazdę miejską. Ale ćwicz nie w mieście a poza miastem, najlepiej na jakiejś lokalnej asfaltówce o małym natężeniu ruchu. W zasadzie od tego powinien się zaczynać każdy kurs, tak aby kursant zanim wyjedzie na miasto miał już wyuczone nawyki. Ale u nas jest inaczej. Wystraszonego chłopaka pcha się w centrum miasta, samochód ma gaśnie, kierowcy trąbią i zaczyna się myślenie typu „jestem do niczego, nigdy się tego nie nauczę”. Pojawia się brak wiary we własne możliwości, zniechęcenie i traktowanie kursu i jazdy jako zła koniecznego, jako kary a nie przyjemności. Pojawić się może ukryty, podświadomy brak motywacji, przekonanie: „po co mam się starać, skoro i tak mi nie wyjdzie”. Radzę Ci zrobić to co pisałem, Twoja sprawa jak postąpisz. A co do instruktora – jeśli Ci nie odpowiada to go zmień, ale moim zdaniem lepszy taki instruktor niż facet, który Cię będzie głaskał po głowie gdy przejedziesz na czerwonym.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. tak na moje oko to jesteś pierdołą. Takie farmazony w stylu „dadzą mi diesla” czy „przegazowałem” świadczą tylko o jednym- nie potrafisz jeździć i będzie lepiej dla wszystkich innych użytkowników drogi jeśli nie zdasz egzaminu. Do jazdy samochodem poza dobrym wzrokiem i wyobraźnią potrzeba odrobiny fantazji i wyluzowania… I jeszcze jedno- jak może Ci gasnąć po 30 godzinach jazdy? Nosz ja pierdzielę, moja ciotka nie ma takich problemów, a jest dobrze po 60stce.
    Ogarnij się gościu, na Twoje problemy polecam rower. Pozdrawiam 😉

    0

    8
    Odpowiedz
  4. Eee jednym z czynników jest na pewno to, że chuja wiesz o samochodach.
    Diesla jak Ci dadzą to źle?
    Bez obrotów nie pojedzie?
    Kurwa facet diesel ma dużo wyższy moment obrotowy niż benzyna co sprawia, że trudniej o to, żeby zgasł, szarpał i łatwiej ruszać.
    Benzyna sobie może buczeć i warczeć z 5000 tysiącami na obrotomierzu podczas gdy Diesel przy niespełna 2000 obrotów ma maksymalny moment obrotowy.
    Np. przy 90KM mam >210 niutonometrów, a benzyna żeby tyle miała to musi mieć ze 140KM.
    Dieslem moge ruszyć pod górkę nie dotykając nawet gazu.
    Więc doszkol się najpierw w teorii, a potem się bierz za praktykę.
    A to, że jeździsz jak pizda po 30h to nic dziwnego. Jak zdasz prawko pojeździsz z ojcem przez rok to się nauczysz. Każdy pzez to przechodził.
    Instruktor Cię uczy jak zdać prawo jazdy, a nie jak dobrze jeździć autem, bo jazda po zdaniu prawka różni się o 180 stopni.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Też za niedługo zdaję egzamin, pocieszam się, że skoro ja też mam jeszcze problemy, inni też mają to na pewno da się jakoś zdać, nie tyle osób zdało i jakoś jeździ, dla mnie liczy się by zdać i potrafić jeździć, nie ważne za którym razem, istotne jest to by zdać samemu, na przykład pewna osoba zdała za pierwszym razem bo jej ojciec załatwił, a teraz boi się do auta wsiąść, bo nie wie gdzie co jest, żałosne są takie osoby, a Ty się nie martw, bo zdasz na pewno, opanuj stres i nie myśl o najgorszym, idziesz na egzamin by zdać i taki masz cel, skoro testy, plac zaliczysz to jazda po mieście będzie łatwiejsza, pozdrawiam.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. witam. Mam dokładnie ten sam problem co Ty, niby wszystko w porządku, niby dobrze jeżdżę ale w pewnym momencie albo się zamyślę, albo coś, albo ktoś mi wyskoczy na drogę i się stresuję. Moja dobra rada: musisz przygotować się na więcej razy że oblejesz (tak lepiej bo jak zdasz za pierwszym razem, to będziesz mile zaskoczony). Niestety u mnie to nie zadziałało, oblałem za pierwszym razem (i jak na razie jedynym) i to na rękawie, gdy cofałem. Zestresowałem się tak niesamowicie że nie jestem w stanie nawet powiedzieć jak to się stało. I tu kolejna dobra rada: nie stresuj się, staraj się opanować nerwy, u mnie w ośrodku egzaminacyjnym panowała nerwowa atmosfera, trzeba się na to po prostu uodpornić i pójść na egzamin pewnym siebie, z nastawieniem że wszystko się uda, że umiesz jeździć, inaczej dupa blada. Kolejna rada: wyśpij się i nie bądź na kacu tak jak ja ;] I nie przejmuj się na wypadek gdy nie zdasz, fakt szkoda kasy itd, dlatego jeżeli na tym Ci zależy, dokup sobie ze 2 godzinki dzień lub dwa przed egzaminem (ja tego nie zrobiłem a zamierzam), musisz być tam pewny siebie ale i tak niestety istnieje prawdopodobieństwo że trafisz na kogoś kto Cię po prostu udupi. Ludzie zdają teraz średnio za 5-8 razem i są niezłymi kierowcami, nie zastanawiaj się jak to było kiedyś, ważne jest to co jest teraz i jak sobie z tym poradzić. Życzę nam obu powodzenia i napisz jak Ci poszło. Pozdrawiam.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. No tak…ludzie jak zwykle nie potrafią czytać ze zrozumieniem.
    Słuchaj Ty nie masz problemu ze zdaniem prawka tylko sam ze sobą.I nie piszę tego żeby dogryźć,tylko widzę że Cię złapał marazm i beznadzieja i to prawko postawiłeś sobie jako cel najwyższy.A tak naprawdę zupełnie gdzie indziej leży problem.No ja mam taki stan już od dłuższego czasu tylko ja nie wierzę w bogów i innych,wiem że samemu sobie trzeba pomóc.Co nie znaczy że mi się to udaje.
    Rada-weź się do tego co lubiłeś robić,w czym byłeś dobry może znów zacznij tworzyć?
    A co do prawka-no w naszym jebanym kraju z jego zdaniem jest problem…ja sam zdawałem raz jakieś trzy lata temu i od tamtego czasu nie chce mi się ruszyć dupy znów…

    1

    0
    Odpowiedz
  8. nie chce mi się tego czytać, ale jak nie miałaś stosunku „pochwowego” to nie jesteś w ciąży

    0

    0
    Odpowiedz
  9. widzę, wykształciucha, sypiesz gradientami, pewnie się geografii solidnie uczyłeś ? To tak ba marginiesie. Zazdroszczę ci, ja przeszedłem kurs, olewałem go i efekt był taki że musiałem dokupić godzin. Potem, poszedłem na egzamin, i efekt jest taki, że nie zdałem 3 razy. TEraz muszę dokupić 5 godzin i modlę się bym zdał za którymś razem, bo cała rodzina, szczególnie ojczulek (który ma wszystkie kategorie prawa oprócz autobusów) oczekują że będę miał prawo. A ja robię takie głupie błędy, przykład jadę, i nie wiem co zrobić na skrzyżowaniu, muszę ogarnać myśli zastanowić się i dopiero .

    0

    0
    Odpowiedz
  10. „A jak jeszcze walną mi diesla, to nakryję się girami, bo on bez obrotów na placu nie pojedzie, do czego jednak zdolny jest silnik benzynowy przy swoich ośmiuset obrotach biegu jałowego.” bwhahhaa – sory musiałem bo „wsysłem prześcieradło dupą” ze śmiechu jak to przeczytałem.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. ja robiłem „za młodu” i chuj mi z tego wyszło. nie miałem 1.pojęcia 2.do końca chęci 3.własnego wozu. Potem to się zmieniło, minęło lat kilkanaście. Dalej nie miałem pojęcia, ale chęci, potrzebę i samochód [żony ;] już tak. 15 dodatkowych godzin dokupiłem. 5 ostatnich w okolicach tras egzaminacyjnych- nauczyłem się każdego jebanego kruczka-sztuczka na pamięć. … teraz w lewo. nie wiszło? zawracamy i znowu teraz w lewo. nie wyszło? to zawracamy… od tego czasu minął rok, mam swój samochód, robię spokojnie 2.000km miesięcznie i dopiero teraz uczę się jeździć. a zdałem za piątym razem [w sumie- za siódmym]. nie poddawaj się, kontynuuj, potem to polubisz 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Autor. Nie spodziewałem się aż tak wielkiego zainteresowania tematem, dziękuję za KAŻDY wpis, nawet ten, w którym określony zostałem jako pierdoła. Oczywistym jest to, że trochę nim jestem, trudno tego nie zauważyć (to tak ad 2). ad 1) Ja generalnie nie myślę nad motoryczną częścią jazdy – zasadniczo działam odruchowo, ale w tych odruchach czasami czegoś brakuje (np. spojrzenia w lusterko, choć to akurat marginalnie się zdarza); uważam też, że mając za instruktora typa rodzaju „Cyberdyne model 101” lepiej się przygotuję do jazdy, problem w tym tylko, że gość mnie stresuje i nie dąży do tego, aby jakoś mnie odstresować – o to też powinien chyba trochę zadbać (a może i nie?); ad 3) moja wiedza faktycznie nie wykracza poza informacje zapamiętane z lekcji fizyki w liceum (odnośnie sprawności tego silnika = 40%); odnośnie ruszania i obrotów informacje te uzyskałem od dwóch niezależnych instruktorów i przestrzegali, że na dieslu nie ruszę bez gazu, co może nieco utrudniać plac (na którym lekko manipuluję sprzęgłem); ad 4) stres opanowuję; pojawia się on tak faktycznie dopiero po popełnieniu kilku błędów, nie boję się jeździć i jestem raczej wyluzowany (poza trudnymi manewrami, które wymagają szczególnej koncentracji); ad 5) mam nadzieję zdać max za trzecim razem, bo potem wyjeżdżam na uczelnię i pupka blada – kolejna szansa dopiero za rok, bo w zimie nie będę się mocował z egzaminem; odnośnie stresu nieco już rzekłem w poście oraz w komentarzu ; stres trza pokojowo zwalczyć, to fakt, jest on niestety największym wrogiem tego typu przedsięwzięć; ad 6) święta prawda – problem jest ze mną, z tym, co siedzi pod czachą, niestety; zwierzak siedzący w każdym z nas, jak i we mnie, próbuje się bronić, pójść po najlżejszej linii oporu, aby ponieść jak najmniejsze ewentualne straty; odnośnie tworzenia – od jakiegoś czasu noszę się z chęcią do podjęcia pisarstwa; mam nadzieję, że rok akademicki mnie do tego nie zniechęci, bo nie ma nic gorszego niż przerwanie tworzenia czegokolwiek; ad 8) jestem biologiem, mam „licencję na biolożenie”, zaczynam magisterkę; ja solidnie wziąłem się za robotę, nic nie olewałem, bo taką mam zasadę – jak się za coś biorę, to solidnie (tak jest również z twórczością: patrz „ad 6”); szkoda, że pierwotne chęci, zapał i determinacja nie do końca przełożyły się na efekt, ale wierzę, że „jakoś to tam będzie”; ad 9) też czasem tak miewam, choć niekoniecznie w związku z moim problemem; ad 10) heh, dobrze, że się udało wreszcie :); zabawne jest to, że ja jeździć lubię, nawet mam ochotę wskoczyć sobie w auto i normalnie pojeździć, bo w normalnych warunkach (czyli gdy nie ma opadów i zatoru na drodze) to czysta przyjemność; mam nadzieję, że zdam, ojciec podaruje mi własne stare auto i skończy się tak dobrze, jak u Ciebie. REASUMUJĄC: dziękuję serdecznie za wszelkie komentarze. Pewnikiem jest to, że wróg siedzi we mnie. Nie mogę się poddawać. Ratunkiem (w moim wypadku) jest wiara w Boga i własne siły. Istotna jest nadzieja na to, że zdam. Istotna jest pewność siebie i racjonalne oszacowanie własnych umiejętności. A odnośnie dodatkowych godzin: mam 2 godziny gratisu przed egzaminem + 1.5 godziny pozostawione z samego kursu, więc jeszcze sobie pocisnę pedały i pogładzę drążek. A potem się zobaczy. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich! Z ostatniej chwili: dziś zdałem egzamin wewnętrzny. Wiem, że to żaden wyczyn, ale nieco mnie buduje. Trzy testy, kolejno: 0/1/1 błędów.

    1

    0
    Odpowiedz
  13. No to już wiesz dlaczego jeździsz jak pizda – Twoi instruktorzy to jebani idioci 🙂
    „na dieslu nie ruszysz bez gazu” popłakałem się hahaha tak się składa, że jeżdżę 3 dieslami i powiem Ci, że nawet duży dostawczy diesel ruszy bez gazu, ale będzie już mega szarpać. A co tu mówić o Yarisce, która kurwa waży może 1000kg?
    Weź pierdolnij w łeb jednego i drugiego niezależnego instruktora i niech Cię nauczy ktoś jeździć kto ma o tym pojęcie, bo narazie to się popłakałem słysząc wywody Twoich instruktorów. Się kurwa dziwić, że potem wypadki jak już u kolebki sami skończeni kretyni.
    Przykro mi się zrobiło teraz jak napisałeś ten komentarz, przestaje wierzyć w ludzi, bo ich głupota mnie przytłacza powoli :/

    0

    0
    Odpowiedz
  14. @9 „wsysłem prześcieradło dupą” dobrze, że w polu zasysania nie leżał jasiek, potem byś swoją chujnie opisywał jakie to lekkie sranie..
    Do autora: Jeśli nie masz drygu do jazdy to nie wsiadaj za kółko, trudno-niektórym nie jest to dane, 3maj się!

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Nie martw się, ja zdawałem 3 razy za młodu i olałem sobie bo się wkurwiłem i to był błąd – trzeba było zdawać do skutku. Teraz znowu robiłem w wieku 38 lat ! i zdałem za 3 razem i teraz tak: zajebiście boje się sam jeździć a wszyscy których wiozę mówią mi „Andrzej ja się nie boję z tobą jeździć bo jeździsz bardzo bezpiecznie i pewnie”. A ja jak ten idiota zawsze jak mam gdzieś jechać sam to mi się na wymioty zbiera i wyobrażam sobie – a co to się stanie złego w drodze. No i wsiadam i jade i gówno się dzieje – nic się nie dzieje – poprostu na spokojnie trzeba patrzeć i rozglądać się, nie daj Boże nie kozaczyć bo wtedy się można wjebać. Nie przejmuj się i zdawaj. Ja na początku miałem przygotowaną kasę na 9 egzaminów więc zaoszczędziłem i teraz miałem na części do mojego golfa-wozidła bo chodziaż jazdy się boję to nie boję się go sobie naprawiać 🙂 I wiesz co ? Jestem lepszy od młodych bo ja zdałem prawko mając prawie 40 lat 😛 Trzymaj się i nie poddawaj

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Człowieku jakże bliskie są mi twe dylematy. Jestem w trakcie kursu i mogę podpisać się pod wszystkim co naspisałeś, z tą różnicą, że przejeździłam dopiero 15 godz. Nawet wykształcenie mamy podobne, też jestem biologiem i mam skłonności do „lania wody-gadulstwa”. Napisałam znacznie więcej, ale skasowałam, bo mi sie głupio zrobiło. Pewnie itak tego nie czytasz. Strasznie mnie wkurwiły niektóre komentarze powyżej, ale olewam to. Bardzo mi kogoś przypominasz. \Mam dzisiaj 16 i 17 h jazdy i pełne gacie strachu. Ja ze wszystkim mam raczej ciężko, wszystko przeżywam i analizuję . Ale wcale nie jestem żadną pierdołą, przeciwnie wszyscy mają mnie za odważną i pewną siebie babkę. Trzymaj się. Ciekawe na jakim etapie życia teraz jesteś.
    Alicja

    0

    0
    Odpowiedz
  17. czlowieku nawet nie wiesz jak bardzo cie rozumie nie jestem debilem ale czase na jazdach zachowuje sie sie jak tepa dzida

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Jak ja ciebie rozumiem człowieku doladnie to samo czuje robie prawko i przy tym w chuj błedow za kazdym razem,zdaje juz 3 raz i ciagle coś spierdole nie mam juz siły ale jestem uparta i myśle ze zdam za każdym podejściem walcze po prostu ty też próbuj

    0

    0
    Odpowiedz

Wróżka zębuszka

Wszystko rozchodzi się o zęby. Nigdy nie miałem z nimi problemów, a teraz zgrzyt, śrut i gomora. Nie da się ich normalnie umyć, bo po jednym przeciągnięciu szczoteczki krew zalewa pół mordy. Zawsze miałem ładne, równe i bezproblemowe zęby, a teraz co? Bunt sobie kurde zrobiły? Nigdy do dentysty nie chodziłem, a teraz będę musiał drylować żeby dał mi jakieś cudo-pasty, bo do tego, że krwawią to muszę jeszcze je wiecznie płukać i robić wszystko żeby mi nie jechało jak z klozetu! Dziąsła mi się obsuwają jak topniejący lodowiec… Na szczęście jest wróżka zębuszka i jak mi wszystkie wypadną to walne je pod poduszkę i jako szczerbaty 21 latek będę miał garnek złota. Tylko żebym nie musiał po niego drylować na koniec tęczy!

19
43
Pokaż komentarze (9)

Komentarze do "Wróżka zębuszka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. „Nigdy do dentysty nie chodziłem” – może jednak warto było?

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Zgadzam się z pierwszym komentarzem. Do dentysty trzeba chodzić nawet jak nic ciebie nie boli. No, a teraz problem ;p

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Jednak chyba wartałoby….

    0

    0
    Odpowiedz
  5. czyli to paradontoza,też mi się coś zaczeło od jakiegoś czasu pierdolić z zębami

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Skąd ja to znam :)) Jak mi dentystka zagrozila, ze za 5 lat nie bede miec zadnego swojego zeba, założyłam aparat (u mnie parodontoza jest efektem wady zgryzu) :/ 22letnia laska z aparatem na zebach – chujnia i śrut!

    1

    0
    Odpowiedz
  7. ostra parodontoza

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Zajebisty wpis, jestem pod wrażeniem (nie problemu, formy 😉 )

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Jak z zębami jest git to nie ma co do dentysty chodzić no chyba że co pół roku na kontrolę…sprawa genetyczna jeden przez 50 lat nie myje i ma zdrowe,drugi dba i się sypią.
    Tak jak mówili w komentarzach-paradontoza jak chuj to jest sprawa do NATYCHMIASTOWEJ WIZYTY U STOMATOLOGA!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  10. zgadzam się z tobą. Zęby to przejebana sprawa, kiedy bolą. Czasem wyleczysz jednego, a tu nagle drugi zaczyna się dokuczać. Zgadzam się, iż parodontoza jest efektem wady zgryzy. też mam ten problem. Niestety zaniedbałem zęby.

    0

    0
    Odpowiedz

Jelitowe kłopoty

Żeśmy się ostatnio z koleżanką troszku wkurwiły. Gdyby nie jeden kolarz – miałabym nieskazitelną renomę. Żeśmy jechały na bicyklach długą aleją o niepokornych rozmiarach. Nagle poczułam to niewinne maleństwo zaledwie cztery godziny po posiłku. Zaczęło mnie wiercić, cisnąć i rozrywać na zewnątrz na wszystkie możliwe strony. Nie wytrzymawszy tej presji, żem zaczęła uspokajać się głębokimi oddechami i mówieniem w myślach, że wszystko będzie z porząsiu. Niekontrolowane oddechy przeszły w coraz to głośniejsze jęki i wzdychania. Gdy byłam już w punkcie kulminacyjnym tego zjawiska zza mego ramienia wyłonił się przystojny kolarz, który objął całą moją osobę litością i pełnym pogardy i żalu wzrokiem. Przez tego chuja mam traumę do końca życia. Wstyd mi pójść na bicykl po wcześniejszym pochłonięciu posiłków. Jednym słowem wielka chujnia.

19
32
Pokaż komentarze (14)

Komentarze do "Jelitowe kłopoty"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Powiem tyle, albo jest już dość późna godzina i moje szare komórki nie działają jak należy, albo notka napisana jest tu i ówdzież językiem niezrozumiałym dla zwykłego śmiertelnika. Po co kombinujesz jak koń pod góre, to wyrażenie „żeśmy” to zostawie bez komentarza. Poza tym nie przesadzaj z tą chujnią. Widać jeszcze nie zaznałas prawdziwych problemów.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Czyli że jebnełaś bąka a przystojny kolarz to usłyszał? hmmmm i co teraz

    0

    0
    Odpowiedz
  4. ale co do chuja się takiego stało. pojęczałaś trochę kolarz pomógł i gitara!

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Ale co, zjebałaś sie jak jechał koło ciebie? 😀 haha

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Puściłaś bąka, czy postawiłaś kloca na ulicy?

    0

    0
    Odpowiedz
  7. W produkcjach porno, przed analem robi się lewatywę w celu usunięcia niechcianego materiału. Można by też spróbować przed jazdą na rowerze.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Tak to jest jak się temu z tyłu robi zasłonę dymną. dobrze, że sobie po kolarsku nosa nie smarkałaś ! howgh

    0

    0
    Odpowiedz
  9. ja zrozumiałam to tak że nie puściła bąka tylko że narobiła w gacie,no cóż w pewnym wieku zwieracze zaczynają szwankować..

    0

    0
    Odpowiedz
  10. ale tekst! albo żem nie zakumał… albo faktycznie się zesrałaś?

    0

    0
    Odpowiedz
  11. powiem Ci jedno, lecz się !!! haha

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Jakie lecz się? Blondi jesteś współautorką tego opowiadania i se nie fikaj lol

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Na maratonie nie ma czasu na przystanki do toi toia, takie sprawy załatwia się w drodze 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Następnym razem zamontuj siodełko

    0

    0
    Odpowiedz
  15. 13 i oto chodziło,pewnie zapomniała.

    0

    0
    Odpowiedz

Do zakochania jeden krok

Od czego tu zacząć, wiem niby od początku… tylko mhh kiedy on był.. Więc jestem z chłopakiem ponad dwa lata, pracuję od roku i… tu się zaczynają schody, ponieważ od jakiegoś czasu pewna osoba zaświrowała mi w głowie. Boję się strasznie, bo kocham swojego faceta. Zawsze mówiłam, że tylko On jedyny, że do końca itp, aż tu nagle pojawił się ktoś, kto jest ode mnie prawie 20 lat starszy. Jak zaczęłam pracować rok temu to do niedawna w ogóle z nim kontaktu nie miałam, kompletnie nic nas nie łączyło, aż pewnego zjebanego dnia zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i tu się zaczęła ta cała chujnia. Ja nie chcę zdradzić swojego faceta, bo jest mi z nim dobrze, ale co ja mam zrobić z tym drugim??? Nie potrafię przejść koło niego obojętnie, nie potrafię go unikać, a wręcz przeciwnie, jak mnie nie widzi, to ja robię wszystko by mnie zauważył, no i wtedy podchodzi, zaczyna się gadka…

32
47
Pokaż komentarze (11)

Komentarze do "Do zakochania jeden krok"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. To trzeba mieć nasrane w głowie naprawdę, 20 lat różnicy to jest przepaść trzeba iść się leczyć

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Musisz być silna i jeżeli bardziej zależy ci na swoim facecie to nie podejmuj decyzji o mogą nawet zniszczyć życie.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Wnioskując po tym co piszesz, masz ok 20 lat? ten facet 40?
    Więc mógłby być twoim ojcem… zastanów się czy warto tracić faceta, dla kogoś z kim nawet nie wiesz czy byś była. Bo moim zdaniem nie. Z drugiej strony tak sobie myśle że skoro zastanawiasz sie nad takimi rzeczami, to współczuje twojemu obecnemu facetowi.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Ad 1. Sam sie idż czlowieku leczyć. Sytuacji współczuję, bo jest chujowa jak sam chuj! Uczuciowa chujnia jest jedna z najgorszych. Najlepiej byloby uciekać z tego miejsca pracy, od tego czlowieka jeśli na prawde czujesz ze kochasz chlopaka. A jeśli jednak masz watpliowści – to w czarnej dupie jesteś, bo co byś nie zrobila to i tak będzie chujnia;/

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Po to ewolucja obdarzyła Cię rozumem i samoświadomością, żebyś mogła powstrzymywać się od niewłaściwych moralnie zachowań, a w tej sytuacji rzekłbym wręcz instynktów, bo ewidentnie widać po tym co piszesz, że po prostu, mówiąc kolokwialnie swędzi Cię picza do tego podstarzałego fagasa. A jeżeli chodzi o twojego chłopaka to zdradź go, bo szkoda mi faceta, a tak może przynajmniej przejrzy na oczy. Ave

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Po pierwsze nigdy nie mów nigdy, naobiecywałaś chłopinie, że tylko on jedyny, że do końca, a tu proszę, widzisz jakie jest życie 🙂
    Po drugie, zdrada w tym przypadku technicznie dla niektórych już wystąpiła, wnioskuje z fragmentu „robię wszystko by mnie zauważył”. Ci się obiekty pomyliły, bo chyba kto inny pownien cie zauważać.
    A po trzecie, kurwa mać, chcesz świrować z innym to weź pierwszego w tym uświadom.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Jesteś popierdolona, szkoda mi tylko chłopaka że z taką głupią pizdą się zadaje, która ugania się za gościem 20 lat starszym od siebie. Pierdolnij się w łeb i idź podrywać kolegów ojca.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Olej tego starego pryka i nie pierdol.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Może pomoże troszkę empatii. Postaw się na miejscu swojego chłopaka. Pomyśl proszę, jakbyś się czuła, gdyby to on zaczął się podkochiwać w dużo starszej kobiecie. Wydaje mi się, że nie chciałabyś być z takim facetem w związku. Jeżeli to Cię nie ruszy to przykro mi bardzo ale albo nie dorosłaś do stałego związku, który opierać się powinien na wierności, albo być może nie kochasz swojego chłopaka. Przemyśl proszę swoje przyszłe ruchy na chłodno nim podejmiesz jakąkolwiek decyzję.Miej na uwadze fakt, że czasu nie cofniesz. Powodzenia.R

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Rzuć swojego faceta i powiedz mu że to nie chodzi o niego tylko o Ciebie. I raz kurwa jedyny na całym świecie będzie to święta prawda.

    0

    0
    Odpowiedz
  12. wszyscy wiedzą, że monogamia to jedna z najbardziej chujowych i podstępnych chorób psychicznych a Tobie nadarza się szansa, będąca pierwszym krokiem do jej wyleczenia

    0

    0
    Odpowiedz

Alergia i atopowe zapalenie skóry

Ta alergia mnie wykończy! Latają sobie teraz w powietrzu pierdolone pyłki, na które jestem W CHUJ uczulona i nie mam życia. Uczulenie to objawia się na skórze. Zazwyczaj na twarzy. Więc teraz codziennie budzę się z maksymalnie zeschniętym zaczerwienionym ryjem i zanim potraktuję się zimną wodą nie mogę otworzyć ust na szerzej niż 2cm. Smarowanie się kremem co parę minut też nie jest zbyt zajebiste. Czasami w ogóle nie wychodzę z domu bo wstydzę się komukolwiek pokazać na oczy. Siedzę cały dzień w domu i napierdalam ogórkiem po mordzie. Zjadłam wszystkie tabletki, które dermatolog przepisuje i dalej chujnia, i dalej nic! Już nie wiem co mam z tym zrobić, próbuję wszystkiego, a to cały czas to samo. Znaczy się parę razy w roku mam takie kilkudniowe napady. I teraz też. Zazwyczaj wypadają kiedy jest najgorszy moment. Raz na chrzcie mojej chrześnicy. Kiedyś przed randką, rok temu na balu na zak. Gimnazjum, aż się teraz boję co będzie na połowinki… Oszaleję i muszę nazbierać więcej ogórków.

41
38
Pokaż komentarze (5)

Komentarze do "Alergia i atopowe zapalenie skóry"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. rozumiem twój ból, ja też mam atopowe zapalenie skóry, w moim prztpadku jednak objawia sie na klacie i na plechac, randomowo w ciagu całego roku, dopuki nie posmaruję się kremem robionym na zamówienie który mi przepisał lekarz to nie mogę przestać się drapać co tylko pogarsza sytuację, i taki cykl co kilkanaście dni, i tak do końca życia będę musiał z tym żyć 🙁 chujnia

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Wiesz, że alergie są chorobami cywilizacyjnymi?

    0

    0
    Odpowiedz
  4. no masz chujowo strasznie

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Przejebane, ale dermatolog to jedno, a alergia to chyba do alergologa?
    Przepisze Ci Avamys i Telfast 120.
    Dwa razy dziennie się tym szpikujesz i jest naprawdę lepiej 🙂
    Ja ostatnio zapomniałem wziąć rano i miałem przesrane po godzinie 15-16, katar, głowa boli, na oczy idzie.
    Ale na lekach jest ok 🙂
    Alergie jakoś można blokować taką na pyłki, wiem, bo mam :/

    0

    0
    Odpowiedz
  6. nie mam alergii, ale mam znajomego z podobną przypadłością. w chuj kasy wydał na alergologa, ale chyba było warto- polecam tym samym. i dodatkowo PS. „napierdalanie ogórkiem po mordzie”- może właśnie dlatego dlatego masz „zeschnięty zaczerwieniony ryj”? psychologa znajdziesz pewnie w tym samym budynku. ale fakt- chujnia!

    0

    0
    Odpowiedz

Nowy zjebany rower

Szlag mnie chce trafić, zaledwie miesiąc temu kupiłam nowy rower. Zbierałam na niego jakiś rok, aż tu nagle dzisiaj jechałam i chciałam, że tak to ujmę „odsunąć” się z drogi tirowi, chciałam wjechać na pobocze… Jednak tylne koło ustawiło się pod złym kątem i wyjebałam się na poboczu! Kurwa mać, nie dość, że siara na całego… a to jeszcze nic… Manety zjebane, jeszcze tego mi brakowało – kolejnego wydatku. Przyjechałam do domu to jeszcze dostałam zjebkę od rodziców, że co ja niby na tym rowerze robię (miałam już jeden wypadek pół roku temu, po którym został mi rower nie do użytku…). Starsi myśleli, że auto we mnie pierdolnęło i teraz są strasznie uczuleni na różne usterki w moim rowerze. Rozkręciłam całą manetę, ale chuj z tego, z tym gównem jest jak z zegarkiem, w pierony części, a ja się nie znam… Zostaje mi teraz jechać 60 km do sklepu rowerowego na przegląd. Dobrze, że rower na gwarancji ale muszę wymyślić teraz jakąś ciekawą historię, bo mi tego nie naprawią tego ot tak za free… Do tego jeszcze całe kolano rozjebane i stłuczone, a ręka zdarta od łokcia do dłoni… Pozdrawiam wszystkich rowerzystów!!! Śrut i chujnia.

21
55
Pokaż komentarze (16)

Komentarze do "Nowy zjebany rower"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. A ładna jesteś?

    0

    0
    Odpowiedz
    1. pizda kurwa jebać pierdolić kurwa jebane kurwy

      0

      0
      Odpowiedz
  3. wow. Ja też tak zawsze reaguje na tiry. Muszę więc uważać. Dzięki

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Współczuję, wypadki chodzą po ludziach ale dobrze że dalej chcesz jeździć na rowerze i masz jakieś hobby. Pozdrowienia dla dzielnej rowerzystki ;]

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Przepraszam, ale zaraz zdechnę:D Musisz być naprawdę jakaś koślawa… „tylne koło ustawiło się pod zły kątem (…) manety zjebane” Beueuehehe
    Ty byś Rowana Atkinsona pokonała. Przewrócić się samodzielnie i skasować rower (sic!).

    0

    0
    Odpowiedz
  6. jak sama coś rozkręcałaś to mogą gwarancji nie uznać. lepiej daj to jakiemuś chłopowi niech to skręci spowrotem i wtedy jedź do tego sklepu 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Samodzielne gleby są najczęstsze, popatrz na rowerowych extremistów. A gleba na krawężniku to standard… się wjeżdża na krawężnik nieuważne i prawie równolegle to tak bywa 😛

    1

    0
    Odpowiedz
    1. tak jak mowisz ale ostatnio mojej sasiadki corka 8-letnia dostala nowy rower rozpedzila sie i przed chodnikiem przychamowala przednim chamulcem i przewrocila sie do wielkiej kaluzy….. obciach 🙂

      0

      0
      Odpowiedz
  8. „siara na całego”….? „Manety zjebane”…? to sielana normalnie hahahha

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Chcę zadać to samo pytanie, co autor w komentarzu pierwszym. i jeśli tak to Ci pomogę 😀

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Troszkę jeżdżę. Mało. Słyszałem kilka historii o upadkach na rowerze. Najgorsza jaką słyszałem to taka w której koleś miał pecha bo wyjebał się na płaskim tak nieszczęśliwie, że zginął na miejscu :/ Więc nie pierdol bejbe, znajdź chłopa co Ci rower naprawi bo chyba idzie ciężko, i pedałuj.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. się zdarza, zwłaszcza jak się jeździ 🙂
    a tak serio, to miałem kiedyś porażkę typu „omijanie dziury przy krawężniku na trzypasmowej jezdni w stolicy”. wyjebałem się tak totalnie, że razem z rowerem [nie do jazdy od tej pory] zająłem dwa pasy. na szczęście światło na skrzyżowaniu za mną dopiero zrobiło się zielone, więc mnie nie rozjechali. ale tak sobie do dziś myślę- po chuj ci kask w takich okolicznościach?

    0

    0
    Odpowiedz
  12. To jak to jeździsz? Uważaj na siebie albo bierz się za van muravę

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Lepiej za czerwonego przyjaciela, nauczy Cię jeździć na rowerze i nie tylko..

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Dziękuję za pozdrowienia bejbe, prawda jest taka, że tylko nieliczni potrafią dosiąść roweru i posługiwać się odpowiednio kierownicą i siedzeniem, nie fikaj se sinek lol

    0

    0
    Odpowiedz
  15. ahaaa. to nieźle zapierdalasz, jak mozna tak pojebac siebie i rower?

    0

    0
    Odpowiedz

Zgubił siano!

Tato zgubił hajs nie wiadomo jak i gdzie. TV się schrzaniło, mogliśmy kupić nowy, ale nie. Tatko musiał zgubić portfel. 2-gi raz w tym roku. Genialnie kurwa. Dziękuję!

22
44
Pokaż komentarze (9)

Komentarze do "Zgubił siano!"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Pewnie wydał na dzi^Wkomputery.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. rozwiązanie? nie nosić portfela…

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Może ma dość baby i bachorów, chce mieć coś z życia więc raz na pół roku wypłaca chuj wie po co pincet tysięcy, wkłada do portfela i go „gubi” 🙂 na własne przyjemności. A zjebany TV to coś jak masaż dla mózgu, nie przegap tego pociągu bo odjedzie.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. nie zgubił, tylko przejebał 😀
    może alimenty płaci!

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Chciałem napisać już że tylko debil gubi portfele…ale jednak komentarz nr 3 może mieć sporo racji:)

    0

    0
    Odpowiedz
  7. zaproponuj faderowi założenie konta w banku. jak nie robi w szarej strefie to co najwyżej kartę zablokuje.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Testuje tym komentem, bo twierdzę że chyba większość z nich o ile nie wszystkie pisze autor strony (to samo tyczy się samych chujni)

    0

    0
    Odpowiedz
  9. a portfel znalazłam ja i kupa kasy w środku mihiihih

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Pewnie coś łyknął i zgubił.

    0

    0
    Odpowiedz

Kim ja dla niej jestem?

Chujnia i jeszcze raz chujnia, tylko tak można określić to w co się wplątałem. Powód standardowy kobietka, dodam że zajęta kobietka. Poznałem ja przeszło rok temu i od tego czasu spędzam z nią każdą wolną chwilę. Ale nie w tym problem, kobieta wie co do niej czuję i nic sobie z tego nie robi, właściwie jeszcze bardziej ją to podkręciło po moich miłosnych wyznaniach, i co za tym idzie spędzam z nią jeszcze więcej czasu. Co to ma znaczyć ja się pytam? Skoro jestem taki cudowny, czuły, kochany, wyjątkowy to dlaczego nie rzuci tego debila? Dlaczego mówi mi, że jestem jej odbiciem emocjonalnym? Jak to tak, że ją wspieram w trudnych chwilach, a on tylko dupczy? Gdzie tu sprawiedliwość? To ja nasiąkam jak tampon od wysłuchiwania tych pierdół, a chłop przychodzi na gotowe? Szczerze to nawet nie chodzi o ten seks, ja po prostu nie wytrzymuje nerwowo jako rezerwa, i jeszcze ta świadomość, że mu ułatwiam życie. Najgorsze też jest to porównywanie. Widziałem chłopa parę razy, jest ogólną porażką, wygląda jak kret, mało tego, że wygląda ale tak się też zachowuje. Prawdopodobnie wiem o gościu więcej niż on sam o sobie. O bardziej zakompleksionego i sfochowanego delikwenta trudno. Chujnia mnie ogarnia, bo ja też się z tym czymś zacząłem powyrównywać. To co? Też jestem takim zerem, ba wychodzi że nawet gorszym? Czy naprawdę trzeba być chamem wobec kobiety żeby się podobać? Nie no ja nie potrafię ranić kogoś kogo kocham. A najgorsze, że nie mogę jej powiedzieć staropolskiego wypierdalaj, bo się do niej przywiązałem, a dwa chyba ją kocham jak ślepy kret. Ogarnia mnie frustracja bo Piotrusiowi znów się zachciało i od razu do niego poleciała, a jak wróci dostanę sms jaki to jestem cudowny i że nie wyobraża sobie mojego braku… Nic tylko iść i się pociąć. Matko a ile ja fajnych dziewczyn olałem przez ten syf… Ludzie doradźcie coś, że jestem cipa to wiem fakty o tym świadczą…

28
46
Pokaż komentarze (27)

Komentarze do "Kim ja dla niej jestem?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. po chuj do zajętej startowałeś? z takimi telenowele to normalka.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Zaciśnij zęby i odetnij się od niej na jakiś czas. Tylko musisz być twardy.

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Miałem podobnie, wszystko cudownie, świetnie ale jakby jej napisał odrazu by poleciała. dokładnie rezerwa, wiem co czujesz. Najlepiej postaw jej sprawę jasno albo on albo Ty. ja tak zrobiłem, wybrala jego heh 🙂

    1

    0
    Odpowiedz
  5. Jak sie jakaś fajna dupa nawinie to pierdol tą od kreta i zarywaj do tej pierwszej, to może będzie zazdrosna to sama przyjdzie.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Jesteś kawał skurwysyna według mnie, ponieważ odbijasz kolesiowi panienkę. Tak się kurwa nie robi. Pomyśl sobie że kiedyś kiedy będzie z Tobą, też pozna sobie nowe odbicie emocjonalne. Zobacz jaka ona musi być zakłamana skoro daje dupy jednemu, a spotyka się z drugim. Dziewczyna kompletnie bez honoru. Ale z tego co widzę z Ciebie też niezły kozaczek, masz się za jakiegoś ideała czy co?
    Zejdź trochę na ziemie chłopie i spójrz w lustro jaki Ty jesteś.

    1

    0
    Odpowiedz
  7. Może z nim być, bo ma dużego kutasa.
    Takie są kobiety. Duuuużo myśli cipką.
    solucja? Olej Ją, nie odzywaj się, sama przyleci, a potem bierz się do roboty.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Cipowata sytuacja. Zadaj sobie pytania:
    ile jest kobiet w Polsce? ile jest atrakcyjnych dla Ciebie?
    Nie marnuj czasu na takie szambo, bo robisz za darmowego psychoanalityka – frajera. Spróbuj chociaż zerwać kontakt 'na próbę’, a wtedy sprawdzisz co na prawdę w trawie piszczy. Najgorsze jest to, że olałeś inne fajne kobitki.
    Postaw sprawy po męsku – albo jest z Tobą, albo „staropolskie wypierdalaj”.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Czytam ten tekst i jakbym czytała o sobie tylko, że ja występuje w roli tej dziewczyny. Ty jesteś jej przyjacielem, a ona swojego mena kocha. Pewnie im się nie układa tak jakby ona tego chciała i musi czuć czyjeś wsparcie. I uczuciem darzy jego, może chciałaby pokochać Ciebie ale życie jest takie pojebane, że im bardziej źle ktoś nas traktuje tym bardziej do niego lgniemy. Nie czaicie pewnie, bo to kurwa trzeba przeżyć… Heh

    0

    1
    Odpowiedz
  10. Olej ją, spotykaj się z nią tylko tak żeby całkowicie kontaktu nie stracić po chuj Ci telenowela ( tak jak było w 1 komentarzu )

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Ad 8) rozumiem, że jak Cię Twój „men” zacznie lać pewnego dnia to przylgniesz do niego na stałe? Bo tak należy rozumieć to co napisałaś…

    1

    0
    Odpowiedz
  12. Ad. 5 Chuj prawda, w jakim Ty świecie żyjesz? Też kiedyś myślałem tak jak Ty, że nie powinno się ruszać zajętych, ale w czasach powszechnego skurwysyństwa wszystko trzeba sobie wywalczyć, także miłość. Skurwysynem, byłby, gdyby to była kobieta jego przyjaciela, brata itp. Do autora: Posługując się trochę terminologią pokerową, masz dwa wyjścia – możesz spasować, czyli kontynuować obecną sytuację w której jesteś rezerwowym graczem, albo postawić wszystko na jedną kartę i zastosować starą dobrą technikę, czyli olewasz pannę całkowicie na pewien czas. Jeżeli coś naprawdę do Ciebie czuje zacznie świrować. Jak to w życiowym pokerze bywa druga metoda jest ryzykowna i wszystko może się zakończyć „bad beat’em” ale bez ryzyka nigdy nie wygrywa się najwyższych stawek. Pozdro dla wprawnych pokerzystów. Ave

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Ad 11) To prawda, że czasy są skurwysyńskie, ale bez przesady. Koles wjebał się na trzeciego i teraz ma problem. Sprawy owego 'trzeciego’ gracza załatwia się przed przejściem do poważniejszych rzeczy.
    Im dalej w las tym ciemniej, jeszcze sie po drodze chłopaczyna zakochał. To już w ogóle po nim, bo zamiast faceta, na koniec tego wszystkiego zrobi z siebie przydupasa. No chyba, że chujnia mu pomoże 🙂
    Generalnie zajęte laski to jest w chuj ryzykowny interes, bo chuj co takiej po głowie chodzi.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Gratuluję chujowej „dziewczyny” Jeśli takie cos robi to jest szmatą nic nie wartą. A ten kolo ma pewno takie samo zdanie o Tobie jak ty o nim.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Mówi autor tej smuty. Nie znam gościa nic mnie z nim nie łączy, nie jest moim bratem tudzież przyjacielem ani znajomym, ba najchętniej bym mu wpierdolił za to co jej czasem wyprawia. Może i jestem skurwysynem. Jest też jeszcze jeden szczegół że właściwie poznałem ja prawie równocześnie co on, czyli jakieś dwa tygodnie po nim. I wydaje mi się że ona nie poznała jak to jest żyć z takim bez wsparcia, żyć samą miłością do debila.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. podobnie jak ja, skończyłeś jako koleżanka z fiutem.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. 14) Jak nie chcesz być po szyje w gównie to zrób tak. Olej ją, ale konkretnie, powiedz, że jak jej tak niedobrze z tym trzecim to czekasz na konkretne ruchy z jej strony.
    Dopiero jak będziesz czarno na białym wiedział, że trzeci został wyjebany z tej waszej trójcy, to startuj do niej.
    Ale gwarantuje ci, że będziesz miał jazde jak na trasie paryż-dakar. Takie laski mają pojebane, a nie daj boże przejeb sobie coś (przejeb – wg niej), to zgadnij do kogo pójdzie się żalic. 🙂
    Powodzenia przyda ci się

    0

    0
    Odpowiedz
  18. następnym razem jak przyjdzie to przeczytaj jej jakąś zajbistą poezję, a potem powiedż, że jak Ci dziś druta nie poszarpie, to niech spierdala:) bedziesz się męczyć. powiedz że Ci jaja puchną na maxa i niedługo wybuchną

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Autor. Macie rację, trzeba coś zrobić, bo w obecnej sytuacji pozostaje tylko zwariować. Ciężko będzie ją tak po prostu olać. Ale cóż raz się żyje, a obecna sytuacja może się przeciągać latami. Dzięki za rady.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Kto się zadaje z sukami ten się budzi z pchłami…

    0

    0
    Odpowiedz
  21. on „wygląda jak kret” a ty zachowujesz się jak „ślepy kret”. gościiuuu? czy nie robicie czasem w trójkę w jakiejś firmie deratyzacyjnej?

    1

    0
    Odpowiedz
  22. do 11. Kurwa nie mogę tego czytać i przeraża mnie myśl że pewnie dużo jest osób które myślą tak jak Ty. Otóż wypowiadam się wszem i wobec, że startowanie do zajętej laski jest SKURWYSYŃSTWEM, zajebał bym takiego gościa jakbym się dowiedział o czymś takim. I nie obchodzi mnie pierdolenie że takie czasy że „trzeba walczyć o swoje”, pieprzenie, zachowujecie się tak jakby wszystko wam się należało, ale powiem wam, że NIC wam się nie należy. Owszem można walczyć o laskę jak Ci się podoba albo i nawet trzeba ale nie kosztem innych!! ten koleś którego zresztą obrażasz w swoim poście może kiedyś też o nią się starał, może mają przejściowe problemy, najbardziej mi szkoda właśnie jego bo trafił na puszczalską zakłamaną zdzirkę, która jest z facetem gdy jest dobrze a jak jest źle to szuka sobie „rezerwy”. A Ciebie w sumie mi nie szkoda, sam tego chciałeś, Ty też teraz wychodzisz na frajera. Poza tym co z tego że poznałeś ją 'zaledwie’ dwa tygodnie po nim, coś jednak musi ich łączyć skoro wybrała jego.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Autor. ad/21 Nie i jeszcze raz nie. Po pierwsze jak z kimś jesteś, to nie oznacza że druga osoba jest twoja własnością. Człowiek to nie samochód, kupiłeś jest twój do końca życia lub do czasu jak go sprzedasz, ma takie coś jak wolną wolę. Nikt ci się nie da poderwać jeśli tego nie chce, człowieku zmiłuj się. I naprawdę nie obchodzi mnie szczęście kogoś kogo nie znam. Jak Ciebie obchodzi to jestem pod wrażeniem, musisz być co najmniej Jezusem lub Matką Teresą z Kalkuty. Obraz człowieka wyrobiłem sobie na podstawie jej opowieści. I właściwie gdyby ktoś mi poderwał pannę, raczej nie miałbym do niego pretensji, jeśli jej daje szczęście jest lepszy, można mieć pretensje tylko do samego siebie. W sumie gdyby była zadowolona już dawno bym spasował ale nie wydaje mi się żeby tak było. Wplatałem się w chujnie i teraz muszę z niej wyjść to wszystko. Dzięki za komentarze trochę otworzyły mi oczy.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. AD 21 Od razu widać, że masz jakies przykre doświadczenia życiowe, że panna Cię wychujała i masz uraz. Porażka

    0

    0
    Odpowiedz
  25. do 23: od razu widać że Ty też musiałeś być takim skurwysynem..

    0

    0
    Odpowiedz
  26. do 22. nie jestem wierzący ale staram się mieć jakieś zasady, ja nikomu nie podrywam lasek, niezależnie czy obcy czy znajomy i tego samego oczekuję od innych, i masz rację; człowiek to nie samochód, nie da się go mieć na własność więc nie oczekuj niczego od niej bo nadal jest z nim! a do pana od 23 : no i co z tego, może mnie właśnie wychujała jakaś w taki sposób? teraz przynajmniej wiem która zdzirka a która porządniejsza i mam jakieś doświadczenie i nie będę się przejmował komentarzami tego typu „..porażka”. Jeżeli mam jakieś doświadczenia to wychodzi mi na plus a nie tak jak ty wypisujący jakieś bzdety udając najmądrzejszego, a sam pewnie jesteś onanistą

    1

    0
    Odpowiedz
  27. Żaden skurwysyn, wykorzystywać się daje po prostu. Dla niej jesteś uzupełnieniem tego drugiego faceta ale to jego kocha. A to, że wie, że ty do niej też coś czujesz tylko bardziej ją nakręca co nie znaczy, że z tobą będzie. Widać jest typem kobiety, która lubi czuć się potrzebna przez mężczyzn. Staraj się ją traktować tak jak ona traktuje ciebie. No albo cierpliwie czekaj. Ewentualnie ją olej.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. no ale niech sam odpowie: warto było? warto było się zakochać a potem cierpieć?

    0

    0
    Odpowiedz

Dziewczyna a walenie gruchy

Witam Szanownych Chujowiczów. Tak to już jest, że każdy normalny mężczyzna lubi, wręcz musi, gdy go przciśnie, zwalić sobie gruchę. Problem w tym, że libido nie jest nieograniczone. Zwalisz raz – dwa, a później już nie masz ochoty przez jakiś czas na nic, co wiąże się z seksem. I nie niosłoby to w moim przypadku żadnych negatywnych konsekwencji, gdyby nie związek z kobietą. Po prostu – zwalę gruchę, bo muszę, a później pojawia się Ona, napalona, a mi się zwyczajnie nie chce. I zgrzyt. Napiszecie – nie wal gruchy, poczekaj. Ale sami wiecie, jaka to męczarnia.

52
65
Pokaż komentarze (11)

Komentarze do "Dziewczyna a walenie gruchy"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Coś słabe libido masz…

    1

    1
    Odpowiedz
  3. człowiek po to ma mózg żeby mógł opanować swoje niektóre żądze ;/ jak ci się chce to postaraj się spotkać jak najszybciej z dziewczyna i tyle. ale ogólnie dziwi mnie że później już ci się nie chce. ;O

    2

    1
    Odpowiedz
  4. do 2 komenta, będziesz miał dziewczyne to zobaczysz jak to jest, póki co to milcz.

    2

    1
    Odpowiedz
  5. Chciałabym, aby mój facet zwalił se gruche i nie chciał, gdybym była na miejscu Twojej dziewczyny cieszyłabym się z faktu, że nie chcesz zbliżenia, niestety ja już tym rzygam…

    2

    0
    Odpowiedz
  6. Dziwnie ja tam mam odwrotnie.
    Kobieta jeszcze się nie zdecydowała na zbliżenie, wale gruche przed spotkaniem przepełnionym pettingiem, daje to tyle, ze się w majty nie spuszcze, ale moje libido jest takie, że jeszcze bym ją 5 razy przeruchał czy zwale gruche czy też nie…
    To sie kurwa chujnia nazywa 🙁
    Ale przynajmniej taki plus, że znalazłem kobietę, z która chce sie kochać a nie „pierdolić”, jeśli widzicie różnicę.

    1

    0
    Odpowiedz
  7. Do 4) Przestań walić się z wszystkimi po kątach…

    1

    0
    Odpowiedz
  8. Walenie gruchy wzmacnia paluchy!

    2

    0
    Odpowiedz
  9. Zwinność małpy, siłę słonia da poranne bicie konia 😉 A na powaznie to polecam dac se na wstrzymanie przez pare dni totalnie ani walenia ani sexu to potem bedzie jazda na rollercoasterze

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Weź Permen? !!

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Ja tam spuszczam z krzyża gdy druga połowa jest w innym pokoju, a gdy chwilę później idziemy spać i przytulam się od dupy strony to i tak chuj.Tak dobrze rozumiecie chuj mi staje i tu pojawia się sytuacja opisana przez koleżankę z komentarza nr.4 czyli rzyganie na mnie i mojego dżordża.Chujnia i śrut , ale to jeszcze nie koniec do autora tekstu teraz-zrób jej Panie jak się to mówi dobrze ustami albo niech wskoczy i po ujeżdża jeżeli „patela” to dla ciebie zbytni wysiłek. Toć jest wiele opcji także weź się Pan w garść bo od tego my jesteśmy, nie na darmo myślimy durną pałą. A tak na poważnie to mnie się wydaje że albo jesteście długo ze sobą i ci się znudziła albo już tak masz i chuj.

    1

    0
    Odpowiedz
  12. człowieku masz dziewczynę która jest napalona to zamiast ja pierdolić to ty konia walisz;o grzeszysz!!!synu

    0

    1
    Odpowiedz

Wszechobecny alkoholizm – Ja nie pasuję do tego świata :(

Dlaczego ludzie, głównie i prawie wszyscy młodzi, piją i ogólnie prowadzą „menelski” tryb życia? Mam 20 lat, nie piję, nie palę, nie ćpam. Lubię być miłym, uczynnym itp. W zasadzie nie mam prawie kumpli oprócz 1-2 sporadycznie, których i tak trudno kumplami nazwać. Większość moich rówieśników nie ma żadnych zainteresowań oprócz chlania, ćpania, zadym, imprez. Mieszkam w dużym mieście więc znam baardzo dużo osób ale nie znam nikogo normalnego. Nie dyskryminuję nikogo za to, że ktoś pije z umiarem, jego sprawa ale to co większość wyprawia to przechodzi jakiekolwiek pojęcie. Mnie do takiego stylu życia nie ciągnie, nie imponuje, dla mnie to głupota, nie chcę się stoczyć. Jestem bardzo spokojny, nieśmiały, mam jedno hobby, które wypełnia mi czas (informatyka, elektronika), używki zresztą mi nie smakują. Wkurwia mnie też to, że większość pijących osób szykanuje tych co nie piją i wywiera na nich presję. Uszanuję, że ktoś pije, jego sprawa ale dlaczego zaraz każdy chce mnie namawiać, zmieniać żebym się napił, że jak to tak itp. Często spotykam się z wrogością, agresją wobec mnie. Niech mi dadzą spokój! Z ludźmi, z którymi muszę przebywać w klasie się nie dogaduję (oni tylko o chlaniu itd.) To nie jest tak, że się wywyższam, nie uważam się za mądrzejszego! Tylko nie ma z większością ludzi zupełnie o czym gadać/robić czegoś. Przyzwyczajony jestem do bycia samemu, lepiej tak niż z nieciekawymi ludźmi spędzać czas. Lecz doskwiera mi czasem samotność (ostatnio coraz bardziej) ale cóż, chyba już nie istnieją normalni, młodzi ludzie… Został mi tylko komputer – z nim spędzam czas. Co za pojebane czasy teraz są, nie pasuję do nich, powinienem chyba był się urodzić 50 lat temu jak było spokojniej… Poza tym przez to, że jestem inny nic mi się nie układa, bez znajomości i będąc odmiennym jest ogólnie chujnia ze wszystkim: z załatwieniem pracy, z usamodzielnieniem się, znalezieniem przyjaciół, swojej „połówki” itd. Chyba pozostało czekać mi na rok 2012, może nastąpi ten koniec świata…

52
62
Pokaż komentarze (42)

Komentarze do "Wszechobecny alkoholizm – Ja nie pasuję do tego świata :("

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja z kumplami spotykam się głownie przy piwie, na imprezach, jak gram w siatkę albo uczuę się. Jak wypijesz 2 piwa to się nie upijesz a można dużo ludzi poznać ( ja np przez znajomych pracę znalazłem ).

    0

    1
    Odpowiedz
  3. Napisal 20-letni kujonek

    0

    7
    Odpowiedz
  4. Panie co pan, życie bez alkoholu to życie idealne ale zastanów się czy w ogóle jest to realne?

    Kto nie pije ten nie żyje

    0

    6
    Odpowiedz
  5. Ech, też czasem mam wrażenie, że urodziłam się w niewłaściwych czasach. Chłopaku, nie przejmuj się, jeśli nie lubisz pić, nie ciągnie Cię do używek – to bardzo dobrze, Twój wybór i inni powinni to uszanować, a że ludzie są jacy są… Nie zmieniaj się tylko temu, że wszyscy tak robią, potem tylko będziesz żałował, że zgubiłeś siebie…(mówię z doświadczenia) Uwierz mi, są na pewno ludzie, mający podobne zainteresowania, którzy chętnie by Cię poznali, rozglądaj się, rozmawiaj, a na pewno znajdziesz takich:). Pozdrawiam 🙂

    4

    0
    Odpowiedz
  6. W życiu jest czas na wszystko-na napierdolenie się,na imprezę,na hobby,na koncert w filharmonii.Mnie też już od dawna nie bawi takie chlanie żeby się tylko nachlać,wolę to z czymś połączyć np z jakimś wyjazdem,podróżą czy coś.
    A co do niepijących-rozumieć rozumiem,ale w towarzystwie wkurwia mnie jak siedzi pod ścianą taka pizda,gapi się w podłogę i nic nie mówi.Jak się nie pije i potrafi się bawić to ok,ale jak siedzi,narzeka i zamula to niech spierdala…

    1

    9
    Odpowiedz
  7. W pełni popieram tego pana, który napisał ten wpis. Sam też mam wstret do alkoholu, papierosów itp. i straszliwie wkurwia mnie gloryfikowanie alkoholu. Tak że, trzymaj się chłopie, takich jak Ty jest więcej

    7

    0
    Odpowiedz
  8. Popieram komcia nr 5. HEHE

    0

    2
    Odpowiedz
  9. poszukaj takiego zainteresowania, który będzie przyczyną do wyjścia z domu i poznania nowego środowiska 😉 najpewniej poszukać w Kościołach, o ile nie jesteś uprzedzony 😉 bez używek też można się świetnie bawić ^^ w końcu najważniejsze jest towarzystwo ;D

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Ale pierdolisz bzdury.
    Picie alkoholu nie wyklucza innych zainteresowań, nie znasz nawet tych ludzi, a ich kurwa oceniasz.
    Ja chlam na melanżach, a jakoś interesuje się innymi rzeczami jak informatyka,muzyka,film,gitarka,sport. Fakt, ze jestem raczej śmiały.
    A Ty jesteś żałosny, nie jesteś wcale lepszy. Niech sobie piją, każdy może pić, nie trzeba od razu się schlać w cztery dupy.
    A nie pijący często nie piją z prostego powodu: nie chcą, żeby zobaczyli inni jacy są naprawdę, bo po alkoholu tego nie ukryjesz.

    0

    7
    Odpowiedz
  11. widzisz kolego, sam jestem podobny do ciebie, fizyka mogła by to ująć w następującą regułkę : kierunek ten sam, lecz przeciwny zwrot. Ja ciągnę do towarzystwa, nie stronię od alkoholu i mimo że go nie lubię, ale piję bo piją inni i chcę być w towarzystwie. Mimo że staram się przypodobac innym to wiekszość mną pogardza i raczej stroni ode mnie. Upić nigdy się nie upijam i kontroluję to bo mogłaby być draka :/ ale i tak jak wypije to mam tendencje do obrażania wszystkich i sprośniego żartowania z brzydkich dziewczyn :/ chujnia, nie umiem tego opanować

    0

    2
    Odpowiedz
  12. To prawie tak jak byś opisywał mnie, tylko wiek inny. Nienawidzę niczego co wiąże się z alkoholem lub używkami. Również jestem nieśmiały i tylko z komputerem spędzam czas. Kolegów też nie za wielu tylko sami znajomi. Jedyne co mi poprawia humor to jazda na rowerze. Spróbuj a może i tobie się spodoba 🙂

    3

    0
    Odpowiedz
  13. Współczesna młodzież nie ma zainteresowań oprócz picia,wałęsa się po ulicach.co racja to racja.

    6

    0
    Odpowiedz
  14. ty jestes inny a nie oni

    0

    2
    Odpowiedz
  15. Ja mam tak samo… Nie znam nikogo wartościowego ale wierzę że na świecie są jeszcze normalni ludzie. to wóda wypala im mózgi. Ale przecież nie wszyscy piją,co prawda normalni ludzie siedzą w domu bo nikt nie chce zadawać się z ”odmieńcem” ale nie trzeba tracić nadziei. Ciesz się że nie jesteś taki głupi i bezbarwny jak oni. Myślą że są tacy oryginalni i cool a wszyscy są tacy sami, podążają za sobą jak ślepe owce. To dopiero żałosne. 3maj się ! ^^

    4

    0
    Odpowiedz
  16. Obiema rękami podpisuje się pod komentem 5. Na wszystko jest czas i miejsce i wszystko jest dla ludzi. Jest czas na to, żeby iść do teatru, ale czasami i na to, żeby się kulturalnie schlać w jakimś konkretnym towarzystwie. Chlanie na imprezach do „zgonu” to raczej domena wieku 15-19, nie wiem ile masz lat, ale jeżeli chcesz uniknąć takich imprez to doradzam towarzystwo 20+. I przestań uogólniać ludzi, bo idąc twoim tokiem myślenia, wychodzi na to, że pijący wódkę na jakieś kameralnej domówce to tępe wałki gadające tylko o piłce i dupach, a to błąd. W bardziej światłym towarzystwie można pogadać przy wódce nawet o światowej polityce, oczywiście tylko na początku bo pod koniec i tak zawsze przychodzą tematy piłki nożnej, samochodów i dup 😉 Ave

    0

    1
    Odpowiedz
  17. @9 Ty raczej nie rozumiesz do końca,tego co napisałem.Nikogo nie oceniam z takiego powodu że pije.Piszesz że nie znam ludzi a ich oceniam.Właśnie większośc tych których znam nie potrafi się niczym zająć,nie da się z nimi normalnie pogadać.(mowa tu głównie o przedziale 16-24lat)Jestem z takimi osobami zmuszony przebywać w szkole,na osiedlu itp.I właśnie dlatego że nie mają nic do roboty chleją,ćpają,bawią się w chuliganów.Pijesz na melanżach?To w porządku,ale ja piszę o osobach dla których CAŁE ŻYCIE to jeden wielki melanż!.Chlanie w bramie non-stop!Że ktoś czasem sobie popije,normalne,jego sprawa.Spoko.Sam nie piję bo nie,bo dlaczego moje życie ma zależeć od tego ile wlałem w siebie gorzkiego lub piekącego płynu?Mam się stawać inną osobą pod wpływem alkoholu?Jestem wrażliwy i nie chcę tego zabijać.Nie bd miał przyjaciół będąc inny?wiem,jak to ktoś ujął „To ja jestem inny-nie oni”.Miałem osobę w rodzinie która piła i swoim pijaństwem krzywdziła.Czesto się to tak zaczyna :od 2 piwek niewinnych w młodości,potem to się pogłębia.Nie potrzeba mi rad abym zaczął pić,bo tego nie zrobię.Raczej ten wpis jest sądą-czy jest ktoś kto myśli podobnie.Na szczęscie widzę że są jeszcze osoby którym alkohol nie przesałania świata.

    3

    0
    Odpowiedz
  18. Ale pierdolisz…. mówiąc bezpośrednio – zawsze czytam wszystko od początku do końca, ale jak czytam: „Mam 20 lat, nie piję, nie palę, nie ćpam. Lubię być miłym, uczynnym itp.” to sobie myślę…. przestań być ciotą. I weź się w garść koleś. Sorry za bezpośredniość. Pozdro

    0

    4
    Odpowiedz
  19. Jasne, że są takie osoby jak autor tematu, też mam 20 lat i mam tak samo jak Ty, uprawiam sport, interesują sie robotyką 🙂

    3

    0
    Odpowiedz
  20. Do autora wpisu 17. czyli wg ciebie gość który stale chodzi najebany, siedzący cały dzień przed tv”nieuczynny” , chamski wobec innych jest macho i mężczyzną z krwi i kości? a ten który taki nie jest bo mu nie pasuje byc takim jest ciotą tak?Twoje myslenie jest typowo stereotypowe.No cóz nie każdemu odpowiada bycie takim „prawdziwym facetem” czyli nieużytecznym brutalem od którego wali wódą.Takich jest na pęczki więc nie sztuka takim być.

    3

    0
    Odpowiedz
  21. Widzisz często jest tak , że ludzie nie rozumieją innych bo sami mają inaczej i mówią wtedy no kurwa jak on może nie pić nienormalny. Jest to oczywiście błędne myślenie i gdy się jeszcze przypierdalają jak kilku tutaj w komentach to są po prostu pozbawieni tolerancji.Ja tez piwo polubiłem dopiero w wieku nie wiem 23 chyba lat, a tak naprawdę jego smaku nadal nie lubię, ale doceniam stan w jakim po nim jestem.Tak czy inaczej pamiętam ile się musiałem namęczyć żeby w ogóle wypić jedno całe i jak nie rozumiałem co inni w tym widzą i nadal nie rozumiem jak można zachwycać się smakiem piwa i tu dochodzimy do sedna sprawy, potrzebna jest tolerancja, której brakuje innym a jak im jej brakuje i uważają cie za gorszego to w większości przypadków są to tępe chuje , które nie zdobyły się na tak skomplikowany proces myślowy jaki wyżej opisałem.Tez mam czasami myśli że się nie nadaje do tego świata już nawet nie chodzi ,że wszyscy chlają tylko większość ludzi jest jak bydło ślepo ze stadem bez własnej inwencji,ale jednak ja kilku przyjaciół wyjątkowych mam do policzenia na palcach jednej ręki ale jednak są.Nie wiem może akurat u ciebie takie zbiorowisko akurat czubów że nikogo nie możesz wychaczyć, ale tak to już jest my wrażliwi mamy ciężej i tu przydaje się stare polskie porzekadło „z gównem rozmawiaj jak z gównem” wiem to nie w twoim stylu ale taki jest świat inaczej nie zrozumieją i uwierz mi lepiej już być troszkę samotnym samemu niż wdawać się w towarzystwo do ,którego się nie pasuje również pisane z doświadczenia. Także się nie łam nie jesteś sam po prostu jesteś wyjątkowy pzdr.

    1

    0
    Odpowiedz
  22. @20 Dzięki.Wiem że lepiej być juz samemu niż wdawać się w złe towarzystwo(zresztą jak pisałem nie sprawia mi radości prowadzenie takiego”rozrywkowego” trybu życia-mam inne priorytety,inny charakter)Dla wszystkich mnie znanych osób w podobnym mi wieku alkohol jest bóstwem.Potem robią zadymy,dewastują wszystko pod blokiem.Przyjaciół nie będę miał,pozostanę sam ale wierny swojej ideologii,nie zmienię się aby kogoś poznać.Bardziej mnie boli właśnie brak tolerancji,często będąc z innymi osobami „z przymusu” mam dość tłumaczenia się że nie chce pić,tak jakbym robił coś złego.Wiele osób nie potrafi tego przyjąć,wtedy często próbują zmusić do napicia się z nimi.Nawet zafundowaliby alkohol byleby z nimi pić. Taka chora solidarność wśród pijących.Płacę potem wysoką cenę za odmowę w postaci złośliwości,utrudnień.Nie chcę pić z różnych względów,już przeze mnie wymienionych jak i częściowo jestem taki że lubię chodzić własnymi drogami,nie idę nigdy ślepo za tłumem.Ludzie słuchają tej samej muzy,ubierają się zgodnie z tą samą modą,robią to samo itd.faktycznie mało jest różnorodności w tym świecie.A więc na koniec do wszystkich urażonych moją postawą:Nie mówię że każdy kto pije piwko jest zły,wasza sprawa i wasze życie ja to szanuję(choć na temat alkoholu i tak mam swoje zdanie) – ale wy uszanujcie także osoby które nie chcą pić.Każdy ma swoje życie i nikt nie powinien na nie wpływać.

    1

    0
    Odpowiedz
  23. Eee tam popadacie w skrajności…ale to wasza sprawa…jak już pisałem w komencie nr 5 na wszystko jest czas i miejsce…
    Ale dwie sprawy:
    -Smak piwa-jak się pije koncernowe szczochy to się nie ma co dziwić że piwo a raczej „piwo”wam nie smakuje
    -Jeśli ten post miał być „sądą”to przed następnym weź kurwa w rękę słownik gamoniu…

    0

    1
    Odpowiedz
  24. @22.Że miało być „sondą” to zorientowałem się dopiero po wysłaniu komentarza.Tak,wiedziałem w duchu że się zaraz ktoś tego doczepi.Ale racja,mój błąd.Tyle że wiesz co, zauważyłem na wszelkich forach w necie taką prawidłowość że kiedy ludziom kończą się argumenty na zadany temat to czepiają się gramatyki.Każdemu zdażają się błędy,ludzka rzecz.Obrażam Twój ukochany napój,rozumiem że musiałeś naskoczyć na mnie w akcie obrony,tzw „obrona konieczna”.A dla mnie piwo każde ma smak jak stare mleko w procesie fermentacji.No ale o gustach się nie dyskutuje.Wlewacie w siebie to dlatego że tak robią wszyscy „prawdziwi faceci”nie?I żeby uciec od rzeczywistego świata.Haha śmiać mi się chce z tych blokersów koło bloku co jak są razem szpanują że piją a jak nikt nie patrzy to wylewają.Popadam może w skrajność ale to moja skrajność! Więc powiem dobitnie pijcie co chcecie, ale ode mnie won!Znam smaczniejsze napoje,lepiej napić się coli przynajmniej po niej w głowie się nie pierdoli.

    1

    0
    Odpowiedz
  25. autor 17. komentarza: Jak już napisałem, przepraszam za bezpośredniość, ale nie chciało mi się pisać tego, co w 20. komentarzu(a Chujowiczu uwierz, że mimo tego, że tak z grubej trochę przywaliłem to jesteśmy podobni. I nie chciałem Cię obrazić, ale raczej Cię trochę uświadomić, może zbyt dosadnie, ale zawsze się przydaje taka zimna woda w twarz). 20 komentarz to racja, jesteś inny niż wszyscy, ale to nie znaczy, że gorszy 🙂 wiele osób nie rozumie że inność nie oznacza bycia gorszym, po części dlatego pewnie Ty czy ja czy inne podobne osoby mamy problem ze znajomymi może. Po prostu trzeba jak to mówią „ścisnąć dupę” i robić swoje 🙂 jeszcze raz sorry za tamto, ale mam nadzieję, że mnie teraz bardziej rozumiesz. 🙂 Pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  26. takie czasy zostały nam zesłane.. by wypróbować ludzkie dusze … doskonale cię rozumiem kolego i popieram

    0

    0
    Odpowiedz
  27. I kto tu jest nietolerancyjny? Ty też nie mogłeś sie powstrzymać przed napisaniem 'ukochnay napój’ skoro tak wielu ludziom smakuje dobry alkohol tzn że jest dobry, colę, twoj ulubiony napój też nie każdy lubi. I nie wiadomo czy jesteś taki zajebisty jak mówisz bo znam kolesia który nigdy nie pije na imprezach a nikt go do tego nie namawia bo umie sie bez tego extra bawić..

    0

    1
    Odpowiedz
  28. @24.Spoko,rozumiem:)
    @26.Gdybym chciał być nietolerancyjny to napisałbym coś dosadniej.Zauważ że we wszystkich moich wcześniejszych postach wypowiadałem się delikatnie o alkoholu,nie pisałem wprost,ale gościowi z komentarza 22 celowo napisałem „ulubiony napój”-tak nie mogłem się powstrzymać przed napisaniem tego!Nie uważam aby to było jakieś bardzo obraźliwe, było to odpowiedzią na czepianie się błędu ortograficznego.Z colą to wiadomo żart,po prostu mocniejszy komentarz wymaga mocniejszej riposty.Jeśli o tolerancji mowa to raczej w realu jest tak że to pijący mają coś do osób niepijących.Dopóki nikt nie próbuje mnie poniżać lub namawiać do picia nie zwracam na nich uwagi,jeśli lubią się napić,niech robią co chcą.Tyle że nieczęsto się zdaża taka wyrozumiałość ze strony pijących.Aha i czy ja gdzieś pisałem że jestem zajebisty?Raczej odwrotnie,nie uważam się za takiego,chcę tylko spokoju zaznać w tych dziwnych czasach.Pozdrawiam wszystkich Chujowiczów,widzę mimo wszystko że wiele osób trzyma poziom.

    1

    0
    Odpowiedz
  29. A dziś jest piątek i kulturalnie się napiję. Z przykrością zauważam (widać to nawet na chujni), że dzisiejsi 20latkowie, „to są pizdy, a nie skoczki”. Weźcie się kurwa ludzie w garść, to nie jest doba romantyzmu i pierdolenia jak to się nie pasuje do tego świata.
    Towarzystwo namawia cię ciągle na chlanie, odmów raz, drugi, a później pojeb takich znajomych, ale weź żeś się kurwa nie użalaj nad sobą.

    1

    1
    Odpowiedz
    1. Dobre popieram ja nie pij nie pale I nie cpam a jak ktos mnie namawia nachalnie to jebie go w lep I tyle uzywki sa Dla ludzi slabych nie radzacych sobie z zeczywisstoscia

      1

      0
      Odpowiedz
  30. Od autora komentarzy 5 i 22 do autora postu.

    Wiesz,po przeczytaniu postu to uznałem że gość napisał z sensem.Bo rzeczywiście większość ludzi myśli tylko o tym jak się naćpać i najebać.
    Ale po przeczytaniu twoich następnych słów…po prostu jesteś przygłupi.
    -Szanuję język polski.I wkurwiła mnie ta „sąda”po prostu człowiek z głową aż takich byków nie popełnia.No ale zdażyło się,ja powiedziałem co o tym myślę i spokój.I to nie jest brak argumentów(te wypowiedziałem w punkcie 5)tylko byki należy piętnować:)
    -Naucz się baranie czytać ze zrozumieniem.Gdzie ty do kurwy nędzy w komentarzu 22 widzisz atak na siebie?To nawet nie atak jeśli już,to wyraźna krytyka ludzi którzy biorą pierwsze lepsze koncernowe szczyny z półki i im to smakuje.Smak na piwo też sobie człowiek musi wyrobić bo piwo piwu nie jest równe.A moim ulubionym napojem i tak jest bimber,głównie rakija(bo zdrowe to i naturalne)
    -Z biegiem komentarzy widzę że ty sam zaczynasz narzucać swoje niepicie innym i widzę twoją wyraźną niechęć do pijących.A rób sobie kurwa co chcesz,twoje święte prawo,tak samo jak i pijących święte prawo pić.Ktoś ci się wpierdala w życie,narzuca ci coś-każ spierdalać.Lepiej być w bardzo wąskim gronie wartościowych znajomych niż z w klubie wzajemnej adoracji wśród debili.
    Daj trochę na wstrzymanie…większość ludzi to i tak kretyni,straw to,przegryź się z tym i będzie lepiej:)

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Do Pana od ortografii,skoro Cię rażą błędy to uprzejmie donoszę że pisze się „Zdarzyło” a nie „Zdażyło”,witaj w klubie jak to powiedziałeś przygłupów.To nie ma sensu takie wytykanie błędów,bo i ja je popełniam i Ty,drugi raz mnie już przezwałeś z tego powodu.
    Słuchaj,to fakt że nie pałam sympatią do alkoholików(czyli tych dla których liczy się tylko chlańsko),tak samo jak i oni nie trawią abstynentów .Ale nie wpierdalam się w ich życie i nie mówię „nie pij bo nie będziesz mężczyzną,bo nie będę cię lubił,bo coś tam,bo wpierdol itp.” Tak jak to oni w większości czynią.I nie są to moi znajomi ale różni ludzie których spotykam w życiu z którymi jestem zmuszony przebywać,więc nie da się im kazać spierdalać.Ktoś pije kulturalnie,nic złego jeśli nikomu nie wadzi,jego życie(moim zdaniem zmarnowane-trzeba doceniać świat jakim jest na trzeźwo).Picie z umiarem nie jest złe,tyle że właśnie większość ludzi nie ma tego słowa w słownikach…Dużo jest teraz takich facecików którzy myślą że są mocni a naprawdę są słabi i bez alkoholu nie potrafią znieść tego świata.(Nie kieruję tych słów do nikogo z chujni,żeby ktoś nie myślał.Nie znam Was)Pobicia,wypadki drogowe,krzyki dzieci,żony za ścianą u sąsiada-to ludzkie dramaty wywołane przez takie osoby.A to nie są sporadyczne przypadki.Dlatego lepiej nie zaczynać pić,ćpać itd,ale nietolerancja odmienności i presja otoczenia jest wielka o tym jest moja chujnia głównie.I nie chodzi tylko o alkohol ale o inne środki,nie rozumiem dlaczego ludzie wpadają w nałogi,tak imponuje im to strasznie,wpaść w nałóg-nic prostszego.Trzeba mieć własne zdanie i rozum a nie kierować się tym co motłoch robi.Pierdolę, 99% pije – chuj z tym,mogę być tym 1% zawsze to jakaś innowacyjność w tej szarości,jednorodnej monotonii…

    0

    0
    Odpowiedz
  32. A tam chrzanisz, znajdź sobie inne zainteresowania bo siedzeniem przy kompie ludzi nie poznasz. Ja nie piję itd itp siedzę z grupa znajomych w górach w schronisku i pijemy tymbarka. Ty się po prostu izolujesz od wszystkich żeby móc sobie wmawiać jacy są zdegenerowani a ty dobry i porządny.

    0

    0
    Odpowiedz
  33. Nie patrz na debili. Używki to prywatna sprawa. Ja nienawidzę imprez na których spotykam jebane „dusze towarzystwa” które nic nie robią tylko patrzą kto, co, ile i napinają na więcej i więcej nie wiadomo po co. Szkoda czasu na głupotę. Ale możesz mieć problem kolego. Bycie odludkiem to nic dobrego. Koledzy to nie tylko używki, to też np. wspólne pasje. Wyjdz trochę do (normalnych) ludzi bo potem nie poradzisz sobie np. w życiu zawodowym. Komu podłożyć świnię? Temu co go nikt nie lubi i vice versa. Chcesz zawsze być kimś takim? Menelstwo i głupota innych nie oznacza że sam jestes w 100% w porządku i normalny.

    0

    0
    Odpowiedz
  34. @31Nie izoluję się,ale w moim otoczeniu po prostu są tylko tacy ludzie dla których jedynym tematem jest kto,kiedy i gdzie oraz na jaką odległość rzygał…

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Ludzie, tak naprawdę po chuj się spinacie? Każdy ma swoje rozkminy, każdy robi to, co uważa za słuszne – jeden jak chce się wyluzować pali zioło, drugi nie pali zioła, bierze koks. Jeden się najebie, drugi się nie najebie! Bo będzie słuchał kurwa bethovena z gramofonu. Każdy, po prostu każdy z nas jest inny i ma inne rozkminy. Nie należy tylko przesadzać w niczym i ziomek znajdziesz sobie znajomych o podobnych poglądach i miej wyjebane. A teraz szukajcie u mnie błędów ortograficznych, kurwa… pozdro

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Powiem jedno. Żal mi takich, którzy nie rozumieją ludzi, którzy nie są tacy sami jak oni. Pozdrawiam autora, no cóż, mam 20 lat, a tez nie piję. Hyhy. Ale znam też takich, pozdro. 😉

    2

    0
    Odpowiedz
  37. Wow! Długie komentarze, przeczytałem wszystkie. Mam wyjebane na błędy ortograficzne, zgadzam sie z autorem, nie masz argumentów, draznia cie drobiazgi, czep się ortografii… A jeśli chodzi o cały temat, popieram ziomka @34. Zgadzam się że każdy jest inny. Warto wszystkiego w zyciu sprobowac, ale byc kurwa sobą! W 100% kurwa sobą, mieć wyjebane na każdego. Chłopak jest grzeczny, skryty troszkę i pewnie nieśmiały, ale to jego rzecz. Do Ciebie właśnie: nie przejmuj się niczym, wszystko w życiu ma przyczynę! Teraz masz przejebane bo jesteś lekkim odludkiem, no ale pewnie za kilka lat będziesz na to patrzył i myślał, jakie wartości ci to wszystko dało! Myśl optymistycznie, życie to jebane pasmo oczekiwania na coś! I pomyśl sobie o tym w różnych chwilach czekasz, czekasz na maturę, czekasz na wyniki z uczelni, czekasz na odpowiedź w sprawie pracy, czekasz na dziecko, potem na wiele innych rzeczy. Zawsze kurwa czekasz. Szczerze, to stary, w życiu spróbowałem wszystkiego, piłem, ćpałem, paliłem i chuj. Trwało to długie lata, a w końcu powiedziałem sobie, KONIEC i skończyłem z tym wszystkim. Nie uzależniłem się, bo jestem silny. Mam kurwa silny charakter i ty też, skoro jeszcze nie dałeś się złamać otoczeniu. W końcu znajdziesz sobie prawdziwych znajomych, a jak to gdzieś tam kolega powiedział 'z gównem, mów jak do gówna’. Dobry tekst. Bądź silny! (PS>Piwo i wódke lubię nadal 😉 i nawet czasami mi sie zdaży sponiewierać, ale jestem normalny i szanuje abstynentów, bo mam wyjebane co myślą inni. Ty też powinieneś, masz swoje zdanie i je szanuj. A z problemem sondy, czy takich jak ty jest więcej – naturalnie, że jest! Nawet jeśli w mniejszości, to nigdy nie jesteś sam!)

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Ba, nie ty jeden, gdy patrzę na moich rówieśników (17 lat) to chce się rzygać. Nie rozumiem jak można ubrać jebany dres, najebać się, upalić i później zaczepiać spokojnych przechodniów czy rozpierdalać szyby w budynkach. Polska młodzież się rozpierdoli, wyprowadzam się za granicę gdy tylko będę mógł.

    1

    0
    Odpowiedz
  39. Mam prawie tak samo,szczególnie z tym alkoholem,nie jestes sam. pozdro.

    0

    0
    Odpowiedz
  40. Pamiętaj , że nie jesteś sam wśród tych niepijących…

    0

    0
    Odpowiedz
  41. Pozostalo co Ci zaczac chlac

    0

    0
    Odpowiedz
  42. Pierwsza i podstawowa sprawa – Twoje otoczenie to dresiarze. Niestety ale jedyne co możesz zrobić to stać się mężczyzną, czyli niezależnym. Żeby być niezależnym trzeba siebie utrzymywać (całkowicie, ani złotówki od rodziców, dziadków itp.) i tutaj jest światełko w tunelu, bo interesujesz się informatyką, a w tej branży nie trzeba mieć papierków. Zainteresuj się na czym się zarabia w informatyce.
    Teraz tak: po co Ci ta niezależność? Po to, żebyś mógł opuścić to otoczenie i wynająć mieszkanie w jakimś innym, normalnym. Ludzi normalnych możesz poznać poprzez zainteresowania – ważne, żebyś się nie wstydził swojego hobby; w pracy; w podróży itp.
    Szkoła nie jest tak ważna, jak Ci wmawiają rodzice. Najważniejsza jest niezależność i zaradność, jeśli chcesz przetrwać bez niszczenia innych i siebie.

    0

    0
    Odpowiedz